niedziela, 8 stycznia 2017

P.S. I Like You, czyli miłość wpleciona w alternatywną muzykę i anonimową korespondencję

Nie ma co ukrywać, jestem okładkową sroką, a P.S. I Like You posiada jedną z najbardziej uroczych opraw graficznych, jakie widziałam od bardzo dawna. Urzekła mnie także opisem, bo chyba nigdy nie będę miała dość podobnych historii, więc mimo że poprzednia książka Kasie West podobała mi się, choć niespecjalnie, bez wahania postanowiłam sięgnąć po jej najnowszą powieść, która zupełnie kupiła mnie już na starcie. 

Co robisz, gdy podczas lekcji chemii w głowie wirują ci zamiast pierwiastków fragmenty ulubionych piosenek? Lily po prostu zapisała wers z ukochanego utworu na ławce. Niczego nie oczekiwała, a jednak następnego dnia zobaczyła, że ktoś dopisał kolejne zdanie. Ktoś, kto najwyraźniej zna tekst tej piosenki. Jak to możliwe, że w tej nudnej szkole ktoś także kocha alternatywne zespoły?
Wkrótce ławkowa korespondencja między Lily a tajemniczym miłośnikiem muzyki nabiera tempa. Rozmawiają nie tylko o muzyce, ale i o swoich problemach i stają się sobie coraz bliżsi. Kim jest ta tajemnicza bratnia dusza?
Opis z LubimyCzytać

P.S. I Like You jest jednocześnie powieścią oryginalną i do bólu przewidywalną, ale w tym wypadku nie uważam tego za wadę. Kasie West obrała pewien kierunek i konsekwentnie trzymała się go od początku do końca, dzięki czemu czytelnik, zamiast się denerwować i irytować, mógł się skupić na tym, co autorka chciała mu przekazać – że naprawdę wiele trzeba, by poznać i zrozumieć drugiego człowieka. To powieść o nieporozumieniach zdolnych zniekształcić każdy obraz, o pasjach i marzeniach, o rodzinach dysfunkcyjnych i tych lekko zwariowanych, ale za to pełnych ciepła. P.S. I Like You jest słodką historią, jednak nie bierzcie jej za głupiutką – ja sama jestem bardzo wdzięczna Kasie West, że nie wprowadziła do swojej opowieści sztucznych udziwniaczy oraz rozdmuchanych dramatów, które odebrałyby cały urok tej fabule. Uwielbiam tę książkę za to, że po jej przeczytaniu od razu poczułam się lepiej! Jakbym napiła się gorącej czekolady, wylegując się pod kocykiem w chłodny dzień. P.S. I Like You to taka drobna przyjemność, która niesamowicie cieszy. Jest coś odświeżającego w przeczytaniu kipiącej humorem i lekkością powieści, która nie wymaga od ciebie wiele, w zamian zostawiając cię wypełnioną ciepłem oraz pozytywną energią.  

Według mnie Lily jest jedną z najlepiej wykreowanych postaci w gatunku young adult contemporary. Jest trochę dziwaczna, zupełnie nieporadna w kontaktach towarzyskich z kimś innym niż jej najlepsza przyjaciółka czy rodzina, uwielbia przerabiać używane ciuchy i jest pełna pasji. Lily ma wyjątkowy charakter i naprawdę trudno jej nie polubić, kibicuje się jej od początku. Urzekła mnie swoimi inteligentnymi ripostami, ogólnym podejściem do życia i ogromem kreatywności, jaki w sobie skrywa. Cade nie był już tak pociągający, ale wraz z upływem kolejnych stron zrozumiałam, że, podobnie jak Lily, na początku źle go oceniłam. Odkrywał swoją twarz dopiero w anonimowej korespondencji; ich listy były zabawne, słodkie i osobiste, a sam ten wątek niesamowicie mi się podobał. Nie do końca przekonuje mnie jedynie powód wzajemnej niechęci Lily oraz Cade'a. Rozumiem, że nawarstwiające się nieporozumienia były w stanie sprawić, że odczuwali względem siebie awersję, ale między nimi toczyła się prawdziwa wojna nienawiści, Cade potrafił zachowywać się naprawdę podle i powody, które podała autorka, według mnie nie usprawiedliwiają tak daleko idącej wrogości.

Najbardziej jednak w P.S. I Like You podobał mi się wątek rodzinny. Możliwe, że w tym momencie nie jestem zbyt obiektywna, bo rodzina Abbottów bardzo przypominała mi własną, ale naprawdę trudno się nie uśmiechnąć podczas czytania o zwariowanych tradycjach w ich domu czy o chaosie panującym tam na co dzień ze względu na szóstkę osób dzielących wspólną przestrzeń. W literaturze młodzieżowej coraz trudniej spotkać motyw pełnej, szczęśliwej, pozytywnie zakręconej rodziny – z reguły mamy do czynienia ze stratą jednego z rodziców lub w ogóle nie interesują się oni poczynaniami swoich dzieci – dlatego było to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie i ubóstwiam sposób, w jaki Kasie West przedstawiła Abbottów. Wydaje mi się, że mimo iż w P.S. I Like You na pierwszy plan w naturalny sposób wypływa wątek miłosny, to autorce najbardziej zależało właśnie na przedstawieniu dwóch kontrastujących ze sobą rodzin. Ze względu na swoje obowiązki wobec rodzeństwa Lily rzadko ma czas tylko dla siebie i miewa dość nienormalności swoich najbliższych oraz panującego w domu chaosu, ale za to jest otoczona ciepłem i miłością. Z kolei Cade mieszka w wielkiej willi i ma wszystko, czego sobie zażyczy, ale jego biologiczny ojciec dzwoni raz do roku, myląc jego datę urodzin, jego ojczym stawia mu zbyt wysokie wymagania i nigdy nie jest zadowolony z rezultatów, a matka jest duchem nieobecna. P.S. I Like You przekazuje cudowne wartości rodzinne w bardzo subtelny, nienachalny, ale jednocześnie ciekawy sposób.

Nie sądziłam, że tak przyjemnie spędzę czas z książką Kasie West, ale zupełnie nieoczekiwanie ta powieść sprawiła mi ogromną frajdę, zdecydowanie przebijając Chłopaka na zastępstwo. P.S. I Like You jest to pełna wdzięku, radosna i odrobinę zwariowana historia o pierwszej miłości oraz o rodzinnym wsparciu. Ja sama świetnie się przy niej bawiłam i nie wątpię, że ta autorka jeszcze niejednokrotnie umili mi upływające godziny swoją twórczością.

★★★★★★

Za możliwość przeczytania P.S. I Like You serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia