Piosenki o dziewczynie to nie jest mój standardowy wybór, jeśli chodzi o książki. Jest jednak lato, za oknem świeci słońce, cała ta atmosfera wakacji nastraja do wybierania nieco lżejszych powieści młodzieżowych, a pod tym względem Wydawnictwo Feeria Young nie zawodzi. Kiedy przeczytałam opis Piosenek o dziewczynie, od razu wiedziałam, że chcę poznać tę historię, bo do tej pory nie miałam jeszcze okazji czytać podobnej lektury, która w moich oczach miała być słodka i szybko mnie porwać. Niestety, rzeczywistość okazała się być nieco mniej optymistyczna od moich oczekiwań.
Charlie Bloom najlepiej czuje się za obiektywem swojego używanego aparatu – nie lubi zwracać na siebie uwagi, dlatego gdy Olly, dawny kolega ze szkoły, a teraz członek jednego z najpopularniejszych boysbandów na świecie, Fire&Lights, prosi ją o wykonanie zdjęć na ich koncercie, dziewczyna po namyśle odmawia. Jednak najlepsza przyjaciółka Charlie będąca również największą fanką słynnego zespołu, ma inne plany i w jej imieniu zgadza się na sesję fotograficzną. Tam Charlotte poznaje Gabriela Westa – enigmatycznego, lecz niezwykle charyzmatycznego frontmana boysbandu, z którym czuje niezwykłą bliskość, połączenie, którego nie potrafi wytłumaczyć. Choć paczka chłopaków z Fire&Lights wydaje się być niezwykle zgrana, wkrótce Charlie odkrywa pierwsze zgrzyty w zespole, a kolejne wątpliwości tylko w niej narastają, gdy okazuje się, że piosenki boysbandu mają jakiś związek z wierszami jej nieżyjącej mamy zapisanymi w starym notatniku, która dziewczyna przechowuje pod łóżkiem. Jaka tajemnica kryje się za tym niezwykłym zbiegiem okoliczności?
Która z nas nie marzyła kiedyś o tym, żeby spotkać swojego muzycznego idola, a najlepiej wybrać się z nim w trasę koncertową, podziwiać wszystko zza kulis i mocno trzymać kciuki podczas każdego występu oglądanego z zapartym tchem? Muszę przyznać, że pod względem zainteresowania showbiznesem jestem trochę jak nasza główna bohaterka, która nie czyta gazet plotkarskich i nie śledzi kariery sławnego boysbandu, ale taka myśl pojawiła się raz czy dwa w mojej głowie, kiedy byłam młodsza, choć był to raczej wyimaginowany zespół ;) Chris Russell w swojej powieści przedstawia pragnienia wielu nastolatek i niestety czuć, że Piosenki o dziewczynie zalatują trochę fanfiction. Nie mam nic przeciwko fanowskim opowiadaniom, wręcz przeciwnie, niektóre są naprawdę dobrze napisane, lecz istnieje spora różnica między zbudowaniem kompletnej powieści a zamieszczaniu kolejnych rozdziałów w sieci. Do napisania Piosenek o dziewczynie skłoniła autora jego własna przygoda, bo w przeszłości pisał dla fanclubu One Direction i kiedy się o tym dowiedziałam, w mojej głowie od razu pojawiło się a nie mówiłam?
W tej historii zostały wykorzystane po prostu wszelkie możliwe schematy właściwe dla podobnych opowiadań. Pojawił się zaledwie jeden zwrot akcji, którego się nie spodziewałam, lecz reszta była dość przewidywalna i szablonowa. Mam wrażenie, że Piosenki o dziewczynie to zaledwie bardzo rozbudowany wstęp do całej historii. Tempo powieści było dość ospałe, wcale nie działo się zbyt wiele, a zakończenie zostawiło nas z większą liczbą pytań niż odpowiedzi. Dopiero na ostatnich stu stronach zaczęło dziać się coś więcej, mam wrażenie, że wcześniej przez cały czas staliśmy w miejscu. Mój kolejny zarzut dotyczy tego, że autor starał się być na siłę młodzieńczy i nadużywał młodzieżowego slangu. Niektóre określenia były naprawdę absurdalne, już dawno wyszły z użycia albo pojawiły się takie, o których nigdy wcześniej nie słyszałam. Ten zabieg był zupełnie niepotrzebny, a ja krzywiłam się co jakiś czas, bo Chris Russell po prostu przesadził.
Do tej pory nie jestem pewna co sądzić o niektórych bohaterach występujących w Piosenkach o dziewczynie. Największy problem sprawia mi chyba nasza główna bohaterka, czyli Charlie Bloom. Z jednej strony jest to twardo stąpająca po ziemi dziewczyna, która nie lubi się rzucać w oczy i ma swoją pasję. Nie mogę powiedzieć, żeby specjalnie wyróżniała się czymś na tle innych bohaterek, chyba że nieodpowiedzialnymi, nielogicznymi decyzjami, jakie podejmowała oraz odrobinę narcystycznym, denerwującym podejściem pod pewnym względem. O wiele barwniejszą postacią była Mel, najlepsza przyjaciółka Charlie, która wnosiła element humorystyczny do historii, podobnie jak Yuki oraz Aiden, dwóch członków Fire&Light, którzy bezwarunkowo zdobyli moje serce swoimi przepychankami i żartami. O Olly'm nie mogę powiedzieć nic poza tym, że to miły chłopak. Na początku miałam wątpliwości co do Gabe'a, ale z biegiem czasu coraz bardziej się do niego przekonywałam, bo okazało się, że skrywa drugie oblicze. Ma mroczną stronę, lecz jego cechy charakteru zostały tak ładnie zbalansowane, że byłam szczerze zaciekawiona dalszym rozwojem jego postaci.
Piosenki o dziewczynie czyta się całkiem przyjemnie i szybko, choć muszę przyznać, że na początku mocno się męczyłam. Dość sporą część fabuły zajmuje muzyka, z czego bardzo się cieszę, zwłaszcza że jeszcze nie spotkałam się z tak ekscytującym opisem koncertów w książce, naprawdę można było poczuć elektryzującą atmosferę kolejnych występów. Jeżeli interesują was utwory pojawiające się w książce, możecie ich posłuchać na tej stronie, nagrał je sam autor ze swoim zespołem, ale otwarcie mówię, że taka muzyka w ogóle nie trafia w mój gust i wolałabym ich chyba nie znaleźć. Jak już wspominałam, Piosenki o dziewczynie kończą się strasznym cliffhangerem, jednak wciąż nie mam ochoty zapoznać się z kolejną częścią. To powieść dobra na jeden raz, być może zachwyci kogoś młodszego ode mnie, bardziej zainteresowanego muzyką i światem celebrytów, ale nie jest to książka, którą usilnie będę wam polecać, bo raczej niczego nie wniesie do waszego życia.
W tej historii zostały wykorzystane po prostu wszelkie możliwe schematy właściwe dla podobnych opowiadań. Pojawił się zaledwie jeden zwrot akcji, którego się nie spodziewałam, lecz reszta była dość przewidywalna i szablonowa. Mam wrażenie, że Piosenki o dziewczynie to zaledwie bardzo rozbudowany wstęp do całej historii. Tempo powieści było dość ospałe, wcale nie działo się zbyt wiele, a zakończenie zostawiło nas z większą liczbą pytań niż odpowiedzi. Dopiero na ostatnich stu stronach zaczęło dziać się coś więcej, mam wrażenie, że wcześniej przez cały czas staliśmy w miejscu. Mój kolejny zarzut dotyczy tego, że autor starał się być na siłę młodzieńczy i nadużywał młodzieżowego slangu. Niektóre określenia były naprawdę absurdalne, już dawno wyszły z użycia albo pojawiły się takie, o których nigdy wcześniej nie słyszałam. Ten zabieg był zupełnie niepotrzebny, a ja krzywiłam się co jakiś czas, bo Chris Russell po prostu przesadził.
Do tej pory nie jestem pewna co sądzić o niektórych bohaterach występujących w Piosenkach o dziewczynie. Największy problem sprawia mi chyba nasza główna bohaterka, czyli Charlie Bloom. Z jednej strony jest to twardo stąpająca po ziemi dziewczyna, która nie lubi się rzucać w oczy i ma swoją pasję. Nie mogę powiedzieć, żeby specjalnie wyróżniała się czymś na tle innych bohaterek, chyba że nieodpowiedzialnymi, nielogicznymi decyzjami, jakie podejmowała oraz odrobinę narcystycznym, denerwującym podejściem pod pewnym względem. O wiele barwniejszą postacią była Mel, najlepsza przyjaciółka Charlie, która wnosiła element humorystyczny do historii, podobnie jak Yuki oraz Aiden, dwóch członków Fire&Light, którzy bezwarunkowo zdobyli moje serce swoimi przepychankami i żartami. O Olly'm nie mogę powiedzieć nic poza tym, że to miły chłopak. Na początku miałam wątpliwości co do Gabe'a, ale z biegiem czasu coraz bardziej się do niego przekonywałam, bo okazało się, że skrywa drugie oblicze. Ma mroczną stronę, lecz jego cechy charakteru zostały tak ładnie zbalansowane, że byłam szczerze zaciekawiona dalszym rozwojem jego postaci.
Piosenki o dziewczynie czyta się całkiem przyjemnie i szybko, choć muszę przyznać, że na początku mocno się męczyłam. Dość sporą część fabuły zajmuje muzyka, z czego bardzo się cieszę, zwłaszcza że jeszcze nie spotkałam się z tak ekscytującym opisem koncertów w książce, naprawdę można było poczuć elektryzującą atmosferę kolejnych występów. Jeżeli interesują was utwory pojawiające się w książce, możecie ich posłuchać na tej stronie, nagrał je sam autor ze swoim zespołem, ale otwarcie mówię, że taka muzyka w ogóle nie trafia w mój gust i wolałabym ich chyba nie znaleźć. Jak już wspominałam, Piosenki o dziewczynie kończą się strasznym cliffhangerem, jednak wciąż nie mam ochoty zapoznać się z kolejną częścią. To powieść dobra na jeden raz, być może zachwyci kogoś młodszego ode mnie, bardziej zainteresowanego muzyką i światem celebrytów, ale nie jest to książka, którą usilnie będę wam polecać, bo raczej niczego nie wniesie do waszego życia.
★★★★★☆☆☆☆☆
Seria Piosenki o dziewczynie
Piosenki o dziewczynie // Songs about us // ?
Za możliwość przeczytania Piosenek o dziewczynie serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!
Za możliwość przeczytania Piosenek o dziewczynie serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.