piątek, 22 lipca 2016

3 książki, które zabrałabym ze sobą na bezludną wyspę + KONKURS

Cześć wszystkim! Przybywam do Was z niecodziennym postem w ramach współpracy z księgarnią Gandalf, w którym przedstawię Wam trzy książki, jakie zabrałabym ze sobą na bezludną wyspę, a na końcu posta czeka na Was pierwszy konkurs organizowany na moim blogu! (Ktoś jeszcze jest równie mocno podekscytowany tą sprawą jak ja?)
W każdym bądź razie nie przedłużając, chciałabym przedstawić Wam swoje typy trzech powieści, które umilałyby mi czas na bezludnej wyspie. 


J. K. Rowling
Swoje zestawienie zaczynam od niezawodnego Harry'ego Pottera. To taka historia, którą mogę czytać w kółko od nowa, a i tak nigdy mi się nie znudzi. W dodatku zawsze gdy pomyślę o Hogwarcie, który jest dla mnie niczym drugi dom, poprawia mi się humor i z większym optymizmem patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość (mimo że wciąż czekam na swoją sowę z listem), więc wydaje mi się, że ta powieść idealnie nadawałaby się na bezludną wyspę. Nie tylko mogłabym wciąż do niej wracać i nie odczuwać znużenia tą historią, ale także podniosłaby mnie na duchu i sprawiłaby, że nie czułabym się taka samotna - historia o Harry'm Potterze jest tak znajoma, że posiadanie przy sobie fizycznego egzemplarza  i jego lektura byłaby niczym rozmowa ze starym przyjacielem.


Erika Johansen

Jako drugą książkę zabrałabym ze sobą Królową Tearlingu Eriki Johansen. Głównie dlatego, że zakochałam się w głównej bohaterce Kelsea, która miała w sobie ogień, ale ukierunkowywała go w dobrą stronę tak, że wzmacniał ją, zamiast osłabiać. Jako młoda, zaledwie dziewiętnastoletnia królowa, która nie znała ciężkiej sytuacji swojego kraju, Kelsea musiała zmierzyć się z całym mnóstwem przeciwności losu, ale ostatecznie wyszła z tego zwycięsko. Zabrałabym ze sobą tę powieść właśnie po to, by odnaleźć w sobie siłę i przypominać sobie, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że zawsze jest jakiś sposób. Więc Królowa Tearlingu nie tylko umiliłaby mi czas, ale także podnosiła moje morale, gdy kombinowałabym, jak wrócić do cywilizacji ;)


Becca Fitzpatrick

Z trzecią książką miałam niemałą zagwozdkę, ale ostatecznie postanowiłam zabrać ze sobą Black Ice. Widzicie, nie przepadam za upałami, a bezludna wyspa nieodwołalnie kojarzy mi się z grzejącym słońcem, którego w pewnym momencie miałabym dość. Czy istnieje lepszy sposób na ochłodzenie niż sięgnięcie po mrożący krew w żyłach thriller dla młodzieży? Główna bohaterka Black Ice utknęła w górach podczas zamieci śnieżnej, a jej śladem podąża psychopatyczny, seryjny morderca. Plastyczne opisy wspinaczki w ośnieżonych górach powinny sprawić, że poczuję zimne podmuchy wiatru na twarzy, a na języku topiące się płatki śniegu, za to wciągająca intryga na najwyższym poziomie pozwoli mi zapomnieć o żarze lejącym się z nieba. A gdy już wszystko zawiedzie - zawsze będę mogła pogapić się na przystojniaka na okładce :)


To moje typy książek, które zabrałabym ze sobą na bezludną wyspę! A teraz przechodzimy do części dotyczącej Was, czyli do konkursu!

Dzięki księgarni Gandalf dla wszystkich czytelników bloga mam wspaniały konkurs, w którym wyłonię aż trzech szczęśliwców, do których powędruje bon o wartości 30 zł do wykorzystania na stronie księgarni Gandalf.com.pl! Co trzeba zrobić, aby mieć szansę na wygranie vouchera? Wystarczy odpowiedzieć na pytanie konkursowe. Im bardziej zakręcone, wzruszające czy zabawne wytłumaczenia, tym większe szanse na wygraną. Liczę, że mnie zachwycicie!

Pytanie konkursowe: 
Jaką książkę zabrałabyś na bezludną wyspę?

ZASADY KONKURSU
1. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest spełnienie wszystkich warunków wymienionych w poście. Udział w konkursie oznacza akceptację całego regulaminu.
2. Organizatorką konkursu jest administratorka bloga Books by Geek Girl, a sponsorem nagrody jest księgarnia Gandalf. 
3. Do wygrania są 3 vouchery o wartości 30 zł każdy do wykorzystania w sklepie www.gandalf.com.pl (wygrywają 3 osoby!). Bony zostaną wysłane w ciągu 2 tygodni od otrzymania danych do wysyłki.
4. Konkurs trwa od 22 lipca do 30 lipca 2016 roku do godziny 23:59. Zgłoszenia wysyłane po terminie nie będą brane pod uwagę! 
5. Wyniki zostaną opublikowane do 3 dni od zakończenia konkursu na fanpage'u bloga, dlatego zachęcam do jego polubienia i obserwowania! Będzie mi także bardzo miło, jeżeli zostaniesz obserwatorem bloga lub dodasz mnie do kręgów w Google+. 
6. Po ogłoszeniu wyników zwycięzcy muszą napisać do mnie maila z danymi do wysyłki, które przekażę osobom odpowiedzialnym za wysyłkę nagród.
7. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr4, poz. 27 z późn. zm.)
8. By wziąć udział w konkursie musisz mieszkać w Polsce bądź posiadać adres korespondencyjny w granicach naszego państwa.
9. Zgłoszenie (zadanie konkursowe) należy zostawić w komentarzu pod tym postem. Nieprawidłowe zgłoszenia nie będą brane pod uwagę!

Życzę wszystkim powodzenia! :3

24 komentarze:

  1. Na bezludną wyspę zabrałabym książkę "Jesteś cudem" Reginy Brett. Jeszcze się z nią nie zapoznałam, ale czytałam "Bóg nigdy nie mruga" tej autorki i wiem, że byłaby to idealna pozycja. Książka pomaga zmienić się na lepsze i dostrzegać pozytywne strony każdej sytuacji a co jak co, ale bezludna wyspa to chyba nie jest najlepsza sytuacja, więc książka dostarczyłaby wskazówek jak odnaleźć szczęście. Autorka pisze prostym i zabawnym językiem, więc z pewnością bym się ne nudziła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym znalazła się na bezludnej wyspie i miałabym wybrać jedną książkę jaką mogłabym ze sobą zabrać, to chyba rozpłakałabym się ze smutku. Jako książkoholik wiadome jest, że kocham czytać, a co za tym niesie to, że nie umiem wybrać jednej książki, bo nawet ulubionych mam wiele. Ale ostatecznie zdecydowałam się na coś niezobowiązującego, aczkolwiek pomocnego, czyli książkę, którą czytałam dość dawno temu, a mowa o ,,MISSja survival" Libba Bray. Chciałabym jak najszybciej uciec z tej wyspy, a ta książka by mi w tym pomogła. Jest o nastoletnich mis piękności, których samolot rozbił się lecąc na konkurs, a wszyscy są przekonani, że owe piękności nie żyją, także nikt ich nie szuka. Były w tej książce bardzo zabawne sceny, no bo mis piękności i dżungla? Przecież skazane jest to dla nich na porażkę, ale one jednak pomału przystosowują się do takiego życia i starają sobie jakoś radzić. Ta książka na pewno bardzo, by mi pomogła, a także by mnie rozśmieszyła w trudnych momentach.

    OdpowiedzUsuń



  3. bookparadisebynatalia22 lipca 2016 14:58

    Na bezludną wyspę nie zabrałabym jednej książki. Zabrałabym co najmniej 3, ponieważ spędziłabym tam zapewne kilka ładnych dni.
    Z pewnością zabrałabym "Obsydian" z serii "Lux", który kojarzy mi się z bananami. Dlaczego z bananami? Ponieważ za każdym razem, gdy po nią sięgam na moich ustach pojawia się ogromny banan przepełniony radością.
    Jako drugą książkę zabrałabym "Rywalki", które kojarzą mi się z winogronami. Z winogronami, dlatego że jest w niej mnóstwo bohaterów, tak samo jak kulek w kiści winogrona.
    A jako ostatnią książkę zabrałabym ze sobą "Garść pierników, szczypta miłości", która kojarzy mi się z arbuzem, który potrafi zaspokoić pragnienie swoimi soczystymi sokami. Na bezludnych wyspach zazwyczaj jest gorąco, dlatego książka o zimie ochłodziłaby mi trochę dzień.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... długo (no dobra, może nie aż tak długo) zastanawiałam się jaką książkę chciała bym zabrać ze sobą na bezludną wyspę. W końcu zdecydowałam się na pierwszą część ''Igrzysk śmierci''. Dlaczego? Sama nie wiem :) Po prostu myślę, że będzie to idealna książka na taką okoliczność. Będę mogła wyobrazić sobie, że biorę udział w takich igrzyskach, dzięki czemu nie będę zaprzątać sobie głowy tym, że Hello!!! Jestem na bezludnej wyspie! Do tego, główna bohaterka, jest to bardzo silna dziewczyna, która tak jak ja znalazła się w miejscu w którym nie chce być. Do tego umie strzelać z łuku i zna podstawy survivalu więc może mnie czegoś nauczy. Co wspaniałe nie jest z byt wielka, dlatego będę mogła z łatwością wachlować się nią. Ewentualnie użyć do podpałki :) Tak, myślę, że to była by idealna książka na bezludną wyspę :)

    Genialny pomysł na post :D
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba jestem jakaś wykolejona.
    Wszyscy biorą ze sobą ukochane powieści, jakieś mrożące krew w żyłach historie, albo coś w ten deseń... a ja pierwsze o czym pomyślałam, to "Przewodnik kursanta".
    Czemu? Zacznijmy od tego, że na Twój konkurs trafiłam przeglądając blogi w czasie przerwy w kursie na prawko. Na moich kolanach leżał ten podręcznik. I wiesz co? Cholera, chyba tylko całkowite odcięcie od cywilizacji i skrajne znudzenie zmusiłoby mnie do przeczytania dwustu stron mówiących o znakach i przepisach drogowych.
    Tak, Przewodnik kursanta to jest to. Na bezludną wyspę biorę w ciemno! ;)


    Świetny pomysł na konkurs! W końcu nie rozdanie, tylko coś ciekawszego, wymagającego od nas wysiłku jakiegoś :)
    Pozdrawiam!
    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Na bezludną wyspę bez wątpienia zabrałabym "Wszystkie jasne miejsca" Jennifer Niven. Sama książka już wygląda jakby była ze mną co najmniej 10 lat, bo miętoszę ją w dłoniach i na nowo czytam prawie cały czas, z małymi przerwami. Zapewne zapłakałabym się tam na śmierć, więc dodatkowo dobiłabym się zakończeniem "Wszystkich jasnych miejsc". Poza tym co poradzić, kocham tę książkę tak bardzo, że nawet ciężko mi zasnąć bez niej u boku. Podejrzewam, że z tej samotności związałabym się z jakąś małpą, więc już jej współczuję, bo u mnie na pierwszym miejscu jest książka.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. O, bardzo ciekawe pytanie konkursowe, ale również trudne do odpowiedzenia :)
    Hmm... Sądzę, że na bezludną wyspę zabrałabym ,,Papierowe miasta" Johna Greena z kilku powodów :) No bo już sam tytuł... Papierowe miasta i bezludna wyspa? Czy to nie są zupełne sprzeczności? :) Sądzę, że na wyspie bardzo tęskniłabym za domem, znajomymi, okolicą... A ta książka jest tak pozytywna, że zdecydowanie podniosłaby mnie na duchu! ;) A przecież dawka pozytywnej energii zawsze się przydaje, prawda? :D
    Sądzę też, że ta książka pomogłaby mi na wiele sposobów. Na wyspie są jakieś tajne znaki? Poczytam trochę myśli Quentina, a jego logika i sposób w jaki sam rozwiązuje zagadki na pewno by mi pomogły :) Czuję się samotna, smutna czy rozżalona? Przewijam szybko na rozdziały, gdzie Ben, najlepszy kolega Quentina opowiada niesamowicie śmieszne kawały i proszę bardzo! Uśmiech miałabym szeroki jak banany na wyspie :D A co gdybym się nudziła? Lecę szybko na początek książki, gdzie Margo i Q. robią zabawne wybryki ,,znajomym" dziewczyny i już mam pomysł, jak dokuczyć małpą na wyspie! :)
    Ogólnie sądzę, że ta książka jest świetną pozycją na bezludną wyspę, ponieważ ma w sobie wiele tajemniczości, pozytywnej energii oraz czyta się ją lekko i przyjemnie :)
    A co do Twojego bloga - jestem tu pierwszy raz i bardzo mi się podoba. Śliczny wygląd i ciekawe recenzje :) Od dziś masz nową, wierną czytelniczkę!
    Pozdrawiam :*
    Viks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W razie czego to jest moja nowa nazwa ;)
      Viks Follow

      Usuń
  8. Biorę już udział w tym konkursie ;) Ale wstyd się przyznać bo z Twojego zestawienia nic nie czytałam ;(

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam ostatnio dwa tomy tearlingowych przygód, świetnie spędziłam czas z tymi książkami. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak na razie czytam ,,Harry Potter i Komnata Tajemnic'' po angielsku :D A jutro jeszcze się biorę za trzeci tom z serii ,,Klątwa Tygrysa.''
    Słyszałam wiele o ,,Black Ice'', ale książka nigdy mnie nie przekonała.
    Pozdrawiam, Martyna :)
    http://magia-ksiazek-recenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Spojrzałam na "Black Ice" i od razu skojarzyłam autorkę... Becca Fitzpatrick to jedna z moich ulubionych autorek. Na bezludną wyspę zabrałabym właśnie książkę jej autorstwa pt. "Szeptem". "Szeptem" to pełna tajemnic, nastrojowa opowieść o miłości, świecie złych i dobrych mocy, przyjaźni i zaufaniu. Mimo tego, że czytałam ją już dwa razy, mogłabym ciągle zaczynać ją znowu, i znowu, i znowu... Oprócz tego, że książka zawiera głębokie przesłanie, bohaterowie są świetnie wykreowani. Zwłaszcza mój ulubieniec... Jestem zakochana w postaci literackiej, co muszę przyznać. :D Główny bohater - Patch to mój ideał mężczyzny. Z tego właśnie powodu nie mogłabym zabrać na bezludną wyspę żadnej innej książki! Przecież musiałabym mieć przy sobie mojego Patcha, a reszta mnie nie obchodzi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Najchętniej zabrałabym całą biblioteczkę! Mogłabym na niej swobodnie dryfować, lub stworzyć porządną tratwę. ;) A do tego nie ograniczałabym się do jednej tylko powieści, bo kto wie, kiedy nadszedłby ratunek i ile by to w sumie trwało?
    Nie mam ulubionej książki. To tak, jakbym miała wskazać, które dziecko bardziej kocham - trochę to nieetyczne. ;) Niemniej, jeśli już musiałabym jakąś wybrać, to „Trzy młode pieśni”. Właśnie jestem w trakcie czytania „Pasji według Einara”, która jest przedostatnią częścią cyklu Północna Droga autorstwa Elżbiety Cherezińskiej. Nie zaznałabym spokoju, jeśli nie dowiedziałabym się, jak dalej potoczyły się losy bohaterów.
    Ponadto zakładam, iż wylądowałabym gdzieś na tropikalnej bezludnej wyspie, więc czytanie o poczynaniach Wikingów, mieszkających na mroźnej Północy, byłoby miłą odmianą od wszechogarniającego słońca i upału! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zacznijmy od tego, że zmuszanie do wyboru jednej książki to barbarzyństwo za które trafia się do ostatniego kręgu piekła. :) Ale mus to mus, zatem...
    Początkowo myślałam o "Zero" Elbserga, bo fajnie byłoby w spokoju poczytać o czymś, co w żadnym stopniu mnie nie dotyczy z racji kompletnej izolacji technologicznej. :P Ale w końcu moje myśli powędrowały do "Atlasu chmur", jednej z tych książek, której nie da się zarekomendować inaczej niż: "przeczytaj a zrozumiesz". Eklektyczna, oparta na uniwersalnych historiach i prawdach, niosąca coś więcej niż tylko wciągającą fabułę - przesłanie. Mam wrażenie, że skoro losy wszystkich ludzi są ze sobą powiązane, a najdrobniejsze wydarzenia z przeszłości odbiją się z pluskiem w przyszłości, czułabym, że mój pobyt na tej wyspie miałby sens. Że nie jest to przypadek, lecz wynik podjętych przez ludzkość wiele lat wcześniej decyzji. Co byłoby trochę pocieszające dla "bezludka", bo powiedzmy sobie szczerze, mimo wszystko nieskończona samotność na wyspie nie jest tym, o czym się marzy. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na bezludną wyspę zabrałabym książkę "Ostatnie Poświęcenie" z cyklu Akademia Wampirów. Co najciekawsze jest to ostatni tom cyklu i mój ulubiony. Wybrałabym ją ze względu na główną bohaterkę. Z Rose z pewnością bym się nie nudziła, w tarapatach posługiwałabym się jej metodami i tęskniła do takiej miłości, którą ona sama wywalczyła.

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetnie wybrałaś książki. "Black ice" to idealna książka na bezludną wyspę, ale cóż... Ty ją bierzesz, to ja zabiorę ze sobą w podróż inną.
    Po dłuższym zastanowieniu postanowiłam zabrać "Chłopaka, który stracił głowę". Travisowi została tylko własna głowa, ja bym miała wszystko. On sobie poradził, a ja bym sobie nie poradziła? Czytając opowieść o Travisie na pewno poprawiłby mi się humor. Kto jak kto, ale on w życiu wiele przeżył. Ta książka jest dla mnie takim małym drogowskazem, motywuje mnie do rzeczy niemożliwych, ale mówi też, aby się każdy cieszył tym co ma. Z tą książką jestem pewna, że przeżyłabym najgorsze chwile.
    W końcu według Travisa "Żyje się tylko dwa razy." :)
    Pozdrawiam: http://kochaneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja na bezludną wyspę zabrałabym ze sobą książkę, która byłaby dla mnie nie tylko dużym kawałem papieru, a prawdziwym przyjacielem, możliwością oderwania się od rzeczywistości i czymś, co trzymałoby mój umysł na wodzach. "Harry Potter i Zakon Feniksa" spełnia wszystkie te oczekiwania, dlaczego? Ponieważ jest pełen postaci, które po prostu kocham: Harry, Ron, Hermiona, Lupin, Luna, Albus, Syriusz i wiele, wiele innych - dzięki nim i ich przygodom nie czułabym się samotna. Wybrałabym akurat tą część, gdyż pokazałaby mi ona, że inni mogą mieć gorzej ode mnie (sam fakt, iż rodzice Harry'ego zostali zamordowani, po szkole panoszy się baba z ministerstwa od siedmiu boleści, ginie ktoś niesamowity). Trzymałaby mnie również przy zdrowych zmysłach i nie pozwoliła na zrobienie czegoś głupiego, bo człowiek na bezludnie wyspie może zwariować.

    gabolek000@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Jaką książkę zabrałabym na bezludną wyspę?

    Książka, którą zabrałabym ze sobą jest niezwykła. Umilałaby mi czas spędzony na wyspie i pomagałaby mi w walce z nudą. Towarzyszyłaby mi podczas zwiedzania mojego nowego lokum, bo bez niej nie wyobrażam sobie samotnych wędrówek po nieznanym lądzie. Dawałaby mi nadzieję na to, że wszystko będzie dobrze. Dzięki niej przetrwałabym najgorsze - burze, wichury, albo brak pożywienia czy wody. Ta książka byłaby moim najlepszym przyjacielem i moim wsparciem na tej przeklętej wyspie. Zmuszałaby mnie do działania i dodawała otuchy - hej! kiedyś wreszcie opuścisz to miejsce (albo pożarta przez krwiożerczych tubylców, albo na pokładzie helikoptera ratunkowego). Mając tą niezwykłą książkę mogłabym spokojnie spać, nie bojąc się co przyniesie kolejny dzień. Z nią byłabym przygotowana na wszystko, może nawet ocaliłaby mi życie?

    Nie chcę już dłużej skrywać tego fantastycznego tytułu - mojej podpory i wsparcia, jeśli kiedykolwiek zdarzyłoby mi się utknąć na bezludnej wyspie. Książka, o której mowa to: "Szkoła przetrwania: kultowy poradnik survivalowy"!

    Na bezludną wyspę z pewnością zabrałabym jakiś poradnik, bo to dodałoby mi sił i motywacji, aby się z niej wydostać. Jestem osobą niecierpliwą i nie potrafiłabym po prostu usiąść pod jakąś palmą i czytać ulubioną książkę, bezczynnie czekając na ratunek. Taki poradnik to świetna rzecz, zwłaszcza na bezludnej wyspie. ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Na bezludną wyspę, bez cienia wątpliwości zabrałabym swojego najwierniejszego kompana, dzieło Carlosa Ruiza Zafona pt. „Cień wiatru”. Z każdym spotkaniem zatracam się w niej bez reszty. W tej książce nie ma po prostu słów - są pięknie namalowane za ich pomocą zdania, obrazy oraz cytaty, które na długo pozostają w pamięci czytelnika. Trzymając ją w dłoniach, wiem, że nie trzymam jedynie papierowej rzeczy bez duszy, trzymam nadzwyczajną historię o piękne, zagadkowej oraz niekiedy szokującej historii. Jest ona bowiem przedstawicielem rzadkiej kategorii - książek niezapomnianych, ponadprzeciętnych, małych literackich cud. Pan Zafon nie pisze - on maluje za pomocą słowa. Stworzył tym samym jedną z najpiękniej napisanych książek, jakie dane mi było przeczytać. Posklejać zdania w całość to nie wyzwanie, lecz nadać im kształtu, koloru, emocji? To talent, cud - tak rzadko już spotykany. Pan Zafón niezaprzeczalnie go posiada. Jego książka jak nic innego, materialnego czy też nie, kojarzy mi się z domem. Powracam do niej z miłością, spokojem oraz poczuciem, że wracam do cudownego miejsca. Gdzie, jak nie na bezludnej wyspie te emocje się przydadzą? Czytając książkę hiszpańskiego pisarza, oprócz niezwykłej literatury, otrzymam choćby chwilowy powrót w cztery kąty własnego domu, gdzie rozpoczynałam swoją historię z opowieścią Daniela. Z tą książką mogę trafić wszędzie…

    Pozdrawiam serdecznie c;

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak to jedną? Nie mogę zamienić ciuchów na książki? Plissssss. Gdybym mogła to zabrałabym wypchaną po brzegi walizkę z książkami. Po co mi ciuchy? Wystarczy bikini, szorty i kilka t-shirtów. Ale dobrze, jeśli mam się zdecydować na jedną to bez chwili wahania biorę Reginę Brett i jej "Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu" Bo przecież pobyt na bezludnej wyspie należy do trudniejszych...

    Biorę ją jako lekarstwo na:
    - nudę
    - tęsknotę za bliskimi
    - brak towarzystwa
    - głód
    - depresję
    - napad piratów
    - dzikie zwierzęta
    - smutek, złość i bezsilność.

    Regina Brett to niezwykle mądra babeczka, która potrafi podnieść na duchu, zmotywować, dodać odwagi - taka ciocia dobra rada. Myślę, że takie wsparcie przyda się na bezludnej wyspie. Ona mówi "Hej, jesteś
    wyjątkowy taki jaki jesteś", "Nie załamuj się", "Żyj odważnie, spełniaj marzenia." Książka jest piękna, wzruszająca, zmusza do refleksji ale wyłącznie pozytywnych. Na bezludną wyspę, na chwilę zadumy jak w sam raz! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zabrałabym na bezludną wyspę "Promyczka" Kim Holden. Znam siebie na tyle by mieć pewność, że znalezienie się w tak nietypowej sytuacji, wywołałoby u mnie atak paniki. Żeby przeżyć na bezludnej wyspie musiałabym się przede wszystkim uspokoić i racjonalnie pomyśleć, znaleźć plusy i minusy. Właśnie do tego potrzebna mi książka :) Kate potrafiła zawsze znaleźć pozytywne strony życia, nawet gdy los ciężko ją doświadczał. Co to dla niej takie zmierzenie się z dzikością przyrody i brakiem kontaktu ze światem na bezludnej wyspie ;) Pikuś! Dałaby radę! Takiej siły i motywacji mi trzeba, wzięłabym się w garść i cieszyła możliwością leniuchowania na plaży bez konieczności przepychania się z parasolem między innymi turystami ;) A książka jest cudowna, więc chętnie poddam się emocjom jeszcze raz, a potem kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zabrałabym na bezludną wyspę "Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety" Marka Helprina, dlatego że uwielbiam rozpływającą się po ustach gorycz kawy, jej aromat i pobudzające działanie. Brak dostępu do niej mój organizm mógłby zinterpretować jako zamach na dobre samopoczucie i odpowiedziałby silnym bólem głowy, a musi mi ona sprawnie działać, abym wymyśliła jak się z tej wyspy wydostać. Dlatego przydałaby mi się ta książka, która w tak sugestywny sposób opisuje kawę jako siłę nieczystą i kwintesencję zła na ziemi, że rozum musiałby to przyjąć do wiadomości i nie protestować ;) A poza tym jest to świetna książka, zawierająca taki miks gatunkowy, że nie nudziłabym się, posiadając dużo wolnego czasu :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia