Victoria Scott to autorka, o której było naprawdę głośno za sprawą Ognia i wody. Nie czytałam tej książki, więc do Tytanów podchodziłam bez żadnych oczekiwań, chociaż zaintrygował mnie sam pomysł na połączenie koni z nowoczesną technologią. Zaczęłam jeździć konno jako sześciolatka, dlatego nie mogłam się oprzeć – musiałam się przekonać, jak Victoria Scott poradzi sobie z tym tematem.
Astrid nigdy nie sądziła, że będzie jej dane dosiadać tytana – pół konia, pół maszyny. Jej życie kręciło się wokół tych półmechanicznych stworzeń, odkąd pojawiły się w Detroit, jednak mogła podziwiać je jedynie z daleka, bowiem tylko najbogatsi mogą sobie pozwolić na podobną rozrywkę. Pewnego dnia Astrid dostaje szansę, by spełnić swoje marzenia, a jednocześnie uratować rodzinę przed popadnięciem w skrajną biedę. Wystarczy tylko, że wystartuje w emocjonującym, morderczym wyścigu i wygra, zgarniając ogromną kwotę pieniężną, a także chwałę. Czy Astrid jest gotowa zaryzykować wszystko, by wywalczyć rodzinie lepszą przyszłość?
Victoria Scott poruszyła w Tytanach wiele różnych problemów i wbrew pozorom to nie wątek pół koni, pół maszyn wysuwa się na pierwszy plan, a kłopoty rodzinne czy kwestia nierówności społecznych i dyskryminacji spowodowanej statusem majątkowym. Autorka bardzo zgrabnie łączy ze sobą różne, wydawałoby się trudne do pogodzenia aspekty – lojalną przyjaźń przeciwstawia rozpadającym się z powodu hazardu więzom rodzinnym, dojrzałą, bolesną miłość łączy z pierwszym zauroczeniem, heroiczną walkę o zawrotną kwotę dwóch milionów i sławę porównuje z przywiązaniem oraz miłością między jeźdźcem a jego wierzchowcem. Od dawna nie czytałam powieści young adult, w której w tak mądry sposób zostałyby poruszone różnorodne, ważne problemy. Każdy powinien tutaj znaleźć coś dla siebie. Tytany są jednocześnie smutną i pełną światła historią, którą czyta się z zapartym tchem, czasami rozpaczając, a czasami się śmiejąc. Powiem wprost – ta powieść jest piękna i urzekła mnie już od pierwszych stron.
Warto zwrócić uwagę także na bohaterów Tytanów. Polubiłam Astrid, która ma głowę na karku i wie, czego chce, jest gotowa walczyć o to za wszelką cenę. Podziwiam jej upór, determinację oraz niezależność, ale także to, że nie odtrąca pomocy innych, gdy jej potrzebuje i nie jest idealna. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie miałam ochoty potrząsnąć główną bohaterką, a to już ogromny plus! To dziewczyna inteligentna i odważna, która potrafi się odszczeknąć, a jej przeszłość jest wzruszająca oraz bolesna. Jej sylwetka naprawdę przypadła mi do gustu, właściwie już od samego początku, czego zupełnie się nie spodziewałam. Jednak najbardziej zaskoczyły mnie drugoplanowe postaci, są one bowiem pełnowymiarowe i kompletne. Każdy bohater Tytanów jest pełen życia i nie mogę wyjść z podziwu nad umiejętnością Victorii Scott do kreacji interesujących postaci, których nie sposób nie polubić.
Tytany są fabularnie podobne do Wyścigu śmierci Maggie Stiefvater i nie da się w tym przypadku uniknąć porównań, ale jednocześnie obie książki są dość odmienne, więc nie powinno to nikomu przeszkadzać. Trochę drażniło mnie to, z jaką łatwością przyszło Astrid opanowanie umiejętności jeździeckich. Po zaledwie czterech dniach nauki stawała do derbów z zawodnikami, którzy mieli za sobą całe lata treningów, a mimo to bez problemów panowała nad swoim półmechanicznym wierzchowcem. Nawet determinacja i wrodzony talent nie są w stanie w tak krótkim czasie zrobić z młodej dziewczyny, pierwszy raz w życiu dosiadającej tytana, profesjonalnego zawodnika zdolnego do równej walki z zawodowcami w gonitwie. Tego trochę mi w książce zabrakło – prawdziwych wyzwań, z którymi cała drużyna Astrid musiałaby się zmierzyć. Przez większość czasu mieli z górki, a gdy pojawiały się jakieś przeszkody na ich drodze, bardzo łatwo przychodziło im radzenie sobie z nimi. Był to jednak drobny mankament, który nie wpłynął jakoś znacząco na moje odczucia po przeczytaniu Tytanów. Bo jest to powieść, która niepostrzeżenie wkrada się do twojego serca i wypełnia ciepłymi uczuciami, a na koniec także nieoczekiwanym wzruszeniem.
Po Tytanach zupełnie nie spodziewałam się tego, co dostanę – a dostałam szybką, wciągającą akcję, pełne humoru dialogi i piękne przesłanie o sile zaufania oraz partnerstwa. Gwarantuję, że ta powieść na kilka cudownych godzin całkowicie Was pochłonie i nie będziecie chcieli, by ta przygoda dobiegła końca. Z całego serca polecam Wam powieść Victorii Scott, bo naprawdę warto ją przeczytać i bezpowrotnie zakochać się w historii Astrid i Skobla!
Warto zwrócić uwagę także na bohaterów Tytanów. Polubiłam Astrid, która ma głowę na karku i wie, czego chce, jest gotowa walczyć o to za wszelką cenę. Podziwiam jej upór, determinację oraz niezależność, ale także to, że nie odtrąca pomocy innych, gdy jej potrzebuje i nie jest idealna. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie miałam ochoty potrząsnąć główną bohaterką, a to już ogromny plus! To dziewczyna inteligentna i odważna, która potrafi się odszczeknąć, a jej przeszłość jest wzruszająca oraz bolesna. Jej sylwetka naprawdę przypadła mi do gustu, właściwie już od samego początku, czego zupełnie się nie spodziewałam. Jednak najbardziej zaskoczyły mnie drugoplanowe postaci, są one bowiem pełnowymiarowe i kompletne. Każdy bohater Tytanów jest pełen życia i nie mogę wyjść z podziwu nad umiejętnością Victorii Scott do kreacji interesujących postaci, których nie sposób nie polubić.
Tytany są fabularnie podobne do Wyścigu śmierci Maggie Stiefvater i nie da się w tym przypadku uniknąć porównań, ale jednocześnie obie książki są dość odmienne, więc nie powinno to nikomu przeszkadzać. Trochę drażniło mnie to, z jaką łatwością przyszło Astrid opanowanie umiejętności jeździeckich. Po zaledwie czterech dniach nauki stawała do derbów z zawodnikami, którzy mieli za sobą całe lata treningów, a mimo to bez problemów panowała nad swoim półmechanicznym wierzchowcem. Nawet determinacja i wrodzony talent nie są w stanie w tak krótkim czasie zrobić z młodej dziewczyny, pierwszy raz w życiu dosiadającej tytana, profesjonalnego zawodnika zdolnego do równej walki z zawodowcami w gonitwie. Tego trochę mi w książce zabrakło – prawdziwych wyzwań, z którymi cała drużyna Astrid musiałaby się zmierzyć. Przez większość czasu mieli z górki, a gdy pojawiały się jakieś przeszkody na ich drodze, bardzo łatwo przychodziło im radzenie sobie z nimi. Był to jednak drobny mankament, który nie wpłynął jakoś znacząco na moje odczucia po przeczytaniu Tytanów. Bo jest to powieść, która niepostrzeżenie wkrada się do twojego serca i wypełnia ciepłymi uczuciami, a na koniec także nieoczekiwanym wzruszeniem.
Po Tytanach zupełnie nie spodziewałam się tego, co dostanę – a dostałam szybką, wciągającą akcję, pełne humoru dialogi i piękne przesłanie o sile zaufania oraz partnerstwa. Gwarantuję, że ta powieść na kilka cudownych godzin całkowicie Was pochłonie i nie będziecie chcieli, by ta przygoda dobiegła końca. Z całego serca polecam Wam powieść Victorii Scott, bo naprawdę warto ją przeczytać i bezpowrotnie zakochać się w historii Astrid i Skobla!
7/10
P. S. Wiem, że wiele osób chciałoby odpocząć od romansu w literaturze młodzieżowej. Mam dobre wieści! Astrid nie jest zainteresowana żadnymi miłostkami, więc powinniście czuć się usatysfakcjonowani. Mam nadzieję, że to kolejna rzecz, która zachęci Was do sięgnięcia po Tytanów!
Mam bardzo podobne odczucia co do tej powieści i bardzo dobrze mi się ją czytało :)
OdpowiedzUsuńwithcoffeeandbooks.blogspot.com
Nie czytałam "Ognia i wody" i "Tytany" też nie do końca mnie przekonują. Faktycznie kojarzy mi się ona z "Wyścigiem śmierci". Gdybym dorwała ją w bibliotece, to może bym przeczyta, ale w innym przypadku raczej nie. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com
Nie jestem przekonana do książek tej autorki. Też lubię jeździć konno, ale fabularnie „Tytany" mnie nie pociągają. Tym razem chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńDruga Strona Książek
Śmierdzi mi tu Piekielnym Wyścigiem. Niemniej jednak uważam, że kiedyś się skuszę, jeśli będę mieć okazję. ;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nie jestem przekonany do tej powieści. Może kiedyś po nią sięgnę, ale z pewnością nie prędko. Dużo bardziej ciekawi mnie Ogień i woda tej autorki :D
OdpowiedzUsuńhttp://mybooktown.blogspot.com/
Czytałam Ogień i wodę oraz Kamień i sól i mimo że obie książki mi się spodobały, do tej poczułam delikatną niechęć, że to już za wiele tej fantastyki, a schemat, którym posługuje się Scott wydaje się być bardzo oklepany. Zdecydowanie nie sięgnę po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze niczego tej autorki, jednak o ile "Ogien i woda" nawet mnie przyciągają, tak myślę, że z tą pozycją zbytnio się chyba nie polubię, ale kto wie- może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Julka z bloga http://karmeloweczytadla.blogspot.com
Ostatnio stale napotykam tę książkę na blogach. Jestem nią coraz bardziej zainteresowana.
OdpowiedzUsuńJestem mocno zainteresowana. Nie czytałam jeszcze niczego autorki i chyba najwyższa pora ;0
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka, nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. Bardzo podoba mi się jej okładka ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
momentofdreamsheart.blogspot.com
Powiem taaak.... nie interesuje mnie ta fabuła, zdecydowanie nie. Ale na okładce jest konik. Chce to na swojej półce mieć... tylko teraz ciekawe, czy ktoś mi to wręczy w prezencie XD
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Muszę przyznać, że z książką spotykam się pierwszy raz, nigdy wcześniej o niej nawet nie słyszałam, ale wydaje mi się dość ciekawa.^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~ Bacha
dostatniejstrony.blogspot.com
Ojej, mam nadzieję, że i mi się spodoba, boję się trochę tej łatwości, z jaką bohaterowie radzą sobie z wyzwaniami, nie lubię tego pójścia na skróty... Oby kreacja bohaterów mi się spodobała. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Szkoda, że pokonywanie przeszkód przez drużynę Astrid nie było wystarczająco dobrze opisane. Przyznaję, że ja raczej po książkę nie sięgnę, nie jest to mój klimat. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa początku bardzo wahałam się co do tej książki, ale widzę, że zbiera coraz więcej pozytywnych opinii. Nie przepadam za lekturami tej autorki, ale mimo wszystko postanowiłam, że jednak sięgnę po "Tytanów" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/06/absolutnie-powinien_8.html
Okładka ładna, ale moja miłość do koni ulotniła się z chwilą, gdy moja mama powiedziała kilkanaście lat temu, że pod łóżkiem konia nie upchnę. No to nie będę wracała do bolesnego tematu, czytając tę książkę. :(
OdpowiedzUsuńhttps://tamczytam.blogspot.com
Nie czytałam jeszcze nic tej Pani, a jednak zanim sięgnę po "Tytany", które od jakiegoś czasu mam w planach, chcę najpierw przeczytać "Ogień i wodę" oraz "Kamień i sól" ;) Także "Tytany" muszą jeszcze trochę poczekać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czytelnicze turbulencje- klik!
Zachęca mnie brak miłostek :)
OdpowiedzUsuńCzytałam " Ogień i wodę" tej autorki i muszę szczerzę przyznać, że nie zapałałam do tej książki głębszym uczuciem. Dlatego nie miałam zamiaru sięgać i po tę, lecz twoja recenzja mnie zaintrygowała. Najbardziej sam fakt o "braku miłostek" :) Jednak nadal mam lekkie obawy, gdyż jak sama wspomniałaś przypomina "Wyścig Śmierci", który czytałam i bardzo mi się podobał. Czy autorzy nie mogą już napisać czegoś własnego tylko inspirować się innymi? Tak moim zdaniem było też w przypadku "Ognia i wody", który wręcz do bólu przypominał mi "Igrzyska Śmierci" ( wiem, że wiele osób lubi tę książkę, to tylko moje zdanie). Jednak na wakacjach sięgnę po nią by móc wyrobić sobie o niej zdanie i nie osądzać zbyt pochopnie. :)
OdpowiedzUsuńCo do twojej recenzji to nie mam się do czego przyczepić! Piszesz naprawdę bardzo dobrze. Będę częściej do ciebie zaglądać.
Pozdrawiam! http://miloscwieleznaczen.blogspot.com/
Strasznie mnie odpycha ta okładka... opis w sumie spoko, ale jakoś nie przebija się względem innych, o wiele bardziej zachęcających, a fakt, że nie poznałam jeszcze twórczości Pani Victorii, nie daje mi gwarancji, że się nie zawiodę :/
OdpowiedzUsuńBądź tu teraz
Czytałam poprzednią serię autorki, która była dobra, fakt, ale nadal uważam, że zbyt mocno zainspirowana Igrzyskami Śmierci. Wiem, nie należy kierować się takimi rzeczami, jak to, że powieści miały zbyt przerysowany i przejechany schemat. Podobno w dzisiejszych czasach nie da się napisać nic oryginalnego. Ale zastanówmy się, kiedy schemat jest schematem, a kiedy plagiatem.
OdpowiedzUsuń"Inspiracja" dziełem drugiego człowieka również ma swoje granice...
Tytany zapowiadają się ciekawie, ale ponownie i niefortunnie, dystopijnie.
Mówię zdecydowane nie.
Pozdrawiam i przypominam o konkursie,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Kiedy zabierałam się za Tytany, również sądziłam, że mam do czynienia z dystopią, ale to przekonanie zostało bardzo szybko rozwiane. Victoria Scott osadziła akcję w normalnym amerykańskim mieście w obecnych czasach, nie ma to nic wspólnego z dystopijną wizją przyszłości, więc jeśli to cię najbardziej odrzuca od tej książki, nie powinnaś się w ogóle sugerować podobnym przeczuciem :)
UsuńCzytałam "Ogień i woda" i... no, nie podołałam tej książce. Zbyt przypominała mi "Igrzyska śmierci", czułam się, jakbym gdzieś to już czytała, a sam pomysł na książkę był po prostu bezosobowy. Chyba już się domyślasz, że "Tytany" nie należą do książek, które chciałabym zbytnio przeczytać, ponieważ jestem nieco zrażona do autorki i obawiam się, że jej styl pisania ponownie mnie zawiedzie. Przynajmniej nie będzie wątku miłosnego...
OdpowiedzUsuńZapraszam na przedpremierową recenzję "Ból za ból" Jenny Han i Vivian Siobhan!