Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, którą wybrałam na naszą wspólną Noc Czytania w Halloween. Wypowiedz jej imię miałam zamiar przeczytać od dawna, ale dopiero wspólna akcja zmusiła mnie do działania, za co bardzo Wam kochani dziękuję. Okazało się jednak, że wybór książki był kompletnie nietrafiony.
W noc Halloween w łazience prywatnej szkoły dla dziewcząt Bobbie, Naya i Caine przyzywają ducha legendarnej Krwawej Mary. Niewinna zabawa zamienia się w koszmar i dramatyczną walkę o przetrwanie, gdy zjawa z drugiej strony lustra przenika do ich świata, dając im pięć ostatnich dni życia. Nastolatkowie nie mają jednak zamiaru się poddać i szukają sposobu, by uciec przed klątwą, którą na siebie nałożyli. W ten sposób trafiają na trop zagadki z XX wieku, a także odnajdują jedyną żyjącą ofiarę, która umknęła Krwawej Mary i od lat przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Czego tak naprawdę szuka Mary - zemsty za to, co wydarzyło się w przeszłości, czy wiecznego spokoju?
Po Wypowiedz jej imię spodziewałam się lekkiego, ale mimo wszystko przerażającego horroru dla nastolatków, który sprawiłby, że następnego dnia unikałabym luster i ciemnych pomieszczeń (nawet jeśli z przymrużeniem oka). Nie byłam nastawiona na nic wybitnego, ale jednak chciałam poczuć ten dreszczyk emocji, zwłaszcza że to była noc duchów, a więc książka o Krwawej Mary powinna być dostarczycielem odpowiedniego klimatu. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło. Proporcjonalnie do ilości przeczytanych stron mój entuzjazm malał. Co prawda pojawiły się momenty, które rozbudzały moją nadzieję na to, że jednak nie będzie tak źle, że autor może zaraz się poprawi, ale każdy z nich kończył się tym samym - ogromnym rozczarowaniem. Pomysł miał potencjał, zwłaszcza podobała mi się historia Mary i interpretacja tej postaci, ale wykonanie było wręcz fatalnie. Cała książka dłużyła mi się niemiłosiernie, była po prostu nudna, a to ostatnia rzecz, jakiej spodziewałabym się po horrorze. Nie odczuwałam żadnego napięcia, nawet gdy dotarłam do punktu kulminacyjnego. Może dwa razy na te 270 stron serce zabiło mi szybciej, ale trwało to zaledwie chwilę i było to bardziej spowodowane zaskoczeniem niż przerażeniem.
Największym mankamentem Wypowiedz jej imię jest prawdopodobnie styl autora, który z czasem stał się bardzo irytujący. James Dawson próbował być jednocześnie zabawny, błyskotliwy, czasem trochę poetycki oraz wyjątkowy, a wyszły z tego takie cuda jak na przykład "szczękał zębami jak dzięcioł z kreskówi" (od kiedy dzięcioły mają zęby?) albo porównania miłosnego uniesienia do tsunami shake'a truskawkowego. Początkowo patrzyłam na to z przymrużeniem oka, ale im dalej, tym gorzej to wypadało.
Chciałabym powiedzieć, że bohaterowie chociaż częściowo wynagradzają te braki w książce, ale nic z tego. Są tak płascy i mdli, że z trudem przebijałam się przez kolejne "podniosłe" przemyślenia Bobbie, która kreowana była na inteligentną, posłuszną uczennicę, która jednocześnie jest sarkastyczną outsiderką lubiącą pisać mroczne powieści. Taka mieszanka mogłaby być podstawą do stworzenia naprawdę intrygującej postaci, jednak Bobbie to tak naprawdę nieco snobistyczna dziewczyna, która potrafi myśleć tylko o doskonałym wyglądzie Caine'a, mimo że jest ścigana przez krwiożerczego ducha i nie zostało jej już wiele czasu. W jednej chwili jest silna, a w drugiej przechodzi załamanie nerwowe, w jej prowadzeniu widać niekonsekwencję, która kuje w oczy, a jej ciągnące się w nieskończoność wywody o chęci bycia pocałowaną przez Caine'a przyprawiają o mdłości. Sam chłopak nie prezentuje sobą nic oprócz wyglądu. Na każdym kroku podkreślany jest fakt, że jest on przystojny i to właściwie tyle. Został stworzony tylko po to, by odgrywać rolę pierwszego chłopaka Bobbie, co miało również związek z Mary, ale na tym koniec. Jedynie Naya ma charakterek i z wszystkich postaci to właśnie ona najbardziej przypadła mi do gustu. Pozostałe dziewczyny stanowią przekrój przez doskonale znane wszystkim schematy lafirynd, głupiutkich blondynek czy dziwaczek.
Mogłabym długo rozwodzić się nad tym, co w tej historii nie zagrało: słabo zarysowani, denerwujący bohaterowie, brak szokujących zwrotów akcji czy odpowiedniego klimatu, wymuszony styl autora i brak ciarek spowodowanych strachem, ale jest także pewna rzecz, która wzbudziła moje zainteresowanie, mianowicie historia Krwawej Mary. Większości osób kojarzy się ona z Marią Tudor, ale autor przedstawił swoją własną wersję. Przeszłość Mary możemy śledzić w snach Bobbie i nie mam wątpliwości, że była to najjaśniejsza część książki. Ciekawie było zetknąć się z nowym podejściem do tej postaci.
Największym mankamentem Wypowiedz jej imię jest prawdopodobnie styl autora, który z czasem stał się bardzo irytujący. James Dawson próbował być jednocześnie zabawny, błyskotliwy, czasem trochę poetycki oraz wyjątkowy, a wyszły z tego takie cuda jak na przykład "szczękał zębami jak dzięcioł z kreskówi" (od kiedy dzięcioły mają zęby?) albo porównania miłosnego uniesienia do tsunami shake'a truskawkowego. Początkowo patrzyłam na to z przymrużeniem oka, ale im dalej, tym gorzej to wypadało.
Chciałabym powiedzieć, że bohaterowie chociaż częściowo wynagradzają te braki w książce, ale nic z tego. Są tak płascy i mdli, że z trudem przebijałam się przez kolejne "podniosłe" przemyślenia Bobbie, która kreowana była na inteligentną, posłuszną uczennicę, która jednocześnie jest sarkastyczną outsiderką lubiącą pisać mroczne powieści. Taka mieszanka mogłaby być podstawą do stworzenia naprawdę intrygującej postaci, jednak Bobbie to tak naprawdę nieco snobistyczna dziewczyna, która potrafi myśleć tylko o doskonałym wyglądzie Caine'a, mimo że jest ścigana przez krwiożerczego ducha i nie zostało jej już wiele czasu. W jednej chwili jest silna, a w drugiej przechodzi załamanie nerwowe, w jej prowadzeniu widać niekonsekwencję, która kuje w oczy, a jej ciągnące się w nieskończoność wywody o chęci bycia pocałowaną przez Caine'a przyprawiają o mdłości. Sam chłopak nie prezentuje sobą nic oprócz wyglądu. Na każdym kroku podkreślany jest fakt, że jest on przystojny i to właściwie tyle. Został stworzony tylko po to, by odgrywać rolę pierwszego chłopaka Bobbie, co miało również związek z Mary, ale na tym koniec. Jedynie Naya ma charakterek i z wszystkich postaci to właśnie ona najbardziej przypadła mi do gustu. Pozostałe dziewczyny stanowią przekrój przez doskonale znane wszystkim schematy lafirynd, głupiutkich blondynek czy dziwaczek.
Mogłabym długo rozwodzić się nad tym, co w tej historii nie zagrało: słabo zarysowani, denerwujący bohaterowie, brak szokujących zwrotów akcji czy odpowiedniego klimatu, wymuszony styl autora i brak ciarek spowodowanych strachem, ale jest także pewna rzecz, która wzbudziła moje zainteresowanie, mianowicie historia Krwawej Mary. Większości osób kojarzy się ona z Marią Tudor, ale autor przedstawił swoją własną wersję. Przeszłość Mary możemy śledzić w snach Bobbie i nie mam wątpliwości, że była to najjaśniejsza część książki. Ciekawie było zetknąć się z nowym podejściem do tej postaci.
Wypowiedz jej imię nie spełniło moich oczekiwań. Nie miałam żadnych dreszczy, nie czułam się nabuzowana emocjami, szczerze mówiąc z trudem powstrzymałam się przed zaśnięciem. Myślałam, że dostanę nieco krwisty horror zabarwiony dobrym humorem, a musiałam zmierzyć się z raczej słabą książką.
4/10
Tsunami shake'a truskawkowego?! Powiem szczerze, że skutecznie zmniejszyłaś moje zainteresowanie tą książką...
OdpowiedzUsuńocean-slow.blogspot.com
Powiem Ci tylko tyle, że według mnie 4 to i tak zawyżona ocena.
OdpowiedzUsuńPo lekturze czułam się zdegustowana.
Dawniej książki wspomnianego wydawnictwa kupowałam w ciemno (fenomenalne ,,Powiedz wilkom...", seria o Marze Dyer, ,,Byliśmy łgarzami"), a teraz zauważyłam spadkową tendencję, jeśli chodzi o jakość książek.
O, widzę, że Marę też przeczytałaś. Muszę zapoznać się z Twoją opinią.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ja również zawiodłam się na tej książce :( Płascy bohaterowie, nudna historia Mary.. Jedynie zakończenie jakoś ratowało tą książkę :P
OdpowiedzUsuńEh.. Nienawidzę zmarnowanego potencjału :(
Pozdrawiam serdecznie :*
my-life-in-bookland.blogspot.com
Mam tę książkę od dawna na telefonie, ale jakoś nie mogę się za nią zabrać. Może to i dobrze (?). Kiedyś i tak pewnie po nią sięgnę, ale jak na razie sobie odpuszczę :D Mam mnóstwo innych pozycji do czytania ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
Eee... jestem pierwszą osobą w tych komentarzach, która powie, że ta książka jest dobra. Zresztą może nie i MEGA dobra, ale po prostu dobra i ciekawa na jeden miły, straszny wieczór, kiedy chcemy się oderwać od rzeczywistości. Szczególnie teraz by się coś takiego przydało, gdy dzisiejszy dzień był dla mnie po prostu KOSZ-MAR-NY, a jutrzejszy wcale nie zapowiada się lepszy. Ale w ogóle to styl autora może i czasem bywał dziwaczny, ale po prostu przyjemny, jak wczułam się w historię, to wcale mi nie przeszkadzał. No ale gusta są różne :D
OdpowiedzUsuńU mnie recenzja Co, jeśli!
Nie miałam zamiaru czytać tej książki, a po twojej recenzji tylko utwierdzam się w tym przekonaniu.
OdpowiedzUsuńhttp://be-my-dreamcatcher.blogspot.com/
Pozdrawiam, Maleficent
Chciałam przeczytać tę książkę, ale po przeczytaniu recenzji stwierdzam, że nie ma co się denerwować i lepiej ją sobie odpuścić. Niestety, ale bywa i tak :/
OdpowiedzUsuńOd kiedy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach chciałam ją przeczytać, ale jakoś tak się sprawy potoczyły, że jej nie przeczytałam. Potem pojawiało się coraz więcej niezbyt pochlebnych recenzji i już w ogóle zapomniałam o Wypowiedz jej imię. Jednak mimo tak fatalnego wykonania i nieciekawych i pustych bohaterów, ciekawi mnie ta historia i chociażby z samej ciekawości może po nią w przyszłości sięgnę :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Pierwszy raz spotykam się z negatywną oceną na temat tej książki. Teraz nie wiem do końca czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Z tej książki najlepiej zapamiętałam wyrażenie "mieszanej rasy młodzieniec" ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkoprzenikaczka
MÓJ BLOG
Czytałem książkę w sierpniu, nawet recenzowałem ją na blogu... Szczerze mówiąc nie była ona wcale straszna, jednak znacznie bardziej podobała mi się niż Tobie.
OdpowiedzUsuńNiektóre porównania autora mnie też strasznie irytowały, ale raczej przymykałem na nie oko. Jednak wątek miłosny strasznie mnie wkurzył! Już pomijając to, że był beznadziejny, to Bobbie myślała o Cainie i jego pocałunkach, kiedy miała niespełna tydzień, aby rozwiązać zagadkę i uratować życie! Żenada.
Mnie również zaciekawiło i spodobało mi się przedstawienie historii Mary. Było ono ciekawe i pomysłowe. :)
Super recenzja! ^^
Pozdrawiam! :*
Otwarta księga
Jakby dobrze wykreował Bobbie to przypominałaby mnie :D
OdpowiedzUsuńO wow! Wybebeszyłaś tą książkę i raczej się za nią nigdy nie zabiorę :D niemniej jednak, ciekawie to wszystko ujęłaś :D
OdpowiedzUsuńJak dotąd czytałam raczej pozytywne opinie o tej książce, ale dobrze, że pojawiła się też inna recenzja. Nie liczę na to, że powieść mnie jakoś bardzo wystraszy, mimo tego mam ochotę dać jej szansę. Najwyżej będę później pomstować na autora :P
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam tytuł i okładkę pomyślałam "czytałabym!", ale jednak jak widać bym się mocno przeliczyła ;)
OdpowiedzUsuńa miałam czytać ta książkę ale zrezygnowałam, ponieważ takie książki sa nudne i mam dość Krwawej Merry. Widzę ty również specjalnie jej nie chwalisz.
OdpowiedzUsuńMiałam w planach przeczytać tę książkę, ale przyznam, że już sama nie wiem, czy mam na nią ochotę . Skoro nie ma w niej tego, czego się spodziewałam, czyli szokujących zwrotów akcji i odpowiedniego klimatu, to raczej jeszcze się nad nią zastanowię ;)
OdpowiedzUsuńAleja Czytelnika
"szczękał zębami jak dzięcioł" - Prawdopodobnie chodzi tu tylko o dźwięk, takie charakterystyczne klekotanie. ;) Może tłumacz(ka) trochę zawinił(a)? Nie wiem, nie czytałam tej książki. Lubię oryginalne metafory i porównania, ale czasami rzeczywiście granica między oryginalnością a kiczem zostaje przekroczona.
OdpowiedzUsuńOj oj oj... Niedobrze... Książkę mam planach i to raczej bliższych niż dalszych. Jednak po Twojej recenzji nabrałam obaw i teraz nie wiem, czy nie powinnam jej odłożyć na trochę później :)
OdpowiedzUsuńSpotkałam się z tą książką i sobie myślę o kurczaki jest recenzja jeśli będzie dobra to poczytam, ale stanowczo mnie przekonałaś, że jednak to nie dla mnie xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Po ilości negatywnych opinii mogę otwarcie przyznać się, ze nie sięgnę po nią:)
OdpowiedzUsuńRecenzjonistycznie
No Longer Nightmare
Mam ją w planach i po mimu kilku złych i recenzji i tak chyba ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńcountrywithbooks.blogspot.com
bardzo chciałam tę książkę przeczytać. Teraz to już nie wiem, bo jest dużo opini, że jest fajna, a drudzy tak jak Ty mówią, że taka sobie... :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://in-the-book-word.blogspot.com/
Hej ;) Dodałam się do obserwujących Twój blog, kiedy zostawiłaś mi link do tego bloga na moim blogu.
OdpowiedzUsuńLubię czytać horrory, ale jeśli nic nie urywa ani nie ma dreszczu, to podziękuję za tą pozycję. Lubię natomiast książki Kinga i Mastertona. Spodobała mi się twórczość obu pisarzy.
Okładka od razu przyciągnęła mój wzrok i pewnie skusiłabym się na tę książkę w sklepie. Dobrze, że teraz wiem, że nie warto :)
OdpowiedzUsuńuuuu....słabiutko. daruję sobie czytanie.
OdpowiedzUsuńZabierając się za czytanie tej recenzji, miałam wrażenie, że będzie ona pozytywna. Jednak tutaj wielkie zaskoczone! Daruję sobie czytanie tej powieści, bo coś czuję, że mogłabym się z nią tylko męczyć :/
OdpowiedzUsuńhttp://skrytaksiazka.blogspot.com/
Mam ją na półce, ale jakoś nie mogę się za nią zabrać. Może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Julka
karmeloweczytadla.blogspot.com
Na prawdę tak słabo? :O W sumie to ja też nie oczekuję od niej zbyt wiele, bo ponoć wszyscy się na niej zawodzili przez to, że wcale horrorem nie jest :/ Mimo wszytsko chcę ją kiedyś przeczytać, ale to „kiedyś" dzięki tej recenzji trochę potrwa ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Księgarz Cmentarny
Książkę przeczytam, aczkolwiek nie nastawiam się na specjalnie ambitną i przerażającą historię :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiadała się fajnje i nawet miałam ochotę ja przeczytać (kryminały/horrory czytam bardzo, bardzo rzadko), ale po przeczytaniu Twojej recenzji uznałam, że jednak sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
No i się zastanawiam nad nią ale chyba odpuszczę ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
Jestem Ci bardzo wdzięczna. Dzięki Tobie nie zmarnuję czasu na tego gniota, a sięgnę po jakąś naprawdę dobrą książkę.
OdpowiedzUsuńTo widzę, że miałaś jeszcze gorszy wybór niż ja na noc halloweenową :P Cóż, widać trzeba było pójść klasycznie w Kinga lub Cobena, przynajmniej miałybyśmy pewność, że dobrze wybrałyśmy - jednak książki dla młodzieży nie potrafią tak wystraszyć...
OdpowiedzUsuńA te porównania mnie rozbawiły xD dzięcioł i jego zęby, truskawkowe tsunami - kto pozwolił takie coś wydać :P
Pozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/