sobota, 22 lipca 2017

Diabolika, czyli międzygalaktyczny spór o władzę

Diabolika to powieść, której większości z was nie trzeba przedstawiać – było o niej głośno zarówno za granicą, jak i w Polsce. Mnie do tej książki przyciągnęły dwie rzeczy: cudowna okładka, która jest dość minimalistyczna, ale od razu przykuwa uwagę oraz obietnica silnej, bezlitosnej głównej bohaterki, która zamiast użalać się nad sobą, bierze sprawy w swoje ręce i jest przy tym zabójczo skuteczna. Od dawna nie miałam okazji przeczytać dobrej powieści z twardą, dobrze poprowadzoną heroiną, dlatego byłam bardzo podekscytowana Diaboliką, mimo że wcześniej spotkałam się z negatywnymi opiniami. 

Diaboliki nie znają litości.
Diaboliki są silne.
Ich przeznaczeniem jest zabijać w obronie człowieka, dla którego zostały wyhodowane.
Nic więcej się nie liczy.
Wyglądamy jak ludzie. Jesteśmy agresywni, zdolni do bezgranicznego okrucieństwa i absolutnej lojalności. Właśnie dlatego jesteśmy strażnikami zamożnych rodzin.
Służę córce senatora, Sydonii, którą traktuję jak siostrę. Zrobiłabym dla niej wszystko. Teraz, aby ją ochronić, muszę udawać, że nią jestem, zachowując w tajemnicy moje zdolności. Wśród bezwzględnych polityków walczących o władzę w imperium odkryłam w sobie cechę, której zawsze mi odmawiano – człowieczeństwo.
Mam na imię Nemezis i jestem diaboliką. Czy mogę zostać iskrą, która rozbłyśnie w mroku imperium?
Opis z LubimyCzytać

Miałam dwa podejścia do Diaboliki. Za pierwszym razem przerwałam czytanie około pięćdziesiątej strony, bo niezwykle denerwowała mnie główna bohaterka, która niewiele miała w sobie z obiecanej badass, ale kiedy zabrałam się za tę historię po raz drugi, kompletnie przepadłam. Tak się wciągnęłam, że nie mogłam się oderwać od książki, a w tych nielicznych momentach, w których musiałam odłożyć lekturę na bok, zastanawiałam się, co zaraz się wydarzy. Akcja Diaboliki była doskonale zrównoważona, jej tempo było wystarczająco szybkie, by na dobre przykuć uwagę czytelnika i wciągnąć go w wir niespodziewanych wydarzeń, ale jednocześnie nie było przytłaczające, wszystko powoli układało się w logiczną całość i miałam czas, żeby przyswoić sobie kolejne, szokujące informacje. S. J. Kincaid bardzo ładnie między skomplikowane intrygi wśród arystokracji wplotła wewnętrzne, uczuciowe rozterki głównej bohaterki, łącząc ze sobą poszczególne wątki w wyważony sposób. Mam wrażenie, jakby żaden element specjalnie nie dominował nad fabułą, co było dość odświeżające. 

Nemezis to diabolika, a więc stworzona przez człowieka istota, która nie powinna mieć żadnych uczuć, wyposażona jedynie w mordercze instynkty i agresję, dzięki czemu ma chronić jedną, wybraną osobę będącś dla niej całym światem. Szczerze mówiąc, mocno trzymałam kciuki za to, żeby Nemezis nie okazała się kolejną teoretycznie kickassową, obojętną i niebezpieczną bohaterką, która tak naprawdę rozgotowaną kluchą, bo liczyłam na to, że dostaniemy twardą, zdeterminowaną dziewczyną. Ostatecznie muszę powiedzieć, że były momenty, w których mnie irytowała i przypominała właśnie delikatny, wrażliwy kwiatuszek, ale na szczęście nie było ich zbyt wiele. Podobało mi się, jak autorka ukazała powolną przemianę Nemezis, która jednak zatrzymała wiele ze swoich pierwotnych cech, po prostu dojrzała, zmienił się jej system wartości i zaczęła więcej dostrzegać. Zawsze doceniam rozwój postaci, a tutaj został on bardzo ładnie ukazany. Z pozostałych bohaterów całkiem znosiłam Nevenię, znienawidziłam Donię, której pod koniec udało się nieco zyskać w moich oczach, za to ogromnie polubiłam Tyrusa, czyli udającego szaleństwo siostrzeńca obecnego cesarza, niezwykle błyskotliwego i kalkulującego wszystko na chłodno chłopaka, który zaimponował mi swoją przyszłą wizją galaktyki i odpowiedzialnością za podejmowane czyny. Romans, który pojawił się w Diabolice, na całe szczęście rozwijał się powoli, opierając się na wzajemnym szacunku i był bardziej subtelnym dodatkiem niż wiodącym wątkiem, co zaliczam na plus. 

Do Diaboliki podchodziłam bardzo ostrożnie w związku z jej popularnością, lecz ta powieść w pełni zasłużyła na hype. Świetnie się przy niej bawiłam, ostatnio żadna historia nie była w stanie mnie zaangażować, podczas gdy Diabolice udało się tego dokonać. S. J. Kincaid wykreowała niezapomniany, intrygujący świat, który nie jest podobny do żadnego, z jakim się do tej pory spotkałam, a choć początkowo trudno było się w nim rozeznać to z czasem naprawdę doceniłam pomysły autorki. Chciałabym się trochę bardziej wgłębić w tę rzeczywistość, zwłaszcza że galaktyka jest ogromna, ale jako że Diabolika miała być jednotomówką, uważam, że S. J. Kincaid świetnie sobie poradziła. Ta powieść pełna jest różnorodnych wątków; opowiada o pasjonującej rozgrywce politycznej o władzę, o odbudowie zniszczonego od wewnątrz świata, o człowieczeństwie, o rodzinie, przyjaźni, miłości i szacunku. Na pewno nie pożałujecie czasu spędzonego z tą cudowną historią. 


Trylogia Diabolika:
Diabolika // The Empress // ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia