poniedziałek, 20 lutego 2017

K-drama: Descendants of the Sun

Nie jestem osobą, która chętnie zmienia swoje przyzwyczajenia. Z reguły trudno mnie przekonać do spróbowania czegoś nowego, ale w tym roku postanowiłam częściej mówić tak w różnych kwestiach, więc kiedy moja koleżanka po raz kolejny namawiała mnie do oglądnięcia koreańskiej dramy, postanowiłam dać jej szansę. Nigdy nie byłam ogromną fanką seriali. Ot, lubiłam je oglądać od czasu do czasu, ale dla żadnego prawdziwie nie straciłam głowy i dość szybko zaczynałam się nudzić. Natomiast Descendants of the Sun tak bardzo mnie opętało, że nie tylko zmaratonizowałam cały serial (16 odcinków ponad godzinnych) w przeciągu trzech dni, ale od razu zaczęłam szukać także innych historii i tak przez dwa tygodnie stycznia obejrzałam ich aż cztery. Istne szaleństwo. A to dopiero początek. 

Głównymi bohaterami Descendants of the Sun jest para ludzi, który wykonują ideologicznie przeciwne zawody – Kang Mo Yeon ratuje ludzi jako chirurg, a Yoo Shi Jin zabija ich jako kapitan oddziału Sił Specjalnych dbając o bezpieczeństwo swojego kraju. Udaje im się zawiązać nić porozumienia i dość szybko zaczynają się ze sobą spotykać, jednak trudności w dopasowaniu napiętych grafików oraz natura pracy Shi Jina sprawia, że się rozstają. Kilka miesięcy później Mo Yeon zostaje wysłana na wolontariat do bazy, w której obecnie stacjonuje Shi Jin. Oboje pracują na terenach dotkniętych chorobami i zniszczeniami. Ale czy w tym całym zgiełku, niebezpieczeństwie i stałej potrzebie czujności jest miejsce na miłość? Ważnymi bohaterami są również sierżant Seo Dae Young, czyli najlepszy przyjaciel Shi Jina, oraz córka generała, porucznik Yoon Myung Joo, która jest wojskową lekarką. Ojciec Myung Joo nie popiera ich związku, dlatego wymusza na Seo Dae Youngu zerwanie relacji z dziewczyną.


Co ten serial ze mną zrobił... Zaserwował mi tak dużą huśtawkę emocjonalną, że do tej pory nie mogę się pozbierać. Wielokrotnie nie mogłam powstrzymać szczerego śmiechu (co bardzo rzadko mi się zdarza podczas oglądania), ale także łez. Cieszę się, że podczas oglądania dwóch ostatnich odcinków nikogo nie było w domu, bo prawdopodobnie zostałabym zabrana do szpitala psychiatrycznego – dosłownie płakałam przez półtorej godziny, krzycząc i komentując na głos, bo musiałam dać upust szalejącym we mnie emocjom. Żaden serial do tej pory nie był w stanie aż tak mnie poruszyć, niesamowicie mocno związałam się z całą opowieścią, jak i z bohaterami. Uderzył w najczulsze struny mojego serca i kiedy w końcu musiałam wrócić do rzeczywistego świata, miałam wrażenie, jakby część mnie samej zagubiła się gdzieś w historii opowiedzianej w Descendants of the Sun. Dosłownie nie byłam w stanie funkcjonować, po ostatnim odcinku przez dwie godziny siedziałam, tępo wpatrując się przed siebie, aż w końcu musiałam się ruszyć, jednak te wszystkie przeżycia nieustannie się we mnie kotłowały. Ten serial jest tak piękny, że nie potrafię tego wyrazić słowami.


Descendants of the Sun zupełnie mnie pochłonęło, przez trzy dni byłam wykluczona z życia – mogłam myśleć jedynie o kolejnych odcinkach, nie byłam w stanie oderwać się od monitora. Gwarantuję wam, że kiedy już zaczniecie oglądać ten serial, nie będziecie w stanie przestać. Co prawda pierwszy odcinek nie wskazywał na to, że aż tak przepadnę, był dość kiczowaty, jednak potem zaczęła się jazda bez trzymanki i to był mój koniec. Nawet nie wiem, od czego powinnam zacząć, bo nie było wątku czy bohatera, który nie przypadłby mi do gustu, a choć zdarzały się typowo melodramatyczne klisze, żadna z nich nie została przesadzona w taki sposób, by wzbudzać irytację, jedynie dodawała całej fabule emocjonalności. Skoro już jesteśmy przy fabule – czyste szaleństwo! Dominującą częścią pozostaje wątek romantyczny, choć jednocześnie jest on bardzo delikatny i nienachalny, ale ciekawe, medyczno-wojenne tło czyni Descendants of the Sun naprawdę wyjątkowym. To idealnie wyważone połączenie ambitnej historii o Lekarzach Bez Granic (choć żałuję, że ten motyw nie został jednak bardziej rozwinięty w serialu) ze skomplikowanym, ale jednocześnie urzekającym związkiem dwójki głównych bohaterów. Poważne wątki bezpieczeństwa narodowego, powinności lekarzy oraz żołnierzy są przeplecione z miłosnymi sprzeczkami jednej pary oraz dramatycznym wątkiem drugiej pary i powstał z tego intrygujący romans z oryginalnym motywem wojenno-medyczno-katastroficznym. A trzy odcinki związane z trzęsieniem ziemi? Genialne!


Kocham relację Kang Mo Yeon i Yoo Shi Jina. Ich ciągłe przekomarzanie, dogryzanie sobie nawzajem niejednokrotnie doprowadziło mnie do śmiechu, razem są po prostu uroczy. Może na początku ich znajomość potoczyła się dla mnie zbyt szybko, ale chemia między aktorami była tak niesamowita, że ich związek był naturalny i oczywisty, oni musieli być razem. Miałam dreszcze podczas oglądania ich wspólnych scen, za każdym razem chciałam jeszcze więcej, bo są idealni – słodcy, zabawni, stawiali przed sobą wyzwania, a przy tym nie zatracili swoich przekonań czy wartości. Jeżeli kiedykolwiek będę miała chłopaka (w co mocno wątpię, bo właśnie postanowiłam oddać swoje życie koreańskim dramom), chciałabym, żeby nasza relacja wyglądała jak ta Mo Yeon i Shi Jina. Może z wyjątkiem ciągłego niezdecydowania pani doktor, bo w pewnym momencie odrzucanie przez nią Yoo Shi Jina zaczęło się robić mocno frustrujące. Jestem jednak w stanie wybaczyć tej parze wszystko, bo to iskrzenie i wzajemne przyciąganie było zbyt urzekające, żebym mogła się czepiać. 

Descendants of the Sun to serial, który wciągnął mnie w koreańskie dramy i już na zawsze będę za to wdzięczna tej niespotykanej, intrygującej produkcji, która nieoczekiwanie podbiła moje serce. Nie sądzę, by kiedykolwiek podobna historia została przedstawiona na srebrnym ekranie, więc jeśli szukacie czegoś oryginalnego, ale jednocześnie nieprzesadzonego, co całkowicie was wciągnie i sprawi, że zakochacie się we wspaniałych bohaterach oraz ich relacji, co będzie jednocześnie czymś nieco ambitniejszym, ale pozwalającym na chwilę relaksu i zapomnienia, nie mogliście trafić lepiej. Descendants of the Sun jest po prostu niesamowite, a ja gorąco zachęcam was do zapoznania się z tym serialem!


Koniecznie obejrzyjcie zwiastun! Mam nadzieję, że jeszcze dodatkowo zachęci was do obejrzenia Descendants of the Sun. Naprawdę warto wyjść ze swojej strefy komfortu i spróbować czegoś nowego, a być może koreańska drama zawładnie waszym światem z równą skutecznością, z jaką zrobiła to z moim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia