Po przeczytaniu Prawie jak gwiazda rocka wiedziałam, że nie odpuszczę, dopóki w moich dłoniach nie znajdzie się Wybacz mi, Leonardzie. Chociaż ta pierwsza szturmem podbiła moje serce, do tej pozycji podchodziłam z obawami, bo Quick poruszył w niej niesamowicie trudny temat i nie wiedziałam, czego powinnam się spodziewać. Znacie to uczucie, gdy nie możecie się czegoś doczekać, ale boicie się, że nie spełni to Waszych oczekiwań i będzie całkowicie odbiegało od obrazu, jaki sobie stworzyliście w głowie? Ja miałam podobnie.
Dzień osiemnastych urodzin Leonarda Peacocka zapowiada się wyjątkowo - goli glowę na łyso, wręcza ludziom, którzy znaczą dla niego najwięcej, niezwykłe podarunki, zabiera ze sobą pistolet do szkoły, a wtedy jest już gotowy na otrzymanie swojego najlepszego prezentu w życiu: zamierza bowiem tego dnia rozliczyć się z przeszłością, zabijając swojego kolegę z klasy i popełniając samobójstwo.
Dzień osiemnastych urodzin Leonarda Peacocka zapowiada się wyjątkowo - goli glowę na łyso, wręcza ludziom, którzy znaczą dla niego najwięcej, niezwykłe podarunki, zabiera ze sobą pistolet do szkoły, a wtedy jest już gotowy na otrzymanie swojego najlepszego prezentu w życiu: zamierza bowiem tego dnia rozliczyć się z przeszłością, zabijając swojego kolegę z klasy i popełniając samobójstwo.
W tych czasach trudno jest być innym, o czym doskonale wie Leonard, który przez całą książkę wybija się na pierwszy plan. W książce jest wielu bohaterów drugoplanowych, ale bledną oni w obliczu chłopaka, którego możemy dogłębnie poznać. Książka jest przepełniona jego niesamowitymi przemyśleniami, które wręcz zmuszają do refleksji i stawiania trudnych pytań. Pod tym względem to książka niezwykła, nietuzinkowa, bo nagle okazuje się, że odnalazłaś swoją bratnią duszę między stronami powieściami. To zadziwiające, jak wiele łączyło mnie z Leonardem, jak łatwo potrafiłam w nim odnaleźć niektóre aspekty siebie. Wydaje mi się, że było to jedno z zamierzeń Quicka - chciał przekonać podobnych wrażliwców, że nie są sami.
W pewnym momencie przekreśliłam Wybacz mi, Leonardzie. Nie uważałam tej książki za złą, ale wydawała mi się ona być jedną z wielu, nie wybijała się, chociaż bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Ot, kolejna młodzieżówka, która może poruszała nieco szokujący temat planowanego zabójstwa i samobójstwa, rozpoczynająca się w zaskakującym momencie życia młodego człowieka, jednak ta historia w pewnym momencie przestała na mnie wywierać tak wielkie wrażenie, jak na samym początku, gdy miałam w głowie jedno wielkie WOW. Mój zachwyt po prostu wyparował, zastąpiony przez zaakceptowanie faktu, że nie mam do czynienia z tak wspaniałą powieścią, jaką była Prawie jak gwiazda rocka. Widzicie, popełniłam błąd. W tamtej książce również miałam wrażenie, że lektura zmierza donikąd, że jest dobra, ale nie cudowna, aż autor zrobił nagły zwrot akcji i po prostu się zakochałam. W Wybacz mi, Leonardzie Matthew Quick również to robi, ale tym razem to nie jest tylko zwrot akcji. To jest po prostu bomba o możliwie największej sile rażenia. Nie spodziewałam się tego. Nie sądziłam, że coś takiego nadchodzi, a gdy to już się stało, serce waliło mi jak oszalałe w piersi. To było tak, jakby granat wybuchł gdzieś niedaleko mnie, a ja dostałam falą uderzeniową. Niestety to wrażenie nie utrzymało się do końca. Wydaje mi się, że gdyby książka skończyła się wcześniej, byłaby lepsza. Pojawiło się kilka niepotrzebnych scen i w moim odczuciu to one sprawiły, że książka nie jest tak wspaniała, jak mogłoby być.
Patrzę na Wybacz mi, Leonardzie jako całość i widzę, że powieść ta jest nierówna: początek jest mocny, potęgujący wiarę na dobrą lekturę, a przede wszystkim poruszający, później następuje spadek, nagłe uspokojenie i wrażenie, że to kolejna z wielu książek młodzieżowych i ten stan trwa dość długo - na szczęście pojawiają się wspaniałe urozmaicenia w postaci leonardowskich przypisów (które uwielbiam!) czy listów z przyszłości. Następnie wzbudza ogromne emocje, których nie sposób okiełznać, autor po prostu nas miażdży, ale zamiast doprowadzić to do końca, nagle odpuszcza. Finał jest wręcz rozczarowujący, zwłaszcza gdy w pamięci ma się poziom, który reprezentował jeszcze przed chwilą. Wraz z kolejnymi stronami mój apetyt rósł i czekał na zaspokojenie szokującym zakończeniem, ale Quick zawiódł i bolało mnie to niesamowicie, bo wierzyłam, że może to być jego kolejne arcydzieło.
Patrzę na Wybacz mi, Leonardzie jako całość i widzę, że powieść ta jest nierówna: początek jest mocny, potęgujący wiarę na dobrą lekturę, a przede wszystkim poruszający, później następuje spadek, nagłe uspokojenie i wrażenie, że to kolejna z wielu książek młodzieżowych i ten stan trwa dość długo - na szczęście pojawiają się wspaniałe urozmaicenia w postaci leonardowskich przypisów (które uwielbiam!) czy listów z przyszłości. Następnie wzbudza ogromne emocje, których nie sposób okiełznać, autor po prostu nas miażdży, ale zamiast doprowadzić to do końca, nagle odpuszcza. Finał jest wręcz rozczarowujący, zwłaszcza gdy w pamięci ma się poziom, który reprezentował jeszcze przed chwilą. Wraz z kolejnymi stronami mój apetyt rósł i czekał na zaspokojenie szokującym zakończeniem, ale Quick zawiódł i bolało mnie to niesamowicie, bo wierzyłam, że może to być jego kolejne arcydzieło.
Trudno mi porównywać do siebie wszystkie trzy książki, które Quick napisał dla młodzieży, bo nie są do siebie podobne w niemal żadnej materii: dotykają innych problemów, przedstawiają je w różny sposób, z odmiennych perspektyw, nawet styl pisania się zmienia. Każda z nich dostarcza nam innych wrażeń, a uczucia po finale za każdym razem przybierały inną formę, diametralnie się od siebie różniąc. Uważam, że powinniście przeczytać wszystkie trzy, bo każda z nich wniesie do Waszego życia coś innego, ale równie ważnego. Wybacz mi, Leonardzie może wywrócić Wasz światopogląd do góry nogami, jeśli tylko na to pozwolicie, ale uwierzcie mi, że warto, bo to bardzo ambitna, wartościowa książka i można dzięki niej tylko zyskać.
7/10
Ta książka chodzi już za mną od jakiegoś czasu. Chyba muszę ją wreszcie przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://monicas-reviews.blogspot.com/
Pierwszy raz słyszę o tej książce, a z racji tego, że jej tematyka trafia do moich gustów z chęcią się z nią zapoznam. Koniec mógł być zamierzonym zabiegiem literackim, podobnym do tego w "Gwiazd naszych wina"
OdpowiedzUsuńW sumie mam podobne zdanie. Książka nie jest niczym wybitnym, jest wartościowa, chociaż momentami trochę o niczym. Taka przyjemna lektura na jeden wieczór, moim zdaniem. Chyba powinnam raczej sięgnąć po "Prawie jak gwiazda rocka", bo jest oceniania co znacznie lepiej :) Mam nadzieję, że to nie będzie kolejna młodzieżówka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Na pewno plusem jest to, że młodzież może się utożsamić z bohaterem. Jednak po tej recenzji wiem, że najpierw sięgnę po "Prawie jak ...", a tę książkę może również przeczytam, ale później.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Sama nie wiem. Ten autor jednak kusi, więc kiedyś może go upoluję :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Pierwszy raz spotykam się z tą książkę, ale chce ja przeczytać :D na pewno kiedyś po nią sięgnę:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
www.biblioteczkapati.blogspot.com
Ostatnio udało mi się ją upolować na promocji, więc leży na półce. Lubię w książce zaskoczenie, więc bomba o której piszesz pewnie i mnie rozwali. Boję się natomiast tego że zawiedzie mnie również zakończenie. Na razie mam inne książki, które chcę przeczytać wcześniej, więc ''Wybacz mi, Leonardzie'' pewnie zostawię na później. To będzie moje pierwsze spotkanie z autorem, więc mam nadzieję, że ta książka przekona mnie do przeczytania pozostałych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://goschebooks.blogspot.com
Muszę w końcu przeczytać tę książkę, tak kusząco wygląda! Sądzę, że będzie to jedna z tych pozycji, które albo mnie zachwycą, ale zniechęcą. Dwie książki Quicka mam już za sobą, ale o "Wybacz mi, Leonardzie" widziałam kilka negatywnych opinii, więc również mam małe obawy, co do tego, jak książka na mnie wpłynie. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie równie wzruszająca jak "Niezbędnik Obserwatorów Gwiazd" i Prawie jak gwiazda rocka" ;)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania Poradnika pozytywnego myślenia i już kocham styl pisania tego autora więc z pewnością sięgnę po jego kolejne książki :D
OdpowiedzUsuńZaczęłam "Wybacz mi, Leonardzie" i przerwała prawie na początku. Autor niczym specjalnym mnie nie ujął. Mam zamiar zrobić niedługo drugie podejście i mam nadzieję, że wtedy pójdzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
my-life-in-bookland.blogspot.com
Doskonale znam to uczucie. Często mam tak z książkami, a najgorzej jest jak się faktycznie zawiedziesz :(.
OdpowiedzUsuńJa też jestem wrażliwcem, więc "Wybacz mi, Leonardzie" to chyba lektura obowiązkowa ;).
Ahhh, muszę wygrać w totka i kupić cały pakiet książek Quicka o takich cudnych pastelowych okładkach <3.
City of Dreaming Books
O matuchno genialne zdjęcie! Zresztą recenzja też! U mnie czeka na półce i mam nadzieję, ze się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
http://filigranoowa.blogspot.com/2015/10/to-tylko-inna-strona-kostki.html
Książkę od dłuższego czasu mam w planach. Nie mogę się doczekać, aż zajmie miejsce w mojej biblioteczce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wczoraj zaczęłam czytać inną książkę tego autora - "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" - i już polubiłam jego styl, także na pewno sięgnę też po inne powieści jego autorstwa ;)
OdpowiedzUsuńAleja Czytelnika
Obawiam się trochę tej nierówności i słabego zakończenia. To właśnie ono powinno być tą bombą. Po za tym mam na tę chwilę dość poważnych tematów. Póki co nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Bardzo mnie zaciekawiłaś tą książką :D
OdpowiedzUsuńLeży już na mojej półce i czeka, aż wreszcie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTematyka wydaje mi się bardzo ciekawa, dlatego chętnie dam tej powieści szansę, mimo że inne książki Quicka jakoś mnie tak nie interesują. Szkoda tylko, że historia jest tak nierówna skoro czytelnik od zachwytu popada w rozczarowanie.
OdpowiedzUsuńKolejna dobra recenzja książki napisanej przez tego autora. Muszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś. Myślę, że ta historia może mi się spodobać. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
No to mnie zaciekawiłaś... Ja jeszcze nie zaznajomiłam się z Quickiem no i wydaje mi się, że muszę to szybko nadrobić. Poza tym z tego co widzę to tematy jakie porusza w swoich powieściach nie są banalne:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Ta książka od dawna za mną chodzi.Bardzo chcę się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym mieć możliwość jak najszybciej przeczytać tę książkę, ale też poluję na Prawie jak gwiazda rocka :)
OdpowiedzUsuńGdzie nie wejdę - tam jest ta książka! :)
OdpowiedzUsuńChyba wreszcie się na nią skuszę, ponieważ strasznie mnie do siebie przyciąga!
Pozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2015/10/fanpage-na-facebooku.html
Intryguje mnie twórczość tego autora ;D
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że czas po nią sięgnąć ;D
Pozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Tyle recenzji tego autora się na czytałam, że i ja w końcu muszę się zapoznać z jego twórczością ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okładka, ale nie wiem czy sięgnę po tę książkę. W każdym razie - w najbliższym czasie na pewno nie.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzandia.blogspot.com/
Nawet jeśli ta książka jest nierówna, jestem pewna, że mi się spodoba. Już tyle czasu czytam opinie na jej temat, że po prostu wychodzę z siebie, żeby w końcu znaleźć okazję, aby się z nią zapoznać. Zapowiada się wspaniale!
OdpowiedzUsuńNa razie przeczytałam tylko jedną książkę pana Quicka, ale spodobała mi się na tyle, że bez obawy czy mi się spodobają czy nie kupiłam dwie inne jego książki, w tym właśnie ''Wybacz mi, Leonardzie'' :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Qiucka, ale mam zamiar to niebawem zmienić i chcę właśnie zacząć o "Wybacz mi, Leonardzie", wydaję mi się, że to będzie dobry wybór na początek :)
OdpowiedzUsuńhttp://zapachstron.blogspot.com/