piątek, 2 czerwca 2017

Lato Eden, czyli siła przyjaźni zdolna pokonać wszystkie przeszkody

Lato Eden to powieść, która od początku zainteresowała mnie swoim opisem. Zawsze chciałam przeczytać podobną historię, bo jednak motyw z dwoma różniącymi się przyjaciółkami, z których jedna znika, a druga musi ją odnaleźć, jest dość znany, lecz nigdy nie miałam okazji zabrać się za książkę o takiej tematyce. Na szczęście na pomoc przyszło mi Lato Eden, które dodatkowo ma piękną, wakacyjną okładkę wręcz zachęcającą, by zabrać się za tę lekturę jak najszybciej.

Ten dzień zaczął się normalnie. Wstałam, zrobiłam sobie kreski eyelinerem, naciągnęłam rękawy na tatuaże i poszłam do szkoły. Brzmi znajomo?
Wkrótce jednak okazało się, że to nie będzie zwykły dzień
Nieśmiała gotka Jess i śliczna, uwielbiana przez wszystkich Eden są niemal nierozłączne. Wiedzą o sobie wszystko. Nagle Eden znika, a Jess wie, że musi ją odnaleźć. Postanawia poszukać wskazówek, idąc śladami spędzonego wspólnie lata, podczas którego wiele się w życiu przyjaciółek zmieniło. Ta wycieczka w przeszłość zmusza Jess do przyjrzenia się z bliska wielu tajemnicom: sekretom, które Eden ukrywała przed nią, ale też sprawom, które sama zataiła przed Eden. Do Jess dociera, że chyba jednak nie znają się tak dobrze, jak jej się wydawało
Przed Jess coraz więcej znaków zapytania, a zegar tyka prawdopodobieństwo odnalezienia Eden żywej spada z minuty na minutę.
Czy zdąży na czas?
Opis z LubimyCzytać

Wydarzenia w Lato Eden zostały przedstawione w sposób nielinearny, co na dłuższą metę okazało się być dość męczące. Tak naprawdę cała akcja trwa jeden, niepełny dzień, lecz każdy rozdział został naszpikowany długimi retrospekcjami z przeszłości Jess oraz Eden. Są one niezbędne do zrozumienia sytuacji, w której znalazły się dziewczęta, ale momentami zaczynało mnie to już irytować. Chciałam, żeby właściwa akcja książki posuwała się do przodu, tymczasem zdarzało się, że dostawaliśmy kilkuzdaniowy urywek, po czym pojawiała się jakieś wspomnienie Jess i o ile na początku jeszcze nie miałam z tym problemu, o tyle pod koniec ten zabieg okazał się być uciążliwy, bo autorka wyraźnie rozciągała w czasie kolejne wydarzenia, które i tak nie miały większego znaczenia. Nie chodzi o to, że retrospekcje są nudne, bo według mnie o wiele lepiej oddają charakter dziewczyn i siłę ich przyjaźni, są subtelne, a jednocześnie prawdziwe, ale coś jest nie tak, skoro przeszłe sytuacje interesują mnie bardziej od rzeczywistej akcji. W tym miejscu muszę poruszyć także kwestię stylu pisania Liz Flanagan, bo jest on naprawdę ładny, nie spodziewałam się tak interesujących porównań w literaturze młodzieżowej i jestem zachwycona sposobem, w jaki autorka pisze. Rzadko zdarza się, żebym zwracała na to uwagę, jednak Liz Flanagan udało się mnie w ten sposób oczarować.

Lato Eden to pod wieloma względami cudowna powieść. Nie sądzę, żebym spotkała się z książką, która tak mocno podkreślałaby siłę i nierozerwalność przyjaźni między młodymi kobietami. Jess i Eden nie zawsze się ze sobą zgadzają, pojawiają się między nimi niedopowiedzenia, czasami specjalnie się ranią, jednak i tak trwają przy sobie nawzajem w tych najgorszych momentach, walcząc jak lwice o zachowanie tej relacji, mimo że obie mają za sobą ciężkie przejścia, które teoretycznie powinny osłabić ich więź. Cieszy mnie to, że Liz Flanagan nie starała się na siłę wyidealizować ani bohaterek, ani ich przyjaźni – popełniają błędy, które wiele je kosztują i zdarza się, że nie zachowują się fair w stosunku do siebie, ale pracują nad swoją relacją i właśnie to jest cenne. Podobnie jak ukazanie przez autorkę, że można znać kogoś na wylot, a i tak nie dostrzegać pewnych sygnałów. I tutaj pojawia się pytanie – czy ktoś jest aż tak dobrym aktorem, czy może łatwiej jest odwrócić wzrok i udawać, że nie dostrzega się niuansów będących cichym wołaniem o pomoc?

Jess i Eden bardzo się różnią, lecz choć mają zupełnie inne charaktery, poglądy i podejście do życia, nie zapadły mi szczególnie w pamięć i nie mogę powiedzieć, że się z nimi zżyłam. Może dlatego, że w Lato Eden tak naprawdę nie chodzi o bohaterów, a o ukazanie jakiejś uniwersalnej wartości. Mają tylko zaprezentować historię i sprawić, by czytelnik wyciągnął dla siebie jakąś lekcję. Przeczytałam tę powieść w jeden dzień i zdecydowanie nie żałuję, że po nią sięgnęłam, choć nie zaliczyłabym jej do najlepszych powieści młodzieżowych, z jakimi miałam do czynienia. Banalny, kompletnie niepotrzebny wątek romantyczny odbiera nieco głębi, mimo to powieść jest pouczająca i warta przeczytania, nawet jeśli nie wzruszyła mnie w taki sposób, w jaki tego oczekiwałam.

 

Za możliwość przeczytania Lata Eden serdecznie dziękuję Wydawnictwu IUVI!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia