piątek, 25 sierpnia 2017

K-drama: Doctors

Jak już pisałam, ostatnio staram się sięgać po różne gatunki dram, ponieważ jestem ciekawa, czy koreańscy scenarzyści są równie błyskotliwi i oryginalni co w wypadku melodramatów, romansów i seriali historycznych. Najpierw zabrałam się za wypełnionego akcją i reporterskimi śledztwami Healera, w którym się zakochałam (ta recenzja pisze się, pisze i napisać się nie może, ale mam nadzieję, że w końcu się pojawi), potem obejrzałam produkcję fantasy, czyli Legend of the Blue Sea, które jeszcze bardziej podbiło moje serce i w ramach mojego eksperymentu z różnymi gatunkami, który przebiega lepiej, niż mogłabym się tego spodziewać, postanowiłam oglądnąć dramę medyczną i stąd właśnie Doctors

Yoo Hye Jung w szkole średniej sporo rozrabiała. Wyrzucono ją z kilku szkół, należała do dziewczęcego gangu, nie wahała się załatwiać swoich problemów poprzez używanie pięści, kradzieże czy rozboje. Miała wiele blizn z dzieciństwa, przez co nikogo nie chciała wpuścić do swojego serca i starała się pozostać niezależna. W pewnym momencie jej ojciec miał jej dość i porzucił ją u babci, po której Hye Jung odziedziczyła mocny charakter. W nowym mieście Hye Jung poznaje swojego nauczyciela, Hong Ji Honga, który z czasem staje się jej mentorem i wraz z babcią dziewczyny odgrywa kluczową rolę w jej przemianie z twardzielki w pełną współczucia lekarkę.


Przede wszystkim, jeśli jesteście fanami Chirurgów i macie takie same wymagania względem dramy medycznej, musicie jak najszybciej zapomnieć o podobnych oczekiwaniach, bo Doctors nie jest tego typu serialem. Nie znajdziecie tutaj medycznych cudów, gdy osoba, która nie powinna przeżyć, nagle wraca do zdrowia, skomplikowanych przypadków, które trafiają się raz na kilka milionów pacjentów czy mających zainteresować widza, niekończących się dramatów w życiu osobistym rodem z Mody na Sukces. Jest to drama, która skupia się na oddaniu rzeczywistości lekarzy i wydaje mi się, że pod tym względem jest o wiele bardziej prawidłowa niż wizja znana nam z amerykańskich seriali. Przemęczenie, brak czasu, żeby cokolwiek zjeść, góry papierów do wypełnienia, do czego wykorzystuje się z reguły najmłodszych stażystów i rezydentów będących kimś w rodzaju popychadła na oddziale. Bardzo szczegółowo zostały pokazane standardowe, neurochirurgiczne operacje, więc jest co oglądać. Możliwe, że nie wszystkich zainteresują te aspekty, ale dla mnie jako dla przyszłej studentki medycyny, wyłapywanie takich niuansów było ważne i dało mi to rzeczywisty obraz sytuacji.


Doctors to drama, w której odrobinę zabrakło mi spójnej fabuły. Nie dzieje się zbyt wiele, nie ma zbyt wiele do opisywania, ten serial opiera się bardziej na ogólnikach i relacjach między bohaterami. Co prawda pojawia się wątek oszustw finansowych prowadzonych przez prezesa wraz z dyrektorem szpitala, ale te elementy polityczne były tak nudne, że właściwie większość tych scen nadawała się do przewinięcia i zmuszałam się, by jakoś je oglądnąć. Pojawia się konflikt między szczerymi lekarzami, którym zależy na dobru pacjentów a dyrekcją szpitala nastawioną jedynie na wielomilionowe zyski, lecz to też było jakoś mało interesujące i przekonujące. Oprócz tego dostajemy dość standardowy wątek dziewczyny pochodzącej z bogatej rodziny Jin Seo Woo, córki dyrektora szpitala, która nie może znieść, że zwykła główna bohaterka z nizin społecznych jest od niej lepsza, więc zaczyna się nad nią znęcać. Jin Seo Woo była o tyle irytująca, że przez większość czasu po prostu chodziła i strzelała fochy na to, że ludzie lubią Hye Jung, jej największą rywalkę albo na to, że obiekt jej westchnień nie odwzajemnia jej uczuć. Dosłownie ciągle się obrażała, więc wyglądało na to, że miała dużo wolnego czasu jak na neurochirurga. Ogólnie w Doctors dość ważna jest kwestia nierówności społecznych na przykładzie głównej bohaterki, która kiedyś należała do gangu, była chuliganem i nawet jej ojciec odesłał ją z domu po tym, jak po raz kolejny została wyrzucona ze szkoły. Mimo to udaje jej się odbić od dna i zostać uznanym neurochirurgiem.


Między innymi z tego powodu postać Yoo Hye Jung jest niezwykle inspirująca. Z jednej strony jest kobieca, ale z drugiej niezły z niej badass i to nie tylko dlatego, że umie się bić lepiej niż gangsterzy, ale wie, czego chce i nieprzerwanie do tego dąży. Nie pozwala sobie w kaszę dmuchać i umie postawić na swoim. W dodatku jest niezwykle ambitna oraz kompetentna w pracy, której w zupełności się oddaje i widać, że kocha bycie neurochirurgiem. Samodzielnie osiągnęła swój sukces, nie boi się kolejnych wyzwań i jest bohaterką, którą podziwiam z całego serca i w przyszłości chciałabym stać się właśnie takim lekarzem jak Hye Jung (przy okazji chętnie skradłabym jej też całą garderobę!). Mimo że osiągnęła sukces, nie zapomniała też o byciu człowiekiem i o starych przyjaciołach. Chyba po raz pierwszy w koreańskiej dramie spotkałam się z damską przyjaźnią, która tak bardzo mnie zauroczyła, a mówię tutaj o przecudownej relacji Hye Jung i Sun Hee. W ogóle w Doctors można przebierać, bo jest tutaj mnóstwo postaci pobocznych, między którymi rozwijają się różnego rodzaju relacje i byłam nimi wszystkimi zachwycona.


Mieszane uczucia mam jedynie względem głównego wątku romantycznego między Hye Jung oraz profesorem Hong Ji Hong. Poznali się, gdy on robił przerwę od medycyny i był nauczycielem, a ona stała się jego uczennicą w liceum. Zakochali się w sobie, nie byli jednak w związku. Skandal i tak wybuchł, więc ich drogi się rozeszły, po kilkunastu latach spotkali się w jednym szpitalu na oddziale. Co prawda dzieląca ich różnica wieku nie jest aż tak przerażająca (9 lat), lecz wciąż trudno było mi zapomnieć o tym, że kiedyś on był jej nauczycielem, nawet jeśli nie przekroczyli granicy. Gdyby jednak przymknąć na to oko, trzeba przyznać, że Hong Ji Hong odegrał ogromną rolę w życiu Hye Jung w sprowadzaniu ją na dobrą drogę, a jego ciepło, otwartość i skłonność do żartów zburzyły mury, jakie wokół siebie wybudowała. Ich związek był dojrzały, pozbawiony dziecinnych dramatów czy kiczowatości, co stanowiło ciekawą odmianę po wielu słodkich związkach z azjatyckich seriali.


Powiedziałabym, że Doctors to drama dość standardowa. Może nie zachwyciła mnie specjalnie, ale też nie odczuwałam znużenia podczas oglądania i był to naprawdę przyjemny serial, klasyczny dla medycznego gatunku, choć nieco bardziej realistyczny oraz stonowany. Wybranie neurochirurgii, która jest bardzo wąską, specjalistyczną i prestiżową dziedziną z jednej strony nadaje Doctors oryginalności, bo do tej pory żaden oglądany przeze mnie serial medyczny nie skupiał się tylko na tej specjalizacji, ale z drugiej strony przez takie zamknięcie się w obrębie neurochirurgii sprawia, że wkrada się pewna powtarzalność. Zachwycają wzajemne relacje między bohaterami, zwłaszcza te zbudowane na gruncie solidnej przyjaźni, lecz mnie osobiście główny wątek romantyczny nie zachwycił. Główna bohaterka jest genialna, przynajmniej co do tego nie mam wątpliwości. Doctors idealnie nada się jako przerywnik, jednak jest to raczej średnia drama, która nie ma czym zachwycić, lecz nie powinna też mocno rozczarować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia