środa, 17 kwietnia 2019

Kontakt alarmowy, czyli autentyczność kluczem do serca

Kontakt alarmowy nie jest typowym tytułem, po który sięgam w wolnej chwili, ale coś mnie do niego przyciągnęło. Może obietnica niecodziennego, powoli rozwijającego się romansu? Ostatnio stałam się ogromną fanką slowburn, więc niewątpliwie miało to swój udział we wzburzeniu we mnie iskry zainteresowania. Nie spodziewałam się jednak, że Kontakt alarmowy okaże się tak wciągającą lekturą, że nie będę w stanie jej odłożyć. 

Dla Penny liceum było monotonnym i nudnym okresem. Co prawda jej znajomi byli w porządku, uczyła się świetnie i nawet miała chłopaka, to jednak jak się okazuje, niczego o niej nie wiedział. Penny, aspirująca pisarka, wyjeżdża na studia do Austin w Teksasie – trochę ponad sto kilometrów i miliard lat świetlnych od tego wszystkiego, co pragnie zostawić za sobą.
Sam utknął. Dosłownie, w przenośni, emocjonalnie i finansowo. Pracuje w kawiarni i tam też mieszka, sypiając na położonym na podłodze materacu w pustym pokoiku na piętrze lokalu. Choć wie, że gdy już zostanie sławnym reżyserem filmowym, okres ten będzie dla niego źródłem inspiracji, siedemnaście dolarów na koncie w banku i kończący swój żywot laptop wystawiają go na ciężką próbę.
Gdy ścieżki Sama i Penny się skrzyżują, nie będzie to spotkanie jak w typowych romansach, lecz raczej pełne nieporadności zderzenie. A jednak bohaterowie wymieniają się numerami telefonów i piszą do siebie wiadomości. W niedługim czasie stają się „cyfrowo” nierozłączni, dzieląc się swoimi głęboko skrywanymi obawami, traumami i tajemnymi marzeniami. I to wszystko bez upokarzającej dziwaczności, która towarzyszy spotkaniom twarzą w twarz.
Opis z LubimyCzytać

Kontakt alarmowy znacząco różni się klimatem od innych książek z tego gatunku. Nie ma tutaj grubej warstwy lukru pokrywającej kolejne strony, ale brak także nadmiernego dramatyzmu czy szukania sensacji. Jest to zaskakująco realna opowieść, może odrobinę dziwaczna i z nutką ponurego dekadentyzmu, ale dla mnie był w tej atmosferze niezaprzeczalny urok, który mnie przyciągał. Kontakt alarmowy to osobliwa, odrobinę zagmatwana, a przy tym niezwykle subtelna historia o budowaniu zaufania pomiędzy dwiema duszami, które musiały się odnaleźć, nie po to, by ich życie nabrało sensu, ale po to, by pięknie się wypełniło i myślę, że warto to podkreślić. To nie jest romans, który magicznie wszystko odmienia, a opowieść o powolnym procesie, który pomaga odnaleźć zagubione przed laty kawałki siebie i zbudować swoje relacje ze światem na nowo. Tempo książki jest powolne, nieśpiesznie, a wydarzenia są tak rzeczywiste, że mogłyby się przydarzyć każdemu. Co prawda nie wszystko jest idealne, w kilku miejscach autorka poszła na skróty, pozwalając, by problemy rozwiązały się same, jednak Kontakt alarmowy zgrabnie łączy ze sobą młodzieńcze szaleństwo z głębokimi, filozoficznymi rozmyślaniami o życiu i pasji.

Narracja w Kontakcie alarmowym została poprowadzona z perspektywy dwóch bohaterów: Sama i Penny. Uwielbiam ich całym serduchem, z całą ich dziwacznością i pokracznością. Sam i Penny zdecydowanie nie są naszymi typowymi bohaterami young adult. Oboje musieli zbyt szybko dojrzeć, przez co mogą wydawać się zgorzkniali, ale ja jestem fanką ich zgryźliwego, sarkastycznego poczucia humoru i nieco neurotycznych osobowości, które są nie tylko powiewem świeżości w tym gatunku, ale także pozwoliły mi odnaleźć wiele cech wspólnych z głównymi postaciami i się z nimi utożsamiać, cieszę się, że w końcu błyskotliwi, odstający od reszty, wrażliwi introwertycy z niecodziennymi pasjami mieli szansę wybić się na pierwszy plan. Każde z nich zmaga się przy tym ze swoimi demonami i przeszłością, ale robią to w nieoczywisty, pozbawiony podtekstów i dramatyzmu sposób. Uczucie pomiędzy Samem a Penny rozwija się powoli i nieoczekiwanie, są dla siebie podporą i potrzebnym wsparciem, bratnimi duszami, które doskonale się rozumieją. Ich miłość potrzebowała sporo czasu, żeby rozkwitnąć, ale zdecydowanie było warto czekać.

Kontakt alarmowy to dość specyficzna, odrobina melancholijna książka i na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu, ale do mnie pasowała idealnie. Nie znajdziecie tutaj romansowej słodyczy czy wbijających w fotel zwrotów akcji, jest za to mnóstwo subtelności i świetnego, ironicznego czarnego humoru. W odarty ze złudzeń i prawdziwy sposób ukazuje niedoskonałych ludzi, którzy razem tworzą coś mniej niedoskonałego, bo nie zawsze to, czego pragniemy, jest tym, czego potrzebujemy, a przy tym porusza trudny temat więzi rodzinnych, toksycznej miłości czy wykorzystywania seksualnego. Nie spodziewałam się, że Kontakt alarmowy tak mnie urzeknie, ale zdecydowanie warto dać mu szansę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia