sobota, 18 lipca 2020

Tusz, czyli opowieść życia zaklęta w tatuażach

Tusz to pierwsza część trylogii będąca wprowadzeniem do całego dystopijnego świata wykreowanego przez Alice Broadway. Błyszcząca okładka przyciąga wzrok, sprawiając, że czytelniczym srokom trudno będzie się trzymać z daleka od pięknej oprawy graficznej, ja byłam jednak niezwykle ciekawa tego, jak autorka wplecie motyw tatuażu w swoją historię. 

Każde zachowanie, każdy uczynek, każda ważna chwila zostawia ślad na Twojej skórze. Leora jest przekonana, że jej zmarły ojciec powinien zostać zapamiętany na zawsze. Wie, że zasługuje on, aby wszystkie jego tatuaże zostały usunięte i przekształcone w księgę skóry jako dowód dobrego życia, jakie wiódł.
Jednak kiedy odkrywa, że jego tusz zmieniono, a księga jest niekompletna, zaczyna się zastanawiać, czy tak naprawdę kiedykolwiek go znała.
Opis z LubimyCzytać

Pomysł na całą trylogię jest niesamowity. Leora żyje w świecie, w którym całe życie człowieka zostaje zapisane za pomocą tuszu i maszynki do tatuowania; zarówno bohaterskie czyny, jak i podłe uczynki są upamiętniane na skórze, z której po śmierci tworzy się księgę skóry i przekazuje się ją bliskim zmarłego, aby go upamiętnić. Z jednej strony jest to niezwykle oryginalna idea, z drugiej strony zdarzają się ponure, wręcz makabryczne opisy sposobu przyrządzania podobnej księgi, na szczęście nie ma ich wiele. Alice Broadway wykreowała od podstaw nowy świt wraz z wierzeniami ludu, lecz momentami wydawał mi się on być... pusty. Zwłaszcza na początku, kiedy okazało się, że niewiele jest w tej powieści fantasy, spodziewałam się większej ilości magicznych elementów wplecionych w fabułę, tymczasem rzeczywistość przedstawiona niemal niczym nie różniła się od naszej z wyjątkiem obowiązku tatuowania. Przez pierwsze sto stron dostajemy głównie nudne opisy zwykłego życia nastolatki, która chodzi do szkoły, zdaje egzaminy i spotyka się ze swoją jedyną przyjaciółką, ta część była praktycznie pozbawiona dialogów, przez co ciężko się ją czytało i zaczynałam mieć obawy, że lektura zupełnie mi się nie spodoba. Na szczęście po stu stronach Tusz nabrał tempa, pojawiło się kilka nowych wątków, które tak mnie wciągnęły w powieść, że nie mogłam jej odłożyć na bok. Przede wszystkim zauroczyły mnie niesamowicie barwne opisy tatuaży, mogłabym czytać je w nieskończoność, niestety czuję niedosyt w tym zakresie – Leora pragnie zostać tatuażystką, cała fabuła też jest silnie związana z tą sztuką, więc żałuję, że dostaliśmy tak niewiele fragmentów związanych z obrazami tworzonymi tuszem na skórze.

Największym minusem Tuszu są bohaterowie. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że są dość słabo zarysowani, brakowało im charakterystycznych cech, które odróżniałyby ich od całości. Mogliby się wymienić imionami, a dla mnie nie byłoby najmniejszej różnicy. Największy problem mam z Leorą, która jest bardzo gwałtowna i zdaje się nie mieć własnego zdania, bardzo łatwo jest nią manipulować i ciągle przechodzi na różne strony w zależności od tego, kto i co jej powiedział, nawet jeśli brakuje dowodów na poparcie tych słów. Sama siebie kreuje na brzydką, szarą myszkę, podczas gdy w rzeczywistości jest piękna i słyszy ciągle komplementy ze strony innych osób, więc niestety Leora wpada w pewien schemat young adult, chociaż wiele jej brakuje do moich ulubionych bohaterek z tego gatunku. Nie polubiłam najlepszej przyjaciółki głównej bohaterki, Verity – jej imię często pojawiało się na łamach powieści, ale nie wywarła na mnie dobrego wrażenia. Wydaje mi się, że najlepszą postacią pozostaje Obel, który skrywał w sobie mnóstwo tajemnic, jego motywacja była wyjątkowa i jego charakter wydawał się być najbardziej spójny. Muszę jeszcze ponarzekać na temat wątku romantycznego, ponieważ według mnie lepiej by było, gdyby ta relacja w ogóle nie zaistniała – Oscar i Leora spotykają się dosłownie dwa razy, a już jest to wielka miłość. Według mnie można by było usunąć cały ten wątek i powieść nie tylko by na tym nie straciła, ale wręcz by zyskała.

Tusz to historia, która ma w sobie potencjał. Zaskoczyła mnie oryginalnym pomysłem, oczarował mnie sposób, w jaki przedstawiła tatuaże, pięknie opisanymi baśniami inspirowanymi między innymi Śpiącą Królewną, dziejami Izydy czy puszką Pandory inteligentnie wplecionymi w fabułę i unikatowym klimatem, którego nie znajdziecie w żadnej innej książce młodzieżowej. Jest to powieść, którą czyta się szybko przez wzgląd na przyjemny styl autorki, ale mam nadzieję, że w przyszłych częściach Alice Broadway popracuje nad kreacją swojego świata i poprawi sylwetki bohaterów.

★★★★★★☆☆☆☆

Trylogia Księgi skór:
Tusz // Iskra // Blizna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia