W przypadku tomiku poezji nie jestem w stanie pokusić się o taką recenzję, jak zawsze – w końcu nie ma tutaj zaplanowanej od początku do końca fabuły, nie ma wielu bohaterów, skomplikowanej intrygi czy gnającej do przodu akcji. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, jak zabrać się za przedstawienie wam mojej opinii na temat Mleka i miodu Rupi Kaur, bo choć mogę pisać o stronie technicznej kolejnych wierszy (nawet jeśli nie jestem wielką znawczynią, to wszyscy w szkołach byliśmy zmuszani do pisania analizy i interpretacji kolejnych utworów), to nie mam zamiaru rozkładać tych utworów na części pierwsze, wolałabym się raczej skupić na własnych odczuciach. Będzie to spis luźnych myśli, które przyszły mi do głowy po zapoznaniu się z poematami Rupi Kaur i którymi chciałabym się z wami podzielić.
Myślę, że moją ulubioną częścią pozostanie the breaking (zrywanie). Przeczytałam ten segment w momencie, w którym idealnie mogłam poczuć znaczenie tych słów i rozpacz w nich zawartą. Najmniej podoba mi się najprawdopodobniej the hurting (cierpienie), to tutaj pojawiło się najwięcej wierszy, które nie przypadły mi do gustu. Mleko i miód na każdym kroku zachęca do refleksji, do głębszego poznania siebie jako kobiety, ale choć bardzo ważny jest tutaj nurt feministyczny, uważam, że ten tomik poezji można uznać za uniwersalny. Ja sama wiem, że regularnie będę powracała do tych utworów, by czerpać z nich siłę, gdy będę tego potrzebowała albo po prostu zachwycić się twórczością Rupi Kaur. Mam dla was trochę techniczna zachęta – jeśli decydujecie się na zakup, koniecznie zaopatrzcie się w wydanie dwujęzyczne, bo wydaje mi się, że jedynie polska wersja nie odda sprawiedliwości wierszom autorki. Ja sama jestem strasznie szczęśliwa, że zdecydowałam się na to wydanie i z całego serca polecam wam zapoznanie się z Rupi Kaur. Nawet jeśli uznacie jej wiersze za zbyt proste, być może właśnie one staną się impulsem, byście zakochali się na nowo w poezji, ja osobiście zostałam oczarowana mimo kilku niedociągnięć i myślę, że dzięki temu zacznę więcej czasu poświęcać tomikom wierszy, z którymi przez bardzo długi czas nie miałam styczności. Myślę, że naprawdę warto zapoznać się z Mlekiem i miodem, bo to cudowna opowieść... o życiu.
Mleko i miód to bardzo osobiste spotkanie. Między twoją duszą a sercem autorki. Każde z nas ma za sobą inne przeżycia, dlatego też każdy wiersz może być odbierany inaczej na bazie prywatnych doświadczeń z przeszłości. Są w tym tomiku wiersze, po przeczytaniu których czułam się jak po uderzeniu obuchem w głowę; są wiersze, przy których się uśmiechałam i czułam ciepło wewnątrz siebie; są wiersze, przez które wzruszenie chwytało mnie za gardło; są wiersze wywołujące obrzydzenie i odzierające z jakichkolwiek złudzeń. Są wiersze, które wydawały mi się być zbyt mocne, dosadne, wręcz przerażające, ale za tę brutalną szczerość ogromnie podziwiam Rupi Kaur, która nie bała się podjąć tematów tabu. Są wiersze, które w moich oczach były zbyt proste, trącające banałem, lecz prawda zawarta w tej prostolinijności mnie urzekła. Autorka bez żadnej cenzury mówi o kobiecości, o sile i słabości, o miłości i przebaczeniu, ale także o niewyobrażalnym bólu i traumie. Zdarzało się, że miałam łzy w oczach, bo tak bardzo poruszył mnie jakiś wiersz, jednak pojawiły się także utwory, które w ogóle mi się nie podobały i odrobinę zniechęcały mnie do dalszego zagłębiania się w poezję Rupi Kaur. Niemniej jednak nie żałuję, że zdecydowałam się na zakup tomiku, bo czuję, że będę bardzo często powracała do Mleka i miodu, gdy będę poszukiwała otuchy, ukojenia bólu lub rozmowy z bratnią duszą. Bo słowa Rupi Kaur mnie dotknęły i zobaczyłam w nich własne odbicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.