sobota, 27 stycznia 2018

100 książek, które chcę przeczytać [2018]

0
Przy przygotowywaniu zeszłorocznej listy, którą możecie podejrzeć tutaj, bawiłam się świetnie, dlatego postanowiłam stworzyć kolejne zestawienie składające się ze 100 powieści, które chcę przeczytać w przeciągu roku. Plan ambitny i prawdopodobnie niewykonalny, bo o ile studia może nie wysysają ze mnie chęci czytania, to zabierają mi tyle czasu, że przeczytanie jednej kartki staje się trudne. W dodatku w moim życiu obecnie królują dramy i kpop, które pochłaniają mnóstwo mojej uwagi i gdy mam do wyboru czytać lub oglądać kdramę, niestety lub stety wybiorę to drugie, bo często wymaga ode mnie mniejszego skupienia, pozwala lepiej się zrelaksować i wciąga mnie bardziej niż mało która książka ostatnio. Nie wiem, z czego to wynika, czy stałam się bardziej wybredna, czy autorzy nie potrafią mnie niczym nowym zaskoczyć, ale ostatnio trudno mi znaleźć lekturę, która by mnie zainteresowała. Może dlatego od trzech miesięcy (!) nie przeczytałam żadnej książki, lecz mam nadzieję, że teraz uda mi się to zmienić, zwłaszcza że w lutym w końcu będę miała trochę wolnego czasu. 

Nie przedłużając, oto 100 książek, które chcę przeczytać w 2018 roku. Jeżeli chodzi o wyzwanie na 2017 roku, przeczytałam z listy 32 książki, czyli prawie jedną trzecią, ale jeśli weźmie się pod uwagę, że przez cały rok przeczytałam 45 książki, wygląda to całkiem nieźle. Niektóre tytuły z poprzedniej listy się zachowały, inne zostały usunięte, bo przestały mnie interesować. Skompletowanie tegorocznego zestawienia okazało się być większym wyzwaniem niż w zeszłym roku, jednak mam nadzieję, że przypadnie wam ono do gustu. Zaczynamy!
P. S. Wydaje mi się, że w zeszłym roku lista była jeszcze jako tako zorganizowana, tym razem raczej się tego nie spodziewajcie, to jeden wielki chaos.

Kiedy wszystko się zmienia, Lisa De Jong // Kiedy pozostaje żal, Lisa De Jong // O wiele więcej, Kim Holden // Gus, Kim Holden // It ends with us, Colleen Hoover // Never, Never, Colleen Hoover, Tarryn Fisher // Ogień, który ich spala, Colleen Hoover // Kochając pana Danielsa, Brittainy C. Cherry

Ponownie zaczynamy od New Adult, choć w tym roku interesuje mnie o wiele mniej powieści z tego gatunku, zobaczymy, jak sytuacja rozwinie się w przeciągu następnych miesięcy. Na liście znajduje się sporo tytułów z zeszłego roku, bo z niezrozumiałego nawet dla mnie samej powodu nie sięgnęłam po powieści Kim Holden ani Lisy De Jong, mimo że należą do grona moich ulubionych autorek NA. Brittainy C. Cherry oraz Colleen Hoover również bardzo lubię, dlatego w tym roku postawiłam na pewniaków i liczę, że pomogą mi ponownie wbić się w czytanie, bo New Adult to według mnie idealny gatunek – wciąga, wzbudza mnóstwo emocji, dzięki czemu lektura przynosi mnóstwo satysfakcji. 

The Hate U Give, Angie Thomas // Jak powietrze, Agata Czykierda-Grabowska // Tysiąc pięter, Katharine McGee // Raczej szczęśliwy niż nie, Adam Silvera // Wróć, jeśli masz odwagę, Estelle Maskame // Eliza i jej potwory, Francesca Zappia // Aż po horyzont, Morgan Matson // Oddam ci słońce, Jandy Nelson

Wśród powieści contemporary najbardziej interesują mnie dwa tytuły – bardzo głośny debiut Angie Thomas, czyli The Hate U Give oraz pierwsza wydana w Polsce powieść Adama Silvery, którego nazwisko pada wielokrotnie we vlogach zagranicznych booktuberów. Pozostałe książki, z wyjątkiem Aż po horyzont, znajdują się już w mojej biblioteczce i mam nadzieję, że w końcu zmotywuję się do sięgnięcia po nie. Oprócz niesamowitej Głębi Challengera Neala Shustermana, którą przeczytałam w zeszłym roku, od dawna nie miałam do czynienia z dobrym contemporary, jednak wierzę, że nie zawiodę się na tych tytułach ;)

Waleczna czarownica, Danielle L. Jensen // Magiczne akta Scotland Yardu, Anna Lange // Pasażerka, Alexandra Bracken // Firstlife. Pierwsze życie, Gena Showalter // Uwięziona w bursztynie, Diana Gabaldon // Wiatrodziej, Susan Dennard // Dziewczyna ognia i cierni, Rae Carson // Fałszywy pocałunek, Mary E. Pearson

Przechodzimy powoli do fantasy, czyli tego, co tygryski lubią najbardziej. Waleczna czarownica, Uwięziona w bursztynie oraz Wiatrodziej to kontynuacje serii, po które wciąż muszę sięgnąć, Dziewczyna ognia i cierni oraz Fałszywy pocałunek znalazły się na tej liście głównie za sprawą jednej z moich ulubionych i najbardziej zaufanych booktuberek, czyli Regan z PeruseProject, która uwielbia te powieści, natomiast na Pasażerkę i Firstlife czaiłam się już od dłuższego czasu, właściwie od momentu, w którym te książki zostały wydane za granicą i nie mogłam się doczekać, aż pojawią się w Polsce! 

Gemina, Amy Kaufman, Jay Kristoff // Kosiarze, Neal Shusterman // Buntowniczka z pustyni, Alwyn Hamilton // Replika, Lauren Oliver // Imperium burz, Sarah J. Maas // Tower of Dawn, Sarah J. Maas // Dwór skrzydeł i zguby, Sarah J. Maas // Kłamstwa Locke'a Lamory, Scott Lynch

Ta ósemka zawiera książki, co do których jestem niesamowicie podekscytowana! Sama nie wierzę, że od premiery Imperium burz i Dworu skrzydeł i zguby minęło już tyle czasu, a ja wciąż nie zabrałam się za te kontynuacje moich dwóch ulubionych cykli! Ba!, czeka nas premiera Tower of Dawn (Wydawnictwo Uroboros jak zawsze nas rozpieszcza ♥), Sarah zapowiedziała już wydanie finału Szklanego tronu oraz kolejnego Dworu, a ja jestem tak do tyłu, że aż wstyd. Gemina to jeden z moich absolutnych numerów jeden w tym roku po cudownym Illuminae, zawsze chętnie czytam powieści Lauren Oliver, więc nie pogardzę też Repliką, Buntowniczka z pustyni zbierała naprawdę dobre recenzje w 2017 roku, a Kosiarze posiadają tak szalenie intrygujący opis, że nie mogę się doczekać, aż ta powieść w końcu wpadnie w moje ręce!

Czarny pryzmat, Brent Weeks // Złotowidząca. Ucieczka, Rae Carson // Opposition, Jennifer L. Armentrout // Dni krwi i światła gwiazd, Laini Taylor // W spojrzeniu wroga, Amie Kaufman, Meagan Spooner // W sercu światła, Amie Kaufman, Meagan Spooner // Po zmierzchu, Alexandra Bracken // Król uciekinier, Jennifer A. Nielsen

2017 rok nie był dobry pod względem czytania kontynuacji serii, przyznaję się bez bicia, stąd w tej ósemce zaszły bardzo niewielkie zmiany. Dodałam jedynie Złotowidzącą oraz Czarny pryzmat, bo jestem naprawdę ciekawa tych książek, natomiast pozostałe drugie i trzecie tomy wciąż czekają w kolejce na przeczytanie.

Cinder, Marissa Meyer // Scarlet, Marissa Meyer // Cress, Marissa Meyer // Winter, Marissa Meyer // Ruina i rewolta, Leigh Bardugo // Okrutna pieśń, Victoria Schwab // Losy Tearlingu, Erika Johansen // Język cierni, Leigh Bardugo

Jestem ogromną fanką twórczości Marissy Meyer, więc gdy Papierowy Księżyc ogłosi, że od nowa wyda Sagę księżycową, w dodatku w twardej oprawie i z oryginalnymi okładkami, byłam w siódmym niebie! Jedno już takie cudo znajduje się na mojej półce, czekam na pozostałe trzy tomy, bo chciałabym zmaratonować tę serię ♥ Moje pierwsze spotkanie z Victorią Schwab było średnio udane, niewiele już pamiętam z Mroczniejszego odcienia magii, lecz planuję dać jej drugą szansę, bo pomysł na Okrutną pieśń brzmi świetnie, zobaczymy, jak z wykonaniem. Leigh Bardugo to jedna z moich ulubionych autorek, więc oczywiście nie mogło jej zabraknąć na tej liście, a Losy Tearlingu wciąż przede mną, chociaż po niezadowalającym drugim tomie obawiam się finału.

Znak Ateny, Rick Riordan // Dom Hadesa, Rick Riordan // Krew Olimpu, Rick Riordan // Greccy bogowie według Percy'ego Jacksona, Rick Riordan // Ukryta wyrocznia, Rick Riordan // Mroczna przepowiednia, Rick Riordan // Młot Thora, Rick Riordan // Statek umarłych, Rick Riordan

W zeszłym roku nie przeczytałam żadnej powieści Ricka Riordana i aż sama nie mogę w to uwierzyć! Wciąż tyle tytułów z jego bogatego dorobku przede mną, niezmiennie świetnie się bawię przy jego książkach, które wprost uwielbiam, a tutaj taka przykra niespodzianka. Mam nadzieję, że w tym roku przynajmniej nadrobię Magnusa Chase'a, muszę też w końcu zabrać się za kontynuację Olimpijskich herosów.

Harry Potter and the Goblet of Fire, J. K. Rowling // Harry Potter and the Order of the Phoenix, J. K. Rowling // Harry Potter and the Half-Blood Prince, J. K. Rowling // Harry Potter and the Deathly Hallows, J. K. Rowling // Harry Potter i Przeklęte Dziecko, J. K. Rowling, John Tiffany, Jack Thorne // Królowie Dary, Ken Liu // Tancerze burzy, Jay Kristoff // Upadające królestwa, Morgan Rhodes

Planowałam przeczytać pozostałe tomy Harry'ego Pottera po angielsku na wakacjach, ale koreańskie dramy i załatwianie całej papierologii związanej ze studiami skutecznie utrudniło mi to zadanie, więc ostatecznie wciąż pozostały mi cztery tomy. Koniec, w tym roku muszę się zawziąć i dobrnąć do końca! Rozpoczęłam zarówno Tancerzy burzy, jaki i Królów Dary, lecz w obu przypadkach zrezygnowałam po około stu stronach, planuję jeszcze jedno podejście, zobaczymy, jak mi pójdzie.

Słowik, Kristin Hannah // Światło, którego nie widać, Anthony Doerr // Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta, Claire North // Dotyk, Claire North // Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety, Mark Helprin // Droga do domu, Yaa Gyasi // Shantaram, Gregory David Roberts // Jej wszystkie życia, Kate Atkinson

Czas na zestawienia wstydu i hańby... Byłam naprawdę pozytywnie nastawiona do tych powieści, od środka zżerała mnie chęć, by zabrać się za Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta Claire North czy Drogę do domu Yaa Gyasi, ale... wyszło jak wyszło. Absolutnie nie jestem z siebie dumna i martwię się, że w 2018 roku znowu nie tknę żadnego tytułu z tej ósemki, więc załóżmy, że wykreślenie choćby jednej książki będzie sukcesem, w porządku? Naprawdę chcę się zabrać za nieco poważniejszą literaturę, bo young adult przestało mi wystarczać, jednak pokonanie starych przyzwyczajeń wcale nie jest takie łatwe ;)

Muza, Jessie Burton // Miniaturzystka, Jessie Burton // Dziewczyna z pociągu, Paula Hawkins // Idź, postaw wartownika, Harper Lee // Złodziejka książek, Markus Zusak // Świt, który nie nadejdzie, Remigiusz Mróz // Światło, które utraciliśmy, Jill Santpopolo // Kasacja, Remigiusz Mróz

Kontynuujemy zestawienie wstydu, kolejna ósemka, której nie tknęłam. Jedną powieść Mroza wymieniłam na bardziej interesujący mnie tytuł – Światło, które utraciliśmy Jill Santopolo, które w zeszłym roku zebrało bardzo entuzjastyczne recenzje i nie mogę się doczekać, aż ta książka wpadnie w moje ręce. Jestem także ogromnie zaciekawiona powieściami Jessie Burton, która również stała się całkiem lubianą autorką w blogosferze, wciąż mi wstyd, że nie przeczytałam żadnej książki Remigiusza Mroza, że już nie wspomnę o Idź, postaw wartownika, podczas gdy Zabić drozda to mój ulubiony klasyk...

Pocałunek zdrajcy, Erin Beaty // Wieża, Daniel O'Malley // The Winner's Kiss, Marie Rutkoski // Na krawędzi wszystkiego, Jeff Giles // Blackout, Mira Grant // The Empress, S. J. Kincaid // And I Darken, Kiersten White // Three Dark Crowns, Kendare Blake

Pół na pół, kontynuacje z pierwszymi częściami, wydane w Polsce i dostępne tylko za granicą. Wciąż ubolewam nad faktem, że Feeria nie wydała ostatniego tomu Niezwyciężonej, bo to wciąż jedna z najlepszych trylogii, jakie przeczytałam, podobnie jak Przegląd Końca Świata, w tym wypadku jednak wciąż nie przeczytałam trzeciego tomu, bo po prostu nie chcę kończyć mojej przygody z Shaunem i Georgią. The Empress to mój absolutny must read, zwłaszcza że Diabolika znalazła się w moim TOP 5 najlepszych książek 2017 roku, natomiast Na krawędzi wszystkiego, And I Darken oraz Three dark crowns urzekły mnie swoim mrocznym klimatem, dlatego na pewno po nie sięgnę w najbliższej przyszłości.

Królewska klatka, Victoria Aveyard // Strange the Dreamer, Laini Taylor // The Crown's Game, Evelyn Skye // Flame in the Mist, Renee Ahdieh // Stalking Jack the Ripper, Kerri Maniscalco // Paper princess, Erin Watt // Ever the Hunted, Erin Summerill // Nibynoc, Jay Kristoff

Sporo książek, które w zeszłym roku znalazły się w tej ósemce, zostało wydanych, już teraz Wydawnictwo Otwarte potwierdziło, że wyda także Paper Princess, więc trzymajmy kciuki za pozostałe tytuły! Mam nadzieję, że powrót Laini Taylor z nową powieścią będzie epicki, Mulan to moja ulubiona księżniczka Disney'a, więc oczywiście retelling tej historii – Flame in the Mist – musiał się znaleźć na mojej liście, nawet jeśli Gniew i świt tej samej autorki nie chwyciło mnie za serce. Odkąd przeczytałam Płytkie groby, zakochałam się w podobnych klimatach, więc Stalking Jack the Ripper wydaje się być idealną powieścią dla mnie, walka na śmierć i życie oraz trójkąt pełen angstu w postaci The Crown's Game idealnie wpasowuje się w mój gust, podobnie jak szkoła pełna zabójców w Nibynocy. Portfel już płacze...

Wichrowe wzgórza, Emily Bronte // Portret Doriana Graya, Oscar Wilde // Wielki Gatsby, F. Scott Fitzgerald // Wyznania gejszy, Arthur Golden // Duma i uprzedzenie, Jane Austen // Anna Karenina, Lew Tołstoj // Nędznicy, Victor Hugo // Dracula, Bram Stoker

Moje postanowienie, by czytać jeden klasyk na miesiąc dość szybko upadło, o czym doskonale wiecie... Wytrzymałam jakieś trzy miesiące? A klasyki wciąż nietknięte. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że innych książek też nie czytałam, więc to nie tak, że kompletnie zawaliłam. Ponieważ wybierałam te klasyki bardzo uważnie, cała ósemka nie uległa zmianie. Plan na 2018 rok to przeczytać chociaż jedną powieść z tej listy. 
Czytaj dalej »

sobota, 13 stycznia 2018

TOP 5: Najlepsze książki 2017 roku

0
Mamy już niemal połowę stycznia, a ja dopiero zabrałam się za napisanie postu zawierającego najlepsze książki 2017 roku. W dodatku nie mam za bardzo czym się pochwalić, bo w zeszłym roku przeczytałam zaledwie 45 książki, tak słabego wyniku nie miałam od... 5 lat. 2017 pod wieloma względami był dla mnie dobrym rokiem, lecz porządnie dał mi w kość, co odzwierciedliło się na mojej aktywności w blogosferze i liczbie przeczytanych powieści. Mogłoby się wydawać, że wybranie z takiej ilości tych najlepszych lektur nie będzie dostarczało mi trudności, jednak ostatecznie musiałam trochę się nagłowić, by wyłuskać pięć powieści zasługujących na miano perełek 2017 roku.

Diabolika
Wybranie piątego tytułu okazało się być największym wyzwaniem. Byłam pewna pierwszych czterech miejsc i wskazałam je właściwie bez zawahania, lecz do zestawienia brakowało mi jeszcze jednej książki. Do tego miana pretendowały cztery powieści, wśród nich znalazła się między innymi czwarta część Szklanego tronu o przygodach młodej zabójczyni, czyli Królowa cieni, lecz ostatecznie nie załapała się do tej listy, co mnie, jedną z największych fanek Sary J. Maas, ogromnie zaskoczyło. Okazało się bowiem, że z ponad osiemset stronicowego tomiszcza... nie pamiętam dosłownie nic! Dopiero kiedy wysiliłam mózg, przypomniałam sobie urywki dwóch, trzech scen i to właściwie tyle. Dlatego z bólem serca odrzuciłam Królową cieni i zamiast tego wybrałam Diabolikę S. J. Kincaid. Absolutnie nie jest do idealna powieść, w dodatku powiela wiele znanych nam schematów z literatury młodzieżowej, więc nie powala też oryginalnością. Jest to jednak jedna z bardzo niewielu powieści, przy których tak wyśmienicie się bawiłam w tym roku! Doskonale pamiętam w przeciwieństwie do Królowej cieni, ekhem, ekhem uczucia towarzyszące mi podczas czytania Diaboliki, ekscytację, niepewność, rozpływanie się nad główną parą i napięcie. Ta powieść zawierała mnóstwo moich ulubionych elementów, dystopia osadzona w kosmosie – chyba nie mogłoby być lepiej, do tego kickassowa bohaterka, która powoli zmienia się pod wpływem kolejnych wydarzeń, intrygi w walce o międzygalaktyczny tron, słodki, ale wyważony romans... Jest to także historia o istocie człowieczeństwa oraz odbudowie zniszczonego świata, zawiera wiele różnorodnych wątków i szczerze mówiąc, już nie mogę się doczekać ich rozwinięcia w drugim tomie, czyli The Empress. Nie jest to literackie arcydzieło, lecz gdy patrzę na listę tytułów, które przeczytałam w zeszłym roku, Diabolika była jedną z niewielu historii, które naprawdę mnie zaangażowały i doskonale się przy niej bawiłam.


Illuminae
Oprawa graficzna Illuminae zapiera dech w piersiach. Odkąd dostałam tę książkę, jeszcze zanim zaczęłam ją czytać, właściwie nie potrafiłam wypuścić jej z dłoni. Dzięki niecodziennej formie publikacji Illuminae jest jedyne w swoim rodzaju, a fotografie nie są w stanie oddać jego piękna. Naprawdę, musicie mieć przy sobie fizyczny egzemplarz i dopiero wtedy w pełni będziecie w stanie docenić geniusz stojący za stworzeniem takiej oprawy graficznej. Jestem porażona dbałością o szczegóły i tym oryginalnym formatem. Z tego powodu trochę się bałam, czy Illuminae nie jest jedynie piękną otoczką, która ma odwracać uwagę od słabego wnętrza i mało interesującej historii, którą trzeba było pociągnąć w inny sposób, lecz jeśli macie podobne wątpliwości musicie je jak najszybciej porzucić! To prawda, że oprawa graficzna robi ogromną robotę, dzięki czemu zawiera element nieprzewidywalności, nie przypomina niczego innego i bardzo trudno o niej zapomnieć. To ogromna zaleta Illuminae, jednak uważam, że zawarta w środku historia również jest interesująca i dopracowana w każdym calu, choć mam podejrzenia, że gdyby została opowiedziana w standardowy sposób, nie byłaby aż tak wciągająca. Mimo że jest to niemała cegiełka, czyta się ją niezwykle szybko, właściwie nie rejestrując upływającego czasu i naprawdę trudno się od niej oderwać. Illuminae angażuje od pierwszych stron, natychmiast przepadłam, wszystko ładnie się ze sobą łączy i współgra. Autorzy stanęli również na wysokości zadania, jeśli chodzi o przedstawienie temperamentu głównych bohaterów, choć naprawdę nie wiem, jak tego dokonali. Polubiłam zarówno Kady, jak i Ezrę oraz postaci drugoplanowe przewijające się gdzieś w tle ich historii, nie miałam żadnych trudności z wczuciem się w ich sytuację oraz zrozumieniem ich uczuć, mimo że zostali przedstawieni za pomocą mailów, raportów wojskowych i czatów. Illuminae to wyjątkowy pod wieloma względami projekt. Szczegółowo dopracowany, z niezwykłą szatą graficzną, wspaniałym pomysłem i jeszcze lepszym wykonaniem. Akcja gna do przodu, pojawia się wiele zwrotów, których zupełnie się nie spodziewałam i z każdą przeczytaną stroną byłam coraz bardziej zachwycona ideą stojącą za Illuminae. To powieść, która niesamowicie wciąga i pobudza wyobraźnię. 


