środa, 26 grudnia 2018

TOP 5: Najlepsze książki 2018 roku

Powiem otwarcie: w tym roku mój wybór był dość mocno ograniczony. Przeczytałam niewiele książek, bo zaledwie 28, co jak na mnie jest szokująco słabym wynikiem, ale pierwszy rok medycyny dał mi naprawdę mocno w kość. Teraz wracam do regularnego czytania, z czego jestem bardzo zadowolona, przede wszystkim wróciła mi motywacja do czytania i chęć sięgania po kolejne tytułu, ale dzisiaj chciałabym się skupić na najlepszych powieściach, jakie przeczytałam w 2018 roku. Szczerze, było mnóstwo średniaków, czyli w miarę przyjemnych lektur, które szybko się czytało, ale nie zostały w mojej pamięci zbyt długo. Ostatecznie udało mi się wytypować pięć tytułów, jednak i tak jestem zawiedziona, że miałam takie trudności z wytypowaniem historii, które naprawdę coś dla mnie znaczą i poruszyły struny w mojej duszy. W komentarzach koniecznie dajcie znać, jaka jest wasza najlepsza piątka!


OSTATNI NAMSARA, Kristen Ciccarelli 
Tej książki chyba najmniej spodziewałam się w końcoworocznym podsumowaniu, ponieważ omal nie zrezygnowałam z jej lektury. Bardzo długo się wahałam, czy powinnam po nią sięgnąć, lecz ostatecznie okazało się, że Ostatni Namsara to young adult fantasy w starym, dobrym stylu i jeśli tęskno wam do porywających historii o kickassowych, ale pełnych człowieczeństwa bohaterkach, z ogromną dozą magii i skomplikowanymi intrygami, pędzącą do przodu akcją i zakazanym romansem to musicie sięgnąć po ten tytuł. Mam wrażenie, że zdecydowanie za mało było o nim słychać w trakcie roku, a to przyciągająca, piękna i mroczna historia z bardzo dobrze wykreowanym światem i głębokim przesłaniem odnośnie własnej akceptacji i brania odpowiedzialności za swoje czyny. Ostatni Namsara dostarczył mi mnóstwa niespodziewanych emocji i sprawił, że kompletnie zakochałam się w twórczości Kristen Ciccarelli.


SŁOŃCE TEŻ JEST GWIAZDĄ, Nicola Yoon
Raz na jakiś czas zdarza się powieść, o której mogłabym gadać bez końca i obecnie Słońce też jest gwiazdą jest dla mnie taką książką. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, jak wiele skrywa w sobie ta historia, po prostu nie mieści mi się w głowie, że przy okazji tak króciutkiej powieści dla młodzieży autorka poruszyła tak wiele ważnych społecznie tematów, a jednocześnie kompletnie mnie zauroczyła jednodniową historią miłosną. Absolutnie niczego się po tej książce nie spodziewałam, a dostałam tak wiele... Nawet nie wiem, od czego zacząć, bo czytanie tego tytułu to była prawdziwa rozkosz, każda strona, ba!, każde słowo było w niej niezwykle wartościowe. Słońce też jest gwiazdą dotyka problemów związanych z rasizmem i wielokulturowością, zmusza do przemyśleń na temat własnego miejsca na świecie i tradycji, którym trudno się przeciwstawić, chociaż nie zawsze są one dobre. Do tego dochodzi piękny, wiarygodny wątek romantyczny będący niejako zderzeniem dwóch różnych światów, dzięki czemu bohaterowie dojrzeli i znaleźli w sobie odwagę. To jedna z najmądrzejszych, najgłębszych, a przy tym najbardziej czarujących historii skierowanych do młodzieży, jakie kiedykolwiek przeczytałam i zdecydowanie zasługuje na waszą uwagę.


GEMINA, Amie Kaufman, Jay Kristoff
Zdaję sobie sprawę, że to niepopularna opinia, ale według mnie Gemina jest jeszcze lepsza od Illuminae. Zostałam wciągnięta już od pierwszej strony w niesamowitą akcję, która być może jest mniej skomplikowana niż w pierwszym tomie, lecz ma o wiele więcej zaskakujących zwrotów i została genialnie rozplanowana. Z miejsca pokochałam naszych głównych bohaterów, czego kompletnie się nie spodziewałam, bo z reguły nie przepadam za zmianą narracji, tymczasem wprowadzenie do fabuły Hanny i Nika było dla mnie absolutnym strzałem w dziesiątkę! Oboje są niezwykle zadziorni, twardzi, ale mają przy tym wrażliwszą stronę i uwielbiam ich wspólne, sarkastyczne interakcje, które miały w sobie mnóstwo zabawnego uroku! Amie Kaufman i Jay Kristoff podnoszą sobie poprzeczkę coraz wyżej, to zdecydowanie moja ulubiona space opera i już nie mogę się doczekać tego, co wydarzy się w Obsidio, ponieważ ich pomysły są tak oryginalne, niepowtarzalne i zjawiskowe, iż wiem, że się na nich nie zawiodę, a czytanie Geminy to po prostu czysta frajda!


IT ENDS WITH US, Colleen Hoover
Długo się wahałam, czy umieścić tę powieść w moim TOP 5. Nie chodzi o to, że ta książka była zła, wręcz przeciwnie, według mnie to jedna z najbardziej wartych uwagi powieści Colleen Hoover, ale bardziej niż w samej treści zakochałam się w idei, jaką przedstawia It ends with us. To nie jest łatwa książka. Czytanie sprawiało mi dosłownie fizyczny ból, ale to chyba najlepsze świadectwo tego, w jak surowy, prawdziwy sposób autorka przedstawiła bardzo trudne emocje. Najpierw historia Lily i Ryle'a mnie w sobie zauroczyła, by za chwilę zmiażdżyć mnie w najmniej przewidywalny sposób, ale to, co naprawdę mnie dotknęło, to słowo od autorki, które znajduje się na samym końcu książki. O ile powieść sama w sobie mnie nie wzruszyła, o tyle nie mogłam opanować łez, gdy czytałam o osobistych przeżyciach Colleen Hoover. It ends with us to swego rodzaju pomnik dla wszystkich kobiet, książka, która jest bardzo potrzebna i uważam, że wciąż pojawia się za mało podobnych historii, które obnażają nagą prawdę, zamiast gloryfikować pewne zachowania. To szorstka, bezkompromisowa powieść. Nie jest łatwa. Nie jest przyjemna. Nie jest piękna. Ale jest cholernie ważna i choćby z tego powodu zasługuje na to, by znaleźć się w gronie najlepszych książek tego roku.


NIBYNOC, Jay Kristoff
Długo zastanawiałam się, jak przekonać was do tego, że koniecznie musicie przeczytać Nibynoc. Powiem wam tyle – ta książka jest tak dobra, że już po kilku pierwszych przeczytanych stronach wiedziałam, że kompletnie dla niej przepadnę. Tak dobra, że nie doszłam nawet do połowy, a już miałam pewność, że Nibynoc będzie najlepszą książką przeczytaną przeze mnie w 2018 roku. Tak dobra, że kiedy ją skończyłam, bez wahania wpisałam ją w poczet moich ulubionych powieści i rozpaczałam, że nie mam pod ręką drugiej części, bo najchętniej nie opuszczałabym niezwykłego świata wykreowanego przez Jaya Kristoffa. Nibynoc to objawienie, na które bardzo długo czekałam, bo ostatnią książką, która tak mnie w sobie rozkochała, było Królestwo Kanciarzy przeczytane ponad półtorej roku temu. Nie ma elementu, który by mnie nie zachwycał w tej historii, wszystko jest po prostu doskonałe – od budowy świata przedstawionego przez skomplikowanych bohaterów po niezwykłą intrygę, której nikt się nie mógł spodziewać. Trup ściele się gęsto, ale choć można spodziewać się ponurego klimatu po opowieści o młodocianych zabójcach, styl autora jest tak błyskotliwy, a jego dowcip tak cięty i genialny, że co chwila parskałam śmiechem na głos, co rzadko mi się zdarza podczas czytania. Nibynoc ma wszystko, o czym moglibyście marzyć, a nawet więcej i jeśli podobnie jak ja od dawna nie mogliście znaleźć historii, która by was wciągnęła i już nie wypuściła ze swoich szponów, to powieść idealna dla was. Nibynoc przypomniała mi, za co tak bardzo kocham czytanie, kompletnie dla niej przepadłam i... O mój borze szumiący, jakie to było dobre! Uważam, że ta książka uratowała dla mnie czytelniczo 2018 rok! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia