czwartek, 14 września 2017

K-drama: Goblin

Goblin to jedna z najpopularniejszych dram ostatnich lat, która szturmem podbiła rekordy oglądalności w Korei Południowej. Ja sama dość długo zbierałam się za ten serial, bo otaczający go hype skutecznie mnie odstraszał, lecz w końcu nadszedł ten dzień, gdy postanowiłam dowiedzieć się, o co z tą całą produkcją chodzi. Jednocześnie miałam dość duże oczekiwania, ponieważ scenarzystką Goblina była Kim Eun Sook, a reżyserem Lee Eung Bok, czyli duet odpowiedzialny także za Descendants of the Sun, które jest jedną z najcudowniejszych dram ever.

Kim Shin w czasach Goryeo był wielkim generałem, który został obarczony klątwą nieśmiertelności. Stał się goblinem będącym jednocześnie opiekunem ludzkich dusz. Jedynym sposobem na zakończenie jego długiego życia jest wyciągnięcie starożytnego miecza tkwiącego w jego klatce piersiowej przez kobietę Goblina, dzięki czemu on sam będzie mógł nareszcie obrócić się w proch i dołączyć do swoich towarzyszy broni. Po ponad 900 latach czekania Kim Shin nareszcie spotyka Ji Eun Tak, licealistkę po dramatycznych przejściach, której jednak udało się zachować optymizm i pogodę ducha. Eun Tak została naznaczona jako kobieta Goblina jeszcze przed swoimi narodzinami, nie zna jednak w pełni swojego przeznaczenia. Współlokatorem Kim Shina jest Ponury Żniwiarz, który cierpi na amnezję, nie pamięta nawet własnego imienia, jednak na widok Sunny będącej pracodawczynią Eun Tak, zaczyna płakać i ma nieodparte wrażenie, że kobieta stanowi klucz do jego przeszłości. 


Goblin to drama, którą bardzo ciężko mi jednoznacznie ocenić. Z jednej strony była genialna, z drugiej miała momenty, gdy była naprawdę słaba i zastanawiałam się nawet nad jej porzuceniem. Zaczyna się naprawdę mocno – już pierwszy odcinek doprowadził mnie do łez, a podczas oglądania drugiego miałam aż ciarki z zachwytu, co zdarza się u mnie bardzo rzadko. Z powodu tego niesamowitego początku i, jak na standardy koreańskich dram, niezwykle wysokiej jakości produkcji, efekty specjalne spokojnie dorównywały wysokobudżetowym, amerykańskim filmom, miałam ogromne oczekiwania względem Goblina, lecz tempo serialu dość szybko spadło. Kolejne osiem odcinków to męczenie się z rozwijającym się romansem Kim Shina i Ji Eun Tak, właściwie nic poza tym się nie dzieje. Ja sama nie byłam ogromną fanką tej relacji, więc dodatkowo czułam się sfrustrowana kierunkiem, w jakim podążał Goblin, który z intrygującej dramy fantasy zawierającej szalenie ciekawe elementy koreańskiego folkloru, stał się mdłą komedią romantyczną. Na szczęście od dziesiątego odcinka serial ponownie nabrał tempa, romans musiał ustąpić bardziej konkretnej fabule, a ja znowu miałam ciarki i znowu nie mogłam powstrzymać łez. Stąd z jednej strony jestem zachwycona, bo sześć ostatnich odcinków to geniusz w najczystsze postaci, ale z drugiej nie mogę zapomnieć o tych ośmiu odcinkach, podczas których strasznie się nudziłam i przez które omal nie porzuciłam tej dramy.


Myślę, że najmocniejszą stroną tego serialu jest wykorzystanie fantastycznych postaci pojawiających się w koreańskiej mitologii i ich uwspółcześnienie. Gobliny w wierzeniach azjatyckich nieco różnią się od tych pochodzących z brytyjskich baśni i niecierpliwie czekałam na kolejne okruchy informacji na ich temat. Ogromnie podoba mi się przedstawienie tragicznego losu Ponurych Żniwiarzy, a także ich pracy. Pojawia się również Babcia Samshin, czyli bogini losu i narodzin, nawet Bóg zaszczyca dramę swoją obecnością, przez co w pewnym momencie musiałam zbierać szczękę z podłogi i uważam to za genialny zabieg scenarzystki. Szkoda tylko, że nie zdecydowała się na rozszerzenie motywu fantasy w Goblinie i pod tym względem odczuwam niedosyt, naprawdę chciałabym się dowiedzieć więcej, widać, że podeszła do tematu w oryginalny sposób, dodając wiele elementów od siebie. Podobało mi się także odwołanie do poprzedniego życia, jako że ostatnio stałam się fanką tego motywu, i ukazanie pokuty za swoje grzechy popełnione w przeszłości. Goblin, choć w dużej części ukazuje romans między nadnaturalną istotą a zwykłym człowiekiem, jest również zaskakująco poważnym serialem, z którego można dużo wynieść, jest wielopłaszczyznowy i posiada piękne przesłanie, a niektóre głębokie kwestie bohaterów niesamowicie zapadły mi w pamięć.


Goblin to dla mnie kolejna drama bromance over romance. Goblina i Ponurego Żniwiarza można śmiało określić mianem frenemies, a oglądanie ich wspólnych scen dostarcza mnóstwo śmiechu. W ogóle jestem zdania, że w tym serialu króluje przyjaźń, każda z tych relacji była inna i na swój sposób cudowna. Najbardziej kupiła mnie chyba znajomość Ji Eun Tak i Ponurego Żniwiarza, na początku nieufna, ale z czasem zaczęli czuć się w swoim towarzystwie komfortowo i robienie na złość Goblinowi stało się ich specjalnością. Również relacja Eun Tak i Sunny, czyli podwładna-pracodawczyni, dość szybko przeistoczyła się w więź przypominającą tę między siostrami. Nie mogę również zapomnieć o złotym trio, czyli Goblinie, Ponurym Żniwiarzu i Deok Hwa, który stanowił doskonałe uzupełnienie. Wszystkie te przyjaźni dostarczały widzowi mnóstwo śmiechu i sprawiały, że robiło się cieplej na sercu.


Tak jak mówiłam już wcześniej, nie jestem fanką wątku romantycznego pomiędzy Ji Eun Tak i Goblinem. Jedną z przyczyn jest fakt, że wciąż mam mieszane uczucia względem bohaterów. Nie polubiłam nastoletniej Ji Eun Tak. Grająca ją aktorka świetnie przedstawiła świeżość oraz energię swojej postaci, ale dla mnie ta dziewucha była po prostu irytująca, zbyt namolna i odrealniona. Gong Yoo w roli Kim Shina zdecydowanie błyszczał, jego charyzma jest niepodważalna, ale oglądając ich razem, miałam wrażenie, że patrzę bardziej na rodzeństwo niż parę. Nie pojmuję, dlaczego bohaterka grana przez Kim Go Eun tak bardzo narzuca się Kim Shinowi, nie było między nimi żadnego iskrzenia i brakowało wzajemnego zrozumienia. O wiele większe wrażenie wywarły na mnie migawki z przyszłości, gdy pojawiała się dwudziestodziewięcioletnia Eun Tak – była tam o wiele bardziej dojrzała, lecz nie straciła pewnej dziecięcej naiwności i radości. Nie jestem jednak w stanie przełknąć romansu, który trwał przez większą część dramy, dla mnie nie było tam żadnego uczucia, wszystko wydawało się być nienaturalne oraz sztuczne.


W Goblinie pojawia się także drugi motyw romantyczny pomiędzy Ponurym Żniwiarzem a Sunny z rodzaju tych nastawionych na wyciskanie łez, jednak na mnie ich tragiczny los nie wywarł dużego wrażenia. Nie wiem, dlaczego tak się stało, bo był to naprawdę dobrze napisany wątek, ale nie chwycił mnie za serce. Choć jeśli miałabym wybierać między tymi dwoma parami, chyba prędzej postawiłabym właśnie na Ponurego Żniwiarza i Sunny. Muszę tutaj także wspomnieć o aktorach, bo byli niesamowici. Ponury Żniwiarz to moja ulubiona postać z całego serialu, po prostu go uwielbiam i stoję za moim chłopcem murem. Z kolei Yoo In Na w roli Sunny jest genialna. Tchnęła życie w swoją bohaterkę, która momentami zachowywała się niedorzecznie, ale przy tym była tak cudowna, że już od pierwszej chwili skupiała na sobie uwagę widza, mimo że otaczali ją inni doskonali aktorzy. Jest pewna siebie, zna swoją wartość i nie pozwala, by ktokolwiek nią pomiatał.


Goblin to drama, która posiada jeden z najpiękniejszych soundtracków, z jakimi się do tej pory spotkałam. W dodatku prezentuje sobą genialne poczucie humoru, niektóre sceny są tak absurdalne, że nie można nie parsknąć śmiechem, gdy starożytny Goblin i Ponury Żniwiarz zmagają się z nowoczesnym światem. Pierwsze dwa odcinki są majstersztykiem, ostatnich sześć odcinków łamie serce, jednak nie sposób zignorować między nimi długiej przerwy, która przyniosła duże znużenie oraz zniechęcenie. Goblin miał zadatki na to, by stać się moją ulubioną dramą, ale w ostatecznym rozrachunku nie znalazł się nawet w TOP 5. Nie jest też serialem, który z miejsca bym komuś poleciła. Wiem, że wiele osób było zachwyconych tą produkcją i kocha ją nad życie, lecz na mnie ten czar nie zadziałał. Jeśli jesteście zainteresowani, jak najbardziej powinniście dać Goblinowi szansę, jednak jeśli nie jesteście przekonani, możecie sobie spokojnie odpuścić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia