sobota, 23 marca 2019

Gemina, czyli absolutnie zjawiskowa kosmiczna przygoda

Za recenzję Geminy zabierałam się od dawna. Wystarczy powiedzieć, że książkę przeczytałam we wrześniu, a moją opinię możecie przeczytać dopiero teraz. Wynika to jednak z mojego zachwytu wywołanego tą powieścią! Jay Kristoff i Amie Kaufman zachwycają po raz kolejny i robią to w takim stylu, że obawiam się o moje biedne serce w trakcie czytania trzeciej części! Jak zawsze jednak w przypadku powieści, która mnie oczarowała, napisanie recenzji okazuje się być niezwykle trudno, bo ubranie w słowa mojego zachwytu jest po prostu niemożliwe, a bardzo chcę zachęcić was do sięgnięcia po tę niesamowitą serię. Postaram się jednak sprostać temu wyzwaniu. 

Razem zdołają dokonać tego, co zapewne nie udałoby im się, gdyby działali w pojedynkę.
Stacja skoku Heimdall – najnudniejsza stacja kosmiczna w galaktyce.
Hanna Donnelly – rozpieszczona córeczka kapitana stacji Heimdall, która swój pobyt na końcu galaktyki traktuję jako największą karę.
Niklas Malikov – niepokorny członek rodzinnej organizacji przestępczej Dom Noży z kryminalną przeszłością.
BeiTech Industries – korporacja, która prowadzi agresywną politykę zmierzającą do przejęcia kontroli na wszystkich koloniach w galaktyce zasobnych w złoża.
Lanimy – drapieżniki hodowane na kosmicznych farmach; z ich wydzielin wytwarzany jest silnie uzależniający halucynogenny narkotyk.
Mało? Do tego wszystkiego dodajmy hakerów, elitarną jednostkę Bei Techu wysłaną na stację Heimdall w celu likwidacji jej mieszkańców oraz awarię tunelu czasoprzestrzennego grożącą zagładą wszechświata.
I reaktywację AIDANA...
Opis z LubimyCzytać

Myślę, że głównym czynnikiem, dla którego Gemina podobała mi się bardziej od Illuminae, są bohaterowie. Pokochałam Hannę i Nika od pierwszych stron, ich droczenie się od razu wywoływało uśmiech na mojej twarzy, niesamowicie między nimi iskrzyło, a cała ich relacja rozwinęła się w naturalny, cudowny sposób. Oboje są niezwykle silnymi postaciami, ale na początku skrywają się za maskami, dopiero z czasem odkrywamy ich prawdziwe wnętrze i ich rozwój był niesamowity. Hanna to dziewczyna, która jest uznawana za rozpieszczoną księżniczkę, zawsze dostawała wszystko, czego pragnęła, wydając miliony na ciuchy i kosmetyki, a przy tym uwielbia imprezy i nie stroni od używek. Szybko jednak okazuje się, że jest prawdziwą twardzielką i uzdolnionym strategiem, jej spryt niejednokrotnie mnie zaskoczył, podobnie jak jej wola przetrwania i wewnętrzna siła. Nik z kolei jest uznawany za niebezpiecznego kryminalistę, który zajmuje się głównie rozprowadzaniem narkotyków, a wszyscy traktują go z góry, bo już dawno postawili na nim krzyżyk. Nik skrywa jednak wiele tajemnic, które z czasem wychodzą na wierzch, pokazując, że nie jest jedynie sarkastycznym, czarującym przestępcą, a wrażliwym chłopakiem, który zrobiłby wszystko, by ochronić najbliższe mu osoby. To właśnie Nik i Hanna zbudowali dla mnie tę książkę, pokochałam zwłaszcza ich relację o wiele bardziej niż związek Kady i Ezry, którzy wypadają bardzo blado na tle naszej dwójki głównych zabijaków z Geminy. 


Początek Geminy jest dość leniwy. Po tym wszystkim, co się działo w Illuminae byłam tak zaskoczona powolnym wstępem, że zaczynałam się zastanawiać, czy czytam dobrą serię, bo pierwsze sto stron skupia się głównie na codziennym życiu na stacji Heimdall, ale kiedy już przekroczyliśmy ten punkt, nie było chwili na złapanie oddechu! Jay Kristoff i Amie Kaufman w drugiej części jeszcze bardziej zaskoczyli mnie swoimi oryginalnymi pomysłami, sprawiając, że czasem trudno było mi objąć umysłem poziom ich geniuszu. Akcja pędzi do przodu, trzymając nas na krawędzi fotela przez cały czas, a jednocześnie wrzuca nas na prawdziwy rollercoaster emocji; jest zabawnie, jest wzruszająco, jest też brutalnie, obrzydliwie czy szokująco. Autorzy zapewniają nam przeżycia na najwyższym poziomie, a także całą gamę uczuć od radości po rozpacz. Co prawda kilka zwrotów akcji jest niejako kalką z pierwszej części, ale szczerze mówiąc, bardziej kupiły mnie one właśnie w Geminie, mam wrażenie, że tutaj lepiej się wpasowały, bo w tym tomie Amie i Jay mocniej skupili się na rozszerzeniu międzygalaktycznej intrygi. Oczywiście po raz kolejny zostałam zachwycona przez niesamowity format powieści, na którą składa się brak standardowej narracji, natomiast w zamian dostajemy raporty, akta, schematy, kody komputerowe i opisy z kamer. Gemina jest wydana równie pięknie jak Illuminae, a autorzy dodatkowo wprowadzili jeszcze śliczne rysunki z dziennika Hanny i bullet journal, co jest nowością w porównaniu z pierwszą częścią.


Geminę czytałam w dość niefortunnym momencie, ale dzięki temu okazała się ona dla mnie przełomową powieścią. Tkwiłam wtedy już od prawie roku w kacu książkowym i żadna przeczytana książka nie przynosiła mi frajdy, ale Gemina sprawiła, że powróciłam do regularnego czytania, bo była tak dobra, że znowu zaszczepiła we mnie przyjemność z czytania! Jeśli jeszcze nie sięgnęliście po Illuminae Files, to koniecznie musicie to zrobić, bo ta seria to fascynująca, niezapomniana przygoda! Gemina jest absolutnie zjawiskową, porywającą lekturą z grupą piekielnie inteligentnych, ironicznych głównych bohaterów i pędzącą na złamanie karku akcją. Osobiście jestem jeszcze bardziej zachwycona niż w przypadku Illuminae i z niecierpliwością czekam na Obsidio, wobec którego mam ogromne oczekiwania! The Illuminae Files to bez wątpienia jedna z najlepszych serii sci-fi young adult, jakie przeczytałam w życiu i mam nadzieję, że wy również dołączycie do tej kosmicznej przygody.


Trylogia The Illuminae Files:
Illuminae // Gemina // Obsidio

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia