piątek, 2 września 2016

Dusza cesarza, czyli fałszerstwo jako artyzm

Kiedy Shai zostaje pojmana podczas próby zastąpienia Księżycowego Berła niemal idealnym falsyfikatem, musi targować się o życie. Cesarz Ashravan co prawda nie zginął podczas ataku skrytobójcy, ale utracił świadomość – a fakt ten nie wyszedł na jaw jedynie dlatego, że w tym samym zamachu zginęła jego żona. Jeśli jednak po trwającej sto dni żałobie cesarz nie pokaże się publicznie, rządzące Stronnictwo Dziedzictwa utraci władzę, a cesarstwo pogrąży się w chaosie.
Shai dostaje do wykonania niemożliwe zadanie: w ciągu niecałych stu dni stworzyć – za pomocą Fałszerstwa – nową duszę dla cesarza. Niestety, Fałszowanie dusz jest uważane za bluźnierstwo przez tych, którzy ją pojmali. Shai zostaje zamknięta w niedużej, brudnej komnacie, strzeżona przez człowieka, który czuje do niej nienawiść, szpiegowana przez polityków i uwięziona za drzwiami opieczętowanymi jej własną krwią. Jedynym sojusznikiem Shai jest Gaotona, najbardziej lojalny doradca cesarza, który próbuje zrozumieć jej prawdziwy talent.
Shai brakuje czasu. Tworząc Fałszerstwo i próbując zrozumieć prawdziwe motywy tych, którzy ją uwięzili, musi jednocześnie opracować doskonały plan ucieczki. 
Opis z LubimyCzytac

Żałuję, że autor nie zdecydował się na rozwinięcie historii Shai, bo pomysł na jej przeszłość i profesję jest po prostu genialny. Zakochałam się w całym zamyśle Fałszerstwa, z kolei główna bohaterka jest tak tajemniczą, złożoną postacią, że kolejne pytania w trakcie czytania nasuwały się wręcz naturalnie i widziałam w tej nowelce ogromny potencjał na rozbudowaną, fascynującą powieść. Otrzymaliśmy jednak skromne opowiadanie, które liczy sobie zaledwie 104 strony i jest tego zdecydowanie za mało, bym mogła poczuć się usatysfakcjonowana, chociaż zakończenie jest wystarczająco otwarte, by Brandon Sanderson mógł kontynuować losy Shai. Zostawił sobie do tego odpowiednią furtkę, więc po cichu będę liczyła na powodzenie podobnego projektu. 

Jestem zaskoczona przede wszystkim tym, że nie odczuwałam znużenia podczas czytania. Mogłoby się wydawać, że zaledwie sto stron to za mało, by popaść w monotonię, jednak w podobnym otoczeniu nie byłoby to trudne. Akcja wlecze się w prawdziwie ślimaczym tempie. Dziewczyna została zamknięta w celi, więc wszystko toczy się w jednym miejscu, a powierzone jej zadanie wykonuje niemalże w samotności, stąd niewielki udział dialogów, dlatego trudno Duszę cesarza uznać za absorbującą lekturę. Mimo to poszczególne niuanse sprawiły, że trudno było mi oderwać wzrok od kolejnych kartek. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Brandona Sandersona, ale ta próbka jego talentu wystarczyła, bym zapragnęła więcej. Dlaczego? Otóż na zaledwie stu stronach udało mu się zawrzeć jeden z najbardziej intrygujących pomysłów na nadnaturalne umiejętności, z jakimi zetknęłam się na przestrzeni ostatnich lat. Fałszerstwo to skomplikowany proces, który opiera się na znajomości historii danego przedmiotu. Dzięki temu można w prawdopodobny sposób zmienić bieg wydarzeń, nadając przedmiotowi zupełnie nowych, przydatnych dla Fałszerza właściwości poprzez Znaki Esencji i Pieczęcie Duszy, właściwie zmieniając daną rzecz w coś innego. A to zaledwie ułamek, bezduszne wytłumaczenie wspaniałej idei, bo Fałszerstwo nosi w sobie ślady prawdziwego artyzmu i zrozumieć to można jedynie poprzez zaznajomienie się z Duszą cesarza

Dusza cesarza bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Fantastyka połączona z kuszącą nutką orientu ze sprytną, inteligentną i spostrzegawczą główną bohaterką. Mimo krótkiej formy styl Brandona Sandersona wydawał mi się przyciężkawy, czytanie tego opowiadania zajęło mi więcej, niż zakładałam, ale niewielka ilość stron sprawiła, że jego język nie był aż tak męczący. Ogólnie rzecz biorąc moje pierwsze spotkanie z tym autorem zaliczam do udanych, chociaż zabrakło mi w Duszy cesarza jakiejś iskry. Podejrzewam, że w powieści bezpowrotnie bym się zakochała, opowiadanie było jednak za krótkie, by w pełni wykorzystać tkwiący w tym pomyśle potencjał.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia