środa, 29 maja 2019

Zapisane w bliznach, czyli utracona miłość, która nigdy nie odeszła

Jestem ogromną fanką motywu drugich szans, kiedy byli kochankowie rozstali się w gniewie, ale pod warstwą nienawiści wciąż płonie miłość, dlatego choć wcześniej nie miałam do czynienia z Adrianą Locke i choć okładka nie jest szczególnie trafiona, po przeczytaniu opisu wiedziałam, że muszę dorwać tę książkę i przekonać się, jakie emocjonalne tsunami przygotowała dla nas autorka. Zdecydowanie się nie zawiodłam!

Siniaki znikają. Blizny pozostają jako świadectwo tego, że się żyło. Walczyło. Kochało.
Łatwo jest się zakochać. Z kolei odkochanie to najtrudniejsza rzecz na świecie. Elin i Ty Whitt są w tym beznadziejni…
Gdy lokalna gwiazda koszykówki uśmiechnęła się do Elin, było po niej. Tak łatwo przyszło jej zakochać się w ciemnowłosym bohaterze z czarującym uśmiechem i silnym, atletycznym ciałem. Aż uderza rzeczywistość. I robi to naprawdę mocno. Zakochanie się było zdecydowanie tą łatwą częścią. Patrzenie, jak to wszystko ulega rozpadowi, okazało się nie do zniesienia.
Gdy Ty wraca z nowo odnalezioną determinacją, by odzyskać rodzinę, Elin czuje się rozdarta przez walkę między przeszłością a możliwością nowego startu. To mężczyzna, do którego należy jej serce. A zarazem jedyna osoba, która może sprawić jej niewyobrażalny ból.
Życie nie zawsze jest łatwe. Miłość nie jest dla wrażliwych. Ale życie wciąż czegoś uczy, a Ty i Elin, oboje poznaczeni bliznami, są tego najlepszym dowodem. Jednak w tych bliznach zapisana jest ich miłość, która albo zwiąże ich ze sobą… albo rozdzieli na zawsze.
Opis z LubimyCzytać

Kiedy sięgałam po Zapisane w bliznach, nie spodziewałam się, że ta książka wzbudzi u mnie tak wiele intensywnych emocji! Od szczerego śmiechu przez chwile zadumy po głęboki ból i łzy, znajdziecie tutaj wszelkie możliwe odcienie uczuć, które towarzyszą czytelnikowi już od pierwszej strony. Nie byłam w stanie odłożyć tej książki, która skończyła się dla mnie zbyt szybko, nie mogłam uwierzyć w to, że już przewróciłam ostatnią kartkę i muszę rozstać się z ukochanymi bohaterami. To była tak pasjonująca lektura, że zupełnie nie zauważyłam upływającego czasu, całą sobą przeżywając rozterki, z jakimi przyszło się zmierzyć Elin i Ty'owi. Zapisane w bliznach to dla mnie ogromny powiew świeżości, ponieważ do tej pory nie miałam okazji przeczytać zbyt wielu romansów, które zostały osadzone na tak solidnym fundamencie i które poruszałyby tak różnorodne kwestie, dlatego powieść Adriany Locke tak bardzo mnie zaskoczyła. Elin i Tyler to para z długim stażem, która jest małżeństwem (to chyba mój pierwszy romans, w którym bohaterowie są małżeństwem i jestem zachwycona tym wątkiem) i uwielbiam to, jak autorka przedstawiła głębię tego uczucia, pokazując początki nastoletniego związku tej dwójki oraz to, jak bardzo dojrzeli jako para z biegiem czasu. Mogłoby się wydawać, że z upływem lat żar powoli wygasa, zauroczenie przemija, ale uczucie Elin i Tylera tylko się wzmocniło i to czuć, intensywność ich miłości wprost promieniuje z kartek. Chociaż są małżeństwem i znają się od dawna, iskrzyło między nimi o wiele bardziej niż pomiędzy większością par w romansach, które dopiero zaczynają się ze sobą spotykać i uważam, że to piękne przesłanie. 

Adriana Locke w swojej książce porusza między innymi problem bezpłodności wśród par i ten wątek nie do końca mi się podobał. Rozumiem tę desperację, którą autorka starała się przekazać, ale momentami miałam wrażenie, jakby wszystko kręciło się jedynie wokół niemożności poczęcia dziecka, jakby kobieta czy mężczyzna tracili swoją wartość i to odczucie bardzo mi się nie podobało. Nie jest to jednak jedyna trudna kwestia, jaką Adriana Locke zawarła w Zapisane w bliznach; pojawia się również motyw ciężkiej pracy w kopalni i wypadków dotykających górników, a także przerażającej samotności i adopcji czy przyjaźni. Momentami miałam wrażenie, jakby tego wszystkiego było za dużo, bo choć każdy z tych wątków mnie interesował to autorce wyraźnie brakowało czasu, by wszystkie je ładnie rozwinąć. Zaczynała jakąś kwestię, później jej nie rozwijała, by zaraz wspomnieć o niej mimochodem i ponownie jej nie kontynuować. Trochę szkoda, że bardziej nie wykorzystała potencjału leżącego w tych pomysłach, ale ogólnie na pewno zaliczam je na plus, bo jednak rzadko się zdarza, by w książkach była poruszana podobna tematyka. 

Zapisane w bliznach to poruszająca historia o drugich szansach i o utraconej na pozór miłości, która nigdy tak naprawdę nie odeszła, o błędach i poświęceniu, a także o sile i stracie z doskonale wykreowanymi postaciami, którym nie da się nie kibicować. Mimo drobnych potknięć uważam, że jest to niezwykle wartościowa powieść, która w dodatku wprowadza nieco oryginalności na rynek wydawniczy swoim zaskakującym podejściem. Nie miałam byt wielkich oczekiwań względem Zapisane w bliznach, stąd mój zachwyt jest tym większy. Bardzo cieszę się, że dałam szansę Adrianie Locke i bez wątpienia sięgnę po jej kolejne książki!


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia