Jestem chyba jedną z niewielu osób, które nie przepadają za serią Wybrani C. J. Daugherty. Pewnie myślicie, że jestem masochistką, skoro właśnie przeczytałam i mam zamiar zrecenzować ostatnią część tego cyklu, który ciągnął się za mną od trzech lat – i no cóż, macie rację. Mimo to uparłam się, że choćby nie wiem co, skończę swoją przygodę z mdłą, bezsensowną i irytującą serią C. J. Daugherty i dzisiaj nadszedł ten wielki dzień podsumowania.
Nie, nie będzie miło.
Nathaniel zdobywa przewagę. Uczniowie Akademii Cimmeria podupadają na duchu. Udręczona Allie martwi się nie tylko o szkołę, ale także o los Cartera. Wie jednak, że musi odnaleźć w sobie siły do walki, dlatego namawia Isabelle do wznowienia treningów w Nocnej Szkole. Uważa, że tylko wtedy uczniowie nie utracą wiary w zwycięstwo.
Czy Nathaniela można pokonać? Jak wiele będą gotowi poświęcić bohaterowie i jakie tajemnice jeszcze skrywają? Opis z LubimyCzytać
Nie sądziłam, że C. J. Daugherty uda się stworzyć równie nielogiczny (chociaż chyba powinnam powiedzieć wprost idiotyczny) przebieg zdarzeń co w trzeciej części, która wciąż nawiedza mnie w koszmarach, ale guess what? Surprajs! Bo widzicie, nie ma nic irracjonalnego w przekazywaniu w ręce siedemnastolatki przywództwa w organizacji właściwie sprawującej władzę w kraju i trzymającą w kieszeni cały parlament oraz najważniejsze firmy. Użyczanie satelity na rzecz dyrektorki szkoły nie jest niczym zaskakującym, podobnie jak angażowanie rządu, osób należących niegdyś do służb specjalnych i uzdolnionych hakerów do odbicia z rąk szaleńca jednego, mało znaczącego nastolatka, zamiast skierować te siły do walki lub ochrony przed Nathanielem, który sam zachowuje się absurdalnie, a mimo to nikt nie jest w stanie go pokonać. Kiedy jednak już się przymknie oko na nonsensowność fabuły (chociaż trudno to zrobić, niedorzeczność wydarzeń wręcz wali po oczach), po prostu widać, że nic się w Niezłomnych nie klei. Z jednej strony autorka próbowała utrzymać klimat typowy dla powieści sensacyjnych, wprowadzała zawiłe informacje, knuła intrygi, wszystko kręciło się wokół napięcia i zagrożenia, ale z drugiej na siłę wpychała do Niezłomnych problemy typowych nastolatków, które nijak się miały do fabuły. Tęsknota Allie za Carterem, jej nierozwiązana sprawa z Sylvainem, kłótnie z przyjaciółkami, a także brak porozumienia z rodzicami – w żaden sposób nie współgrało to z głównym wątkiem i tylko wywoływało u mnie większą irytację.
Nie zrozumcie mnie źle – Niezłomni nie są jakąś fatalną, beznadziejną książką, której każdy egzemplarz należy wytropić i spalić, bo obraża mnie ona jako czytelnika. Wręcz przeciwnie, czyta się ją gładko i szybko, w końcu wyciągnęła mnie z kaca książkowego, który utrzymywał się niemal dwa tygodnie. Chodzi jednak o to, że po czwartej, lepszej od poprzednich, części C. J. Daugherty na nowo rozbudziła moje nadzieje, które żyły we mnie, kiedy zabierałam się za Wybranych. Każdy kolejny tom rozwiewał moje wątpliwości, jednak po Zbuntowanych pojawiła się ta iskierka nadziei i pokładałam wiarę w autorce, licząc na to, że po tych wszystkich pokrętnych zawiłościach fabularnych ciągnących się przez kolejne części, zakończenie wbije mnie w fotel. Że będą działy się tak szalone rzeczy, że szczęka opadnie mi z wrażenia, a ja z dziko bijącym sercem nie będę mogła się doczekać rozwiązania. Naprawdę liczyłam na to, że będzie lepiej. Skucha. Niezłomni byli chyba najnudniejszym tomem z całej serii, przez większość czasu niemal nic się nie działo. Allie po prostu siedziała w szkole, czekając na nieuniknione, kłócąc się z Isabelle i marząc o Carterze.
Na koniec poznęcam się jeszcze nad bohaterami. Allie nie lubiłam i nie polubię, koniec kropka. Dla mnie to rozwydrzona, niezrównoważona emocjonalnie i zupełnie niedojrzała dziewucha. Problem w tym, że w Niezłomnych jest właściwie jedyną postacią – pozostałe przewijały się gdzieś w tle, biorąc udział w jednej, może dwóch scenach, więc bohaterowie, których polubiłam, nie byli w stanie uratować tej książki. Zoe była jak zawsze genialna, ale brakowało mi Cartera. Inni nie są warci wspominania, wszystkim bez wyjątku brakuje charakteru i jakiejś iskry. Płytcy jak kałuża.
Nie polecam wam tej serii. Jest o wiele więcej powieści, na które warto poświęcić swój czas. Autorka wyraźnie nie miała pomysłu na sensowne i emocjonujące zakończenie całej historii, Niezłomni to mdła, nieciekawa książka z przewidywalną fabułą, niekończącymi się, miłosnymi rozterkami, przepełniona nielogicznymi wyborami i absurdalnymi wydarzeniami. Zamysł C. J. Daugherty na serię był dobry, ale dla mnie to tylko kolejne rozczarowanie, które czyta się szybko z pobłażliwym uśmiechem na twarzy. Początkowa koncepcja była niezła, lecz nie wyszło. I tyle.
★★★★☆☆☆☆☆☆
Seria Wybrani:
Wybrani // Dziedzictwo // Zagrożeni // Zbuntowani // Niezłomni
Wybrani // Dziedzictwo // Zagrożeni // Zbuntowani // Niezłomni
Nie czytałam tej serii, więc się nie wypowiem. Mogę tylko powiedzieć, że to co jest popularne, nie zawsze jest dobre. Jak After, Grey, czy Niezgodna.
OdpowiedzUsuńchciałabym zaprosić cię do siebie na nowy filmik, paczka z Oczytani.pl
http://want-cant-must.blogspot.com/2016/08/paczka-z-oczytanipl.html
Podejrzewam, że mi seria też by do gustu nie przypadła ;) Nie mam zamiaru sięgnąć, bo i po co, skoro od razu wiem, jaki będzie mój werdykt końcowy. Ogólnie amerykańskie bestsellery młodzieżowe często są nieciekawe XD
OdpowiedzUsuńhttp://drewniany-most.blogspot.com
Czytałam całą serię i podobała mi się, aczkolwiek to prawda, że po pierwszym wspaniałym tomie robiło się już tylko gorzej. Dla mnie najgorszą częścią byli ,,Zagrożeni", kiedy poważnie zastanawiałam się nad przerwaniem czytania, jednak postanowiłam dokończyć. Ogólnie wszystkie książki oceniam pozytywnie, ale bywały momenty bardzo nierówne - raz świetne, raz ziejące nudą. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dominika z booksofsouls.blogspot.com
Ja serię czytałam i szczerze? Podobała mi się, nawet bardzo. I mimo wszystko, tak, zgodzę się z twoją opinią w jakiś 70 %, naprawdę. Ponieważ cała seria jako jedność wypada według mnie dobrze - nie świetnie czy wybitnie - po prostu dobrze i polecam ja. Jednak sami Niezłomni nie podtrzymali tych wszystkich wątków, to, co kumulowało się od czterech tomów, zamiast w finałowym wybuchnąć, po prostu spaliło się. Rozwiązanie tego wszystkiego było po prostu pójściem na totalną łątwiznę, najprostszym z tysiąca możliwych rozwiązań. Lecz mimo wszystko seria mi się podobała, a najbardziej tom ||. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ściskam ciepło :)
Viks Follow
Ha! Zgadzam się z Twoją opinią na jakieś dwieście procent, tak jakbyś wyjęła i ocenę, i słowa prosto z moich ust! Historia jest mdła i po prostu nielogiczna, jak dla mnie ciągnięta na siłę i kompletnie bez pomysłu - bohaterowie tylko pogłębiają nudę, bo jak dla mnie oprócz coraz większej irytacji nic więcej w czytelniku nie wywołują. Wątek miłosny = porażka, mimo że skończyły się już rozterki to nadal nie jestem w stanie go przetrawić. Autorka stara się wykreować nastrój tajemnicy, a ja zasypiam przed książką, wiedząc na sto stron przed zakończeniem serii, jak będzie wyglądało zwieńczenie; a nie, sorry, tak naprawdę nic się tu nie dzieje, kompletnie zapomniałam. Masakra. Brrr... I świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńZapraszam na recenzję "Wszystkich jasnych miejsc"! pattbooks.blogspot.com
Eh co mogę powiedzieć - zgadzam się ze wszystkim. Pierwszy tom naprawdę mi się podobał - drugi i trzeci były mdłe i zapchane rozterkami Allie - a czwarty tom, pochłonęłam w kilka godzin. Z początku nie mogłam doczekać się ostatniej części, ale tak jakoś wyszło, że w końcu losy Allie kompletnie mi zobojętniały i nie mam zamiaru kupować ostatniego tomu. Nie potrzebuję do szczęścia naciąganej fabuły, sztucznej grozy i irytujących bohaterów :P Nie mówiąc o tej koszmarnej okładce :_:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :P
In Bookland
Niestety nie przekonała mnie do siebie ta książka ani okładką, ani opisem, a po otworzeniu jej na dowolnej stronie i przeczytaniu fragmentu po prostu odłożyłam z powrotem na półkę.
OdpowiedzUsuńKurde bele, już myślałam, że nie znajdę nikogo komu tak jak mi nie spodobała się ta seria. A jednak. Jedynym plusem było to, że zakończenie nie było takie sztampowe jak w innych młodzieżówkach.(no chyba, że pokitrałam powieści i zakończenie jednak było inne niż kojarzę).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Eee dobra nawet zakończenie było sztampowe. Jednak pokitrałam powieści.
UsuńSzkoda, że zakończenie wypadło tak słabo. Kiedyś miałam w planach tę serię, ale jakoś nigdy nie udało mi się po nią sięgnąć. To chyba dobrze, bo mogłaby to być tylko strata czasu. Teraz już będę pamiętać, żeby ją omijać ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki z tej serii i nie sądzę, żeby miało się to zmienić. Bardzo nie lubię jak autorzy marnują ciekawe pomysły albo nie przemyślą zakończenia, przez co historia ma nijaki i nudny finał.
OdpowiedzUsuńTa seria cieszy się taką popularnością, a widzę, że u Ciebie słabo wypadła, a ja... nawet jej nie wypożyczyłam, chyba dobrze. ;d
OdpowiedzUsuńAktualnie skończyłam moją przygodę z inną serią i szukałam czegoś nowego. Może dobrze, że trafiłam na Twojego bloga i nie będę tracić czasu na średnią serię. Według mnie końcówka każdej książki jest czymś, co powinno wywołać w czytelniku chęć czytania dalej, a koniec serii - czymś niezapomnianym.
OdpowiedzUsuńChyba znów sięgnę po GoT, haha.
muminek-enter.blogspot.com/
Witaj w klubie ja też nie przepadam za tą serią. Pierwszy tom jeszcze był w porządku ale z resztą bardzo się męczyłam, irytowała mnie ta główna bohaterka poza tym według mnie te wszystkie akcje były trochę naciągane. W każdym bądź razie nie sięgnęłabym jeszcze raz
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą w 100 %. Ja już wiedziałam, że ta seria jest kiepska po skończeniu drugiego tomu, ale tak samo jak i ty z masochistycznych pobudek doczytałam do końca i Niezłomnych także przeczytałam. I nie, nie było warto, ale przynajmniej się ten cykl łatwo czyta
OdpowiedzUsuńMam dziwnie z tą serią, bo co widzę jakąś recenzję to zmieniam zdanie. Ciągle tylko: będę trzymać się z daleka, może dam jej szansę, będę trzymać się z daleka, może dam jej szansę... :P Chyba muszę sobie konkretnie postanowić, że nie warto na nią mojego czasu i basta :D
OdpowiedzUsuńHej 🙂 Nominowałem cię do LBA! Szczegóły u mnie w najnowszym poście ☻ http://czytamczytaszczyta.blogspot.com/2016/08/liebster-blog-awards-lba-1-11-pytan-11.html
OdpowiedzUsuńMi też ta seria nie przypadła do gustu, lecz ja zakończyłam swoja przygodę na pierwszym tomie.
OdpowiedzUsuńNie czytała tej serii i raczej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSkoro nie polecasz to nawet nie zamierzam zawracać sobie nią głowy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Reading-mylove :)
Jakieś tomy serii czytałam, ale porzuciłam ją, bo zaczęło się robić schematycznie, nieciekawie... Pomysł też nie był najbardziej oryginalny i to ciągłe kręcenie raz z jednym chłopakiem raz z drugim było dobijające, a do tego żaden nie był godny zainteresowania. Ogółem zgadzam się, że nie warto czytać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja jeszcze nie miałam okazji poznać tej serii. Jednak okładka ostatniej części bardzo mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jesteś jedną z niewielu, która tej serii nie polubiła :D Ja sama jeszcze jej nie czytałam, ale okładka pierwszej części mnie odstrasza xD
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że przeczytałaś do końca, kocham krytyczne recenzje <3
Cudo, cudo!
Mi seria się podobała, ale ostatnia część była rzeczywiście najgorsza... Wszystko dało się przewidzieć i była nudnawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
,,Niezłomni" jeszcze przede mną i mam nadzieję, że się nie zawiodę. Czytałam cztery tomu i mi się spodobały, choć czasami miałam wrażenie, że autorka ciągnęła pewne rzeczy na siłę. ,,Wybrani" pozostaje moim ulubionym tomem, ale z chęcią zobaczę, co znów autorka wymyśliła. Czas się dowiedzieć, kogo wybrała Allie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwww.zaczytanwniesamowitychksiazkach.blogspot.com