sobota, 6 kwietnia 2019

Okrutna pieśń, czyli każdy może być potworem

Chociaż mówię to z bólem serca, pomiędzy mną a Victorią Schwab brakuje chemii. Czytałam już jej Mroczniejszy odcień magii, ale książka nie zainteresowała mnie na tyle, bym chciała sięgnąć po kolejne tomy. Postanowiłam jednak się nie poddawać i w myśl zasady, że zawsze daję autorom co najmniej dwie szanse, sięgnęłam po Okrutną pieśń, która zebrała mnóstwo pozytywnych recenzji. Chciałabym powiedzieć, że tym razem powieść spod pióra Schwab mnie porwała, lecz to nie byłaby prawda. Zaraz sami się o tym przekonacie. 

Kate Harker i August Flynn są następcami przywódców podzielonego miasta – miasta, gdzie z przemocy zaczęły rodzić się prawdziwe potwory. Kate chciałaby dorównywać bezwzględnością ojcu, który pozwala potworom wałęsać się po ulicach, a ludziom każe płacić za ochronę. August chciałby być człowiekiem, mieć dobre serce i odgrywać większą rolę w obronie niewinnych przed potworami – niestety sam jest jednym z nich. Może ukraść duszę, wygrywając pieśń na swoich skrzypcach. Jednak Kate odkrywa jego tajemnicę…
Opis z LubimyCzytać

Okrutna pieśń to dobrze zbudowana historia. Co prawda początki nie były zachęcające, trudno było mi wciągnąć się w powieść, bo autorka skupiła się na budowie świata przedstawionego, ale robiła to w tak zagmatwany i niejasny sposób, że nie byłam w stanie w pełni zrozumieć zasad panujących w wykreowanej przez nią rzeczywistości. W dalszej części książki zdałam się bardziej na własną intuicję, niż na podsunięte przez Schwab wskazówki, które były zbyt nieskładne i nieumiejętnie przekazane, jednak już zawiłości dotyczące poszczególnych ras potworów zostały już lepiej wytłumaczone. W świecie Verity wyróżniamy trzy rodzaje bestii; Malchajowie, Corsajowie i Sunajowie rodzą się w wyniku straszliwych zbrodni i przejawów przemocy ze strony ludzi. Autorka skupiła się przede wszystkim na Sunajach, którzy dzięki muzyce potrafią odbierać dusze grzeszników, którzy dopuścili się obrzydliwych przestępstw, ale skrywają w sobie również przerażający mrok, który jest w stanie zniszczyć cały świat. Uważam, że sposób, w jaki autorka wykreowała i dopracowała Sunajów jest niesamowity, od dawna nie spotkałam się z równie oryginalnym pomysłem i jestem zachwycona całą ideą, która kryje się za tymi potworami, bez wątpienia jest to moja ulubiona część książki. Z tego powodu trochę żałuję, że Schwab potraktowała Malchajów i Corsajów po macoszemu, nie tylko spychając ich na dalszy plan, ale rezygnując z kreatywności, którą wykazała się przy tworzeniu Sunajów. Podoba mi się jednak to, jak autorka bawi się koncepcją dobra i zła w Okrutnej pieśni, pokazując, że potwory mogą mieć różne oblicze, a każdego definiują jego wybory, nie jego pochodzenie.

W powieści mamy przeplatające się narracje, na zmianę towarzyszymy Kate i Augustowi, ale szczerze mówiąc, nie czułam dużej różnicy pomiędzy tymi dwiema perspektywami, które przecież powinny być diametralnie różne. Bohaterowie nie działali mi na nerwy (a to już jakiś sukces), momentami czułam się sfrustrowana postępowaniem Kate, która robiła wszystko, by zwrócić na siebie uwagę ojca, lecz byłam w stanie zrozumieć, skąd bierze się jej motywacja. Polubiłam Augusta, który jest taką słodką, cynamonową bułeczką, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że zarówno Kate, jak i Augustowi brakowało ikry. O wiele bardziej zainteresowało mnie rodzeństwo Augusta i żałuję, że Schwab nie poświęciła im więcej uwagi. Z biegiem historii w głównych bohaterach zachodzi przemiana, którą obserwowałam z prawdziwą przyjemnością, ale musieliśmy sporo na to czekać, podobnie jak na rozwinięcie całej akcji, która przez większość czasu toczyła się naprawdę mozolnie i brakowało jej jakiegoś ukształtowania, celu. Długo, długo nie dzieje się nic, ale końcówka jest przepełniona emocjami i niespodziewanymi wydarzeniami, klimat też stał się mroczny, intrygujący. To nierówne rozłożenie tempa sprawiło, że na początku byłam znużona książką, a później nagle żałowałam, że to już koniec... Z tego powodu moje wrażenia względem Okrutnej pieśni są dość mieszane. 

Okrutna pieśń to pod wieloma względami dobra książka. Na pewno jest to powiew świeżości w literaturze młodzieżowej, z ciekawym przesłaniem i zaskakującymi pomysłami, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że potencjał tej historii nie został w pełni wykorzystany. Fabuła jest dopracowana, jednak nie porywa, nie pomaga też sztywny styl pisania autorki. Przez dwie trzecie książki niewiele się dzieje, czyta się ją bardzo mozolnie, a później akcja przyspiesza, pojawia się kilka interesujących zwrotów akcji, choć ostatnie strony znowu okazały się dla mnie drobnym rozczarowaniem. Okrutna pieśń nie spowodowała u mnie szybszego bicia serca, nie było żadnych fajerwerków i wkrótce pewnie zapomnę, o czym ta historia była, ale jest to całkiem udana pozycja pozbawiona schematów.


Duologia Świat Verity:
Okrutna pieśń // Mroczny duet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia