sobota, 26 listopada 2016

Niebezpieczne kłamstwa, czyli przeszłość dopadnie cię nawet na końcu świata

Becca Fitzpatrick to autorka, która towarzyszy mi od dawna. Na bieżąco czytałam jej serię Szeptem, która najpierw mnie zachwyciła, by potem przeistoczyć się w mały koszmarek, z tomu na tom tracąc cechy, za które ją polubiłam. Potem zachwyciłam się Black Ice i to właśnie w takim wydaniu chciałam widzieć tę autorkę, więc byłam niezmiernie zadowolona, gdy okazało się, że jej kolejna powieść będzie utrzymana w podobnych klimatach thrilleru dla młodzieży. Oczekiwałam, że Niebezpieczne kłamstwa w pełni dorównają zaskakująco dobremu Black Ice, jednak jak to zwykle z moimi oczekiwaniami bywa, zostały zupełnie zawiedzione. 

Stella to nie jest moje prawdziwe imię.
Thunder Basin w Nebrasce nie jest moim prawdziwym domem.
Po tym jak byłam świadkiem groźnego przestępstwa, zostałam objęta programem ochrony świadków i wysłana do spokojnego miasteczka na końcu świata. Moje życie rozpadło się na milion kawałków. Nie potrafię się tu odnaleźć. Miałam rozpocząć ostatni rok liceum. Miałam być z chłopakiem, którego kocham, ale zostaliśmy rozdzieleni. Teraz w moim życiu pojawił się ktoś inny – czy mogę mu zaufać? Coraz trudniej jest mi ukrywać uczucia. Coraz trudniej jest też kłamać…
Im bardziej czuję się bezpieczna, tym większe grozi mi niebezpieczeństwo.
Opis z Lubimy Czytać

Prawda jest taka, że podczas czytania Niebezpiecznych kłamstw dość mocno się wynudziłam. Właściwie nic się nie dzieje – Stella trafiła do wyjątkowo sennego miasteczka i odbiło się to na atmosferze książki, w której wszystko kręci się wokół nowo poznanego chłopaka, emerytowanej policjantki będącej opiekunką dziewczyny oraz samych rozterek głównej bohaterki, której wywody mogły się ciągnąć przez kilka stron. Ta powieść nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, bo praktycznie nie wydarzyło się nic ciekawego, co mogłoby wywołać u mnie jakąś gwałtowniejszą reakcję i nuda jest najodpowiedniejszym słowem do opisania moich wrażeń po zakończeniu lektury. Teoretycznie Niebezpieczne kłamstwa są thrillerem dla młodzieży, jednak możecie zapomnieć o jakimkolwiek stopniowaniu napięcia czy o zaskakujących zwrotach akcji (nie jestem pewna, czy potrafiłabym wskazać choć jeden w tej książce). Mam wrażenie, że Becca Fitzpatrick ustanowiła tym samym jakiś rekord, a sama powieść powinna znaleźć się na półce między New Adult a contemporary, bo jest raczej słabą mieszanką tych dwóch gatunków. Jeżeli interesował was wątek programu ochrony świadków, zbrodni, którą widziała główna bohaterka czy konsekwencji jej złożenia zeznań, nie sięgajcie po tę powieść, ponieważ zupełnie się zawiedziecie. Niebezpieczne kłamstwa opowiadają o skrzywdzonej dziewczynie próbującej ruszyć do przodu i poszukującej swojego miejsca na ziemi w sennym miasteczku, o jej życiu w nowym, nieznanym środowisku, a kryminalny aspekt tej historii został zredukowany do śmiesznego minimum. 

Główną bohaterką jest rozpieszczona, zapatrzona w siebie, humorzasta nastolatka, którą najchętniej bym zamordowała. Stella jest typową przedstawicielką grupy rozkapryszonych panienek z dobrych domów, liczyły się dla niej tylko pieniądze oraz nieustanna zabawa, zdobywała wszystko, czego pragnęła metodą wybrzydzania oraz bezsensownego buntu. Lekceważyła ludzi, którym autentycznie na niej zależało. Na szczęście z biegiem książki Stella przechodzi przemianę, staje się bardziej znośna, ale jednocześnie bezbarwna. Nie potrafię wymienić żadnych cech jej charakteru czy zainteresowań oprócz tego, że kurczowo trzyma się zamkniętych etapów swojego życia. Na szczęście w tym zestawieniu Chet, czyli przystojny sąsiad Stelli, wypada nieco lepiej, chociaż jak na mój gust był nadmiernie wyidealizowany. Dojrzały, wrażliwy, czuły, odważny, seksowny, pewny siebie, męski, z poczuciem humoru i dużym bagażem emocjonalnym – z daleka czuć było od niego Gary'ego Stu. Tak naprawdę jedyną interesującą postacią była Winny, siedemnastoletnia ciężarna kelnerka, z którą Stella zaprzyjaźniła się w pracy. Dziewczyna miała prawdziwą ikrę i szkoda, że jedynie przewijała się gdzieś z tyłu książki. 

Pomysł na fabułę dawał tak duże pole do popisu, a autorka zupełnie zdeptała ten wątek, zostawiając nas z banalną historią miłosną między urodzonym na wsi kowbojem i zranioną dziewczyną z wielkiego miasta uciekającą przed przeszłością. Przez większość czasu tylko krzywiłam się z niesmakiem i kręciłam głową, bo to jeden z najgorszych przypadków niewykorzystanego potencjału, z jakim miałam do czynienia w ostatnim czasie. Becca Fitzpatrick mogła stworzyć porywającą powieść z dreszczykiem i zawiłymi intrygami, a zamiast tego dostaliśmy nudną, pozbawioną polotu i głębszego przemyślenia książkę, o której zapomni się na następny dzień. Niebezpieczne kłamstwa to gorzkie rozczarowanie. Ostatecznie nie jest to jednak powieść ani dobra, ani zła. Po prostu nijaka, a to chyba najgorsze, co można powiedzieć o książce. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia