środa, 19 września 2018

Jak powietrze, czyli dałam szansę polskiemu New Adult i nie było aż tak źle

Rzadko sięgam po rodzimych autorów. Podejrzewam, że nie jestem w tym osamotniona, tym razem jednak postanowiłam skorzystać z nadarzającej się okazji i przekonać się, jak książka górnolotnie określana jako pierwsze polskie New Adult poradzi sobie w zderzeniu z zagranicznymi tytułami. NA jest to tak specyficzny gatunek, że dość trudno zepsuć historię wpasowującą się w standardy, dlatego do Jak powietrze Agaty Czykierdy-Grabowskiej podchodziłam nawet pozytywnie. Sami sprawdźcie, czy słusznie. 

Zwykła dziewczyna, zwykły chłopak, niezwykła miłość.
Niektórym może się wydawać, że Oliwii niczego nie brakuje – przystojny chłopak, świetne studia, wieczory spędzane w warszawskich klubach. Ale gdy los stawia na jej drodze Dominika, w jego bursztynowych oczach dziewczyna dostrzega coś, czego nie dał jej wcześniej nikt inny.
Dominik mieszka w obskurnej kamienicy na Pradze i musi zajmować się młodszym rodzeństwem. W jego życiu nie ma miejsca na rozrywki ani nawet na marzenia.
Choć pochodzą z dwóch różnych światów, wkrótce okazuje się, że nie mogą bez siebie żyć. On przynosi jej długo oczekiwany spokój, ona jest dla niego jak powietrze.
Ale czy taka miłość ma szanse przetrwać?
Czy Dominik potrafi odciąć się od bolesnej przeszłości?
Czy da się żyć bez powietrza?

Opis z LubimyCzytać


Jak powietrze to książka, która rozpoczęła się zaskakująco dobrze. Nie spodziewałam się, że aż tak wciągnę się w powieść polskiej autorki, w dodatku obawiałam się, że pisarka mogłaby sugerować się zagraniczną, popularną twórczością New Adult, ale okazało się, że stworzyła kompletnie nową fabułę, która nie kojarzyła mi się z żadną poznaną do tej pory książką z tego gatunku. Jest to nie lada wyczyn, biorąc pod uwagę fakt, że New Adult niejako opiera się na utartych schematach, dlatego Agacie Czykierdzie-Grabowskiej należą się ogromne brawa. Jak powietrze ma naprawdę wyjątkowy klimat, z tej powieści emanował jakiś taki głęboki spokój, fabuła była prostolinijna, subtelna, jednocześnie przyziemna i wyjątkowa. Niestety z czasem coś, co było ogromną zaletą książki, przekształciło się w jej wadę, bo kolejne wątki okazały się być zbyt statyczne, około dwusetnej strony zapragnęłam jakiejś odmiany, która wyrwałaby bohaterów z ich idyllicznej, monotonnej rzeczywistości. Kiedy jednak w końcu pojawiła się jakaś akcja – która notabene nie wprowadziła zmiany do tempa powieści, więc nie spełniła swojego zadania – kompletnie nie pasowała do całej historii, gryzła się z realizmem Jak powietrze, jakby sama autorka wiedziała, że potrzebuje urozmaicenia fabuły, ale nie wiedziała, jak to zrobić, więc sięgnęła po pierwszy lepszy, tym razem już schematyczny pomysł. Podobnie sprawa się ma z niepotrzebnym, wydumanym dramatem na same zakończenie, było to według mnie strasznie naciągane i bezsensowne. 

Jak powietrze skupia się na relacji głównych bohaterów, a także ich własnych demonach z przeszłości. Ironicznie, miłość Dominika oraz Oliwii jest jednocześnie uzdrawiającą, jak i toksyczna, przynajmniej w moim odczuciu. Chociaż dzięki sobie nawzajem przestali być tak samotni, a ich rany zaczynały się zasklepiać, to, że byli właściwie uzależnieni od swojej obecności, nie potrafili wytrzymać nawet kilku godzin z daleka od siebie, nie posiadali własnego życia... Według mnie nie tak powinien wyglądać zdrowy związek i strasznie mnie zirytowało, gdy Dominik strzelił focha, bo przez kilka godzin Oliwia się do niego nie odzywała. Jeżeli zaś chodzi o samych bohaterów, nie znalazłam w nich nic szczególnego. Nie jestem pewna, czy autorka nawet starała się nadać im indywidualny rys, może z wyjątkiem ciężkiej przeszłości, choć w tym wypadku nie domknęła także wszystkich wątków. Największa tajemnica Dominika, która jest niezwykle bolesna, nie wywołała na mnie aż tak szokującego wrażenia, choć powinna i wydaje mi się, że jest to wina przedstawienia tego wątku, który został zlekceważony i wciśnięty na siłę, by zwiększyć końcowy dramat. Gdzieś zostało także wspomniane o jego traumie związanej z wypadkiem, jednak nigdy nie dowiadujemy się, co to za incydent. Oliwia ma ogromny żal do ojca przez to, jak się zachowywał po śmierci jej matki, lecz nigdzie nie zostało uściślone, co tak naprawdę się między nimi wydarzyło. Strasznie żałuję, że pewnych wątków Agata Czykierda-Grabowska nie dopracowała. 

Najjaśniejszym punktem Jak powietrze jest młodsze rodzeństwo Dominika i motyw rodzinny. Po śmierci nieodpowiedzialnej matki chłopak musiał przejąć rolę opiekuna nad pięcioletnimi bliźniakami i stać się głową rodziny. Dla Kacpra oraz Hani Dominik jest gotowy poświęcić wszystko, byle tylko zapewnić im miłość oraz poczucie bezpieczeństwa. Oliwia również z miejsca pokochała dzieciaki, którymi przyszło jej się opiekować po spowodowaniu niefortunnego wypadku Dominika, dlatego rodzinne ciepło niemalże promieniowało z kartek, gdy we czwórkę poddawali się wydawałoby się przyziemnym czynnościom, które jednak sprawiały im mnóstwo frajdy, dzięki czemu czytelnik nie czuł się nawet przez chwilę znudzony tymi codziennymi aktywnościami. Jak powietrze jest silnie nastawione na wątek rodzinny, który dotyczy nie tylko bliźniąt i Dominika, ale także Oliwii i jej skomplikowanej relacji z ojcem. Do tej pory nie miałam okazji przeczytać zbyt wielu książek, które tak mocno skupiałyby się na ognisku domowym, więc muszę przyznać, że jestem zachwycona tym aspektem powieści Agaty Czykierdy-Grabowskiej. 

Jak powietrze zaczęło się naprawdę dobrze, ale z czasem coraz bardziej traciłam zainteresowanie fabułą, cała historia popadła w marazm oraz repetytywność, brakowało mi zmian tempa akcji i ogólnie jakiegoś przełamania schematu powtarzających się wydarzeń. Niestety, bohaterowie nie byli na tyle oryginalni, by ukryć wady rozpisania treści, sam romans również nie był na tyle fascynujący. O ironio, o wiele bardziej czułam chemię między Dominikiem i Oliwią, gdy dopiero byli na etapie poznawania się, kiedy weszli w etap związku kompletnie straciłam nimi zainteresowanie, w moim odczuciu autorce nie udało się oddać głębi ich uczuć, a przydługie monologi wewnętrzne dotyczące partnera zaczęły strasznie mnie męczyć. Mimo to Jak powietrze nie jest złą powieścią, powiedziałabym, że jak na polską próbę New Adult jest całkiem udana, jednak w ostatecznym rozrachunku nie udało jej się mnie kupić.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia