wtorek, 31 stycznia 2017

Podsumowanie stycznia

Dopiero co 2016 dobiegał końca i zabierałam się za jego podsumowanie, a tutaj pierwszy miesiąc nowego roku już za nami! Upływ czasu coraz bardziej mnie przeraża, jednak styczeń spędziłam w wyjątkowo miłej, przyjemnej atmosferze, więc tym razem nie będę aż tak narzekała, bo doskonale wiem, gdzie podziały się te wszystkie godziny i nie mogłabym ich lepiej wykorzystać ;) 

ZRECENZOWANE


DODATKOWO


PODSUMOWANIE I PLANY

Styczeń był dla mnie miesiącem nieustannego fangirlingu ;) Co chwila zakochiwałam się w jakiejś nowej książce czy produkcji, przez co cały czas chodziłam rozemocjonowana, dzieląc swój czas między wybuchy zachwytu i depresji. Styczeń stoi bez wątpienia pod znakiem dram koreańskich, które zupełnie nieoczekiwanie zauroczyły mnie do tego stopnia, że przez kilka dni nie byłam w stanie oderwać się od monitora, urządzając sobie niekończące się maratony kolejnych seriali, choć nigdy nie miałam do tego skłonności. Ba!, kultura koreańska zaczęła mi się tak bardzo podobać, że zaczęłam nawet się uczyć Hangul (koreański alfabet) i stawiam pierwsze nieśmiałe kroki na drodze ku poznaniu tego języka. Gorąco was zachęcam do wyjścia ze swojej strefy komfortu i spróbowania czegoś nowego! Nigdy specjalnie nie interesowałam się azjatyckim dziedzictwem, nawet nie sądziłam, że coś takiego jest w stanie mi się spodobać, a teraz zupełnie przepadłam dla koreańskich dram i wiem, że to dopiero początek. Dlatego wyjdźcie poza ustalone ramy i poszukajcie czegoś świeżego dla siebie, naprawdę warto!
Między maratonami udało mi się znaleźć trochę czasu dla książek, choć nie ukrywam, że obecnie zeszły trochę na drugi plan przez wzgląd na moją nowo odkrytą fascynację. Najlepszą książką miesiąca bez wątpienia zostaje Szóstka Wron, która podbiła moje serce już od pierwszej strony i do tej pory mam ciarki, gdy tylko pomyślę o tej powieści oraz genialnych bohaterach. Musicie konieczne zapoznać się z tą historią! Najgorszą powieścią zostaje Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno Kirsty Moseley, strasznie pusta, pozbawiona przekazu książka promująca niewłaściwe wzorce. A miałam nadzieję na słodką, przyjemną powieść! Nie warto po nią sięgać, stanowczo odradzam.
Jeżeli zaś chodzi o moje plany na luty to... nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Nie brzmi zbyt pociągająco, jednak nie mam wyjścia. Zacznę też was zasypywać recenzjami koreańskich dram, choć postaram się to zrobić w małym natężeniu, żebyście zbyt szybko nie mieli dość ;) Zaczęłam się także zastanawiać nad założeniem książkowego instagrama. Co sądzicie o tym pomyśle? Wielu z was podobają się moje zdjęcia i skoro mogę je wykorzystać w jeszcze jakiś sposób, chętnie to zrobię.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia