
Podwieczność to jedna z tych trylogii, która jest przejawem mojego masochizmu. Elementy, które mi się w niej podobają, można policzyć na palcach jednej ręki, podczas gdy lista wad ciągnie się w nieskończoność. Mimo to uparłam się, że dokończę tę serię i oto przybywam z recenzją ostatniego tomu, Wiecznej prawdy. Czy autorka po raz kolejny mnie zawiodła, czy może w końcu udało jej się czymś mnie zaciekawić?
Teraz, kiedy Nikki uratowała Jacka, jedyne czego chce, to być z nim i ukończyć szkołę. Lecz Cole podstępem nakłonił Nikki, by...