Trylogia DIMILY to swojego rodzaju ewenement. Nie mogę powiedzieć, by dwie poprzednie części jakoś specjalnie mnie zauroczyły, czasami naprawdę mocno męczyłam się z ich czytaniem, ale czekałam na trzeci tom jak na szpilkach, nie mogąc się doczekać, aż w końcu będę go trzymała w swoich dłoniach. Zupełnie nie potrafię wytłumaczyć tego zjawiska, lecz mogę powiedzieć jedno – nie żałuję, bo Czy wspominałam, że za tobą tęsknię? okazało się być niesamowitą powieścią.
Tyler zniknął wtedy, gdy Eden najbardziej go potrzebowała. Zamiast razem stawić czoła światu, dziewczyna została sama z bałaganem, który stworzyli, zdobywając się na wyjawienie najbliższym prawdy. Eden musiała zmierzyć się nie tylko z gniewem rodziny i ze złośliwymi komentarzami rówieśników, którzy wytykali ją palcami na ulicach Santa Monici, ale także z bólem po rozstaniu z Tylerem. Cała miłość, jaką do niego czuła, wyparowała, a zamiast tego pojawił się gniew. Eden ruszyła do przodu, przenosząc się na studia do Chicago, jednak kiedy Tyler ponownie pojawia się w jej życiu, dziewczyna ma mętlik w głowie. Czy jest jeszcze dla nich szansa? Czy jest gotowa mu wszystko wybaczyć? Czy ich rodzina ostatecznie się rozpadnie?
Czy wspominałam, że za tobą tęsknię? bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Chciałam tę książkę przeczytać bardziej dlatego, że miałam za sobą już dwa tomy i pragnęłam poznać zakończenie tej historii niż dlatego, że autentycznie mnie ona interesowała, ale już od pierwszych stron wsiąkłam. Zmiana jest niewyobrażalna! To, co od razu zauważyłam, to poprawa w stylu pisania autorki. Wcześniej był nieco... toporny, charakterystyczny dla bardzo młodych, debiutujących autorek, a teraz stał się tak lekki i świeży, że z przyjemnością przelatywało się wręcz przez kolejne strony! Jednak nie tylko styl pisania Estelle Maskame dojrzał, również fabuła była o wiele bardziej przemyślana, harmonijna oraz głęboka, a jej bohaterowie wydorośleli i ulegli znaczącym przemianom na lepsze. Uwierzcie mi, naprawdę nie przewidywałam tak dobrej lektury, a tutaj taka miła niespodzianka!
Estelle Maskame nazywano głosem pokolenia i nie ukrywam, że to określenie mnie przerażało, bo w poprzednich dwóch częściach mieliśmy głównie do czynienia z imprezami mocno zakrapianymi alkoholem, narkotykami, brakiem umiaru, zdradami i brakiem poszanowania dla jakichkolwiek wartości czy zasad. To wspaniałe, jak z (nie ukrywajmy) płytkiej opowieści o zakazanej miłości wyrosła powieść z przesłaniem skierowanym do młodych, zagubionych ludzi. Czy wspominałam, że za tobą tęsknię? tak naprawdę nie jest historią miłosną, choć opowiada o dalszych losach Eden i Tylera. To książka, która opowiada o samodzielnym podejmowaniu ważnych, życiowych decyzji. O walce do utraty tchu o to, co się dla nas liczy najbardziej. O dawaniu drugiej szansy i wybaczaniu. O ignorowaniu opinii innych i słuchaniu głosu serca. O mierzeniu się z konsekwencjami swoich czynów i naprawianiu relacji z najbliższymi, nawet gdy wszystko wydaje się już być stracone. Nie spodziewałam się, że ta powieść zaoferuje mi tak wiele tematów do przemyśleń, że miłość Eden i Tylera, choć wciąż obecna, wcale nie będzie głównym wątkiem, a jedynie osią, o którą oprze się cała walka o dobrą przyszłość. Myślę, że najważniejszym motywem w Czy wspominałam, że za tobą tęsknię? jest nauczenie się, że nie warto przejmować się tym, co pomyślą o nas inni. Liczą się poglądy tylko najbliższych, ale w ostatecznym rozrachunku to własny głos jest najważniejszy.
Bohaterowie ulegli niesamowitej przemianie! Co prawda w niektórych momentach ujawniał się cień starej, irytującej Eden, ale było ich naprawdę niewiele i w większości były uzasadnione. Eden stała się dziewczyną z krwi i kości; wciąż trochę zagubioną, dopiero wkraczającą w dorosłe życie i próbującą zrozumieć, co to dla niej oznacza, ale przede wszystkim normalną. Tyler za to... O mój borze szumiący, Tyler jest właściwie nie do poznania! Wiem, że większość kobiet lubi złych chłopców, jednak jego przemiana w młodego, dojrzałego mężczyznę, pełnego pasji i ze szlachetnym celem w życiu jest tak cudowna, że z miejsca straciłam dla niego głowę. Trudno znaleźć jakiekolwiek podobieństwa między tym agresywnym, przepełnionym gniewem chłopakiem z pierwszego tomu a zdecydowanym, czułym mężczyzną z trzeciej części. Zarówno Tyler, jak i Eden nabrali barw oraz wielowymiarowości, o którą nigdy bym ich nie podejrzewała, a chociaż ich relacja jest wciąż impulsywna, odrobinę szalona i nieokiełznana, przestała być dla nich toksyczna. Nie może być jednak zbyt słodko i jak na mój gust Eden zbyt szybko uległa. W jednej chwili nienawidziła Tylera, w drugiej znowu kochała go na zabój i ten brak konsekwencji w jej odczuciach był zbyt widoczny. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko w tej książce dzieje się bardzo szybko, wręcz gwałtownie i mimo że wydarzenia stanowią ładny, płynny i logiczny ciąg, to jednak w moim odczuciu tempo rozwoju sytuacji było strasznie zawrotne.
Bohaterowie ulegli niesamowitej przemianie! Co prawda w niektórych momentach ujawniał się cień starej, irytującej Eden, ale było ich naprawdę niewiele i w większości były uzasadnione. Eden stała się dziewczyną z krwi i kości; wciąż trochę zagubioną, dopiero wkraczającą w dorosłe życie i próbującą zrozumieć, co to dla niej oznacza, ale przede wszystkim normalną. Tyler za to... O mój borze szumiący, Tyler jest właściwie nie do poznania! Wiem, że większość kobiet lubi złych chłopców, jednak jego przemiana w młodego, dojrzałego mężczyznę, pełnego pasji i ze szlachetnym celem w życiu jest tak cudowna, że z miejsca straciłam dla niego głowę. Trudno znaleźć jakiekolwiek podobieństwa między tym agresywnym, przepełnionym gniewem chłopakiem z pierwszego tomu a zdecydowanym, czułym mężczyzną z trzeciej części. Zarówno Tyler, jak i Eden nabrali barw oraz wielowymiarowości, o którą nigdy bym ich nie podejrzewała, a chociaż ich relacja jest wciąż impulsywna, odrobinę szalona i nieokiełznana, przestała być dla nich toksyczna. Nie może być jednak zbyt słodko i jak na mój gust Eden zbyt szybko uległa. W jednej chwili nienawidziła Tylera, w drugiej znowu kochała go na zabój i ten brak konsekwencji w jej odczuciach był zbyt widoczny. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko w tej książce dzieje się bardzo szybko, wręcz gwałtownie i mimo że wydarzenia stanowią ładny, płynny i logiczny ciąg, to jednak w moim odczuciu tempo rozwoju sytuacji było strasznie zawrotne.
Czy wspominałam, że za tobą tęsknię? to wspaniałe zakończenie trylogii DIMILY. Według mnie bije na głowę dwie poprzednie części swoją złożonością, dojrzałością i głębokim, choć bardzo subtelnym przesłaniem. Czytałam tę powieść z autentyczną przyjemnością, nie mogąc się oderwać od kartek, a autorka tak pięknie, malowniczo opisała Portland, że wraz z bohaterami spacerowałam ulicami miasta i chłonęłam jego atmosferę. Przemiana, jaka zaszła w historii Estelle Maskame jest widoczna już gołym okiem i bardzo się cieszę, że nie porzuciłam tej trylogii, bo było warto.
★★★★★★★☆☆☆
Trylogia DIMILY:
Czy wspominałam, że za tobą tęsknię?
Za możliwość przeczytania Czy wspominałam, że za tobą tęsknię? serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.