sobota, 18 listopada 2017

K-drama: School 2017

0
Seria School cieszy się w Korei dość dużą popularnością i jest znaną kuźnią nowych, nieznanych talentów. School 2017 jest już siódmą odsłoną tego cyklu i, choć nie widziałam poprzednich, właśnie od niej postanowiłam zacząć oglądanie szkolnej serii. I mówiąc w skrócie – jestem zachwycona, a ten koreański serial wskakuje do wora moich ulubionych.

Ra Eun Ho to zwykła uczennica, która zajmuje niską pozycję w szkolnym rankingu. Mimo to marzy o dostaniu się na jeden z najlepszych uniwersytetów w kraju, gdzie studiuje chłopak, który jej się podoba i gdzie chce się rozwijać w grafice komputerowej, już teraz zajmując się rysowaniem własnych webtoonów. Eun Ho zostaje jednak uznana za przestępczynię, gdyż znajduje się w złym miejscu o złym czasie. Ra Eun Ho postanawia oczyścić swoje imię, w tym celu musi jednak złapać prawdziwego winowajcę – tajemniczego X, który sieje zamęt w szkole, ujawniając korupcję w gronie pedagogicznym i inne nieprawidłowości w prowadzeniu szkoły.

#aesthetics
Na uwagę w School 2017 zasługuje przede wszystkim romans. Już od pierwszej sceny, w której Ra Eun Ho i Hyun Tae Woon pojawiają się razem, zaczęłam ich ze sobą shippować, mówię całkiem poważnie. Oni są dla siebie po prostu idealni! Ta dwójka jest razem tak cudowna, że nie mogłam oderwać od nich wzroku, niczym wariatka piszcząc z zachwytu przy najmniejszych przejawach wzajemnej sympatii. Relacja między głównymi bohaterami, nawet jak na standardy koreańskiej dramy, rozwija się naprawdę powoli, co miało w sobie mnóstwo uroku i świeżości (choć momentami było frustrujące, bo nie doczekaliśmy się nawet jednego pocałunku). Od niechęci wywołanej błędną oceną postępowania, przez stopniowe, wzajemne rozumienie, zawarcie paktu, bliską przyjaźń aż po piękny rozkwit pierwszej miłości. Scenarzyści wykonali kawał dobrej roboty, w przekonujący sposób pokazując uczucie, jakim darzyli się Eun Ho i Tae Woon, nie miałam żadnych wątpliwości, że są dla siebie stworzeni. Oprócz jednej sytuacji, która została wprowadzona na potrzeby zbudowania napięcia/dramatu – spór między głównymi bohaterami był sztuczny, zupełnie niezrozumiały i niepotrzebnie rozdmuchany – jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak rozwijała się ich relacja. To jeden z najsłodszych, ale nieprzesłodzonych(!) romansów, jakie kiedykolwiek widziałam, naprawdę, uwielbiam każdy jego aspekt, cały czas się nimi zachwycałam i właściwie inne wątki mogłyby dla mnie nie istnieć, do szczęścia wystarczał mi związek Ra Eun Ho i Hyun Tae Woona. Wciąż na samą myśl o nich nie mogę przestać się uśmiechać, byli tak słodcy, uroczy i zabawni.

My boy with smooth moves <3
School 2017 ku mojemu niezadowoleniu nie jest jednak tylko dramą o pierwszej miłości. Przede wszystkim opowiada o nieprawidłowościach w szkole, nierównym traktowaniu uczniów, korupcji i znieczulicy szerzącej się wśród nauczycieli, prześladowaniu oraz presji kładzionej na bycie najlepszym. Rzeczy, które dzieją się w fikcyjnym liceum w dramie są niedopuszczalne, ale niestety, mogą zdarzyć się w każdej szkole. Rodzice bogatych dzieci wywierają presję na nauczycieli, którzy zaczynają faworyzować lepiej usytuowanych uczniów, a nawet zamiatają ich poważne przewinienia, jak pobicie, pod dywan. W celu cięcia kosztów na stołówkach podaje się dania przyrządzone z przeterminowanych składników, a wysokie stopnie i bycie na czele jest wszystkim. Serial opowiada o nierównej walce głównych bohaterów z chorym systemem, który dopuszcza takie możliwości. Uwielbiam ideę X i wszystkie akcje, jakie przeprowadzał na terenie szkoły, scenarzyści wykazali się ogromną kreatywnością oraz błyskotliwością.


School 2017, mimo że jest dramą szkolną, zawiera ogrom różnorodnych wątków. Nie spodziewałam się, że to będzie tak złożona produkcja, w każdym odcinku scenarzyści odkrywali przed nami nowe karty, wprowadzając niespodziewane motywy, które zaskakująco dobrze łączyły się z całą historią. Wątki pobocznych bohaterów zostały ładnie rozbudowane, żaden z nich nie został pominięty. Nie jestem fanką drugiego romansu w School 2017 pomiędzy Song Dae Hwi oraz Hong Nam Joo, choć pod koniec udało mu się mnie kupić, z kolei wątek Seo Bo Ry był genialny, dodawał nutę goryczy całej dramie. Oh Sa Rang, najlepsza przyjaciółka Eun Ho, momentami mnie irytowała, lecz miło było zobaczyć zdrową, prawdziwą przyjaźń między dziewczynami, co wcale nie zdarza się tak często w serialach. Ogólnie mówiąc, jestem zachwycona grą młodych aktorów, zwłaszcza tych grających antagonistów, bo te role nie były łatwe do udźwignięcia, ale stanęli na wysokości zadania. Jedyne, co mnie denerwuje, to nagła przemiana jednego z głównych czarnych charakterów na samym końcu, która była kompletnie bez sensu.


Pisałam już o wątku romantycznym między głównymi bohaterami, ale muszę jeszcze wspomnieć o nich samych, bo naprawdę ich uwielbiam, rzadko się zdarza, by postaci tak bardzo mnie urzekły. Eun Ho to dziewczyna, która w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji stara się szukać pozytywów – czasami jednak jej piękny, szeroki uśmiech ma za zadanie maskować ciężar, jaki nosi na swoich barkach. Uwielbiam to, jak zaraża innych dobrą energią, będąc małym promyczkiem szczęścia, jak nie pokazuje po sobie zmartwień, by nie denerwować innych, ale również nie jest niezniszczalna i czasami się załamuje. Eun Ho nie daje sobie w kaszę dmuchać i zawsze mówi głośno, gdy coś jej nie pasuje, walcząc o sprawiedliwe traktowanie. Do tego Ra Eun Ho posiada ogromną pasję – uwielbia rysować i w internecie zamieszcza kolejne odcinki swojego webtoona, marząc o studiowaniu w tym kierunku. Szczerze mówiąc, nie istnieje żaden aspekt, który by mnie w niej irytował, jest cudowną główną bohaterką: ciepłą, pełną optymizmu, radosną, a przy tym twardą, zaradną i walczącą o swoje.  Kim Sejeong, która zagrała główną rolę, stała się jedną z moich ulubionych aktorek. Hyun Tae Woon z kolei wydaje się być nieczułym, aroganckim dupkiem i to prawda, że posiada gwałtowny temperament, nad którym ciężko mu zapanować, lecz przy tym jest słodkim szczeniaczkiem <3 Zwłaszcza w towarzystwie Ra Eun Ho, dla której stara się złagodzić swój ciężki charakter. Hyun Tae Woon jest pełen gniewu, ale także szczerości i poczucia sprawiedliwości, podobnie jak Eun Ho posiada swoją pasję, którą jest projektowanie motocykli. Jego twarda powłoka skrywa miękkie serducho i mogłabym się w nieskończoność rozpływać nad Tae Woonem, który jest idealnym boyfriend material


School 2017 jest dramą, którą obowiązkowo musicie wpisać na swoją listę must watch! Kocham niemal każdy element tego serialu, który wciągnął mnie już od pierwszego odcinka, a potem właściwie nie mogłam oderwać się od monitora, z zapartym tchem śledząc kolejne segmenty. School 2017 to idealna mieszanka lekkiej produkcji na odstresowanie po ciężkim dniu z obrazem przekazującym ważne wartości; łączy w sobie romans, kryminał, akcję, rodzinną atmosferę i problemy społeczne, można się przy niej świetnie bawić, ale także wzruszyć. Od samego początku kibicuje się bohaterom, gra aktorska stoi na naprawdę wysokim poziomie i jestem wprost zachwycona! Jeżeli macie chwilkę czasu, koniecznie zabierzcie się za School 2017, nie zawiedziecie się!

Czytaj dalej »

sobota, 11 listopada 2017

Moja lady Jane, czyli (niezupełnie) prawdziwa historia lady Jane Grey

0
Ostatnio dość często sięgam po powieści, które wzbudziły niemałe poruszenie na zagranicznym booktubie, choć ciężko mi powiedzieć, z czego to się wzięło, skoro od dawna nie miałam czasu, by obejrzeć jakikolwiek filmik na YouTubie (no może z wyjątkiem nowych teledysków kpopowych, ale ćśśś). Moja lady Jane to kolejna książka, którą mogę spokojnie włączyć do kategorii polecane przez booktube, bo jakiś czas temu było jej w sieci pełno. Jak możecie się spodziewać, hype znacząco przerósł prawdziwą wartość tej historii. 

Prześmieszna, fantastyczna, romantyczna i (niezupełnie) prawdziwa historia Lady Jane Grey. Książka Moja Lady Jane autorstwa Cynthii Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows to jedyna w swoim rodzaju opowieść fantasy osadzona w tradycji ustanowionej przez Narzeczoną dla księcia Williama Goldmana, której bohaterami są król niespecjalnie garnący się do królowania, jeszcze mniej garnąca się królowa i szlachetny rumak, a która nie grzeszy przesadnie nabożnym szacunkiem dla źródeł historycznych. Bo czasem nawet historii trzeba nieco pomóc.
Szesnastoletnia Lady Jane Grey, mająca niebawem wyjść za zupełnie obcego mężczyznę, wplątuje się w konspirację, celem której jest obalenie jej kuzyna, króla Edwarda. Ale Jane nie zawraca sobie głowy takimi błahostkami, skoro ma niebawem zostać królową Anglii.
Opis z LubimyCzytać

Moja lady Jane to powieść pod wieloma względami niezwykła; łączy ze sobą autentyczne wydarzenia historyczne, które zostały jednak odpowiednio absurdalnie zmodyfikowane, nutkę tajemniczej magii i mnóstwo humoru oraz zabawy, można powiedzieć, że gdzieś tam w tle przewija się jeszcze intryga kryminalna, a to wszystko zostało jeszcze doprawione romansem. Trzy autorki wypełniły tę książkę po brzegi miszmaszem różnych gatunków, więc mogłoby się wydawać, że każdy znajdzie coś dla siebie i nie będzie tutaj miejsca na nudę. W rzeczywistości jednak wszystko wypada trochę inaczej. W tym wypadku powiedzenie gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść jest jak najbardziej trafne, bo według mnie Cynthia Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows z jednej strony przedobrzyły, a z drugiej posostawiły mnie z poczuciem niedosytu. Z jednej strony Moja lady Jane jest przepełniona różnymi wątkami i nowatorskimi pomysłami, z drugiej czegoś mi w niej zabrakło. 

Autorki w genialny sposób wplotły wątek magiczny w prawdziwą historię króla Edwarda VI i jego kuzynki, Jane Grey. Spór między katolikami i protestantami został przedstawiony jako walka pomiędzy zwykłymi ludźmi oraz Eodianami, czyli osobami zdolnymi do przemiany w wybraną formę zwierzęcą. Jak więc sami widzicie, odwołania do przeszłości były dość luźne, lecz te najważniejsze elementy jak zamiłowanie Henryka VIII do pozbywania się swoich żon, zmiana sukcesji tronu z Marii, starszej siostry króla na Jane podpisana przez Edwarda na łożu śmierci, małżeństwo Jane z Guifordem zostały zachowane, dzięki czemu książka w przystępny, ale przewrotny sposób przybliża wydarzenia z historii Anglii. Zastosowany przez autorki twist jest niezwykle oryginalny i jestem pod ogromnym wrażeniem, z jaką lekkością wplotły swoje pomysły w czasy panowania króla Edwarda, jednak cała idea Eodianów i Watahy jakoś nie do końca mi podpasowała. 

W Mojej lady Jane pojawia się wiele różnorodnych wątków. Pomijając elementy fantasy, dostajemy także romans, z którego jestem bardzo zadowolona. Dla odmiany rozwijał się dla mnie być może ciutkę zbyt wolno, jednak G i Jane stanowili cudowną parę, choć przez większość czasu nie zdawali sobie z tego sprawy. Podoba mi się to, jak wzajemnie sobie dogryzali, ale przy tym szanowali swoje wzajemne opinie. Byli partnerami, wspólnie podejmowali decyzje, a przy tym doskonale uzupełniali swoje charaktery. W ogóle Jane jest cudowna. Ognistowłosa, odważna i w gorącej wodzie kąpana, z ciętym językiem, walcząca o swoje racje niczym lwica i lojalna do końca. Jest zakochana w książkach, zza których rzadko kiedy wyściubia nosa, interesując się nauką, w szczególności fizyką, historią oraz filozofią. Nie ma drugiej takiej głównej bohaterki jak Jane i jestem nią oczarowana. Gifford z kolei to poeta interesujący się sztuką i teatrem, idealista, który jest bardziej rozważny w swoich działaniach od Jane i który kompletnie stracił dla niej głowę, choć nie potrafi tego okazać. Nie ma w nim zbyt wielu cech, które wyróżniłyby go na tle męskich postaci Young Adult i nie sądzę, bym zapamiętała go na długo. Wciąż jest jednak lepszy od Edwarda, który jest wyjątkowo mdłą postacią. Czytanie z jego perspektywy strasznie mi się dłużyło i tylko czekałam z utęsknieniem na moment, w którym jego fragment dobiegnie końca, bo to chłopak bez żadnej woli walki, maminsynek, kompletnie zagubiony i zależny od innych. To była prawdziwa udręka, a jego działania właściwie nic nie wniosły do całej fabuły, więc nie rozumiem celu, w jakim autorki przedstawiały jego perspektywę. 

Moja lady Jane to także ogromna dawka humoru. To właśnie na zabawnej narracji opiera się cały urok tej powieści, wychwalanej właśnie z tego powodu, tymczasem na mnie to nie zadziałało. We wszystkim trzeba mieć umiar, dla mnie ta współczesny, prześmiewczy styl nie wywarł dobrego wrażenia i budził on we mnie raczej zażenowanie niż wprawiał w dobry nastrój. Od czasu do czasu uśmiechnęłam się pod nosem, lecz przez większość czasu humor wydawał się być wymuszony, bardzo prosty i dość mocno mnie męczył. W pewnym momencie fabuła straciła także na prędkości, utknęliśmy w martwym punkcie i szczerze mówiąc, nie widziałam sensu w dalszym rozwoju historii przedstawionej w Mojej lady Jane.

Książka Cynthii Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows jest całkiem niezła, ale nie wymagajcie od niej zbyt wiele. Pozwoliła mi się odstresować i odmóżdżyć, gdy tego potrzebowałam, lecz nie wniosła zbyt wiele do mojego życia. Nie zapamiętam jej na zbyt długo, już teraz moje wrażenia po lekturze zaczynają się rozmywać i tylko postać Jane płonie jasno w mojej pamięci. Romans jest w porządku, humor ostatecznie można uznać za znośny, choć nie jest zbyt błyskotliwy, fabuła odrobinę kuleje, lecz można przymknąć na to oko. Moja lady Jane to powieść na jeden raz, ani nie polecam, ani nie odradzam. Jeśli macie ochotę na niezobowiązującą lekturę to spróbujcie.


Trylogia Ladyjanistki:
Moja lady Jane // My Plain Jane // My Calamity Jane
Czytaj dalej »

sobota, 4 listopada 2017

Stosik #13

0
Może nie mam zbyt wiele czasu na czytanie, ale moja biblioteczka zawsze znajdzie jakiś niecny sposób na to, żeby powiększyć swoje zbiory i wzbudzać u mnie wyrzuty sumienia z powodu wzrastającej liczby posiadanych przeze mnie, nieprzeczytanych egzemplarzy. Ostatnie dwa miesiące wcale nie były pod tym względem wyjątkowe; choć nie mam czasu, by choćby pomyśleć o zakupie nowych powieści, one i tak same mnie w jakiś sposób znajdują. I dzięki temu mogę wam dzisiaj pokazać zdobycze z ostatnich dwóch miesięcy ;)

  • MOJA LADY JANE, Brodi Ashton, Cynthia Hand, Jodi Meadows – mam tę powieść już za sobą, ale prawdę mówiąc, wciąż nie wiem, co o niej sądzić ani nawet do jakiego gatunku ją zaliczyć. Przy przedstawianiu historii Jane Grey autorki zastosowały naprawdę oryginalny twist, jednak nie do końca mi on odpowiadał. Doceniam sposób, w jaki wplotły go w prawdziwe wydarzenia historyczne, ale nie podpasował mi humor, który wydawał się być sztuczny i naciągany, przez sporą część książki się nudziłam, a wątek Edwarda kompletnie mnie odrzucał. Moją lady Jane czytało mi się całkiem dobrze, lecz bez szału i z odrobiną zażenowania.
  • REPLIKA, Lauren Oliver – książka z wymiany; chyba trochę z przyzwyczajenia czytam kolejne powieści Lauren Oliver wydawane w Polsce, lecz Replika autentycznie mnie zaciekawiła, nie tylko swoim nietypowym formatem, w którym można ją czytać, ale także samym opisem. Dystopie chyba najlepiej wychodzą tej autorce, a Replika daje takie odczucia, zwłaszcza w przypadku historii Lyry. Jestem ciekawa, jak to wszystko wypadnie w ostatecznym rozrachunku, jednak mam całkiem dobre przeczucia względem tej historii i już nie mogę się doczekać, aż się za nią zabiorę.
  • POCHODNIA W MROKU, Sabaa Tahir – recenzja; szczerze mówiąc, spodziewałam się czegoś więcej po drugim tomie świetnie zapowiadającej się serii spod pióra Saby Tahir. Nie mogę powiedzieć, że Pochodnia w mroku to zła powieść, ale niewiele ma wspólnego z Imperium ognia, kompletnie różni się klimatem i koncepcją, w tym momencie zupełnie nie wiem, w jakim kierunku zmierza autorka ze swoją historią, a na tym etapie trochę mnie to martwi. Poszczególne wątki nie kleją się ze sobą, coś mi w tej powieści nie zagrało, ale na pewno sięgnę po kolejny tom, bo wciąż jestem zaintrygowana historią Lai, Eliasa, a nawet Heleny.
  • TYSIĄC PIĘTER, Katharine McGee – książka z Wielkiej Wymiany Książkowej od Matki Puchatka; zupełnie impulsywny wybór, ale jestem z tej wymiany całkiem zadowolona. Nie spodziewam się wiele po Tysiącu pięter, to ma być dla mnie odmóżdżająca powieść młodzieżowa pozwalająca na chwilę relaksu po wyjątkowo ciężkim kolokwium ;)
  • JAK POWIETRZE, Agata Czykierda-Grabowska – książka z wymiany; od dawna obiecuję sobie, że zabiorę się za polskich autorów, ale coś mi z nimi nie po drodze. Nie mogłam jednak przepuścić okazji zapoznania się z Jak powietrze, które było reklamowane jako pierwsze polskie New Adult, a jest to gatunek, do którego mam wyjątkową słabość mimo jego licznych wad. Trzymam kciuki za to, żeby powieść była dobra, bo nie chcę się na niej przejechać tak jak na tragicznym Uratuj mnie Anny Bellon.
  • WRÓĆ, JEŚLI MASZ ODWAGĘ, Estelle Maskame – egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa Feeria Young; czytałam trylogię DIMILY tej autorki i nawet mi się podobała, chociaż nie zamierzałam sięgać po kolejne jej powieści. Wróć, jeśli masz odwagę przekonało mnie jednak swoim opisem, śliczna okładka też zrobiła swoje i tak dobrałam się do własnego egzemplarza ;)
  • ELIZA I JEJ POTWORY, Francesca Zappia – egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa Feeria Young; ta powieść wzbudziła niemały entuzjazm za granicą, a ja... dałam się kupić? Nie wiem, po prostu jest w tej książce coś, czemu nie mogłam się oprzeć i już wkrótce mam zamiar się przekonać, co to takiego. 
  • FAŁSZYWY POCAŁUNEK, Mary E. Pearson – tę książkę kupiłam głównie z powodu Reagan z PeruseProject. To jedna z moich ulubionych booktuberek i ufam jej właściwie bezgranicznie, a to jedna z jej ulubionych serii fantasy, więc oczywiście nie mogłam przejść obok niej obojętnie i wyposażyłam się we własny egzemplarz. 
  • DZIEWCZYNA OGNIA I CIERNI, Rae Carson – książka z wymiany; chyba można powiedzieć, że ten stosik sponsoruje Reagan z PeruseProject, bo Dziewczyna ognia i cierni to kolejna powieść gorąco polecana przez tę booktuberkę. Co prawda znajdowała się wcześniej na mojej liście do przeczytania, lecz nie byłam do niej stuprocentowo przekonana i dopiero Reagan sprawiła, że wzrosła moja determinacja, by w końcu zabrać się za Dziewczynę ognia i cierni. Niewiele pamiętam z jej opisu, więc idę właściwie w ciemno, ale czasami lepiej w ten sposób podejść do nowej książki ;)

Standardowo napiszcie mi w komentarzach, która powieść wpadła wam w oko, którą macie już za sobą, a którą chętnie byście przeczytali i jakiej recenzji nie możecie się najbardziej doczekać! Do usłyszenia!
Czytaj dalej »

czwartek, 2 listopada 2017

Podsumowanie października

0
Tak, to ja. Jeszcze żyję, choć być może nie widać tego po gwałtownym spadku recenzji pojawiających się na blogu. Mam swojego powody, ale o nich przeczytacie niżej. Na razie zapraszam was do marnego, bo marnego podsumowania października!

ZRECENZOWANE


DODATKOWO


PODSUMOWANIE I PLANY

Wiem, że według początkowych założeń studia miały nie wpływać na moją aktywność na blogu, lecz wyszło jak wyszło. Nie będę ukrywała, że kompletnie nie miałam czasu na czytanie, nie wspominając nawet o pisaniu postów. Ta tendencja będzie się utrzymywała, jednak nie chcę zamykać bloga, w którego włożyłam mnóstwo pracy i całe swoje serce. Dlatego na razie podjęłam decyzję, że posty na Books by Geek Girl będą pojawiały się raz w tygodniu. Obecnie pojawiają się w soboty, ale możliwe, że jeszcze zmienię ten dzień na inny, więc bądźcie czujni! Mam nadzieję, że mimo zmniejszenia liczby pojawiających się recenzji, wciąż będziecie zaglądać na mojego bloga, bo to naprawdę wiele dla mnie znaczy <3 
Dla tych ciekawskich – przeżyłam pierwszy miesiąc na medycynie, yay! *taniec zwycięstwa* Nie taki diabeł straszny jak go malują, chociaż najgorsze dopiero przede mną ;) Trzymajcie kciuki, żebym wytrwała w tym optymistycznym nastawieniu, bo bez niego będzie ciężko xD 
Skoro przeczytałam tylko trzy książki, chyba nie ma sensu wybierać tej najlepszej i najgorszej. Nie miałam też zbyt wiele czasu na oglądanie koreańskich dram i powiem wam, że ten przymusowy odwyk absolutnie mi nie służy, więc w ramach pocieszenia możecie mi powysyłać śmieszne studenckie memy, bo ostatnio tylko one mnie trzymają przy życiu ;) No i kpop. Kpop to podstawa, by zachować jeszcze jakieś resztki energii *wcale nie mam ukrytego motywu i nie próbuję was przeciągnąć na jasną, kolorową, pełną szczęścia stronę energetycznego kpopu* *ale już skoro przy tym jesteśmy to koniecznie obczajcie BTS, Wanna One i Taeyanga xD*. 
Trzymajcie się ciepło, kochani, i nie zapominajcie o mnie!

Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia