środa, 11 stycznia 2017

TOP 5: Najgorsze książki 2016 roku



Galę Oscarową poprzedza rozdanie Złotych Malin, czyli antynagrody filmowej. Miałam okazję już podzielić się z wami moimi ulubionymi powieściami przeczytanymi w zeszłym roku, a teraz nadszedł czas na te, które najmniej mi się spodobały. O ile można powiedzieć, że do Najlepszych książek 2016 roku brakowało mi kandydatów, o tyle na listę najgorszych pozycji mogłoby spokojnie trafić dziesięć, jeśli nie piętnaście tytułów. 


NIEBEZPIECZNE KŁAMSTWA

Niebezpieczne kłamstwa Becci Fitzpatrick to z tego zestawienia największy książkowy zawód 2016 roku. Uwielbiam Black Ice tej autorki, a opis wyraźnie sugeruje, że książka została utrzymana w podobnym klimacie, dlatego nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po kolejny thriller dla młodzieży w wykonaniu Fitzpatrick. Problem w tym, że potencjał tej historii nie został wykorzystany nawet w najmniejszym stopniu, wszystkie interesujące mnie wątki zostały potraktowane zupełnie po macoszemu, a zamiast ciekawego, porywającego kryminału z dreszczykiem dostałam nudną obyczajówkę o rozpieszczonej, egoistycznej nastolatce, która trafia na wieś i musi sobie poradzić w tych skandalicznych, wręcz nieludzkich warunkach urągających jej majestatowi. Przez większość czasu strasznie się wynudziłam, Niebezpieczne kłamstwa są pozbawione akcji oraz jakiegokolwiek polotu, a intryga (choć nie wiem, czy można tak to nazwać, skoro zajmuje łącznie góra czterdzieści stron) ostatecznie okazuje się nie mieć żadnej racji bytu.


NIEZŁOMNI

Wybrani C. J. Daugherty to według mnie jedna z najgorszych, najbardziej bezsensownych i absurdalnych serii dla młodzieży. Ciągnęła się za mną od trzech lat, aż w końcu udało mi się dobić do ostatniego tomu i nareszcie zostawić za sobą tę mdłą, irytującą oraz wprost niedorzeczną historię. W teorii od zawsze wiedziałam, że cała ta seria jest po prostu słaba, więc nie powinnam mieć żadnych oczekiwań względem finału, ale choć nonsensowność niektórych wątków nadal spędza mi sen z powiek, muszę przyznać, że autorka umiała kreować dobre intrygi i szybką akcję, więc właśnie tego spodziewałam się po Niezłomnych. Błąd. Ze wszystkich tomów to właśnie ten finalny okazał się być najnudniejszym, zupełnie nic się nie działo. Niezłomni to nieciekawa, nijaka książka z przewidywalną fabułą, niekończącymi się, miłosnymi rozterkami głównej bohaterki oraz absurdalnymi wydarzeniami, o których czyta się z pobłażliwym uśmiechem. Początkowy zamysł był niezły, lecz to tylko kolejne rozczarowanie.


LEK NA ŚMIERĆ

Finał Więźnia labiryntu był po prostu niechlujny. Nie mogę powiedzieć, że byłam wielką fanką tej trylogii, jednak nie spodziewałam się, że Lek na śmierć aż tak bardzo mnie zawiedzie. James Dashner napisał ten tom tak, jakby nie miał pojęcia, co chce zrobić, ale gonił go termin oraz rzesza fanów, więc napisał cokolwiek. Z tego tomu zupełnie nic nie wynika. Nie dostajemy żadnych spektakularnych odpowiedzi, właściwie żadnego rozwiązania wielkiej zagadki, a przecież właśnie do tego dążyliśmy przez poprzednie części. Całe napięcie gdzieś wyparowało, zwroty akcji były strasznie przewidywalny, a bohaterowie, za którymi nigdy specjalnie nie przepadałam, stali się jeszcze bardziej irytujący. Autor skorzystał z naiwnych rozwiązań fabularnych oraz dłużących się zapychaczy, a z finału całej trylogii właściwie nic nie wynika. Szkoda czasu na całą tę serię.


OD ZŁEJ DO PRZEKLĘTEJ

Od złej do przeklętej chyba oficjalnie zasłużyło sobie na miano najgorszego drugiego tomu wydanego w 2016 roku. O ile pierwsza część pozytywnie mnie zaskoczyła i niezwykle przypadła mi do gustu, o tyle tutaj niemal nic nie zagrało. W tej książce zabrakło porządnej struktury, pojawiło się dużo bezsensownych scen, które za zadanie miały jedynie zapchać wyraźne dziury w fabule, a interesujące wątki były w połowie zapominane i porzucane, więc trudno powiedzieć, czemu tak naprawdę służyły. Autorka powieliła dużo sekwencji z pierwszego tomu, jednak bez zachowania wspaniałego, mrocznego klimatu ze Złych dziewczyn, które nie umierają. Do tego słaby, wręcz banalny wątek romantyczny, który wlókł się jak flaki z olejem i wyblakli bohaterowie, którym brakowało właściwie... wszystkiego. Książka była nużąca i mdła, straciłam całe swoje zainteresowanie dla tej trylogii i nie mam zamiaru sięgać po ostatnią część. 


URATUJ MNIE

Bezsprzecznie najgorszą książką przeczytaną przeze mnie w 2016 roku było Uratuj mnie Anny Bellon. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni tak bardzo mordowałam się podczas czytania jakiejś powieści, z utęsknieniem odliczając kolejne strony do końca i zmuszając się, by przeczytać kolejne zdanie. Naprawdę próbowałam znaleźć jakieś plusy w tej lekturze, doszukiwałam się małych zalet, które byłyby w stanie uratować tę historię i osłodzić moją męczarnię, ale to jest tak słaba i źle napisana pozycja, że nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego w ogóle została wydana. Bohaterowie płytcy jak kałuża, styl pisania szóstoklasistki, schematyczność i mechaniczność fabuły... Lista moich zarzutów względem Uratuj mnie jest przerażająco długa, a ja najchętniej sama sobie przyznałabym order za to, że ani razu nie rzuciłam tą powieścią o ścianę i jakimś cudem udało mi się dobrnąć do końca, chociaż była to dla mnie tortura. Nie, nie i jeszcze raz nie.


Tym jakże optymistycznym akcentem kończymy moją listę najgorszych książek 2016 roku. Mam nadzieję, że w przyszłym roku trafię na mniej podobnych perełek, ale bardzo ciekawi mnie, jak wygląda wasze zestawienie słabych pozycji ubiegłego roku. Wyżyjcie się w komentarzach! Zdradźcie mi, jakie tytuły doprowadzały was do szewskiej pasji podczas czytania! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia