Fangirl pod wieloma względami zapowiadała się jako książka wyjątkowa. Jak wiele okazji miałyście (bo jednak wydaje mi się, że w większości zwracam się tutaj do płci pięknej, panowie niech mi wybaczą) do przeczytania o kimś takim jak Wy? Kto podziela Waszą pasję, Waszą miłość często nierozumianą przez rówieśników? Nie ukrywajmy, że bez fangirl cała kultura nie miałaby szansy przetrwać - to właśnie my napędzamy to wielkie koło, kupując kolejne książki czy płyty ukochanych wykonawców. Bez nas książki prawdopodobnie dawno przestałaby istnieć, a przynajmniej rynek wydawniczy miałby się dużo gorzej. Książki same w sobie jednak nas nie lubią lub raczej nie lubią tego, co sobą reprezentujemy. Nikt nie chce czytać o dziewczynie zamykającą się przed ludźmi w swoim pokoju, dla której większe znaczenie od realnego świata ma ten wymyślony przez kogoś innego. Przynajmniej tak mi się wydawało, ale Rainbow Rowell udowodniła mi, że jestem w błędzie.
Wren i Cath to bliźniaczki, które nie są do siebie w niczym podobne. Wren to ta lubiąca imprezować, otwarta, pełna życia połówka. Cath natomiast stroni od ludzi, jest nieśmiała, nieufna i wycofana, od wychodzenia na imprezy woli pisanie fanfiction o nastoletnim czarodzieju, Simonie Snowie, które czytają tysiące internautów. Cath to Prawdziwa Fanka i tylko wtajemniczeni są w stanie to zrozumieć. Mimo tych różnić dziewczyny były nierozłączne aż do momentu, w którym poszły do college'u. Wren nie chce być dłużej uważana za połówkę całości, dlatego nie chce dzielić pokoju z siostrą, która zostaje rzucona na głęboką wodę. Cath po raz pierwszy w życiu musi sama zmierzyć się z rzeczywistością i opuścić bezpieczną bańkę, w której do tej pory trwała. Na swojej drodze spotyka niesympatyczną, twardą Reagan i wiecznie uśmiechniętego Levi'ego, a także profesor od kreatywnego pisania, która uważa fanfiki za największe zło tego świata, czyli za plagiat.
Momentami miałam wrażenie, że czytam o samej sobie. Pod wieloma względami Cath jest podobna do mnie i te chwile, w których przeżywałam coś w rodzaju déjà vu, jednocześnie mnie przerażały, fascynowały i bawiły, może dlatego tak trudno ocenić mi tę postać. Darzę ją dziwnym rodzajem sympatii, bo chociaż nie zapałałam do niej miłością, to jednak potrafiła być czarująca. Przez większość czasu była mi jednak obojętna, chociaż zdarzały się momenty, że chciałam nią porządnie potrząsnąć, ponieważ jej brak dojrzałości był niezwykle irytujący. Wren wcale nie była lepsza, ale w jej zachowaniu autorka wyraźnie chciała pokazać to, co się dzieje z nastolatkiem, gdy zachłyśnie się wolnością i zacznie uważać siebie za dorosłego. Na szczęście pod koniec Wren odkupiła swoje winy, stała się zupełnie nową osobą i bardzo ją polubiłam w tej wersji! Najbardziej jednak urzekły mnie postacie Reagan i Levi'ego. Strasznie żałuję, że w książce rola Reagan została sprowadzona do tej złej współlokatorki znajdującej sobie codziennie innego chłopaka, którą jednak łączy z Cath szorstka przyjaźń. Ich nieliczne wspólne sceny, które nie ograniczały się jedynie do pojawienia się i wyjścia z pokoju Reagan, były naprawdę dobre i szkoda, że nie znalazło się ich tutaj więcej. Levi również był niesamowity, to niezwykle pozytywna, rozsiewająca wokół radość postać. Popełnia on błędy, zalicza poważne potknięcia, co sprawia, że przypomina prawdziwego człowieka z krwi i kości, mimo jego nadmiaru energii i optymizmu. Uwielbiam jego dziwactwa!
Rainbow Rowell posiada niezwykle lekkie pióro, strony właściwie same się przewracały. Jest to niezwykle przyjemna powieść, ale... ja to wszystko już wiedziałam, Fangirl nie wniosła nic nowego do mojego życia i chyba z tego powodu najbardziej się zawiodłam. Najbardziej innowacyjne w tej książce jest to, że pojawiła się w niej bohaterka, która przypomina wiele z nas, ale podejście autorki do tego tematu nie jest pomysłowe. Istnieją jednak dwie rzeczy, dla których warto przeczytać Fangirl: wątek romantyczny, który rozwija się tak spokojnie i naturalnie, że nie ma się żadnych wątpliwości, iż ta dwójka powinna być razem, a także sposób, w jaki Rainbow Rowell opisuje proces twórczy, gdy słowa same układają się w głowie i można zapomnieć o całym świecie. Ja sama kiedyś pisałam fanfiction (ach, te stare dobre czasy Dramione i moich innych, potterowych wymysłów), więc jestem niezwykle zadowolona z faktu, że w powieści pojawiły się fragmenty opowiadania Cath, na kolejne jego części czekałam z podekscytowaniem, o które nigdy bym się nie podejrzewała (chociaż wstawki z samych książek o Simonie Snowie już mnie denerwowały). Za to związek Cath i Levi'ego był po prostu przeuroczy, ale w tym wszystkim niesamowicie naturalny, chociaż zdarzył się jeden fragment, w którym to wszystko wypadło nieco niezręcznie. Mimo wszystko znalazłam w nim magię, która przypominała mi nieco tę słodycz relacji przedstawioną w Eleonorze i Parku.
Kiedy zabierałam się za czytanie Fangirl, marzyłam o tym, by recenzję zacząć od błyskotliwego nawiązania do fangirlowania na punkcie tej książki. I chciałam to zrobić z czystym sumieniem. Okazało się to być jednak niemożliwe, bo historia nie wciągnęła mnie tak bardzo, jak tego oczekiwałam. Nie znalazłam w niej nic niezwykłego i wydaje mi się, że nie będę o niej zbyt długo pamiętała - przyjemnie się ją czyta, ale ponadto nie doszukałam się w niej niczego więcej. Wydaje mi się, że byłaby to kolejna z wielu niewyróżniających się książek młodzieżowych, gdyby nie wątek romantyczny i opisywanie procesu twórczego. Eleonora i Park bardziej przypadli mi do gustu.
Momentami miałam wrażenie, że czytam o samej sobie. Pod wieloma względami Cath jest podobna do mnie i te chwile, w których przeżywałam coś w rodzaju déjà vu, jednocześnie mnie przerażały, fascynowały i bawiły, może dlatego tak trudno ocenić mi tę postać. Darzę ją dziwnym rodzajem sympatii, bo chociaż nie zapałałam do niej miłością, to jednak potrafiła być czarująca. Przez większość czasu była mi jednak obojętna, chociaż zdarzały się momenty, że chciałam nią porządnie potrząsnąć, ponieważ jej brak dojrzałości był niezwykle irytujący. Wren wcale nie była lepsza, ale w jej zachowaniu autorka wyraźnie chciała pokazać to, co się dzieje z nastolatkiem, gdy zachłyśnie się wolnością i zacznie uważać siebie za dorosłego. Na szczęście pod koniec Wren odkupiła swoje winy, stała się zupełnie nową osobą i bardzo ją polubiłam w tej wersji! Najbardziej jednak urzekły mnie postacie Reagan i Levi'ego. Strasznie żałuję, że w książce rola Reagan została sprowadzona do tej złej współlokatorki znajdującej sobie codziennie innego chłopaka, którą jednak łączy z Cath szorstka przyjaźń. Ich nieliczne wspólne sceny, które nie ograniczały się jedynie do pojawienia się i wyjścia z pokoju Reagan, były naprawdę dobre i szkoda, że nie znalazło się ich tutaj więcej. Levi również był niesamowity, to niezwykle pozytywna, rozsiewająca wokół radość postać. Popełnia on błędy, zalicza poważne potknięcia, co sprawia, że przypomina prawdziwego człowieka z krwi i kości, mimo jego nadmiaru energii i optymizmu. Uwielbiam jego dziwactwa!
Rainbow Rowell posiada niezwykle lekkie pióro, strony właściwie same się przewracały. Jest to niezwykle przyjemna powieść, ale... ja to wszystko już wiedziałam, Fangirl nie wniosła nic nowego do mojego życia i chyba z tego powodu najbardziej się zawiodłam. Najbardziej innowacyjne w tej książce jest to, że pojawiła się w niej bohaterka, która przypomina wiele z nas, ale podejście autorki do tego tematu nie jest pomysłowe. Istnieją jednak dwie rzeczy, dla których warto przeczytać Fangirl: wątek romantyczny, który rozwija się tak spokojnie i naturalnie, że nie ma się żadnych wątpliwości, iż ta dwójka powinna być razem, a także sposób, w jaki Rainbow Rowell opisuje proces twórczy, gdy słowa same układają się w głowie i można zapomnieć o całym świecie. Ja sama kiedyś pisałam fanfiction (ach, te stare dobre czasy Dramione i moich innych, potterowych wymysłów), więc jestem niezwykle zadowolona z faktu, że w powieści pojawiły się fragmenty opowiadania Cath, na kolejne jego części czekałam z podekscytowaniem, o które nigdy bym się nie podejrzewała (chociaż wstawki z samych książek o Simonie Snowie już mnie denerwowały). Za to związek Cath i Levi'ego był po prostu przeuroczy, ale w tym wszystkim niesamowicie naturalny, chociaż zdarzył się jeden fragment, w którym to wszystko wypadło nieco niezręcznie. Mimo wszystko znalazłam w nim magię, która przypominała mi nieco tę słodycz relacji przedstawioną w Eleonorze i Parku.
Kiedy zabierałam się za czytanie Fangirl, marzyłam o tym, by recenzję zacząć od błyskotliwego nawiązania do fangirlowania na punkcie tej książki. I chciałam to zrobić z czystym sumieniem. Okazało się to być jednak niemożliwe, bo historia nie wciągnęła mnie tak bardzo, jak tego oczekiwałam. Nie znalazłam w niej nic niezwykłego i wydaje mi się, że nie będę o niej zbyt długo pamiętała - przyjemnie się ją czyta, ale ponadto nie doszukałam się w niej niczego więcej. Wydaje mi się, że byłaby to kolejna z wielu niewyróżniających się książek młodzieżowych, gdyby nie wątek romantyczny i opisywanie procesu twórczego. Eleonora i Park bardziej przypadli mi do gustu.
6/10
P. S. Nadszedł czas na założenie fanpage'a bloga na Facebooku. Serdecznie zachęcam Was do polubienia go, bo na pewno ułatwi nam to komunikację i będzie się tam działo o wiele więcej niż na blogu. Liczę na Was <3 KLIKAJCIE.
Mnie za to Fangirl rozczarowała :/
OdpowiedzUsuńChyba przejechałem się na tych wszystkich zbyt pochlebnych opiniach i postawiłem jej po prostu za wysoką poprzeczkę.
Również bardzo spodobała mi się postać Reagan, chętnie przeczytałbym osobną historię o niej :)
Podobnie jak Tobie - E&P bardziej przypadli mi do gustu.
Bardzo fajna recenzja, pozdrawiam :>
czytamboczytam.blogspot.com
Mi Fangirl nie przypadło do gustu :/
OdpowiedzUsuńJak na razie przeczytałam połowę w oryginale i muszę powiedzieć, że myślę podobnie. Utożsamiałam się z bohaterką, ale jeśli chodzi o treść nie wprowadza nic nowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
isareadsbooks.blogspot.com
Jeszcze jej nie przeczytałam, ale czeka już na mojej półce. Mam nadzieję, że mi bardziej przypadnie do gustu, ale też nie oczekuję od niej wiele, tylko miłej, ciepłej opowieści o temacie tak bardzo mi bliskim :)
OdpowiedzUsuńJa Fangirl czytałam i książka naprawdę mi się spodobała ^^ Taka lekka, dobrze napisana książka na wolne popołudnie :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mimo że nie jest to do końca moja tematyka, a takie książki najczęściej omijam szerokim łukiem, to do Fangirl cały czas coś mnie ciągnie :D mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
mybooktown.blogspot.com
A ja nie mogę się doczekać aż dorwe Fangirl :*
OdpowiedzUsuńCzytałam już naprawdę różne recenzje Fangirl. I te, które stanowczo odradzały sięgnięcie po tę pozycje, ale również takie, które przepełnione były wyrazami zachwytu nad tą historią. Mimo takiej różnorodności wśród czytelników, ja mam ogromną ochotę przeczytać Fangirl, bo nigdy nie czytałam książki, która zdaje się opisywać mnie samą :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
A ja już tyle się o tej książce naczytałam, że chyba w końcu muszę się z nią zapoznać, żeby na własnej skórze przekonać się jak to z nią w końcu jest! :)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że wiele osób chwali "Fangirl" właśnie za to, że podczas czytania utożsamiają się z bohaterką. Ja jednak wciąż nie jestem przekonana, Ciebie też jakoś nie powaliła, a styl pani Rowell słabo mnie porywa (czytałam wcześniej "Eleonorę i Parka").
OdpowiedzUsuńFanpage już polubiony! :)
Zachęcająca recenzja. Książkę mam w planach od dłuższego czasu. Nie mogę się doczekać, aż w końcu będę mogła się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kusisz. Czytałam głównie pozytywne opinie, ale było też kilka negatywnych, które trochę zatrzymały mój apetyt na tą książkę. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już sporo recenzji tej książki i póki co mam ją jedynie w planach.
OdpowiedzUsuńTeż pisałam o Fangirl u siebie :) Mnie niestety rozczarowała, mam podobne odczucia jak Ty - niby miło się czytało, ale lektura nic nie wnosząca do życia to lektura mierna :(
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńStraszną mam ochotę na te książkę :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że ją dorwę :D
Pozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Jeszcze jej nie czytałam, ale mam zamiar sprawdzić czy rzeczywiście odnajdę w głównej bohaterce jakąś część mnie:) To chyba główna zachęta dla książkoholików. Mam ochotę ją przeczytać, tylko jeszcze nie wiem kiedy :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Mam dopiero w planach tę książkę, ale i tak najpierw sięgnę po Eleonorę i Parka. Co do fangirl to nie nastawiam się na jakaś niesamowitą historię, więc mam nadzieję, że będę względnie zadowolona po lekturze.
OdpowiedzUsuńOcena i recenzja niezbyt mnie zachęciła ale i tak chce przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Lubię czytać powieści, które umożliwiają mi utożsamienie się z główną bohaterką. Chętnie poznam tę historię.
OdpowiedzUsuńhttp://wswiecieksiazeek.blogspot.com/2015/11/albo-albo-tag.html zostałas nominowana do albo albo tag
OdpowiedzUsuńAż mi przykro, że nie podobała ci się tak bardzo jak mi :D
OdpowiedzUsuńBardzo miło wspominam lekturę Fangirl, nie nudziłam się ani minuty:) Jakoś dobrze się odnajduję w powieściach Rowell:)
OdpowiedzUsuńWiele osób mówi o tej książce zarówno źle jak i dobrze. Kiedyś przeczytam Fangirl, ale raczej nieprędko. Po kilku negatywnych recenzjach nie będę jednak spodziewała się niczego wielkiego (zawsze lepiej być mile zaskoczonym niż rozczarowanym) :)
OdpowiedzUsuńhttp://lekturia.blogspot.com/
Bardzo chcę poznać. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją zdobyć :)
OdpowiedzUsuńKocham te lekturę, czytając momentami zastanawiam się czy to nie jest czasem Książka mojego autorstwa :P
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele różnych opinii na temat tej książki. Jednak żadna nie przekonała mnie, abym po nią sięgnęła :) jak na razie sobie daruje
OdpowiedzUsuńMnie bardzo rozczarowała ta książka. Liczyłam, że będzie coś lepszego. Zwłaszcza zakończenie mnie rozczarowało. Zachęcam do udziału w konkursie! :) http://majkabloguje.blogspot.com/2015/11/wygraj-ksiazke-sabiny-jakubowskiej-dom.html Buziaki! :*
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńObserwujemy?
http://carolineworld123.blogspot.com/
Słyszałam o Fangirl (bo kto o niej nie słyszał?) i miałam wielką chęć ją przeczytać, ale kiedy po miesiącu szał na tę książkę znikał mój zapał znikał razem z nim. Na pewno chciałabym przeczytać Fangirl, ale jeszcze nie teraz.
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Już od jakiegoś czasu próbuję się za nią zabrać, ale jakoś inne książki nie "dają mi" do niej dojść ;) Na pewno ją kiedyś przeczytam, bo wiele osób ją pozytywnie ocenia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
http://ksiazkowezacisze.blogspot.com/
NARESZCIE ZNALAZŁAM RECENZJĘ TEJ KSIĄŻKI!
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka oceniła ją na mocne 8/10, co w jej ustach znaczy: powala, rozwala, kompletnie zagina czasoprzestrzeń!
Gdy tylko znajdę więcej pieniędzy, "Fangirl" trafi w moje ręce.
Pozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Być może jeszcze dziś zabiorę się za jej czytanie, jestem ciekawa, czy mnie przypadnie do gustu. Wiele osób szaleje za "Fangirl", ale duża część podchodzi do niej tak jak ty, czyli do czegoś co już było. Niejednokrotnie czytałam, że czytelnik utożsamia się z główną bohaterką i ciekawi mnie, czy również ze mną tak będzie ^^
OdpowiedzUsuńo tak!czytając,miałam wrażenie,że to ja powinnam być bliźniaczką Cath 😊
OdpowiedzUsuń"Fangirl" czytałam, wciągnęłam się, ale w pewnym momencie już mnie to nudziło. Nie jestem raczej rozczarowana, spodziewałam się takiej lekkiej lektury, po prostu love story napisana przeuroczym językiem :)
OdpowiedzUsuńJa również czytając ''Fangirl'' miałam wrażenie, że ta książka jakoś mnie dotyczy.
OdpowiedzUsuńLevi i Regan to świetne postacie, choć tytułową fangirl również uwielbiam!
Buziaki :*
cudowneksiazki.blogspot.com/
Mnie ,,Fangirl" bardzo się podobała. :) Levi oczywiście wymiata! Nieźle się ubawiłam czytając tę książkę, bo jest pełna humorystycznych scen, bardzo w moim stylu. Myślę, że ta powieść Rainbow Rowell spodobała mi się bardziej niż ,,Eleonora i Park". ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
booksofsouls.blogspot.com