Chłopak na zastępstwo to był całkowity impuls. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, zobaczyłam okładkę i przepadłam (tak, wiem, nie powinno się oceniać książki po okładce). Kto by się oparł tak czarującej oprawie graficznej? Opis może nie był wybitnie intrygujący, ale hej!, żyje się raz, a ja akurat miałam ochotę na lekką historię, która pozwoliłaby mi się w pełni zrelaksować podczas upalnych dni i okazało się, że Chłopak na zastępstwo był pod tym względem idealnym wyborem!
Życie Gii Montgomery jest idealne. Ma wspaniałą rodzinę, stypendium na wymarzonym uniwersytecie, gdzie jej współlokatorką ostanie najlepsza przyjaciółka, a także własnego księcia z bajki... Który wystawia ją na parkingu tuż przed szkolnym balem maturalnym. Gia nie może pojawić się na imprezie bez partnera i w desperackim kroku prosi nieznajomego chłopaka czekającego w samochodzie na siostrę, by udawał jej Bradley'a. Niewinne kłamstewko staje się jednak powodem poważnych komplikacji w perfekcyjnie poukładanym życiu Gii.
Moja pierwsza myśl, gdy zobaczyłam okładkę Chłopaka na zastępstwo? Że jest strasznie urocza. W tym wypadku otrzymałam to, co obiecywało mi "opakowanie", bo we wnętrzu znajduje się przesłodka, ujmująca opowieść idealnie nadająca się na lato. Powinna mniej lub bardziej spodobać się każdemu, trzeba tylko do niej podejść z przymrużeniem oka i bez wielkich oczekiwań. Kojarzycie te nierzeczywiste, momentami głupiutkie komedie romantyczne dla nastolatek z dość prostym, oczywistym morałem, które mimo to ogląda się z przyjemnością? Chłopak na zastępstwo to właśnie taka komercyjna, niezobowiązująca historia, tylko że w wersji papierowej. Nie znajdziecie tutaj nagłych przeskoków ani zwrotów akcji, które będą trzymały Was na krawędzi fotela, ale na pewno jest to miła, sympatyczna książka, która toczy się własnym, spokojnym rytmem.
Wbrew pozorom to nie wątek romantyczny wysuwa się na pierwszy plan, choć jest osią wszystkich wydarzeń. Kasie West pokusiła się o przedstawienie portretu psychologicznego i szczerych relacji między postaciami, dzięki którym główna bohaterka ulega metamorfozie. I właśnie ta zmiana, choć początkowo niezauważalna, jest głównym tematem Chłopaka na zastępstwo. Gia początkowo jest płytką, powierzchowną, skupioną tylko na sobie dziewczyną, choć zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie liczyła się ze zdaniem innych, jednak nie robiła tego umyślnie. Bardzo trafnie zostało to podsumowane przez inną postać z książki, która nazwała Gię niekumatą – nie krzywdziła ludzi specjalnie, po prostu była tak zaabsorbowana sobą i tym, by jak najlepiej wypaść, że nie zauważała, gdy powiedziała coś, co zraniło uczucia jej znajomego. A w dodatku była tak uzależniona od portali społecznościowych, że w pewnym momencie nie potrafiła nawet zdecydować się na smak lodów bez pomocy Twittera. Gia nie brzmi, jak interesująca główna bohaterka, prawda? Właśnie dzięki temu zabiegowi Kasie West mogła przedstawić stopniową przemianę dziewczyny z płytkiej snobki do osoby, która stara się być lepszym człowiekiem.
Na chwilę wracamy do słodkich komedii romantycznych dla nastolatek. Kojarzycie ten moment, w którym brzydkie kaczątko nagle staje się pięknością? To tutaj Gia teoretycznie przeistacza się z próżnej, zakochanej w idei portali społecznościowych dziewczyny w bohaterkę o szerszych horyzontach myślowych, która przestaje dzielić ludzi według ich wyglądu czy zainteresowań. Wiecie, jak kujonka po zdjęciu okularów przeistacza się w najpopularniejszą laskę w szkole, tylko że na odwrót. Kasie West w tak oczywisty sposób próbowała nam przekazać swoją życiową lekcję, że mniej subtelny byłby tylko rzut cegłą w twarz czytelnika, ale należy jej się pochwała za podjęcie tematu, jakim jest uzależnienie nastolatków od opinii innych wyrażanych w sieci. Może w niektórych Chłopak na zastępstwo wzbudzi refleksje na temat tego, co jest dla nich najważniejsze i może choć na chwilę oderwą się od ekranów dotykowych, by doświadczać życia w realu. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest głęboko filozoficzna powieść, jednak Kasie West próbuje zwrócić uwagę czytelnika na wartości, które naprawdę powinny się liczyć. Zabrakło jednak miejsca dla rozwinięcia kilku pobocznych wątków i ich eleganckiego zakończenia, bo autorka tak bardzo skupiła się na swojej misji. Nie przeszkadzało mi to jednak specjalnie, bo komedie romantyczne już nas do tego przyzwyczaiły.
Pokrótce chcę wspomnieć jeszcze o innych bohaterach. Tytułowy Chłopak na zastępstwo to Pan Idealny bez dwóch zdań – szarmancki, odrobinę nerdowski intelektualista, który za najbliższych skoczyłby w ogień. Zraniony w przeszłości przez dwójkę ważnych dla niego osób, a mimo to wciąż przyjazny, z poczuciem humoru i lojalny do końca wobec tych, na których mu zależy. Brzmi jak Gary Stu, prawda? Ale po raz kolejny w ogóle mi to nie przeszkadzało, bo w tej książce nie chodzi o to, by doszukiwać się wad, a o to, by się z nią dobrze bawić! Relacja Gii i Haydena to trochę insta love, wystarczyło kilka minut, by dziewczyna nie mogła przestać o nim myśleć, zostałam jednak pozytywnie zaskoczona, bo na prawdziwy związek i pocałunek musieliśmy czekać rekordową ilość czasu jak na podobne powieści, Kasie West naprawdę długo nas zwodziła, przez co to natychmiastowe zauroczenie tak bardzo nie kuło w oczy. Jeśli zaś chodzi o drugoplanowe postaci, muszę przyznać, że uwielbiam Bec! Ta dziewczyna miała prawdziwą ikrę, nie to co pozostałe przyjaciółeczki Gii, przed którymi dziewczyna jest wciąż zmuszona grać i udawać. Autorka poruszyła w swojej książce także inny, ważny problem, jakim jest odpowiednia komunikacja między dziećmi a rodzicami oraz siła łączącej ich więzi. Jak na powieść typowo lekką i młodzieżową, Chłopak na zastępstwo porusza dużą ilość współczesnych problemów.
Chłopak na zastępstwo okazał się dla mnie zaskakująco przyjemną, niewymagającą lekturą odpowiednią na wakacyjne lenistwo. Jest urzekająca i słodka niczym lukier. To bardzo lekka, pogodna książka, która świetnie umila czas, dlatego będzie doskonałym wyborem na letni wieczór, jeśli poszukujecie zabawnej powieści o nieskomplikowanej fabule.
Wbrew pozorom to nie wątek romantyczny wysuwa się na pierwszy plan, choć jest osią wszystkich wydarzeń. Kasie West pokusiła się o przedstawienie portretu psychologicznego i szczerych relacji między postaciami, dzięki którym główna bohaterka ulega metamorfozie. I właśnie ta zmiana, choć początkowo niezauważalna, jest głównym tematem Chłopaka na zastępstwo. Gia początkowo jest płytką, powierzchowną, skupioną tylko na sobie dziewczyną, choć zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie liczyła się ze zdaniem innych, jednak nie robiła tego umyślnie. Bardzo trafnie zostało to podsumowane przez inną postać z książki, która nazwała Gię niekumatą – nie krzywdziła ludzi specjalnie, po prostu była tak zaabsorbowana sobą i tym, by jak najlepiej wypaść, że nie zauważała, gdy powiedziała coś, co zraniło uczucia jej znajomego. A w dodatku była tak uzależniona od portali społecznościowych, że w pewnym momencie nie potrafiła nawet zdecydować się na smak lodów bez pomocy Twittera. Gia nie brzmi, jak interesująca główna bohaterka, prawda? Właśnie dzięki temu zabiegowi Kasie West mogła przedstawić stopniową przemianę dziewczyny z płytkiej snobki do osoby, która stara się być lepszym człowiekiem.
Na chwilę wracamy do słodkich komedii romantycznych dla nastolatek. Kojarzycie ten moment, w którym brzydkie kaczątko nagle staje się pięknością? To tutaj Gia teoretycznie przeistacza się z próżnej, zakochanej w idei portali społecznościowych dziewczyny w bohaterkę o szerszych horyzontach myślowych, która przestaje dzielić ludzi według ich wyglądu czy zainteresowań. Wiecie, jak kujonka po zdjęciu okularów przeistacza się w najpopularniejszą laskę w szkole, tylko że na odwrót. Kasie West w tak oczywisty sposób próbowała nam przekazać swoją życiową lekcję, że mniej subtelny byłby tylko rzut cegłą w twarz czytelnika, ale należy jej się pochwała za podjęcie tematu, jakim jest uzależnienie nastolatków od opinii innych wyrażanych w sieci. Może w niektórych Chłopak na zastępstwo wzbudzi refleksje na temat tego, co jest dla nich najważniejsze i może choć na chwilę oderwą się od ekranów dotykowych, by doświadczać życia w realu. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest głęboko filozoficzna powieść, jednak Kasie West próbuje zwrócić uwagę czytelnika na wartości, które naprawdę powinny się liczyć. Zabrakło jednak miejsca dla rozwinięcia kilku pobocznych wątków i ich eleganckiego zakończenia, bo autorka tak bardzo skupiła się na swojej misji. Nie przeszkadzało mi to jednak specjalnie, bo komedie romantyczne już nas do tego przyzwyczaiły.
Pokrótce chcę wspomnieć jeszcze o innych bohaterach. Tytułowy Chłopak na zastępstwo to Pan Idealny bez dwóch zdań – szarmancki, odrobinę nerdowski intelektualista, który za najbliższych skoczyłby w ogień. Zraniony w przeszłości przez dwójkę ważnych dla niego osób, a mimo to wciąż przyjazny, z poczuciem humoru i lojalny do końca wobec tych, na których mu zależy. Brzmi jak Gary Stu, prawda? Ale po raz kolejny w ogóle mi to nie przeszkadzało, bo w tej książce nie chodzi o to, by doszukiwać się wad, a o to, by się z nią dobrze bawić! Relacja Gii i Haydena to trochę insta love, wystarczyło kilka minut, by dziewczyna nie mogła przestać o nim myśleć, zostałam jednak pozytywnie zaskoczona, bo na prawdziwy związek i pocałunek musieliśmy czekać rekordową ilość czasu jak na podobne powieści, Kasie West naprawdę długo nas zwodziła, przez co to natychmiastowe zauroczenie tak bardzo nie kuło w oczy. Jeśli zaś chodzi o drugoplanowe postaci, muszę przyznać, że uwielbiam Bec! Ta dziewczyna miała prawdziwą ikrę, nie to co pozostałe przyjaciółeczki Gii, przed którymi dziewczyna jest wciąż zmuszona grać i udawać. Autorka poruszyła w swojej książce także inny, ważny problem, jakim jest odpowiednia komunikacja między dziećmi a rodzicami oraz siła łączącej ich więzi. Jak na powieść typowo lekką i młodzieżową, Chłopak na zastępstwo porusza dużą ilość współczesnych problemów.
Chłopak na zastępstwo okazał się dla mnie zaskakująco przyjemną, niewymagającą lekturą odpowiednią na wakacyjne lenistwo. Jest urzekająca i słodka niczym lukier. To bardzo lekka, pogodna książka, która świetnie umila czas, dlatego będzie doskonałym wyborem na letni wieczór, jeśli poszukujecie zabawnej powieści o nieskomplikowanej fabule.
★★★★★★☆☆☆☆
Za możliwość przeczytania Chłopaka na zastępstwo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!
Mnie książka bardzo się spodobała! Taka lekka, przyjemna, a przy tym nawet i zaskakująca i dowcipna :) Przepadłam podczas lektury!
OdpowiedzUsuńWow twoja opinia mnie mega zaskoczyła. Kiedy przeczytałam opis tak książki pomyślałam że może to być coś w stylu "Chłopak który zakradl się do mnie przez okno" (a na tej książce bardzo się zawiodłam). Ale widzę, że po opisie książek tez nie można od razu skreślać. :)
OdpowiedzUsuńCo z tego, że nie powinno się oceniać książki po okładce - prawda jest taka, że śliczna oprawa graficzna to pierwsze, co rzuca się w oczy (poza tym tak ładnie wygląda na półce) :D. Okładka faktycznie jest cudowna i utrzymana w takim wakacyjnym klimacie, że chętnie zobaczyłabym tę książkę na swoim regale ;). Natomiast nie jestem pewna czy aktualnie mam ochotę na kolejną opowiastkę bez szczególnej głębi. Jeśli trafi mi się jakaś fantastyczna okazja, to pewnie się skuszę, jednak w innym wypadku, odnoszę wrażenie, że niewiele mnie ominie, bo sporo tego typu powieści zalega u mnie na półce i czeka na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńBoże, to już chyba szósta recenzja tej książki, którą dzisiaj widzę... i podzielam Twoje zdanie, to powieść odmóżdżająca, niby bez sensu, niby głupiutka, a czyta się z przyjemnością. Przeczytam, gdy będę miała na nią szczególną ochotę, a rzeczywiście okładka zachęca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na post rocznicowy :* pattbooks.blogspot.com
Ostatnio o tej książce jest dosyć głośno, ale w końcu na ten wakacyjny czas jest idealna! :D Co prawda ja nie przepadam za takimi powieściami, ale czasem trzeba każdej książce dać szansę ;)
OdpowiedzUsuńAkurat okładka w moim przypadku działa odwrotnie - raczej by mnie nie przyciągnęła, gdybym widziała gdzieś tę książkę np. w księgarni. Co do samej historii - no lekka młodzieżówka. Może kiedyś - kto wie, póki co, mnie do tego nie ciągnie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Brzmi jak taka lekka, niewymagająca lektura:) Przyznam szczerze, że mnie nie ciągnie, ale gdybym potrzebowała przyjemnej, odmóżdżającej historii miłosnej, to kto wie, może sięgnę? Ten tytułowy chłopak brzmi sympatycznie:D Fajnie, że jest motyw przemiany bohaterki i to właśnie nie taki z cyklu ,,brzydkie kaczątko w piękność", tylko z ,,niekumatej" w osobę, która chce być lepsza. No i ważny problem uzależnienia od sieci, fajnie, że ktoś o tym napisał:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
P.
Mam takie same odczucia po jej przeczytaniu co Ty :) Mimo że była prosta i przewidywalna, to ma też w sobie tyle uroku, że czyta się ją z prawdziwą przyjemnością :) I też bardzo polubiłam Bec ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Mam zamiar po nią sięgnąć i myślę że będzie to idealna lekka historia na wakacje :)
OdpowiedzUsuńSama jestem ciekawa swojej opinii po przeczytaniu tej książki, na razie czeka w kolejce :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńDla mnie ta historia była bardzo dobra, takiej prostej i słodkiej książki potrzebowałam i ją otrzymałam :)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawe :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się ją dorwać szybko :D
Wybacz moją długą nieobecność u ciebie :(
Buziaki
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Skoro oceniłaś ją dość wysoko jak na taką prostą młodzieżówkę, to myślę, że kiedyś się skuszę tym bardziej że ostatnio dosyć dużo o niej słychać:)
OdpowiedzUsuńBuziaki, books--my-life.blogspot.com
Taaak ! Muszę ja przeczytać ! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://zaczytanakama.blogspot.com/
Uwielbiam takie lekkie historie na lato. Nic, tylko wziąć taką książkę na plażę i wylegiwać się w słoneczku, rozkoszując się niewymagającą lekturą:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! Sama jeszcze nie kupiłam tej książki, ale mam ją w planach, bo potrzebuję czegoś takiego w sam raz na wakacje. I też spodobała mi się okładka! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ciekawie brzmi! Gdzieś widziałam jej Book Tour, jak się nie mylę. Jednak już w tylu biorę udział, że się w końcu nie połapię. :( Ale kiedyś z pewnością ją przeczytam, bo kusi mocno, i często się patrzy na okładkę nie tylko Ty tak masz ;)
OdpowiedzUsuń