czwartek, 14 października 2021

Lore, czyli boska moc na wyciągnięcie ręki

0

Moja relacja z powieściami Alexandry Bracken jest dość trudna. Podobały mi się jej Mroczne umysły, natomiast duologia Pasażerka okazała się być dla mnie drogą przez mękę. Lore jednak od początku przyciągało mnie motywem greckiej mitologii, który uwielbiam w książkach, więc postanowiłam zaryzykować. 

Współczesny Nowy Jork. Na świecie wciąż żyją greccy bogowie. Co siedem lat Zeus zsyła część z nich na ziemię, gdzie przez siedem dni pozbawieni są nieśmiertelności. W tym czasie polują na nich ludzie i półbogowie, by przejąć ich moce. To kara, na jaką Zeus skazał niepokornych bogów.
Lore pochodzi z rodu Perseusza. Przed siedmiu laty jej rodziców i siostry wymordowali potomkowie Kadmosa. Dziewczyna cudem uniknęła śmierci i ukryła się w Nowym Jorku. Stara się zapomnieć o swoim pochodzeniu, jednak przeszłość nieoczekiwanie pojawia się pod jej drzwiami pod postacią rannej Ateny, która w zamian za pomoc zgadza się wyświadczyć jej wielką przysługę. Lore będzie musiała wiele poświęcić. Czy uda jej się odnaleźć w sobie siłę, by zapobiec upadkowi świata?

Lore to książka, która bardzo mocno opiera się na fabule i pędzącej do przodu akcji, więc jest to historia dla fanów mocnych wrażeń oraz zaskakujących zwrotów, które zapierają dech w piersiach i zostawiają czytelnika z mętlikiem w głowie. Momentami miałam wrażenie, że dzieje się aż za dużo, przez co wkradał się chaos i odrobinę gubiłam się w wątkach, które zaczęły zlewać się ze sobą, ale całość jest tak wciągająca, że nie sposób się od niej oderwać. Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłu autorki, który jest niezwykle oryginalny i im bardziej zagłębiałam się w świat Lore oraz zasady rządzące Agonem, tym bardziej byłam zachwycona. Co prawda żałuję, że nie dostaliśmy więcej szczegółów, bardzo chętnie poznałabym całą historię Agonu czy tajniki funkcjonowania poszczególnych Domów i ich łowców, jednak przekazanie tylu informacji mogłoby być trudne, biorąc pod uwagę liczne wydarzenia. Alexandra Bracken bardzo sprytnie dawkowała różne wiadomości odnośnie bogów czy zasad rządzących tym światem, dzięki czemu nie czułam się przytłoczona, a niektóre tajemnice udało jej się zachować do samego końca. Zostałam mile zaskoczona, bo często mi się zdarza, że udaje mi się wcześniej przewidzieć kierunek, w jakim zmierza fabuła, tymczasem tutaj nie byłam pewna, jak wszystkie wątki zostaną rozwiązane. Byłam trzymana w napięciu aż do ostatniej strony i chociaż zabrakło mi mocnego uderzenia na sam koniec to podziwiam rozmach, z jakim została poprowadzona cała historia. 

Lore jest przepełnione akcją i przez to zabrakło miejsca na rozwój bohaterów, którzy są dla mnie najsłabszym ogniwem. Nie czułam się związana emocjonalnie z żadną z postaci, momentami wybory Lore mocno mnie irytowały, a ona sama była niezdecydowana, nie została poprowadzona w konsekwentny sposób, ciągle sama sobie zaprzeczała swoimi słowami i działaniami. Generalnie lubiłam większość bohaterów, ale jednocześnie nie czułam potrzeby, by im kibicować, nie zżyłam się z nimi, byli mi obojętni, bo wszyscy wypadają dość płasko. Pojawia się również wątek romantyczny, który jest zepchnięty na dalszy plan, ale i tak wolałabym, gdyby w ogóle go nie było, ponieważ wydawał mi się być wymuszony i zupełnie niepotrzebny, nie uwierzyłam w ten związek, podobnie jak nie uwierzyłam w wiele relacji, które zostały przedstawione w książce. 

Lore w genialny sposób łączy w sobie starożytne, greckie wierzenia ze współczesnością. Mogłoby się wydawać, że połączenie igrzysk śmierci z Percy Jacksonem nie wypali, lecz ta mieszanka okazała się być niezwykle udana. To jedna z najbardziej zaskakujących młodzieżówek tego roku i chociaż niektóre elementy mogłyby zostać lepiej dopracowane to świetnie się przy niej bawiłam! Lore to fenomenalna przygoda, która zabierze was w świat okrutnych bogów, gdzie za chwałę płaci się własnym życiem, a niewłaściwy krok może być tym ostatnim. Cieszę się, że postanowiłam dać tej książce szansę, bo zakochałam się w tej fabule!

★★★★★★☆☆☆
Czytaj dalej »

piątek, 1 października 2021

Pozłacany wąż, czyli same zachwyty, bo to genialna książka

0

 

Nie ukrywam, że jestem ogromną fanką Danielle L. Jensen. Przeczytałam praktycznie każdą powieść, jaka wyszła spod jej pióra i do tej pory jeszcze ani razu się nie rozczarowałam, za każdym razem jest w stanie zaskoczyć mnie czymś nowym, więc nie mogłam sobie odpuścić Pozłacanego węża, który był jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier tego roku. 

ICH BITWY ZAKOŃCZYŁY SIĘ ZWYCIĘSTWEM
Lidia powraca do Mudaire, by zacząć naukę w świątyni uzdrowicieli. Jednak zamiast walczyć o ocalenie życia, jest przekonana, że robi więcej złego niż dobrego. Zagłębia się w historię bogów i odkrywa prawdę, która na zawsze zmieni jej życie.
Killianowi w końcu udało się objąć dowództwo królewskiej armii, ale wcale nie czuje się zwycięzcą. Przytłoczony przeszłością, poddaje się mroczniejszemu obliczu swojego znaku – i w ten sposób ryzykuje, że rozpocznie wojnę.
ALE WOJNA DOPIERO SIĘ ZACZĘŁA
Po pokonaniu tyrana Urcona, Marek próbuje zawrzeć trwały sojusz z Arinoquianami. Dręczy go jednak świadomość, że wśród jego przyjaciół kryje się zdrajca i że może utracić wszystko, o co walczył.
Rozdarta między coraz większą lojalnością wobec Trzydziestego Siódmego Legionu a potrzebą uwolnienia rodaków, Teriana tonie w sieci tajemnic. Podejmuje decyzję, która może albo ocalić wszystkich, których kocha – albo posłać ich do grobu.

TA KSIĄŻKA JEST GENIALNA. Wiedziałam, że Pozłacany wąż będzie dobry, jednak nie spodziewałam się, że w moich rękach znajdzie się tak fenomenalna historia, która zawładnie moimi myślami i sercem, nie pozwalając mi na złapanie oddechu. Danielle L. Jensen z powieści na powieść prezentuje coraz wyższy poziom, a ja już boję się tego, co wydarzy się w nadchodzącym finale Mrocznych Wybrzeży, ponieważ autorka posiada niezrównany talent do budowania napięcia i podnoszenia stawek. Dostałam 730 stron perfekcyjnej, dopracowanej w każdym szczególe powieści, która wciągnęła mnie do tego stopnia, że w ogóle nie odczuwałam jej długości, mogłaby być dwa razy dłuższa, a dla mnie nadal byłaby za krótka, ponieważ tak doskonale spędziłam przy niej czas. Danielle L. Jensen niczego nie zostawiła przypadkowi, każdy wątek ma znaczenie i składa się na niesamowitą całość. Kiedy już wydawało mi się, że koniec z zaskakującymi rewelacjami, nagle pojawiała się informacja, po której mój mózg dosłownie eksplodował. Jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo złożona i skomplikowana jest fabuła Pozłacanego węża, bogata pod względem politycznych intryg, militarnych taktyk, budowy świata oraz systemu magicznego, a przy tym czyta się ją niezwykle przyjemnie, nie czując obciążenia różnorodnością wątków. 

Po Mrocznym niebie byłam zakochana w Lidii oraz Killianie, nadal pozostają moimi ulubieńcami, ale w tej części obdarzyłam również większą sympatią Terianę i Marka, mimo że w pierwszym tomie niekoniecznie mnie do siebie przekonali. Z reguły nie przepadam za licznymi narracjami, a w Pozłacanym wężu wydarzenia są przedstawione za pomocą czterech perspektyw, jednak każda z tych postaci jest tak dopracowana, wyjątkowa i wnosi coś świeżego do całej historii, że z radością zagłębiałam się w kolejnych rozdziałach. Jedynym minusem jest to, że niektóre rozdziały były krótkie, liczyły sobie zaledwie cztery strony, dlatego czułam się wybita z rytmu, gdy tak szybko przeskakiwałam z perspektywy Lidii do Marka, przy czym oboje znajdują się po przeciwnych stronach globu, ale poza tym nie mam na co narzekać. Wszyscy bohaterowie przechodzą przez kolejne przemiany, zmagają się z własnymi słabościami i pragnieniami, dylematami moralnymi, są tak niesamowicie ludzcy, że niemal czułam ich obecność przy sobie. 

Mroczne Wybrzeża to seria, która mną zawładnęła, a Pozłacany wąż tylko ugruntował jej pozycję wśród moich ulubionych serii fantasy. Brakuje mi słów, by opisać, jak bardzo jestem oczarowana tą powieścią, która zmiażdżyła mnie, złamała mi serce, a jednocześnie dostarczyła ogromnych emocji. Śmiałam się i płakałam, a niektóre momenty były tak epickie, że dostałam gęsiej skórki, co przy książkach zdarzyło mi się dopiero drugi raz w życiu. Pozłacany wąż jest perełką, wybija się na tle innych powieści swoją oryginalnością, genialnymi zwrotami akcji, pięknie wykreowanym światem i bohaterami, którym będziecie kibicować z całych sił. Zaufajcie mi, ta książka jest warta każdej minuty, jaką z nią spędzicie. 

★★★★★★★★★☆

Seria Mroczne Wybrzeża:
Mroczne Wybrzeża // Mroczne niebo // Pozłacany wąż // Scorched Earth

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Galeria Książki!

Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia