Mam wrażenie, że od bardzo dawna nie czytałam żadnej dystopii, a już zwłaszcza nie takiej, która przypomniałaby mi, dlaczego tak mocno zakochałam się w tym gatunku. Miałam nadzieję, że Alive. Żywi przełamie tą złą passę, dając mi świeżą młodzieżówkę utrzymaną w mrocznych klimatach postapo. Ciekawi, co wynikło z tego spotkania?
Młoda dziewczyna budzi się w ciemności. Nie pamięta, kim jest, gdzie jest ani jak się tutaj znalazła. Tutaj czyli w trumnie. Po uwolnieniu się z krępujących ją więzów odkrywa, że w sali znajduje się więcej trumien, a w nich równie zdezorientowani co oni ocalali. Poza ich pokojem znajduje się mnóstwo korytarzy, a wszystkie wypełnione są prochem i kośćmi dawno zmarłych dorosłych. Nie wiedzą, gdzie są ich rodzice i dom. Nie rozumieją, co się stało z ich życiem ani dlaczego zostali umieszczeni w tym dziwnym miejscu. Czy uda im się wydostać? Czy ten, który ich tu sprowadził, jest ich sprzymierzeńcem czy wrogiem?
Alive. Żywi to książka-paradoks. Kiedy autor zaczyna odkrywać przed nami kolejne karty, otrzymujemy szokującą całość, która nie przypomina niczego, co do tej pory czytałam i przez to jestem zaintrygowana tym, co znajdziemy w kolejnej części. Z drugiej jednak strony dopiero na ostatnich stu stronach zaczyna się coś dziać, wcześniej całą powieść można opisać jednym słowem: chodzenie. Bohaterowie idą, idą, idą, biegną, maszerują, idą, biegną, idą, idą, biegną, biegną szybciej. To było naprawdę frustrujące, bo choć po drodze napotykali różne znaleziska, okazywały się one zupełnie nieistotne dla przebiegu fabuły i te dwieście siedemdziesiąt stron marszu daje się czytelnikowi we znaki. Według mnie Scott Sigler źle rozłożył poszczególne wątki, przez co po prostu zmarnował dużo papieru. Postacie właściwie niczego nie odkrywają, wszystko zostaje im podane na złotej tacy w jednym momencie i dopiero wtedy książka zaczyna nabierać właściwego rozpędu. Przez te zaburzone proporcje trudno mi jednoznacznie określić, czy Alive. Żywi mi się podobało, czy niekoniecznie – czuję się zniesmaczona tym, jak długo autor nas zwodził mało konkretnymi informacjami, ale jednocześnie ostatnie sto stron to istne szaleństwo, w pozytywnym znaczeniu.
Bohaterowie też nie do końca mnie przekonują. Autor stworzył szeroki wachlarz postaci, którym zabrakło jednak głębszego zarysowania. Właściwie swoim postępowaniem uwypuklają tylko jedną, konkretnie przypisaną cechę charakteru – mamy biel i czerń, za to brakuje odcieni szarości. Jedyną postacią, która pokazuje szerokie spectrum barw, jest Em, która pragnie być przywódczynią i niejednokrotnie jest zmuszona podejmować nieetyczne decyzje, aby zapewnić bezpieczeństwo całej grupie. Dziewczyna jest twarda, ale na szczęście autor nie zrobił z niej nieustraszonej dwunastolatki – Em tak jak każdy ma swoje chwile słabości. To, co najbardziej mnie w niej denerwowało, to ciągłe powtarzanie, że nie jest tak piękna jak pozostałe dziewczyny i powracanie myślami do dwóch męskich bohaterów kręcących się wokół niej. Poza Em wszystkie postaci mają zadatki na bycie interesującymi, ale czegoś zabrakło. Może w kolejnej części Scott Sigler poświęci nieco więcej czasu na dokładniejsze przedstawienie bohaterów.
Alive. Żywi to zaskakująca dystopia z elementami sci-fi. Zupełnie nie spodziewałam się tego, co Scott Sigler zaprezentował nam w końcówce, to był naprawdę zacny plot twist, który w dużej mierze uratował tę powieść przed moją negatywną opinią. Wciąż nie mogę się jednak pozbyć mieszanych uczuć, bo ta pierwsza, mało znacząca, ale ogromnie rozbudowana część książki była dla mnie trudna do przebrnięcia. Wszystkie tajemnice i zagwozdki zaliczam na plus, czuję, że w kolejnej części bohaterowie też się wyrobią, bo dopiero teraz naprawdę coś się zaczyna. Uważam, że nie należy skreślać tej trylogii, bo ma potencjał, choć trzeba się mocno skupić, by go dojrzeć.
5/10
Za możliwość przeczytania powieści Alive. Żywi serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria!
Oj... Mimo wszystko nada chcę ją przeczytać i przekonać się sama, jaka jest :)
OdpowiedzUsuńMały błąd Ci się wkradł ;P Dystopia to podgatunek SF, więc trudno, by nie miał jego elementów. No ja nie planuje po to sięgać, z tego typu klimatów muszę ogarnąć Futu.re ;)
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Chyba mimo wszystko chciałabym sięgnąć po tę książkę. Ciągnie mnie do niej bardzo . :( Ale będę wiedzieć, żeby się cudów nie spodziewać.
OdpowiedzUsuńMimo wolno rozwijającej się akcji i tak bardzo chcę przeczytać tę książkę. Chyba warto przemęczyć się dla tych stu szalonych stron :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com/
Sama nie wiem. Chyba sięgnę po jakąś inną dystopię. Nie czytam ich dużo, a więc muszę znaleźć prawdziwą perełkę :)
OdpowiedzUsuńHmm sama nie wiem. Twoja niejednoznaczna opinia ani mnie nie zachęca, ani nie zniechęca. Zapisuję sobie ten tytuł na przyszłość.
OdpowiedzUsuńNa dniach zabieram się za tę powieść i muszę przyznać, że jestem jej niezwykle ciekawy. do tej pory spotykałem się raczej z pochlebnymi recenzjami. Dopiero Ty wytknęłaś co nieco tej książce :) Ale to czyni ją jeszcze bardziej intrygującą i już nie mogę się doczekać, by przekonać się, co ja będę o niej sądzić :)
OdpowiedzUsuńhttp://mybooktown.blogspot.com/
Mam na nią chrapkę jednak nie spieszy mi się jakoś specjalnie z jej przeczytaniem, więc może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ^^
Kiedy zobaczyłam opis tej książki, pomyślałam, że może to być coś naprawdę ciekawego, innego i z tego co widzę po Twojej recenzji, w pewnym sensie miałam rację. Jednak niektóre mankamenty, o których piszesz mnie od tej książki odrzucają, takie jak te niepotrzebne kilkadziesiąt stron, sama naprawdę nie lubię niepotrzebnych opisów i trochę mnie to od tej książki odstrasza. Na ten moment chyba dam sobie spokój, ale może kiedyś przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkowyŚwiat
Szkoda, że książka wypadła raczej słabo, bo żywiłam w związku z nią pewne nadzieje. :D Pewnie i tak przeczytam, żeby sama się przekonać, ale mimo wszystko ciekawość troszkę zgasła. ;)
OdpowiedzUsuńCzuję się zaintrygowana tą książką, chociaż to chodzenie i brak akcji na początku pewnie też będzie mnie irytować. No i wiek bohaterki, 12 lat to trochę mało :P Rozumiem, że to powieść dla nastolatków, ale z perspektywy mojego wieku, wolę jak to jest starsza młodzież :P
OdpowiedzUsuńHmm... Byłam zainteresowana tą książką i chyba nadal jestem, mimo Twojej opinii. Szkoda, że nie wszystko było w niej na miejscu, ale może znajdę w niej coś nowego. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dominika z booksofsouls.blogspot.com
A mi się właśnie bardzo podobała ta książka i nie przeszkadzało mi, że chodzili, dla mnie było to tajemnicze, co się dalej wydarzy. Ja uwielbiam tą książką. :D
OdpowiedzUsuńLost in books
Ja spasuję. Po książki z elementami sc-fi sięgam rzadko, a jeśli mają mi nie przypaść do gustu, to wolę sięgnąć po coś innego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
Eh, z jednej strony chciałabym przeczytać tę powieść, a z drugiej szkoda mi na nią czasu i pieniędzy XD A mieszane opinie też nie ułatwiają mi wyboru. Coś mi mówi, że za kilka tygodni zwyczajnie zapomnę o tej książce jak o innych nowościach, które średnio mnie zainteresowały :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia z bloga KsiążkoholizmPostępujący
Czy bardzo było odczuwalne, że główną bohaterką jest 12-latka? To druga kwestia po tym ciągłym chodzeniu, która mnie trochę zniechęca... ale zastanawiają mnie trumny i szokująca końcówka :)
OdpowiedzUsuńTo była akurat dość skomplikowana kwestia - Em miała umysł dwunastolatki, ale ciało dwudziestolatki. Na początku faktycznie jej młody wiek był podkreślany, ale potem nie zachowywała się aż tak dziecinnie, chociaż zdarzały się momenty, w których do głosu dochodziła jej infantylność. Ogólnie nie było to bardzo odczuwalne, jeśli przymknie się nieco oko :)
UsuńNie miałam tej książki w planach i już raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka pozytywnych recenzji, ale powiem szczerze, że mnie jakoś nie przekonuje ta książka do siebie, nawet jakby ktoś wychwalał ją pod niebiosa.
OdpowiedzUsuńChyba już jakiś czas temu wyrosłam z takich książek i planuję je ograniczyć, a kolejna przeciętna dystopia nie jest na moje nerwy.
Zastanawiałam się czy ją kupić. Na pewno nie kupię, ale jeśli zobaczę w bibliotece, może spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwszym akapicie liczyłam po ciuchu, że będzie to książka niesamowita, ale cóż... Przynajmniej wiem, że powinnam dać sobie spokój. ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad jej kupnem, a teraz już sama nie wiem czy warto czy nie. Może poczekam, aż będzie w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńNiezbyt optymistyczna recenzja...
OdpowiedzUsuńAle okładka niezła ;3
Z książkami przy kawie
Czasami mam wrażenie, że niektóre książki powinny mieć informację - "trzeba przetrwać pierwsze 100 stron, żeby było fajnie".
OdpowiedzUsuń