Jak w ogóle mam zabrać się za recenzję książki, która jest dla mnie przejawem największego pisarskiego geniuszu ostatnich lat? Już po pierwszej przeczytanej stronie wiedziałam, że przepadłam i Szóstka Wron szturmem podbije moje serce, podstępnie wykopując z niego innych ulubieńców. Przez ostatnie tygodnie spamowałam tą powieścią na fanpage'u (swoją drogą – polubcie, wyjdzie wam to na zdrowie :D), próbowałam zebrać myśli i usiąść do pisania, ale okazało się to być niezwykle trudne, bo w tej chwili ta historia nie ma dla mnie żadnych wad i najchętniej zmusiłabym wszystkich do jej przeczytania już, zaraz, natychmiast.
Sześcioro niebezpiecznych wyrzutków.
Jeden niewykonalny skok.
Przestępczy geniusz Kaz Brekker otrzymuje ofertę wzbogacenia się ponad wszelkie wyobrażenie – wystarczy w tym celu wykonać zadanie, która z pozoru wydaje się niewykonalne:
– włamać się do niesławnego Lodowego Dworu (niezdobytej wojskowej twierdzy)
– uwolnić zakładnika (a ten może rozpętać magiczne piekło, które pochłonie cały świat)
– przeżyć dostatecznie długo, żeby odebrać nagrodę (i ją wydać)
Kaz potrzebuje ludzi wystarczająco zdesperowanych, żeby wraz z nim podjęli się tej samobójczej misji, oraz dostatecznie niebezpiecznych, żeby ją wypełnili. Wie, gdzie ich szukać. Szóstka najbardziej niebezpiecznych wyrzutków w mieście – razem mogą być nie do zatrzymania. O ile wcześniej nie pozabijają się nawzajem.
Opis z LubimyCzytać
Każdy pojedynczy element tej powieści mnie zachwyca: bohaterowie, akcja, kreacja świata. Zanim zabrałam się za Szóstkę Wron, miałam wobec niej dobre przeczucia i bardzo wysokie oczekiwania, stąd bałam się, że książka ostatecznie może ich nie spełnić, jednak od dawna nie czytałam tak złożonej, mrocznej i po prostu dobrej powieści fantasy. Każdy element jest niezwykle dopracowany, a poszczególne wątki z czasem zazębiają się ze sobą, tworząc idealną, skomplikowaną fabułę, o której nie można tak po prostu zapomnieć. Rozkoszowałam się każdą stroną Szóstki Wron, starając się przeciągnąć czytanie tej powieści w nieskończoność, nie pozwalałam sobie na przeczytanie więcej niż stu stron dziennie i przez pięć cudownych dni całą sobą żyłam tą dynamiczną historią, która wciąga, zaskakuje, przejmuje kontrolę nad każdą pojedynczą myślą czytelnika. Akcja powieści została osadzona w uniwersum wykorzystanym w Trylogii Griszy, ale w Szóstce Wron wykreowany przez Leigh Bardugo świat niesamowicie się rozrósł, stał się jeszcze bardziej oryginalny i jest przesiąknięty specyficznym, ponurym, intrygującym klimatem.
Jednak tym, co naprawdę zbudowało tę książkę i nadało jej charakteru, są bohaterowie. Cudownie wielowymiarowi, źli do szpiku kości, choć w nieoczywisty sposób, zdeterminowani i przerażający do ostatniej kropli krwi. Nie potrafię wam wskazać mojego ulubieńca, bo każda z postaci jest tak odmienna, a jednocześnie rzeczywista i fascynująca, że konieczność wybrania faworyta roztrzaskałaby moje serducho na sześć wroniastych kawałeczków. Uwielbiam Leigh Bardugo za tę różnorodność, która uczyniła bandę wyrzutków tak pociągającą, a równocześnie niebezpieczną. Każde z nich ma inną historię, każde z nich kieruje się innymi zasadami i dąży do osiągnięcia swoich ukrytych celów. Kiedy już wydaje nam się, że wiemy na temat danego bohatera wszystko, autorka wyskakuje z nową informacją na temat jego przeszłości jak diabeł z pudełka, zupełnie odwracając naszą wizję tej osoby i nagle coś, co jeszcze kilkadziesiąt stron wcześniej nie miało dla nas sensu, nabiera nowego, głębszego znaczenia. Ale to nie jest bajeczka o twardzielach, którzy pod ochronną skorupą skrywają miękkie wnętrze – to prawdziwi nikczemnicy, diabelnie inteligentni oraz wyposażeni w cięte poczucie humoru, złoczyńcy ogarnięci chciwością, chęcią zemsty czy pychą, nie posiadają skrupułów i aby wypełnić swój plan, są gotowi skorzystać z każdych dostępnych środków, nie przejmując się kosztami i etyką czy moralnością. Uwielbiam ich! Są brutalni, nieprzewidywalni i przerażający, jednak nie da im się nie kibicować, nawet gdy podejmują decyzje kłócące się z wyznawanymi przez nas wartościami.
Muszę również wspomnieć o relacjach łączących poszczególnych bohaterów. Każda z nich jest inna i zupełnie indywidualna, od dawna nie widziałam powieści tak bogatej w różnorodne zależności, które jednocześnie wydają się być tak rzeczywiste. Od początku zakochałam się w skomplikowanej relacji Niny i Matthiasa, własnie takie wątki romantyczne uwielbiam, ale również przyjaźń Inej oraz Niny zajęła specjalne miejsce w moim sercu. Te dziewczyny są wprost zabójcze, jednak przy tym udało im się zachować normalną, zdrową relację, dzięki czemu została zachowana równowaga między dramatycznymi związkami a ciepłymi, serdecznymi zażyłościami. Kiedy przystępowałam do czytania Szóstki Wron, bardzo bałam się tak dużej ilości perspektyw, bo nie przepadam za wielotorową narracją i z reguły wybieram sobie postaci, których opowieści nie mogę się doczekać, a przez pozostałe fragmenty dość mocno się męczę, jednak tutaj każda narracja interesowała mnie w tym samym stopniu, o każdym z bohaterów chciałam dowiedzieć się jak najwięcej, mimo że na niektóre sceny czekałam z odrobinę większą niecierpliwością. Według mnie dzięki licznym perspektywom Szóstka Wron jest jeszcze pełniejszą, bardziej złożoną i rozbudowaną powieścią.
Szóstka wron to idealna powieść fantastyczna, przesiąknięta
mrokiem, który fascynuje i porywa prosto w szpony świata gangów,
niebezpieczeństw, intryg, Griszów oraz zwyczajnie niezwykłych przestępców, który
próbują dokonać niemożliwego w imię lepszego życia. Ta książka zachwyca,
intryguje oraz przepełnia emocjami, których do tej pory nie było dane mi doświadczyć. Fabuła została skonstruowana w niesamowity, skrupulatny sposób, a całość jest przejawem czystego geniuszu. Po prostu musicie przeczytać tę powieść!
★★★★★★★★★★
Duologia Szóstka Wron:
Szóstka Wron // Królestwo kanciarzy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.