Simon oraz inni homo sapiens to książka, którą mam na swojej półce już od maja. Z jednej strony chciałam ją przeczytać ze względu na pozytywne opinie na zagranicznym booktubie, z drugiej strony niespecjalnie miałam ochotę na ten gatunek i opis nie sugerował jakiejś odkrywczej lektury. W końcu udało mi się przemóc i dokończyć czytanie tej powieści, która nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia.
Szesnastoletni Simon ukrywa przed najbliższym otoczeniem swoją orientację seksualną, jednak gdy jego mail wpada w niepowołane ręce, pojawia się ryzyko, że świat dowie się o jego tajemnicy. Chłopak pada ofiarą szantażu: jeśli nie załatwi koledze z kółka dramatycznego randki ze swoją przyjaciółką, wszyscy dowiedzą się, że jest gejem. W niebezpieczeństwie znajduje się również Blue, chłopak, z którym Simon koresponduje i w którym powoli się zakochuje...
Do Simona oraz inni homo sapiens miałam dwa podejścia. Książka jest krótka, więc wydawało mi się, że przeczytam ją w jeden wieczór, ale dotarłam do siedemdziesiątej strony i jej przewidywalność tak bardzo mnie odrzuciła, że nie byłam w stanie ruszyć dalej. Bo choć tożsamość Blue zostaje ujawniona na sam koniec całej historii, już po pierwszych kilkudziesięciu stronach domyśliłam się, jaka postać skrywa się pod jego pseudonimem. Gdyby chodziło tylko o tajemnicę okrywającą chłopaka, może bym to przebolała, ale nie potrzebowałam wiele wysiłku, by przewidzieć także rozwój fabuły, który był tak oczywisty, że wręcz bolesny dla mnie jako czytelniczki. Nie wiem, czy akurat przy powieści Becky Albertalli włączył się mój zmysł Sherlocka, odbierając frajdę z czytania, czy może Simon oraz inni homo sapiens faktycznie są aż tak szablonową, przewidywalną książką, że po siedemdziesięciu stronach wiedziałam już wszystko. W każdym bądź razie na jakiś czas zrezygnowałam z czytania, bo cała przyjemność znikła, ale ostatecznie zmusiłam się, by dobrnąć do końca. Miałam rację i chyba pierwszy raz w życiu się z tego powodu nie cieszę, ale autorce udało się przemycić kilka aspektów, które wyrównały braki w rozwoju wydarzeń.
W contemporary najbardziej doceniam naturalność i bezpretensjonalność, a Simon oraz inni homo sapiens jest wypełnione po brzegi niewymuszonym urokiem. W ogólnym wydźwięku ma w sobie mnóstwo słodyczy oraz niewinności, zwłaszcza jeśli chodzi o relację tytułowego bohatera i Blue. Do fabuły wdarło się trochę dramatów charakterystycznych dla procesu dojrzewania jak nieodwzajemniona miłość czy kłótnie z przyjaciółmi i niektóre z tych wątków były dla mnie mocno naciągane, jednak jest to powieść autentyczna, napisana z niesamowitą lekkością i zabawnymi wstawkami. Nie niesie ze sobą jednak nic odkrywczego czy zaskakującego.
Z reguły nie przepadam za książkami, w których homoseksualizm jest głównym tematem, ponieważ autorzy zupełnie niepotrzebnie prezentują seksualność bohaterów w agresywny, narzucający się sposób. Na szczęście Becky Albertalli zrobiła to z odpowiednim wyczuciem – Simon dopiero uczy się, co znaczy jego orientacja i jak go to definiuje jako osobę. Wątek homoseksualności został przedstawiony w tak delikatny, szczery i prostolinijny sposób, że nikogo to nie powinno razić. Wydaje mi się, że taki był cel autorki – pokazanie, że odmienna orientacja jest czymś zupełnie naturalnym i trzeba przyznać, że świetnie jej to wyszło, chociaż jednocześnie nie mogę się pozbyć wrażenia, że całość została odrobinę wyidealizowana. Ani Blue, ani Simon nie spotkali się z bardzo negatywnymi reakcjami na swój coming out. Poza pojedynczymi incydentami przebiegło to tak bezproblemowo, że nie byłam pewna, co o tym sądzić, bo z jednej strony nie wszyscy homoseksualiści muszą spotykać się z prześladowaniem, ale z drugiej słyszy się o wielu przejawach nietolerancji i wydaje mi się, że autorka powinna to zawrzeć w swojej powieści. Wszystko przebiegło zbyt... gładko.
Simon oraz inni homo sapiens miało być życiową książką o wychodzeniu z szafy i o pierwszej miłości. No cóż, nie wyszło. To bardzo subtelna, ale mocno wyidealizowana powieść z niezbyt porywającą fabułą i płaskimi bohaterami, którzy powielają znane schematy i za niedługo prawdopodobnie nie będę nawet pamiętała ich imion. Czyta się szybko i przyjemnie, lecz dla mnie jest to pozycja mocno przereklamowana. Nie potrafię zrozumieć zachwytów nad nią, bo właściwie niczego nie wniosła do mojego spojrzenia na świat i w ogóle mnie nie ruszyła.
Simon oraz inni homo sapiens miało być życiową książką o wychodzeniu z szafy i o pierwszej miłości. No cóż, nie wyszło. To bardzo subtelna, ale mocno wyidealizowana powieść z niezbyt porywającą fabułą i płaskimi bohaterami, którzy powielają znane schematy i za niedługo prawdopodobnie nie będę nawet pamiętała ich imion. Czyta się szybko i przyjemnie, lecz dla mnie jest to pozycja mocno przereklamowana. Nie potrafię zrozumieć zachwytów nad nią, bo właściwie niczego nie wniosła do mojego spojrzenia na świat i w ogóle mnie nie ruszyła.
★★★★★☆☆☆☆☆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.