Dwór mgieł i furii
Dwór mgieł i furii był tak cudowny, że nie byłam w stanie ubrać moich myśli w słowa i ostatecznie po trzech miesiącach prób zrezygnowałam z napisania recenzji, tak ogromne wrażenie na mnie wywarł. Wciąż nie wiem, od czego powinnam zacząć i jak opisać mój zachwyt Dworem mgieł i furii, który jest chyba moją ulubioną powieścią Sary J. Maas i zapewne wiele osób zgodzi się ze mną w tej kwestii. Chyba właśnie tutaj najbardziej uderzyło mnie, jak bardzo rozwinęła się jako autorka, jej styl ewoluował i stał się bardziej poetycki, a całość nabrała struktury. Ta książka to zwrot o sto osiemdziesiąt stopni po Dworze cierni i róż, właściwie wszystko się zmieniło, cała historia nabrała epickości, akcja w tej części jest przepełniona nagłymi wydarzeniami, niespodziewanymi plot twistami, które na długo rysują na twarzy czytelnika wyraz niedowierzania. Przewracałam strony z prędkością światła, nie potrafiąc się zmusić do zwolnienia tempa, odejścia od lektury choćby na chwilę, musiałam wiedzieć, co zaraz się wydarzy, a zakończenie wbiło mnie w fotel i sprawiło, że z ogromną niecierpliwością czekałam na trzeci tom historii Feyry i Rhysanda. To, ile ta książka wzbudziła we mnie emocji, nie mieści mi się w głowie... Płakałam, śmiałam się w głos, kogoś chciałam zamordować, kogoś innego przytulić, to ile ten tom niósł ze sobą niespodzianek i jak bardzo rozwinął świat przedstawiony w pierwszej części, jest po prostu niesamowite. Dwór mgieł i furii to historia o uzdrawianiu siebie, o przebaczaniu i odnajdywaniu własnej drogi, o poszukiwaniu światła w nawet najmroczniejszym okresie życia. Mimo to głównym czynnikiem, który sprawił, że tak bardzo pokochałam tę powieść, jest oczywiście Rhysand i jego miłość do Feyry. Cudowny, złamany, cierpliwy Rhys, najlepszy książkowy mąż na świecie, który skradł moje serce już dawno temu, a w Dworze mgieł i furii napełnił je uwielbieniem do niego, bo naprawdę nie wiem, jak można nie kochać Rhysanda. Koniecznie dajcie szansę Dworowi mgieł i furii, nawet jeśli Dwór cierni i róż nie do końca podbił wasze serca, tak jak było to w moim przypadku. Warto!

Szóstka Wron & Królestwo Kanciarzy
Pierwsze miejsce ex aequo zajęły dwie części najnowszej duologii Leigh Bardugo osadzone w uniwersum Grisza, lecz zawierające kompletnie inną historię od tej przedstawionej w Cieniu i kości. Szóstka Wron i Królestwo Kanciarzy to klasa sama w sobie, przejaw największego mistrzostwa i geniuszu, w zaledwie dwóch częściach splatając ze sobą tyle różnorodnych wątków, że wystarczyłoby ich, aby obdzielić wielotomową serię, czytelnik nie miał nawet chwili oddechu, gdy wraz z szóstką wyrzutków oraz przestępców planował niewykonalny skok, a następnie sięgał po zemstę. Każdy pojedynczy element tych powieści mnie zachwyca: złożeni bohaterowie, pędząca do przodu akcja, skomplikowane intrygi, ciekawa kreacja świata, który na naszych oczach nieustannie się rozrasta. Poszczególne wątki z czasem zazębiają się ze sobą, tworząc idealną, skomplikowaną fabułę, o której nie można tak po prostu zapomnieć. Rozkoszowałam się każdą stroną Szóstki Wron oraz Królestwa Kanciarzy, starając się przeciągnąć czytanie tej powieści w nieskończoność, całą sobą żyłam tą dynamiczną historią, która wciąga, zaskakuje, przejmuje kontrolę nad myślami czytelnika. Autorka igrała sobie z nami nieustannie; trudno było określić, co jest częścią planu Kaza, a co nie, czy mamy do czynienia z prawdziwym niebezpieczeństwem, czy to może część ryzykownej gry. Czytałam z zapartym tchem, w ogromnym napięciu i jednocześnie podekscytowaniu czekając na kolejne wydarzenia, bo autorka nie oszczędzała naszej ukochanej grupy złodziejaszków, co chwila rzucając im kłody pod nogi. Ta duologia zapewnia prawdziwy rollercoaster emocji, znajdziecie tutaj dosłownie wszystko; jest zabawnie, mrocznie, porywająco, przerażająco, cudownie, brutalnie... Czasami się rozpływałam. A czasami cierpiałam katusze, bo Leigh Bardugo udało się złamać moje serce na malutkie kawałeczki. Nawet jeśli zakończenie jest idealne, słodko-gorzkie, nawet jeśli cała historia została poprowadzona w mistrzowski sposób i autorka nie mogła tego zrobić lepiej... Kocham barwny styl pisania tej autorki, sposób, w jaki łączy poszczególne słowa, tworząc wyraziste, zaskakujące obrazy. Jednak tym, co naprawdę zbudowało tę książkę i nadało jej charakteru, są bohaterowie. 

Cudownie wielowymiarowi, źli do szpiku kości, choć w nieoczywisty sposób, zdeterminowani i przerażający do ostatniej kropli krwi. Nie potrafię wam wskazać mojego ulubieńca, bo każda z postaci jest tak odmienna, a jednocześnie rzeczywista i fascynująca, że konieczność wybrania faworyta roztrzaskałaby moje serducho na sześć wroniastych kawałeczków. Uwielbiam Leigh Bardugo za tę różnorodność, która uczyniła bandę wyrzutków tak pociągającą, a równocześnie niebezpieczną. Każde z nich ma inną historię, każde z nich kieruje się innymi zasadami i dąży do osiągnięcia swoich ukrytych celów. To nie jest bajeczka o twardzielach, którzy pod ochronną skorupą skrywają miękkie wnętrze – to prawdziwi nikczemnicy, diabelnie inteligentni oraz wyposażeni w cięte poczucie humoru, nie posiadają skrupułów i aby wypełnić swój plan, są gotowi skorzystać z każdych dostępnych środków, nie przejmując się kosztami i etyką czy moralnością. Uwielbiam ich! Są brutalni, nieprzewidywalni i przerażający, jednak nie da im się nie kibicować, nawet gdy podejmują decyzje kłócące się z wyznawanymi przez nas wartościami. Mogłabym pisać o nich w nieskończoność, zachwycając się każdą cechą ich charakteru; są ludźmi z krwi i kości, mają swoje przyzwyczajenia, wady, popełniają błędy i podejmują głupie decyzje, ale kurczę, wspiera się ich z całych sił i kocha się ich bezwarunkowo. A najlepsze jest to, że bohaterowie cały czas się rozwijają. W Królestwie kanciarzy nie są już tymi samymi ludźmi, których poznaliśmy na początku Szóstki Wron – kolejne wydarzenia wpłynęły na nich, zmieniając ich sposób myślenia i to jest cudowne. Powtarzam, Leigh Bardugo to geniusz. Nie tylko pod względem kreowania skomplikowanych, wielowarstwowych intryg, ale także pod względem budowania swoich postaci, konsekwencji w ich prowadzeniu, rozwijania ich psychologicznych aspektów. W dodatku to mistrzyni niedopowiedzeń – prawdziwą głębię relacji poznaje się po pojedynczych słowach, po spojrzeniach, po przekazie ukrytym między wersami, a wszystko to jest naładowane tak ogromnym ładunkiem emocjonalnym, że wręcz dostaje się dreszczy z zachwytu. Nie jestem gotowa, by pożegnać się z Szóstką Wron, zwłaszcza że Królestwo kanciarzy okazało się być jeszcze lepsze od poprzedniczki, zostałam kompletnie zmiażdżona i brakuje mi słów, by opisać, jak wyjątkowa i nadzwyczajna jest ta seria. Wciąga bez reszty, sprawia, że się w niej zakochujesz, a potem kończy się zbyt szybko. Nie wiem, jak mam was przekonać do sięgnięcia po tę historię, ale jeśli chociaż raz przeszło wam przez myśl, żeby dać jej szansę – zróbcie to. Nie pożałujecie, a być może zakochacie się równie mocno co ja i nie będziecie mogli przestać o niej myśleć.


A jakie są wasze ulubione powieści 2017 roku? Udało wam się znaleźć jakieś perełki czy może, podobnie jak ja, mieliście problemy ze znalezieniem tych najlepszych książek ubiegłego roku? Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach!
Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia