Od dawna nie miałam okazji przeczytać żadnej dobrej książki z gatunku New Adult, dlatego gdy w moje ręce wpadło Czy wspominałam, że cię kocham? Estelle Maskame niemal od razu zabrałam się za lekturę, licząc, że miło spędzę z nią czas. Po jej przeczytaniu mogę z całą pewnością stwierdzić, że mój powrót do książek NA był udany.
Od trzech lat Eden nie miała żadnego kontaktu ze swoim ojcem, który od razu po rozwodzie zostawił ją oraz jej matkę i przeprowadził się na drugi koniec kraju do słonecznej Kalifornii. Teraz jednak, kiedy zaprosił ją na wakacje do siebie do Los Angeles, Eden zdecydowała się spróbować odnowić relacje z ojcem oraz z jego nową rodziną: macochą oraz trójką jej dzieci. W zupełnie nowym otoczeniu dziewczyna odkrywa świat, do którego wcześniej nie przynależała - zaczyna imprezować i łamać zasady, a wszystko to za sprawą Tylera, jej najstarszego przyrodniego brata, i jego paczki. Im więcej czasu z nimi spędza, tym bardziej Eden zaczyna interesować się Tylerem, który również czuje to samo przyciąganie. Łączące ich uczucie jest zakazane. Jak jednak powstrzymać rodzącą się miłość?
Od trzech lat Eden nie miała żadnego kontaktu ze swoim ojcem, który od razu po rozwodzie zostawił ją oraz jej matkę i przeprowadził się na drugi koniec kraju do słonecznej Kalifornii. Teraz jednak, kiedy zaprosił ją na wakacje do siebie do Los Angeles, Eden zdecydowała się spróbować odnowić relacje z ojcem oraz z jego nową rodziną: macochą oraz trójką jej dzieci. W zupełnie nowym otoczeniu dziewczyna odkrywa świat, do którego wcześniej nie przynależała - zaczyna imprezować i łamać zasady, a wszystko to za sprawą Tylera, jej najstarszego przyrodniego brata, i jego paczki. Im więcej czasu z nimi spędza, tym bardziej Eden zaczyna interesować się Tylerem, który również czuje to samo przyciąganie. Łączące ich uczucie jest zakazane. Jak jednak powstrzymać rodzącą się miłość?
Początek nie zapowiadał się błyskotliwie - wszystko kręciło się głównie wokół imprez, alkoholu i damsko-męskich spraw. Na szczęście z czasem autorka zaczęła od tego odchodzić, skupiając się mocniej na relacji Eden i Tylera, która była skomplikowana i fascynująca zarazem. Między tymi dwoma zupełnie różnymi osobowościami da się wyczuć chemię, która początkowo jest subtelna, ale z czasem zaczyna narastać, elektryzując czytelnika. Estelle Maskame wykorzystała znany schemat z powieści z tego gatunku: ona z problemami, on z tajemnicami i trudną przeszłością, w dodatku los przez cały czas rzuca im kłody pod nogi. Jednak ze znanego motywu autorka stworzyła coś nowego i ta innowacyjność sprawiła, że po przeczytaniu Czy wspominałam, że cię kocham? w głowie pozostaje mętlik. Wątek romantyczny został poprowadzony z niezwykłą wręcz naturalnością, niemal mogłam czuć te same sprzeczne emocje co nasi bohaterowie. Książkę nie tyle się czyta, co się ją pochłania, coraz bardziej zagłębiając się w miłość i problemy Eden oraz Tylera, a zakończenie jest ogłuszające i niepodobne do tych, do których czytelnicy gatunku NA przywykli. Podejrzewam, że Estelle Maskame złamała serce wielu osobom, w tym również mnie.
Głównym powodem, dla którego Czy wspominałam, że cię kocham? tak bardzo mi się podobało jest fakt, że zdecydowanie nie jest to książka cukierkowa. Porusza ona wiele trudnych tematów jak zmaganie się z brakiem akceptacji wśród rówieśników z powodu nadwagi, ciężkim rozwodem rodziców, ukazuje również próby radzenia sobie z demonami przeszłości. Ludzie często odwracają wzrok, gdy widzą kogoś z problemami, nie rozmawiają na ten temat, ignorując pierwsze objawy, a potem jest już za późno. W swojej książce Estelle Maskame pokazuje, że życie nie jest takie kolorowe i to odarcie ze złudzeń, brak fałszywej słodyczy sprawia, że uznaję tę pozycję za godną polecenia.
Największym problemem Czy wspominałam, że cię kocham? są bohaterowie. Eden to dziewczyna, którą można by polubić już na wejściu: jest bystra, dociekliwa i spostrzegawcza, nigdy nie odpuszcza. Od zakupów woli przebywanie wśród książek w księgarni, interesują ją ludzie i do tego ma kompleksy na swoim punkcie, co w literaturze skierowanej zarówno do tej młodszej i starszej młodzieży jest ostatnio rzadkością, dlatego Eden wydaje się być prawdziwa. To zwykła dziewczyna, może dlatego tak bardzo przypadła mi do gustu. Mimo to cieniem na moją sympatię do niej kładzie się fakt, że dziewczyna zbyt łatwo ulega presji rówieśniczej. Ten brak asertywności sprawił, że zaczęła zachowywać się nierozsądnie i momentami miałam ochotę porządnie nią potrząsnąć. Pomijając jednak te momenty, Eden mogę zaliczyć do tych ciekawszych bohaterek gatunku NA. Podobnie jest z Tylerem, który nie jest typowym złym chłopcem. Tak naprawdę do tej pory nie jestem pewna, co o nim sądzić, bo tak jak jego nastrój zmienia się zaledwie w ciągu sekundy, tak moje podejście do niego również nie zostało jeszcze sprecyzowane. Były momenty, kiedy Tyler był naprawdę odpychający i nie miałam pojęcia, co takiego Eden w nim widziała, ale kiedy pokazywał swoją łagodniejszą stronę, trudno było za nim nie przepadać. Jedno jest pewne - autorka poprowadziła tę postać bardzo konsekwentnie. Tyler to nie jest chłopak, który na zewnątrz zgrywa dupka, a w środku tak naprawdę jest słodkim kochasiem. Nawet jego spokojniejsza wersja ma w sobie pazur i chyba właśnie za to go lubię. Za prawdziwość, podobnie jak w przypadku Eden. Może nie rozpalił on moich zmysłów, ale był zdecydowanie intrygujący. Niestety, pozostali bohaterowie mocno ucierpieli. Wszystkie drugoplanowe postacie były po prostu słabe i niczego nie wniosły do fabuły, przemykały gdzieś w tle i nie mieliśmy okazji bliżej ich poznać. Wybijała się jedynie Ella, nowa macocha Eden, która jest naprawdę wspaniałą kobietą.
Czy wspominałam, że cię kocham? to książka, przy której wspaniale spędziłam kilka godzin. Zapewniła mi ona nieco odskoczni od rzeczywistości i przeniosła do gorącego Los Angeles, którego klimat zdecydowanie mogłam poczuć. Ta powieść to połączenie burzliwego romantyzmu z twardą, nieprzejednaną rzeczywistością, co sprawia, że czyta się ją z zapartym tchem. Nie mogę się już doczekać dalszych losów Eden i Tylera, które pojawią się 2 marca. Tymczasem gorąca zachęcam Was do lektury Czy wspominałam, że cię kocham?, bo to niezwykle urzekająca historia o zakazanej miłości dostarczająca morza emocji.
6/10
Mam ją w planach i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie :D
OdpowiedzUsuńBuziaki
Książka porusza bardzo ciekawe i ważne tematy, na pewno ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPlanuję przeczytać tę książkę i mam nadzieję że przypadnie mi ona do gustu :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pewnie by mi się spodobała ta książka lecz mam tyle do przeczytania, a nowości jawią się w kolorowych barwach więc pewnie jej nie przeczytam. Poza tym bardzo lubię gdy główny bohater jest bystry ale z tymi kompleksami to ja nie wiem czy dobrze. Irytują mnie takie rzeczy i wiem, że każdy je ma ale ja jestem za akceptacją swego ciała i charakteru wtedy życie jest łatwiejsze. :)
OdpowiedzUsuńTo nie było tak, że te kompleksy zdominowały książkę i myśli Eden - były to raczej subtelne wskazówki, które następnie zostały wytłumaczone przez jej dość traumatyczne przejścia z przeszłości. Dlatego, jeśli to głównie to cię zniechęca, daj książce szansę, bo można z nią naprawdę miło spędzić czas :)
UsuńNiby ciekawi mnie ta ksiazka, ale jednak nie jestem pewna czy sie za nia zabierac. Ostatnio czytam dosc duzo romansow i chyba na razie od nich odpoczne :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Nie słyszałam o tej książce, ale widzę, że może być ciekawa. W takim razie trafia u nas na listę DO PRZECZYTANIA :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Kolejna część już drugiego marca, a ja za pierwszą nie mogę się zabrać :(
OdpowiedzUsuńzaczytana_bella
Recenzja jak najbardziej dobra, ale książka mnie zbytnio nie zainteresowała:/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Strasznie nie lubię książek, w których pierwsze skrzypce grają wątki miłosne. Jeśli już takowy musi się pojawiać to lepiej jak jest tak zwaną zapchajdziurą. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Geek of books&serials&films
Kolejna książka z wattpada, sama lubię czytać tam książki, ale zauważyłam, że przebicie mają tylko książki dla nastolatek lub romanse, a ja tak bardzo kocham fantastykę! Kiedyś pewnie tę książkę przeczytam, bo teraz nie mam jakoś na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
http://in-the-book-word.blogspot.com/
Tytuł wpisałam na listę, więc możliwe, że w najbliższym czasie się z nim zapoznam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
jakoś nie mam ochoty na New Adult. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją w ręku, jednak postanowiłam, że wezmę Więżnia Labiryntu.
OdpowiedzUsuńNi mówię, że żałuję, bo Labirynt jest genialny <3
Jednak jakbym wzięła tą książkę, to też bym nie pożałowała :D
Dalej nie mogę się nadziwić, że twoje recenzje są takie idealne. świetnie dobierasz słowa ^^
zapiskizgredka.blogspot.com
Czytałam różne opinie na temat tej książki i do tej pory, żadna z tych bardziej na plus nie do końca mnie przekonywała. Po Twojej recenzji mam jednak ochotę bliżej przyjrzeć się tej lekturze i być może po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A. :)
http://chaosmysli.blogspot.com
Mam wielką ochotę na tę książkę, ale póki co nasze drogi cały czas się mijają. Może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.lekturia.blogspot.com/
Wciąż nie czuję się przekonana ;)
OdpowiedzUsuńNadal jakoś nie ciągnie mnie do tej książki :/ Słyszałam na jej temat różne opinie. Może wypożyczę kiedyś z biblioteki... Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Planuję przeczytać tę książkę, wiec mam nadzieję, że mi również przypadnie do gustu ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem miłośniczką gatunku, więc nie wiem czy sięgnę po tę książkę, zwłaszcza że zachowanie bohaterów pewnie drażniłoby mnie przez większą część powieści. Chyba odpuszczę poszukiwanie tej powieści.
OdpowiedzUsuńA ja się przyznam szczerze, że jakoś do książki mnie nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach i jestem ciekawa czy mi się spodoba. Do tego gatunku podchodzę ostrożnie, ponieważ zbyt wiele przesłodzonych i przejaskrawionych książek przeczytałam. Mimo wszystko cieszy mnie to, że bohaterowie są prawdziwi, niewyidealizowani co często się zdarza. Poza tym nagminne schematy w NA mnie męczą, więc mam nadzieję, że w tym przypadku mnie nie przytłoczą:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Jestem zachwycona lekturą i już wypatruję kontynuacji :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
A ja spamuję i serdecznie zapraszam Cię do akcji "Wędrująca książka", którą organizuję. Więcej szczegółów w linku: http://www.recenzjapisanaemocjami.pl/2015/12/wedrujaca-ksiazka.html
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę cudownego Nowego Roku!!
Mimo kiepskiego spotkania z NA jestem zaintrygowana książką i ciężkim tematem jaki poruszyła autorka. Na pewno sięgnę po nią, tylko nie wiem kiedy ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie - zwłaszcza, że romanse ostatnio mnie bardzo zawodzą.
OdpowiedzUsuńSzukam czegoś, co mnie uderzy w twarz tak, że nie będę miała siły wstać.
Jednak ta recenzja to naprawdę kawał roboty :)
Pozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Ostatnio natknęłam się na recenzję tej książki na innym blogu i była ona jakby całkowitym przeciwieństwem tego, co napisałaś. Wspominasz o chemii między bohaterami i rozbudowanej charakterystyce bohaterki, a wcześniej czytałam właśnie coś zupełnie innego na ten temat. Mimo wszystko zaufam właśnie Twojej opinii i przy pierwszej okazji zabiorę się za tę książkę, bo przyciąga mnie już od dawna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nominowałam Cię do LBA na moim blogu :) http://ksiazki-recenzje-czytelnicy.blogspot.com/2015/12/liebster-blog-award-5-6.html#more
OdpowiedzUsuńHmmm książka wydaje się być taka jak wiele innych tego typu i bym nawet nie miała zamiaru do niej zaglądać, ale jak tak przeczytałam, że tu jest kazirodztwo to chyba się nawet za nią zabiorę. Uwielbiam takie kontrowersje.
OdpowiedzUsuńhttp://czytadelnia-joan.blogspot.com
Czekam by ją przeczytać i mam nadzieję, że się nie zawiodę :D
OdpowiedzUsuń