Nie sądziłam, że tak szybko na blogu ponownie pojawi się post pochwalny na cześć jakiejś książki, ale oto przybywam do Was z recenzją Niezwyciężonej. Pojedynku i ostrzegam, że znowu musicie przygotować się na mój niepohamowany entuzjazm. Ta książka jest tak wyjątkowa, tak bardzo wyłamuje się ze schematu, że nie potrafię do tej recenzji podejść inaczej, niż z zamiarem wychwalania jej pod niebiosa. Bo uwierzcie mi, że Marie Rutkoski swoim rozpoczęciem trylogii zasłużyła na owacje na stojąco.
Kestrel jest Valorianką, córką generała Trajana, najsłynniejszego przywódcy wojskowego w kraju, który podbił terytorium należące do Herranu. Jako zwycięzcy, Valorianie szczycą się przywilejami i są rasą panów, podczas gdy Herrańczycy stali się ich niewolnikami. Pod wpływem impulsu Kestrel kupuje na targu dumnego niewolniku o imieniu Arin, nierozerwalnie wiążąc ich losy razem. Teraz oboje będą musieli odpowiedzieć na pytanie, co jest dla nich ważniejsze: ojczyzna czy ukochana osoba?
Nawet gdy jakaś książka mnie porwie, próbuję w recenzjach nadmiernie się nie ekscytować i spojrzeć na nią trzeźwo, ale tutaj jest to po prostu niemożliwe. Nie nadużywam na blogu tego słowa, ale śmiało mogę nazwać Pojedynek fenomenem. Bo chociaż należy do gatunku young adult, jest to powieść inteligentna i wyrafinowana, pełna smaczków, na które trudno nie patrzeć z zachwytem. Tak, teoretycznie główna oś Pojedynku opiera się na romansie (chociaż w praktyce bardziej przypomina partię szachów), ale jest to chyba najwspanialszy wątek miłosny, z jakim do tej pory zetknęłam się w książkach. Historia Kestrel i Arina jest po prostu piękna, pełna rozdarcia, które przenosi się również na czytelnika. Muszą wybierać między swoją lojalnością wobec rodaków a miłością względem siebie i grają takimi kartami, jakie dostali od losu będącego okrutną przeszkodą stojącą na ich drodze do szczęścia. Cała relacja została starannie wpleciona w polityczne rozgrywki i przedstawione intrygi są tak zajmujące, że z łatwością dałam się wciągnąć w świat, który autorka brawurowo wykreowała. Bo to nie jest opowieść tylko o dwojgu ludzi stojących po przeciwnych stronach barykady, ale również o wojnie, zdradzie, patriotyzmie i zwodniczej grze prowadzonej przez najwyższe sfery.
Uwielbiam Kestrel. Uwielbiam Arina. To moje najnowsze OTP i shipuję ich tak bardzo, że bardziej chyba się nie da. Są tak cudowni, zarówno razem, jak i osobno, że nie mogą nie budzić podziwu. Kestrel nie jest typem bohaterki, którą na okrągło spotykamy w literaturze młodzieżowej - nie jest wojowniczką i nie jest nieustraszona. To strateg, który walczy za pomocą logiki, przebiegłości i błyskotliwego umysłu. Jednak przez jej opanowanie przebija się ciepło, a nawet pewien rodzaj kruchości, który dodaje jej postaci niezwykłej prawdziwości. Trochę żałuję, że nie pojawiło się więcej fragmentów pisanych z perspektywy Arina, ale wydaje mi się, że w ostatecznym rozrachunku łatwiej poznać go poprzez jego milczący upór i dumę, niż przez zwodnicze słowa. Oboje są tak wyjątkowi, że... po prostu nie mogę, no. Marie Rutkoski powaliła mnie na kolana i chyba się nie podniosę. To książka, od której nie sposób się oderwać, nawet po zakończeniu lektury wciąż na nowo przetwarzałam wszystkie wydarzenia z książki i zachwycałam się złożoną, wyrafinowaną konstrukcją fabuły. Pojedynek uzależnia. Zawładnął moimi emocjami i po tym zakończeniu długo się nie pozbieram.
Niezwyciężona. Pojedynek to przepiękna, fascynująca historia, która od pierwszej chwili mnie zauroczyła. Jest jedną z najlepszych powieści young adult, jakie miałam ostatnio okazję czytać i niesamowicie wysoko postawiła poprzeczkę wszystkim innym książkom, jakie czekają na mnie w 2016 roku. A zresztą - TA POWIEŚĆ JEST PO PROSTU GENIALNA. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście, musicie nadrobić to jak najszybciej, bo warto. Gorąco, gorąco polecam! Kocham tę książkę całym swoim geekowym serduchem, nawet jeśli ona bezustannie mnie rani. Po prostu przeczytajcie.
9/10
P. S. Według mojej biblioteczki na LC Niezwyciężona. Pojedynek to 500 przeczytana przeze mnie książka. Nie mogłam wybrać lepiej!