sobota, 2 września 2017

Illuminae, czyli jedyna taka powieść w swoim rodzaju

Na Illuminae czekałam z niecierpliwością od momentu, w którym Moondrive ogłosiło swoją akcję, więc niemal od razu po tym, jak dotarła do mnie paczka z wydawnictwa, zabrałam się za lekturę. To jedna z tych powieści, wokół powstaje duży hype, ale jest też jedną z nielicznych serii, która faktycznie ten hype utrzymuje przez dłuższy czas, zamiast tylko pojawić się z wielkim BUM, by po chwili cichutko zniknąć. Między innymi dlatego byłam ciekawa, co takiego Illuminae ma w sobie i czy nie jest to efekt jedynie ciekawego wydania. 

Rok 2575. Kolejny zwykły dzień w kolonii Kerenza, założonej przez megakorporację KWU, by wydobywać rzadkie surowce. O poranku Kady Grant rzuca swojego chłopaka Ezrę Masona i postanawia, że już nigdy się do niego nie odezwie. Nie spodziewa się jednak, że za kilka godzin będzie świadkiem inwazji BeiTechu, która ją i tysiące innych osób pozbawi domu. Tych, którym udało się przeżyć, ewakuują trzy statki kosmiczne: Alexander, Hypatia oraz Copernicus. Ściga je wrogi pancernik Lincoln. Jego zadaniem jest uciszyć świadków brutalnego ataku na planetę. Tymczasem na pokładzie Copernicusa rozprzestrzenia się śmiertelnie niebezpieczny wirus, a system sztucznej inteligencji sterujący Alexandrem staje się... największym wrogiem ocalałych. Kady włamuje się do zaszyfrowanej pamięci statków i odkrywa przerażającą prawdę o wydarzeniach dziejących się na jej oczach. Tylko jedna osoba może powstrzymać zagładę – jej (były!) chłopak Ezra.
Opis z LubimyCzytać

Muszę zacząć od tego, że oprawa graficzna Illuminae zapiera dech w piersiach. Odkąd dostałam tę książkę, jeszcze zanim zaczęłam ją czytać, właściwie nie potrafiłam wypuścić jej z dłoni. Nieustannie przerzucałam kartki, podziwiając oryginalny format tej powieści i wspaniałe pod względem jakości wydanie. Znalezienie drugiej takiej książki na świecie jest po prostu niemożliwe, dzięki niecodziennej formie publikacji Illuminae jest jedyne w swoim rodzaju, a fotografie nie są w stanie oddać jego piękna. Naprawdę, musicie mieć przy sobie fizyczny egzemplarz i dopiero wtedy w pełni będziecie w stanie docenić geniusz stojący za stworzeniem takiej oprawy graficznej. Widziałam wcześniej zdjęcia w internecie i te obrazy nawet w połowie nie zachwyciły mnie tak bardzo jak grafiki na żywo. Ten projekt to absolutna rewelacja pod wieloma względami i choć ogrom pochwał należy się za to autorom, którzy w ogóle wpadli na taki pomysł, to trzeba też otwarcie powiedzieć, że graficy wykonali kawał dobrej roboty, a nasze wydawnictwo stanęło na wysokości zadania. Jestem porażona dbałością o szczegóły i tym niecodziennym formatem. 

W tym momencie pojawia się pytanie, czy Illuminae to w takim razie tylko i wyłącznie oryginalne wydanie, podczas gdy zawarta w nim historia jest mało interesująca. I tak, i nie. Według mnie oprawa graficzna tej powieści robi ogromną robotę, dzięki czemu zawiera element nieprzewidywalności, nie przypomina niczego innego i bardzo trudno o niej zapomnieć. To ogromna zaleta Illuminae, lecz uważam, że zawarta w środku historia również jest interesująca i dopracowana w każdym calu, choć mam podejrzenia, że gdyby została opowiedziana w standardowy sposób, nie byłaby aż tak wciągająca. Illuminae zawiera kilka elementów bardzo charakterystycznych dla space oper, podczas jej czytania klimat bardzo przypominał mi ten znany z W otchłani Beth Revis czy Blasku Amy Kathleen Ryan, choć Illuminae wywiera o wiele większe wrażenie na czytelniku. Mimo że jest to niemała cegiełka, czyta się ją niezwykle szybko, właściwie nie rejestrując upływającego czasu i naprawdę trudno się od niej oderwać.

Chociaż od początku byłam zauroczona formatem Illuminae, miałam pewne obawy związane z bohaterami i zwrotami akcji. Martwiłam się, że przez opisanie wydarzeń za pomocą maili, raportów wojskowych, planów, schematów oraz fragmentów kodów komputerowych, nie wczuję się w przedstawioną historię i będę do niej zdystansowana, że w ten sposób zabraknie fabule spójności oraz płynności akcji. Nie wiedziałam też, czy uda mi się zżyć z bohaterami, bo przedstawienie ich charakteru poprzez taką formę mogło się okazać niezwykle trudne. Jeżeli macie podobne wątpliwości do moich, natychmiast o nich zapomnijcie! Illuminae angażuje od pierwszych stron, natychmiast wciągnęłam się w tę historię, wszystko ładnie się ze sobą łączy i współgra. Autorzy stanęli również na wysokości zadania, jeśli chodzi o przedstawienie temperamentu głównych bohaterów, choć naprawdę nie wiem, jak tego dokonali. Polubiłam zarówno Kady, jak i Ezrę oraz postaci drugoplanowe przewijające się gdzieś w tle ich historii, nie miałam żadnych trudności z wczuciem się w ich sytuację oraz zrozumieniem ich uczuć.

Illuminae to wyjątkowy pod wieloma względami projekt. Szczegółowo dopracowany, z niezwykłą szatą graficzną, wspaniałym pomysłem i jeszcze lepszym wykonaniem. Akcja gna do przodu, pojawia się wiele zwrotów, których zupełnie się nie spodziewałam i z każdą przeczytaną stroną byłam coraz bardziej zachwycona ideą stojącą za Illuminae. To powieść, która niesamowicie wciąga i pobudza wyobraźnię. Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego tomu.


Seria The Illuminae Files:
Illuminae // Gemina // Obsidio

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia