Od chwil, w której zobaczyłam niezwykłą okładkę Czerwonych jak krew, wiedziałam, że muszę mieć tę książkę. W dodatku zagadkowy opis, Finlandia oraz obiecane nawiązanie do baśni sprawiły, że nie potrafiłam oprzeć się pokusie.
Siedemnastoletnia Lumikki Andersson, która wygląda jak Królewna Śnieżka, uczęszcza do renomowanego liceum artystycznego. Specjalnie trzyma się na uboczu, nie ma przyjaciół i mieszka sama z dala od rodziców, od których się odseparowała. Zostaje jednak zmuszona do porzucenia swoich reguł, kiedy w szkolnej ciemni fotograficznej znajduje banknoty pokryte krwią i wbrew sobie zostaje wplątana w intrygę związaną z dużymi pieniędzmi, ważnymi ludźmi i przemytem narkotyków na światową skalę.
Czerwone jak krew to nietypowy kryminał i bardzo się z tego cieszę. Od początku zostajemy wrzuceni w sam środek akcji - zamordowana kobieta i banknoty zamoczone w jej krwi, szantaże, groźby, pogonie. Dostajemy także niepowtarzalną szansę spojrzenia na tę sytuację z perspektywy złoczyńcy, ale mimo tak wielu atrakcji nie byłam specjalnie zainteresowana rozwojem wątku kryminalnego. Nie czułam tego napięcia i potrzeby uzyskania odpowiedzi. Ta część fabuły właściwie mnie nudziła, a była główną osią wydarzeń, dlatego nieco zniszczyło mi to radość czytania. Na szczęście autorka nadrobiła te braki na innych polach - uwielbiam styl pisania Salli Simukki, porwał mnie od pierwszych zdań. Dochodzi do tego wspaniały, fiński krajobraz, który autorka rozpostarła przed naszymi oczami.
Siedemnastoletnia Lumikki Andersson, która wygląda jak Królewna Śnieżka, uczęszcza do renomowanego liceum artystycznego. Specjalnie trzyma się na uboczu, nie ma przyjaciół i mieszka sama z dala od rodziców, od których się odseparowała. Zostaje jednak zmuszona do porzucenia swoich reguł, kiedy w szkolnej ciemni fotograficznej znajduje banknoty pokryte krwią i wbrew sobie zostaje wplątana w intrygę związaną z dużymi pieniędzmi, ważnymi ludźmi i przemytem narkotyków na światową skalę.
Czerwone jak krew to nietypowy kryminał i bardzo się z tego cieszę. Od początku zostajemy wrzuceni w sam środek akcji - zamordowana kobieta i banknoty zamoczone w jej krwi, szantaże, groźby, pogonie. Dostajemy także niepowtarzalną szansę spojrzenia na tę sytuację z perspektywy złoczyńcy, ale mimo tak wielu atrakcji nie byłam specjalnie zainteresowana rozwojem wątku kryminalnego. Nie czułam tego napięcia i potrzeby uzyskania odpowiedzi. Ta część fabuły właściwie mnie nudziła, a była główną osią wydarzeń, dlatego nieco zniszczyło mi to radość czytania. Na szczęście autorka nadrobiła te braki na innych polach - uwielbiam styl pisania Salli Simukki, porwał mnie od pierwszych zdań. Dochodzi do tego wspaniały, fiński krajobraz, który autorka rozpostarła przed naszymi oczami.
Lumikki Andersson nie jest typową bohaterką literatury młodzieżowej. Jest prawdziwą enigmą, przez całą powieść autorka podrzucała nam okruchy wiadomości, bawiła się z nami, wręcz dręczyła zagadkowymi odniesieniami do przeszłości Lumikki, jednocześnie ich nie tłumacząc i nie przybliżając. Przez cały czas moja wyobraźnia pracowała, próbując rozwiązać przynajmniej część zagadki, którą jest ta postać. Pojawiło się kilka retrospekcji, które tłumaczyły obecną postawę dziewczyny, ale jej największe tajemnice pozostają skryte i było to odświeżające przeżycie, chociaż czasami irytujące, bo chciałabym dowiedzieć się więcej z racji mojego zachwytu jej kreacją. Lumikki jest wyjątkowa nie tylko ze względu na to, że Salla Simukka tak starannie ukryła przed nami jej przeszłość, ukazując tylko skrawki jej historii; wyróżnia się pod wieloma względami. Jest niesamowicie dojrzała jak na swoje siedemnaście lat i bardzo wycofana. Potrafi perfekcyjnie wtapiać się w otoczenie, pozostawać niezauważoną, interesuje się tylko własnymi sprawami i ten spokój całkowicie jej odpowiada. Doskonale zna ludzką psychikę. Indywidualistka z własnymi regułami, których się bezwzględnie trzyma, a jej analityczne przemyślenia nieraz wprawiały mnie w osłupienie. W Lumikki nie ma nic denerwującego, z miejsca wzbudza zainteresowanie czytelnika.
Według mnie nawiązania do baśni o Królewnie Śnieżce są zrobione po mistrzowsku. Pojawiają się w nieoczekiwanych momentach, ale zostały doskonale wplecione w całą fabułę powieści i nadają jej niepowtarzalny klimat dzięki barwnym porównaniom. To jeden z najmocniejszych punktów całej historii i jestem wprost urzeczona sposobem, w jaki Salla Simukka połączyła kryminał z baśnią o Śnieżce, która nadaje książce wręcz poetycki, nostalgiczny charakter.
Czerwone jak krew to pozycja, którą trudno mi ocenić. Z jednej strony jest niepowtarzalna, genialnie napisana, z intrygującą główną bohaterką i przyciągającym klimatem, zaś z drugiej strony fabuła czasami dłuży się niemiłosiernie, brakuje stopniowania napięcia. Może zmieniłoby się to, gdyby autorka zdecydowała się bardziej pójść w thriller, ta zagadka kryminalna nie była dla mnie wystarczająco wciągająca. Czerwone jak krew mają niesamowity potencjał, ale coś nie zadziałało i mam nadzieję, że zmieni się to w następnych częściach tej baśniowej historii.
6/10