sobota, 8 kwietnia 2017

TOP 5: Serie książkowe, których nie mam zamiaru kończyć

Z jednej strony jestem dość słaba w kończeniu serii, bo zawsze trudno mi się zmusić do sięgnięcia po ostatni tom – po prostu nie chcę się już rozstawać z daną historią i bohaterami, więc przeciągam to w nieskończoność – z drugiej jednak nie lubię nie kończyć serii, nawet jeśli mi się nie podobają i z reguły jestem na czasie z najnowszymi cyklami. Są jednak takie, z którymi nie chcę mieć już nic do czynienia i właśnie o nich jest dzisiejszy post. Oczywiście serii, których nie mam zamiaru kończyć jest nieporównywalnie więcej, jednak wśród nich postanowiłam wybrać te najpopularniejsze i szeroko lubiane historie, których z różnych powodów nie chcę już kontynuować. 

SELEKCJA

Selekcja Kiery Cass to urocza historia, przy której bardzo łatwo można się zrelaksować. Piękny pałac, suknie jak ze snu, pierwsza, niewinna miłość oraz dziesiątki dziewcząt, które rywalizują między sobą o serce przystojnego księcia, by zdobyć wpływy, władzę oraz koronę. Lektura jest niewymagająca i cudownie lekka, pierwsze trzy tomy pochłonęłam z radością, trochę sama się z siebie podśmiewając, że wciąż jestem w stanie czerpać przyjemność z podobnych książek, ale... No właśnie. Dla mnie Selekcja od pierwszej do ostatniej strony miała być historią miłości Maxona i Americi, więc wraz z Jedyną jako trylogia uległa zakończeniu. Podejrzewam, że do napisania Następczyni oraz Korony, czyli dwóch części opisujących Selekcję Eadlyn, córki Ami oraz Maxona, autorkę popchnęła niezwykła popularność serii. Ta kontynuacja jest według mnie zupełnie zbędna, w końcu co za dużo to niezdrowo. Już Jedyna nie spełniła moich oczekiwań, więc przy dwóch kolejnych tomach na pewno strasznie bym się wymęczyła, stąd nie mam zamiaru kontynuować tej serii. Dla mnie ona po prostu skończyła się na trzecim tomie i będę się tego trzymać. 


NIEZGODNA

Milion razy słyszeliście już tę straszliwą historię, więc nie chcę się powtarzać po raz kolejny, bo już widzę, jak przewracacie oczami przed monitorami ;) W skrócie: sama autorka zaspoilerowała mi zakończenie odnośnie śmierci ważnej postaci w serii i od tamtej pory nie byłam w stanie tknąć trzeciego tomu. Po trzech latach w końcu udało mi się to przeboleć i nawet planowałam zapoznanie się z Wierną, ale odkryłam, że zakończenie tej trylogii kompletnie przestało mnie interesować. Kiedyś byłam oczarowana Niezgodną, lecz teraz chyba po prostu z niej wyrosłam. Zmienił mi się gust czytelniczy, zaczęłam dostrzegać poważne wady w tej historii, a słysząc o niektórych absurdach mających miejsce w Wiernej doszłam do wniosku, że szkoda marnować czasu na zakończenie, które mnie nie usatysfakcjonuje, a wręcz sprawi, że wyrzucę całą trylogię przez okno.


THE RAVEN CYCLE

O ile dwa pierwsze punkty pewnie jesteście w stanie mi wybaczyć i zrozumieć moje powody, o tyle teraz przechodzimy do serii cięższego kalibru. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam Maggie Stiefvater i jej styl pisania. Jej książka Wyścig śmierci, mimo upływających lat, pozostaje jedną z moich ulubionych, ale czytanie Króla Kruków okazało się być dla mnie prawdziwą męczarnią. Strasznie się wynudziłam podczas lektury, kreacja bohaterów była po prostu słaba, z całej zgrai polubiłam jedynie Ronana, reszta napawała mnie żądzą mordu i wzbudzała ogólne politowanie wymieszane z irytacją. Ogólnie pierwszy tom mogę podsumować tak: chaos i monotonia. Zastanawiałam się nad kontynuacją, bo w Złodziejach snów na pierwszy plan ma się wysunąć mój ukochany Ronan (plus okładki tej serii są przepiękne, #okładkowasroka), jednak im więcej czasu mija, tym mniejszą mam ochotę na zagłębianie się w The Raven Cycle. Wiem, że wiele osób jest zauroczonych tą pozycją, jednak do mnie w ogóle nie przemawia.


INNI

Próbowałam dać Anne Bishop szansę. Naprawdę! Czytanie Pisane szkarłatem to były dla mnie istne katusze, ale przemogłam się i zabrałam także za Morderstwo wron, które z kolei okazało się być jeszcze gorsze. Podoba mi się cała budowa świata i jestem urzeczona pomysłem wieszczek krwi, jednak wykonanie tej idei jest po prostu infantylne i w ogóle do mnie nie trafia. A bohaterowie są tak dziecinni i denerwujący, że naprawdę nie rozumiem, jak ktokolwiek mógłby ich polubić. Zarówno przy pierwszej, jak i drugiej części strasznie się wynudziłam, z utęsknieniem wyczekując na moment, gdy książka dobiegnie końca i będę mogła się jej jak najszybciej pozbyć. Seria Inni po prostu do mnie nie przemawia i nie jestem w stanie zrozumieć jej fenomenu, bo dla mnie to była istna mordęga.


DARY ANIOŁA

Dochodzimy do mojego ulubieńca, czyli Cassandry Clare i jej Darów Anioła. Ze wszystkich serii ta jest chyba najpopularniejsza, a ja prawdopodobnie nie powinnam się tytułować mianem książkoholika i Geek Girl, skoro nie zapoznałam się z nią do końca, jednak jest jak jest ;) Pierwszy tom przeczytałam siedem lat temu i z miejsca się zakochałam. Uwielbiałam ironiczne poczucie humoru i arogancję Jace'a, pędzącą do przodu akcję i niesamowitość tego świata, ale to od początku miała być trylogia. Dary Anioła wpadły w podobną pułapkę jak Selekcja, a Miasto Upadłych Aniołów było tak koszmarne, że postanowiłam nie kontynuować tej serii, żeby zupełnie nie zniszczyć sobie obrazu. Wraz z upływem czasu moja niechęć do tej serii tylko rosła i nie sądzę, bym kiedykolwiek miała się jeszcze za nią zabrać. Co prawda zastanawiam się nad Diabelskimi Maszynami, bo słyszałam same świetne opinie, ale Dary Anioła to zdecydowanie zamknięty rozdział.


Tak prezentuje się moja lista pięciu popularnych serii książkowych, których nie mam zamiaru kończyć. Przyznajcie się w komentarzach, jakie tytuły znalazłyby się na waszych listach, jestem też niezmiernie ciekawa, czy podzielacie moją opinię odnośnie wymienionych serii! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia