Moja przygoda z Rickiem Riordanem ciągnie się już od paru dobrych lat i nie zapowiada się na to, by miała się wkrótce skończyć. Najpierw ten autor skradł moje serce niepowtarzalną serią Percy Jackson i bogowie olimpijscy, byłam chyba jedną z pierwszych fangirl jego powieści. Później były Kroniki rodu Kane, które były dobre, ale daleko im było do Percy'ego. Kiedy jednak dowiedziałam się, że Riordan wraca do świata greckich mitów, nie ucieszyłam się - bałam się, że nie sprosta moim oczekiwaniom, że nie poczuję tej samej magii, którą poczułam za pierwszym razem. Zagubionego herosa przeczytałam trzy lata temu i nie byłam zachwycona, dlatego postanowiłam zrobić sobie przerwę. Teraz, zachęcona przez liczne recenzje, ponownie sięgnęłam po Olimpijskich herosów. Jak odebrałam drugą część cyklu Ricka Riordana?
Percy budzi się z długiego snu i właściwie niczego nie pamięta. Wilczyca Lupa opiekuje się nim, uczy sztuki przetrwania i władania mieczem, ale chociaż Percy wie, że jest półbogiem, nie potrafi sobie niczego przypomnieć. W końcu wyrusza w wędrówkę, podczas której mierzy się z rozmaitymi potworami i trafia do Obozu Jupiter, ale ta nazwa nic mu nie mówi. Pamięta tylko jedno imię: Annabeth.
Hazel powróciła z Podziemia po siedemdziesięciu latach niezasłużonej tułaczki. Wie, że Śmierć w końcu ją odnajdzie, ale stara się czerpać z życia i zapomnieć o klątwie, która na niej ciąży od chwili urodzenia. Jednocześnie Hazel musi się zmierzyć ze swoimi wątpliwościami i wyrzutami sumienia, by naprawić błąd z przeszłości, przez który losy całego świata są zagrożone.
Frank nie jest typowym herosem. Jego babcia twierdzi, że pochodzą z długiego i zasłużonego rodu bohaterów, ale chłopak nie potrafi w to uwierzyć, bo w niczym nie jest tak naprawdę dobry. Wstydzi się swojej niezdarności zwłaszcza w pobliżu Hazel, która jest jego najbliższą przyjaciółką w obozie i to właśnie jej powierza swój największy sekret, od którego zależy jego życie.
Ta trójka półbogów zostaje zmuszona do dalekiej podróży do miejsca, w którym nawet bogowie są bezsilni, na terytorium niepokonanego tytana. Straszliwe potwory powracają do życia, gdyż sama Śmierć została uwięziona i nikt nie pilnuje bram Podziemia, a wszystko to ma związek z Przepowiednią o Siedmiorgu.
Szczerze mówiąc, początek szedł mi bardzo opornie. Nie mogłam odnaleźć właściwego dla siebie rytmu, męczyłam się i zmuszałam, by przewracać kolejne strony. Może to wina uprzedzeń, których nie zdołałam uniknąć, gdy podchodziłam do lektury tej książki, a może po prostu czułam się sfrustrowana dziurami w pamięci Percy'ego. Trudno powiedzieć, bo od pierwszych stron akcja pędzi do przodu, więc nie mogłam w tym doszukiwać się swoich problemów z wbiciem się w fabułę. Martwiłam się, że ten stan się utrzyma i przez większość czasu będę się po prostu męczyć, ale w pewnym momencie zauważyłam, że za każdym razem, gdy odkładałam książkę na bok, nie mogłam się doczekać, by do niej powrócić i sprawdzić, co zaraz stanie się z bohaterami. Niepostrzeżenie Percy i spółka wkradli się do mojej podświadomości, sprawiając, że z coraz żywszym zainteresowaniem śledziłam ich kolejne ruchy, zastanawiając się, jakie przeszkody jeszcze na nich czekają. Rick Riordan ma bowiem to do siebie, że nie pozwala swoim bohaterom na odpoczynek, rzucając im tylko kolejne kłody pod nogi. Przygoda goni przygodę, ale czy właśnie nie za to kochamy tego autora?
Dużym problemem okazali się być jednak bohaterowie. Percy pozostaje moim absolutnym numerem jeden w świecie półbogów i niesamowicie się cieszę, że znowu mogliśmy się z nim spotkać i mogłam przypomnieć sobie, dlaczego uważam go za genialną postać. W tej materii na szczęście nic się nie zmieniło. Gorzej sprawa ma się z Hazel i Frankiem, do których musiałam przywyknąć, bo nie od razu zdobyli sobie moją sympatię. Właściwie dalej mam duże wątpliwości co do Franka, który na siłę był kreowany na wspaniałego herosa, który ma super, super, super moce, tylko jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Riordan starał się za jego pośrednictwem zaprezentować przemianę, jaką przechodzi od niepewnego siebie chłopaka do silnego mężczyzny, ale w tym wypadku coś nie zagrało i nie będę tego ukrywać. Do Hazel przekonałam się mniej więcej w połowie książki i może nie zostanie moją ulubioną bohaterką, ale przynajmniej nie irytowała mnie jak Frank i skrywała w sobie kilka ciekawych tajemnic.
Rick Riordan po mistrzowsku wplata kolejne postaci czy szczegóły z mitów w fabułę i zabarwia to wszystko intrygą. Pojawiło się dużo wiadomości o rzymskim obozie i jego funkcjonowaniu, ale to grecki Obóz Herosów pozostaje mi bliższy i chyba nic tego nie zmieni.
Syn Neptuna sprawił, że na nowo zapałałam miłością do mitologii greckiej. Znajdziemy w nim przemyślaną, absorbującą fabułę, wartką akcję i humor, ale nie udało się uniknąć drobnych potknięć w postaci kilku niezbyt interesujących bohaterów. Jednocześnie odczuwam niedosyt, jakby Rick Riordan nie do końca spełnił moje oczekiwania, ale z chęcią sięgnę po kolejne tomy, by poznać dalsze losy półbogów.
Hazel powróciła z Podziemia po siedemdziesięciu latach niezasłużonej tułaczki. Wie, że Śmierć w końcu ją odnajdzie, ale stara się czerpać z życia i zapomnieć o klątwie, która na niej ciąży od chwili urodzenia. Jednocześnie Hazel musi się zmierzyć ze swoimi wątpliwościami i wyrzutami sumienia, by naprawić błąd z przeszłości, przez który losy całego świata są zagrożone.
Frank nie jest typowym herosem. Jego babcia twierdzi, że pochodzą z długiego i zasłużonego rodu bohaterów, ale chłopak nie potrafi w to uwierzyć, bo w niczym nie jest tak naprawdę dobry. Wstydzi się swojej niezdarności zwłaszcza w pobliżu Hazel, która jest jego najbliższą przyjaciółką w obozie i to właśnie jej powierza swój największy sekret, od którego zależy jego życie.
Ta trójka półbogów zostaje zmuszona do dalekiej podróży do miejsca, w którym nawet bogowie są bezsilni, na terytorium niepokonanego tytana. Straszliwe potwory powracają do życia, gdyż sama Śmierć została uwięziona i nikt nie pilnuje bram Podziemia, a wszystko to ma związek z Przepowiednią o Siedmiorgu.
Szczerze mówiąc, początek szedł mi bardzo opornie. Nie mogłam odnaleźć właściwego dla siebie rytmu, męczyłam się i zmuszałam, by przewracać kolejne strony. Może to wina uprzedzeń, których nie zdołałam uniknąć, gdy podchodziłam do lektury tej książki, a może po prostu czułam się sfrustrowana dziurami w pamięci Percy'ego. Trudno powiedzieć, bo od pierwszych stron akcja pędzi do przodu, więc nie mogłam w tym doszukiwać się swoich problemów z wbiciem się w fabułę. Martwiłam się, że ten stan się utrzyma i przez większość czasu będę się po prostu męczyć, ale w pewnym momencie zauważyłam, że za każdym razem, gdy odkładałam książkę na bok, nie mogłam się doczekać, by do niej powrócić i sprawdzić, co zaraz stanie się z bohaterami. Niepostrzeżenie Percy i spółka wkradli się do mojej podświadomości, sprawiając, że z coraz żywszym zainteresowaniem śledziłam ich kolejne ruchy, zastanawiając się, jakie przeszkody jeszcze na nich czekają. Rick Riordan ma bowiem to do siebie, że nie pozwala swoim bohaterom na odpoczynek, rzucając im tylko kolejne kłody pod nogi. Przygoda goni przygodę, ale czy właśnie nie za to kochamy tego autora?
Dużym problemem okazali się być jednak bohaterowie. Percy pozostaje moim absolutnym numerem jeden w świecie półbogów i niesamowicie się cieszę, że znowu mogliśmy się z nim spotkać i mogłam przypomnieć sobie, dlaczego uważam go za genialną postać. W tej materii na szczęście nic się nie zmieniło. Gorzej sprawa ma się z Hazel i Frankiem, do których musiałam przywyknąć, bo nie od razu zdobyli sobie moją sympatię. Właściwie dalej mam duże wątpliwości co do Franka, który na siłę był kreowany na wspaniałego herosa, który ma super, super, super moce, tylko jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Riordan starał się za jego pośrednictwem zaprezentować przemianę, jaką przechodzi od niepewnego siebie chłopaka do silnego mężczyzny, ale w tym wypadku coś nie zagrało i nie będę tego ukrywać. Do Hazel przekonałam się mniej więcej w połowie książki i może nie zostanie moją ulubioną bohaterką, ale przynajmniej nie irytowała mnie jak Frank i skrywała w sobie kilka ciekawych tajemnic.
Rick Riordan po mistrzowsku wplata kolejne postaci czy szczegóły z mitów w fabułę i zabarwia to wszystko intrygą. Pojawiło się dużo wiadomości o rzymskim obozie i jego funkcjonowaniu, ale to grecki Obóz Herosów pozostaje mi bliższy i chyba nic tego nie zmieni.
Syn Neptuna sprawił, że na nowo zapałałam miłością do mitologii greckiej. Znajdziemy w nim przemyślaną, absorbującą fabułę, wartką akcję i humor, ale nie udało się uniknąć drobnych potknięć w postaci kilku niezbyt interesujących bohaterów. Jednocześnie odczuwam niedosyt, jakby Rick Riordan nie do końca spełnił moje oczekiwania, ale z chęcią sięgnę po kolejne tomy, by poznać dalsze losy półbogów.
7/10
Poznałam tę serię dzięki filmowi, w którym baardzo się zakochałam! Teraz planuję sięgnąć po książkę i mam nadzieję, że nie zawiodę się! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2015/10/miesiac-czytelnika.html
Książka jest od filmu sto razy lepsza! :D Na pewno ci się spodoba :D
Usuńocean-slow.blogspot.com
A ja ani filmu, ani książki ... Boziu, w jakim ja świecie żyję, że jeszcze nie miałam okazji poznać Percy'ego?!
UsuńRick Riordan prezentuje bardzo ciekawe podejście do literatury młodzieżowej. Jest prosto, ale nie banalnie. Do tego bardzo dobrze wplątuje między wydarzenia poszczególne wydarzenia i postaci z mitologii. Ja na razie przeczytałam trzy części Percy'ego i byłam zadowolona. Nie jest to literatura z górnej półki, ale naprawdę przyjemna lektura młodzieżowa. Chętnie sięgnę po kolejne jego książki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Dzięki Rick'owi pokochałam mitologię i myślę, że kiedyś sięgnę po więcej książek tego Pana ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Riordan <3 Koniecznie sięgnij po kolejne tomy. Znak Ateny rozwala system xD
OdpowiedzUsuńSłowo!
Pozdrawiam serdecznie :*
my-life-in-bookland.blogspot.com
Moja przygoda z Percym zaczęła się na filmach.. i na tym się skończyła.
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na książki, ale kupienie takiego zestawu łączy się z niezbyt małymi kosztami :)
Czasu na książki też coraz mniej.. :)
Mam nadzieję, że w końcu mi się uda :)
Pozdrawiam Iza z bloga ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com
Niech książki będą z Tobą! :)
Za sobą mam Bogów Olimpijskich, do OH jakoś nie mogę się zabrać :D Może trochę mi się przejadła grecka i rzymska mitologia, tak czy inaczej, cieszę się że wyjdzie teraz od Ricka coś o nordyckiej! ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Mój siostrzeniec cały czas mi zachwala autora, więc muszę chyba i ja się z nim w końcu poznać ;)
OdpowiedzUsuńA jeszcze nie miałam okazji spotkać się z Percym, ale muszę to jak najszybciej nadrobić! :D Jego historia bardzo mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Ja niestety nie miałam przyjemności przeczytać choć jednej książki z tej serii. Widziałam tylko film i nigdy mnie nie kusiło. Nie wątpię że spodobała mi się powieść bo lubię takie, ale na razie nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♥
http://kochamczytack.blogspot.com
Przeczytałam jedynie ''Percy'ego Jacksona i bogów olimpijskich'', ale tak jak i Tobie skradli mi serce :). Z pewnością sięgnę po inne książki pana Riordana, chociaż nie w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńTytuł już wcześniej zapisałam sobie w zeszycie, ale nie wiem czy przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ostatnio mam ogromną chęć na te książki ale ciągle mi z nimi nie po drodze :(
OdpowiedzUsuńKoleżanka polecała mi te książkę, jednak jakoś nic mnie do niej nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam całą serię o Percy'm (oprócz 2 tomu, bo akurat nie było w bibliotece) i 1 część "Olimpijskich herosów". "Zagubiony heros" dla mnie był dobry, ale nie podbił mojego serca. Dostrzegłam pewną powtarzalność w książkach Riordana. Po "Syna Neptuna" kiedyś sięgnę, ale póki co nie zamierzam tego robić i myślę, że taki stan rzeczy będzie się utrzymywał przez bardzo długi czas :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać wszystko, co napisałam Riordan, więc i po tę pozycję kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNa początku muszę napisać, że urzekające zdjęcie! Okej, a teraz przechodząc już do moich spostrzeżeń... Hmm, wydaje mi się, że ta książka mogłaby mi się spodobać, jednak nie jest taką lekturą, jaką chciałabym przeczytać koniecznie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Przyznaje, że nią znam żadnej książki tego autora, ale nazwisko obiło mi się o uszy nie raz, będę musiała się zapoznać z któraś z książek ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książkomiłościmoja.blogspot
Zacznę do tego, że kocham mitologię z całego serca! ^^ ♥ Dlatego właśnie ciągnie mnie do Percy'ego Jacksona. Nie miałem jeszcze styczności z Rickiem Riordanem, ale bardzo chcę to zmienić. Cały czas próbuję wypożyczyć 'Złodzieja pioruna' z biblioteki, ale zawsze mnie ktoś ubiegnie... Oglądałem film i bardzo mi się spodobał, dlatego mam nadzieję, że książka nie będzie gorsza. :)
OdpowiedzUsuńO ile Kroniki rodu Kane jakoś mnie nie zaciekawiły, to Olimpijscy herosi już są na mojej liście 'do przeczytania'. :D
Może niedługo w końcu uda mi się wypożyczyć 'Złodzieja pioruna', ale nie wiem kiedy przeczytam, bo aktualnie mam dużo książek do przeczytania... Może kupię serię Olimpijscy herosi, bo w mojej bibliotece jej nie ma, ale najpierw chciałbym przeczytać Percy'ego. :D
Super recenzja. :)
Pozdrawiam! *.*
Otwarta księga
Percy'ego mam dopiero w planach. Mam nadzieję, że w najbliższych :D
OdpowiedzUsuńTyle osób ją poleca, że wypadałoby w końcu to przeczytać a od jakiegoś czasu bardzo mnie do tej serii ciągnie c;
http://asgardianbookholic.blogspot.com
Przyznam, że nie miałam jeszcze okazji poznać przygód Percy'ego i mimo, że mitologia nie jest do końca moją tematyką, to i tak planuję sięgnąć po tę serię ;)
OdpowiedzUsuńAleja Czytelnika
A ja właśnie poległam na "Synu Neptuna". Tzn. Porzuciłam go w połowie dla pilniejszych książek jakieś dwa miesiące temu, ale zamierzam wrócić! Po prostu trudno mi się "wgryźć", tak samo jak u Ciebie moim ulubionym herosem jest Percy, reszta mnie drażni.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja zachęciła mnie jednak do przesunięcia na bliższy termin dokończenia tej serii.
Pozdrawiam
o!powieści
Nie wiem, jak tak można. Ja twórczość Riordana pochłonęłam jednym tchem i wszystkie książki uwielbiam. Chociaż uważam, że OH w porównaniu do Percy'ego to porażka, ale jako osobna seria jest świetne :)
OdpowiedzUsuń