czwartek, 12 listopada 2015

Restart, czyli martwi nadludzie sieją zamęt

Restart to książka, którą bardzo chciałam przeczytać. Opis mnie zaintrygował i zapowiadał naprawdę dobrą zabawę, a ja uwielbiam wszelkiego rodzaju dystopie. Nie pozwoliłam książce zbyt długo leżeć na półce, bo chciałam jak najszybciej się przekonać, czy moje dobre przeczucia i tym razem się sprawdzą. 

W przyszłości na terenie USA wybuchła epidemia wirusa KDH, który sprawił, że niektórzy ludzie po śmierci powracają jako restarci - są silniejsi, szybsi, zwinniejsi od każdego człowieka i posiadają zdolność samoleczenia. Im dłużej restart pozostaje martwy, tym mniej przejawia cech człowieczych, nie tylko pod względem fizycznym, ale także uczuciowym. Wren Conolly została trzykrotnie postrzelona w klatkę piersiową. Po 178 minutach powróciła do życia jako restart, będąc najdłużej martwym restartem na swoim terytorium. Nie odczuwa właściwie żadnych emocji, dzięki czemu jest najlepszym żołnierzem pracującym dla Korporacji Odnowy i Rozwoju Populacji - organizacji, która sprawuje ścisłą kontrolę nad restartami, obawiając się z ich strony buntu. 
Jednym z zadań Wren 178 jest szkolenie restartów na zabójczo skutecznych żołnierzy, a wszyscy wiedzą, że jej podopieczni są najtwardsi. Najnowszy rekrut Wren jest jednak najgorszym, z jakim miała do tej pory do czynienia - Callum był martwy przez zaledwie 22 minuty, co czyni z niego praktycznie człowieka. Przejawia sobą wszystkie te cechy, którymi Wren gardzi, ma w sobie jednak coś, co sprawia, że Wren nie potrafi pozostać w stosunku do niego obojętna. A to oznacza kłopoty.

Zacznę od tego, że pomysł jest genialny. Ludzie powracający do życia nie jako jęczący pod nosem, powłóczący nogami zombie, których cała egzystencja opiera się na potrzebie zdobywania mózgu, a jako doskonalsi od człowieka pod niemal każdym względem restarci, budzi nadzieję na niezwykłą, wciągającą historię. Ta nadzieja utrzymuje się przez pierwszą część książki, która może nie jest wybitna, ale można zaliczyć ją do tych rewelacyjnych. Coraz bardziej się nakręcałam, zafascynowana przedstawionym przez autorkę światem i główną bohaterką, która miała charakterek. Dużo się działo, momentami było brutalnie, ale nie przesadnie i zapowiadało się na naprawdę wspaniałą lekturę. Aż zaczęłam się martwić tym, że książka ma tak niewiele stron i za szybko ją skończę! 
Później było już tylko gorzej.
Nagle zrobiło się ckliwie, Wren stała się mdła, a ja zastanawiałam się, co się wydarzyło. Z historii, która była pełna gnającej na złamanie karku akcji, która zachwyciła mnie pomysłem i podejściem autorki do niego, zrobiło się banalne romansidło dla nastolatek, gdzie para całuje się co kilka zdań. Za dużo czułości, za mało... czegokolwiek innego. Książka całkowicie straciła na głębi, wszystko stało się przewidywalne, a Amy Tintera w wielu sprawach poszła po prostu na łatwiznę. Bohaterom udawało się wszystko, dosłownie wszystko, chociaż większość podejmowanych przez nich działań była z góry skazana na porażkę i sami nazywali to misją samobójczą. Żadnych komplikacji, żadnych przeszkód, przez co Restart zaczął wydawać się nudny, mimo że cały czas coś się działo. Zawiodła zwłaszcza końcówka. Miałam nadzieję, że punkt kulminacyjny wzbudzi wielkie emocje, że wydarzy się coś nieoczekiwanego, oczekiwałam napięcia sięgającego zenitu i zaskoczenia, a nie dostałam nic. Wszystko poszło zbyt gładko.

Zawiodłam się nie tylko na rozwoju fabuły, ale także na bohaterach. Na początku książki Wren była świetna, w końcu bohaterka z jajami! Jej zdystansowanie, obojętność, brutalność - to wszystko znajdowało odzwierciedlenie w jej czynach, nie był to tylko wymysł autorki mający przyciągnąć czytelników. Wren 178 była prawdziwą twardzielką i strasznie ją polubiłam, wydawało mi się, że w jej kreacji nie ma słabego punktu. Później pojawia się jednak Callum i wszystko się sypie. Przez pięć lat Wren nic nie czuła, a wystarczyło zaledwie kilka dni, by zaczęła się uśmiechać, czuć wstyd, smutek, wściekłość, a Callum 22 nawet wyzwolił w niej umiejętność płaczu! Z postaci, która była w stanie rozwalić dziewięciu strażników, nagle zrobiła się dziewczynka, która tylko szukała ciepła drugiego ciała i nie może przestać myśleć o Callumie, którego jednak polubiłam. Momentami był naprawdę słodki, ale w miarę rozwoju akcji także dojrzał, zmężniał, więc nie mogłam się do niego przyczepić. To taki rodzaj bohatera, który nawet jeśli jest niedopracowany, budzi twoją sympatię.

Restart miał ogromny potencjał, ale mnie rozczarował. To, co ratuje tę książkę, to pierwsza połowa, która zaskakiwała i była niezwykle wciągająca. Miała w sobie wszystko to, czego oczekiwałam i co tak bardzo lubię w dystopiach. Niestety, później mój entuzjazm słabł, a na koniec ledwie się tlił. Sięgnę po drugą część, jeśli się ukaże, ale nie będę na nią czekać z niecierpliwością.

6/10

30 komentarzy:

  1. Wciąż mnie zastanawia, jak można stworzyć bohatera, który ma być bezuczuciowy, a potem wepchnąć go w romans żywcem z Romea i Julii XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam twoją recenzję i coraz bardziej mam na nią ochotę! :)

    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2015/11/utrata.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam tej książki, ale pomysł rzeczywiście wydaje się świetny. Ale cały ten wątek miłosny... Gdyby nie on, pewnie przeczytałabym tę powieść.
    ocean-slow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nigdy mnie do niej nie ciągnęło, dlatego cieszyłam się, że nie zamówiłam jednak EpikBoxa. Następnym razem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno kiedyś przeczytam, tym bardziej, że książka czeka na swoją kolej na półce. Jednak troszeczkę się obawiam, bo już kilka recenzji przeczytałam i żadna nie była pochlebna, Po prostu podejdę do tej lektury z dystansem i przymrożeniem oka i zobaczymy co będzie :P
    Pozdrawiam.

    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dałabym "Restartowi" podobną ocenę. Wren pod koniec bardzo mnie irytowała i po prostu cukierek na cukierku, cukierkiem cukierek poganiał :_:
    Jak wyjdzie druga część, z chęcią po nią sięgnę ale nie będę szczególnie wyczekiwać :P
    Pozdrawiam serdecznie :*
    In Bookland

    OdpowiedzUsuń
  7. To już druga recenzja, którą czytam i która niestety mówi mi, że ta książka nie jest tak wspaniała jak mi się wydawała, gdy przeczytałam o niej w zapowiedziach. Pomysł mne również wydaje się genialny, tylko szkoda, że jego wykonanie jest już słabsze :<
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie to trochę pogmatwane, ze nie czuje nic a wystarczy jeden chłopak by wszystko odwróciło się o co najmniej 360 stopni. Nie wiem na początku mnie zaciekawiłaś tą książką, ale jakoś teraz to nie mam na nią ochotki :(

    Pozdrawiam
    http://coraciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że się nieco rozczarowałaś. Może kiedyś się skuszę, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomysł jest fajny, bo martwi ludzie, to w cale nie muszą być zombie. Jestem w trakcie czytania więc pewnie niedługo będzie recenzja u mnie.
    Pozdrawiam!
    http://in-the-book-word.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś ogólnie klimaty tej ksiązki do mnie nie przemawiają, więc pewnie po nią nie sięgnę :/
    Pozdrawiam, Julka
    http://karmeloweczytadla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. O nie! A wiązałam takie nadzieje z tą książką!! I okazuje się, że to kolejna pozycja z gatunku - "miłość najważniejsza" i pełno słodyczy ... A taki potencjał miała - nawet jak mówisz ten początek i silna bohaterka. Szkoda, że autorka poszła w tę stronę...
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakoś mnie nie ciągnie to tej książki. I teraz jeszcze Twoja recenzja... Chyba sobie odpuszczę.

    http://lekturia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytam sobie recenzję i myślę super, muszę to przeczytać, aż doszłam do momentu czułości i... cała chęć uleciała. To nie tak, że nie lubię wątków miłosnych, ale jeżeli nie sięgam po romans oczekuję, że będzie miłym dodatkiem do fabuły, a nie motywem przewodnim. Także raczej na razie sobie odpuszczę ;).

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda, że jest to książka z niewykorzystanym potencjałem, bo zapowiadała się naprawdę ciekawie. Jeszcze pomyślę, czy na pewno chcę po nią sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. To ja sobie raczej daruję tę powieść. Pomysł też mnie zaciekawił, ale skoro im dalej, tym gorzej to nie warto tracić czasu, zwłaszcza, że nie przepadam za wątkami miłosnymi. I rzeczywiście niezbyt to logiczne, że nagle główna bohaterka zaczyna odczuwać takie emocje.

    OdpowiedzUsuń
  17. Pomysł na książkę wydaje się na tyle dobry, że nie sposób było go zepsuć, a jednak... Szkoda bo bardzo intrygowała mnie ta pozycja. No i ta okładka... ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Książka nie przekonywała mnie do siebie już od samego początku. Nie jest to mój gatunek

    OdpowiedzUsuń
  19. twoja recenzja mnie przekonała do przeczytania tej książki :)
    pozdrawiam i zapraszam http://mylittlebookland.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  20. Ehh..szkoda :(( mimo tego, chcę ją przeczytać :D
    Świetna recenzja :*
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Sama nie wiem, czy sięgnąć... Czytając początek twojej recenzji pomyślałam, że warto przeczytać tę powieść - szkoda, że później było już tylko gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  22. Pierwszy raz słyszę o tej książce i czytając opis pomyślałam, że może warto po raz pierwszy sięgnąć po tego gatunku książkę, ale... Niestety, szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  23. To kolejna recenzja, która mówi o rozczarowaniu tą książką... Chyba sobie odpuszczę zakup, może kiedyś trafi do mnie w inny sposób. ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. O matko! z początku recenzji miałam pisać,że koniecznie muszę przeczytać "Restart", ale widzę, że raczej odłożę tą pozycję na później :D gdy nie będę miała nic lepszego pod ręką.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zachęcająca recenzja. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Zapowiada się okej, może kiedyś po nią sięgnę ♥♥♥
    Pozdrawiam,
    Isabelle West
    recenzjekawoholika.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedyś byłem strasznie pozytywnie nastawiony na tę książkę i chciałem ją jak najszybciej przeczytać :) Po twojej recenzji mój zapał trochę przygasł, ale i tak mam zamiar sięgnąć kiedyś po "Restart" :D A tak poza tym, to nominowałem Cię do LBA http://mybooktown.blogspot.com/2015/11/liebster-blog-award-3.html

    Pozdrawiam :D
    http://mybooktown.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Coś dla brata mojego męża, on chętnie to przeczyta :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie dla mnie... Czy tylko mnie się wydaje, że w tych calach epikboxach nigdy nie znajdzie się książka bardzo dobra?

    Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
  30. Muszę się zgodzić z tobą co do pomysłu, bo rzeczywiście jest genialny. Książkę gdzieś już widziałam, i pamiętam że opis mnie zaciekawił. Twoja recenzja mnie trochę zniechęciła, ale może kiedyś się skuszę i sięgnę (po pierwszą połowę) po nią.
    Może warto ją przeczytać, choćby ze względu na pierwszą połowę. :D
    Pozdrawiam ~Bacha
    http://dostatniejstrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia