Amber to powieść, na którą skusiłam się w chwili zupełnego zamroczenia. W pierwszej chwili pojawiały się same pozytywne, wręcz euforyczne opinie, co przesłoniło mi fakt, że głównym tematem poruszanym w tej książce jest trójkąt miłosny, a przecież nie przepadam za tym motywem. Amber dość długo czekała na mojej półce na przeczytanie, aż dopadła mnie ochota na lekką powieść wykraczającą poza moją strefę comfort zone i padło na tę historię, co do której moje końcowe odczucia są bardzo mieszane.
Życie Amber Moretti zmienia się nie do poznania. Osierocona outsiderka, która przez całe życie zmagała się z koszmarami dzieciństwa, pragnie za wszelką cenę rozpocząć nowe życie jako studentka. Kiedy pojawia się na uniwersytecie po raz pierwszy, spotyka dwóch mężczyzn, najlepszych przyjaciół, którzy wnoszą do jej mrocznej egzystencji kolor, świeży powiew powietrza i światło.
Brock Cunningham jest uroczym, zielonookim uwodzicielem-gentlemanem, Amber nie może się oprzeć jego urokowi. Wkrótce ten intrygujący mężczyzna zaczyna wypełniać cały jej świat, każdą myśl i każdy oddech. Ryder Ashcroft – niebieskooki wytatuowany „zły chłopak”, natychmiast zniechęca ją do siebie, kiedy jednak udaje mu się ją pocałować, natychmiast kradnie część jej serca, duszy i umysłu. Ku swojemu ogromnemu zdumieniu i przerażeniu, Amber zakochuje się w nich obu. A potem następuje coś, co zmienia wszystko, i Amber nie wie, czy kiedykolwiek uda jej się powrócić do normalnego życia.
Opis z LubimyCzytać
W Amber w szokujący, wręcz oburzający sposób została przedstawiona kobiecość oraz seksualność. Nie tylko te dwie cechy zostały uprzedmiotowione, ale także odarte z wszelkiej godności i niejednokrotnie podczas czytania opanowywał mnie niesmak wywołany takim podejściem do tematu. Trudno mi było zaakceptować niektóre sceny, bo autorka jednak przekroczyła granicę dobrego smaku. Z tego powodu byłam gotowa odłożyć tę powieść i na zawsze zapomnieć o Amber, jednak nie potrafiłam tego zrobić. Brnęłam w tę książkę dalej, wykazując się dość dużym masochizmem, ponieważ z upływem kartek wcale nie było lepiej, lecz czułam przymus, by poznać zakończenie tej historii. Bo Amber uderza do głowy niczym narkotyk, nie można o niej zapomnieć, nie da się odłożyć ją na bok; jest emocjonująca, czytając ją, czułam się tak, jakbym nieustannie balansowała na krawędzi.
Z bohaterów tak naprawdę polubiłam jedynie Rydera. Co prawda autorka zgrabnie żongluje schematami, zastawiając na czytelnika pułapkę, bo kiedy wydaje nam się, że w zupełności rozgryźliśmy poszczególne postacie, nagle sytuacja zupełnie się odwracała: czy kobieta, która otwarcie nazywa siebie wykorzystującą innych dziwką, potrafi być również delikatna i urocza, czy blondwłosy anioł, z zewnątrz ucieleśnienie wszystkich cech dobrego chłopca może być zepsutym do szpiku kości, okrutnym i jednocześnie poranionym, czy wytatuowany, grzeszny chłopiec może skrywać drugie, łagodne oblicze? Ryder może nie skradł mojego serca, ale zdecydowanie mnie zaciekawił i wydawał się być najbardziej realistyczny. Z każdą kolejną stroną powoli poznawałam jego postać, rozsmakowałam się w przedstawieniu jego sylwetki, podczas gdy zarówno Amber, jak i Brock byli nie do wytrzymania. O ile dziewczyna jeszcze przez większość czasu była mi zupełnie obojętna, bo jest strasznie płaską, pozbawioną spójnego charakteru postacią, w której głowie nie ma nic poza dzikimi, erotycznymi fantazjami, o tyle Brock jest tak absurdalny i szalony, że trudno zapałać do niego sympatią. Najpierw wydawał mi się sztuczny, a potem im dalej brnęłam w fabułę, tym trudniej było mi zrozumieć chore motywy nim kierujące.
Amber to trochę książka o niczym. Liczy niemal 600 stron, ale właściwie nic się nie dzieje. Główna bohaterka nie ma żadnego życia poza mieszaniem w głowach dwóch rywalizujących o nią facetów, a choć cała trójka studiuje i udziela się na zajęciach pozalekcyjnych, nie ma to żadnego odzwierciedlenia w książce. Całość dotyczy tego niewydarzonego trójkąta miłosnego, choć chyba powinnam napisać trójkąta seksualnego, bowiem nie uświadczycie tutaj normalnych randek, wzajemnego poznawania się, delikatności miłości. Wszystko opiera się na niemal zwierzęcej fizyczności, co w sumie było ciągle podkreślane przez bohaterów, mimo że również nieustannie wyznawali sobie miłość. Nie rozumiem jednak, jak to się wydarzyło, bo to wielkie uczucie połączyło Amber z chłopakami już przy pierwszym spotkaniu, po kilku godzinach była niewolnicą ich obojga, choć przez całe życie była niby taka niezależna, odpychała wszystkich i nie czuła niczego.
Na plus można zaliczyć styl pisania Gail McHugh, który bardzo mnie zaskoczył swoją lekkością oraz poetyckością. Podczas gdy wiele scen jest naprawdę dosadnych oraz wulgarnych, a dialogi są sztuczne, proste i nieustannie podszyte podtekstami, jakby napisał je napalony piętnastolatek, autorka posługuje się również wyszukanymi, podniosłymi metaforami i przepięknymi słowami, które zupełnie mnie zaskoczyły, a momentami wręcz urzekły. Może patos nie pasuje do erotyka, jednak nie można nie docenić tych niesamowitych, wypływających z głębi duszy słów. Podobał mi się również wątek kryminalny, który znalazł się w Amber, bo dzięki niemu fabuła nabrała nieco treści. W końcu pojawiła się jakaś akcja, zmiana, bo ile można czytać o seksualnych aluzjach i nieustannych zbliżeniach?
Na plus można zaliczyć styl pisania Gail McHugh, który bardzo mnie zaskoczył swoją lekkością oraz poetyckością. Podczas gdy wiele scen jest naprawdę dosadnych oraz wulgarnych, a dialogi są sztuczne, proste i nieustannie podszyte podtekstami, jakby napisał je napalony piętnastolatek, autorka posługuje się również wyszukanymi, podniosłymi metaforami i przepięknymi słowami, które zupełnie mnie zaskoczyły, a momentami wręcz urzekły. Może patos nie pasuje do erotyka, jednak nie można nie docenić tych niesamowitych, wypływających z głębi duszy słów. Podobał mi się również wątek kryminalny, który znalazł się w Amber, bo dzięki niemu fabuła nabrała nieco treści. W końcu pojawiła się jakaś akcja, zmiana, bo ile można czytać o seksualnych aluzjach i nieustannych zbliżeniach?
Amber to bez wątpienia powieść dla dojrzałych czytelników. Według mnie jest dość mocno destrukcyjna i ukazuje niewłaściwe podejście do wielu tematów, ale jednocześnie jest w niej coś intrygującego i wciągającego. Mimo niesmaku, jaki udało jej się we mnie wywołać oraz kilku wpadek w postaci bohaterów czy braku jakiejś otoczki, zewnętrznego życia, czytało mi się tę powieść bardzo szybko i w miarę przyjemnie, a autorka zastosowała tak stresujący cliffhanger, że trudno mi będzie nie sięgnąć po kolejny tom mimo mojej długiej listy zastrzeżeń.
★★★★☆☆☆☆☆☆
Seria Torn Hearts:
Amber // From the Storm // ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.