Na Ten below zero natknęłam się zupełnie przypadkiem w Internecie. Opis brzmiał zachęcająco, a okładka wyglądała wystarczająco dobrze, by na dłużej przykuć moją uwagę. Zapowiadało się na przyjemną lekturę zabarwioną tajemnicą i niebezpieczeństwem, ale oczekiwania nie zawsze mają coś wspólnego z rzeczywistością.
Parker się nie wychyla. Od czasu napaści, która zostawiła po sobie na jej ciele szpecące blizny, zamknęła się w sobie, pozbywając wszelkich uczuć z wyjątkiem irytacji. Jest obojętna na wszystko i wszystkich, obserwuje, jak inni żyją, ale sama zrezygnowała z życia. Wszystko się zmienia, gdy ktoś pomylił numer telefonu i wysłał jej wiadomość tekstową. Parker pozwoliła sobie na wyjście ze strefy komfortu i w ten sposób spotkała Everetta - bezczelnego, aroganckiego chłopaka, który umiera z powodu raka i nie chce z nim walczyć. Stara się spędzić swoje ostatnie dni żyjąc pełnią życia i do tego samego zmusza Parker - zaczyna wzbudzać w niej emocje, które już dawno pogrzebała, a także pomaga zmierzyć się z demonami, o których sądziła, że skutecznie je stłamsiła w swojej pamięci.
Zainteresowałam się tą książką, bo blizny, wyparte wspomnienia i umieranie zapowiadały prawdziwy dramat oraz trudne do opanowania emocje. Kiedy zaczynałam czytać, oczekiwałam czegoś niebanalnego, może trochę szokującego i w pewnym stopniu mrocznego. To prawda, że książki z gatunku New Adult mają określony klimat oraz rozwijają się w podobny sposób, ale taki dodatek byłby czymś, co nadałby tej książce niepowtarzalnego charakteru. Musicie więc rozumieć, jak bardzo się zawiodłam, gdy okazało się, że to już było. W dodatku niemal w identycznej odsłonie. Ten below zero i Na krawędzi nigdy to powieści, które są jak dwie krople wody, przy czym ta druga jest lepsza. Mamy tu dziewczyny z trudną przeszłością, które zamknęły się na nowe doświadczenia, podjętą pod wpływem chwili decyzję o podróży samochodem w nieznane z prawie obcym facetem, wypróbowywanie własnych granic, poszukiwanie siebie. Jest jeszcze jeden istotny szczegół w fabule, który występuje w obu książkach, ale nie mogę go tu przytoczyć, bo o ile w Ten below zero pojawił się on od razu, w Na krawędzi nigdy został ujawniony pod koniec. To, jak bardzo te dwie pozycje są do siebie podobne, aż raziło po oczach i niezmiennie mnie irytowało.
Ten below zero miało potencjał. Naprawdę. Miałam jednak wrażenie, że czasami autorka nie wiedziała, o czym tak naprawdę pisze i co z tym chciałaby zrobić. Trzy czwarte wszystkich dialogów w książce to te same kwestie tylko wypowiedziane w nieco inny sposób, jakby Barbetti nie potrafiła wymyślić żadnej nowej ciętej riposty. Czytanie w kółko identycznych dialogów stało się z czasem bardzo męczące, podobnie jak przemyślenia Parker, które opierały się na schemacie nic nie czuję, wszystko jest mi obojętne i tak dalej. Autorka poruszyła w swojej książce bardzo poważne problemy - sposób radzenia sobie z traumą, umieranie na raka czy alkoholizm, ale wszystkie z nich potraktowała powierzchownie. Miały one stanowić jedynie tło, które dodałoby odpowiedniego dramatyzmu. Zwłaszcza problem alkoholizmu został potraktowany z góry i wypadło to dość nierealistycznie. To wszystko, co na samym początku zwróciło moją uwagę, nie zostało w odpowiedni sposób rozwinięte, a szkoda, bo wierzę, że dzięki temu książka byłaby o niebo lepsza.
Trudno mi powiedzieć, co czuję względem bohaterów. Czasami nie rozumiałam wyborów Parker i Everetta, zdarzało się, że naprawdę miałam ich dość, zwłaszcza na początku ich znajomości wszystko wypadało sztucznie. Parker to niby dziewczyna z zasadami, których się kurczowo trzyma, ale od samego początku łamie wszystkie reguły dla chłopaka, którego nawet nie zna. Jej ciągła irytacja i niechęć były momentami nie do wytrzymania, podobnie jak jej niezdecydowanie oraz wycofanie. Everett przez ponad połowę książki był nieprzyjemnie płaski, ale za to w drugiej części zaczął nadrabiać i nabrał trochę życia. Plusem jest zdecydowanie to, że mają swoje wady, znają je i nie próbują się na siłę zmieniać, raczej nawzajem otworzyć na nowe możliwości.
Jak na razie nie zarysowałam Wam zbyt pochlebnego obrazu tej książki, ale zdarzają się magiczne momenty, na które warto czekać i piękne cytaty, które warto przeczytać. Może nie wywołują łez, nie powodują dreszczy, ale są takie kwestie, które mają czar w sobie i trudno o nich zapomnieć. Zakończenie może jest przesłodzone i mało realistyczne, ale kogo to obchodzi?
Ten below zero to powieść nierówna. Początek jest mdły i męczący, ale im dalej brnie się w fabułę, tym coraz więcej zaskakujących rzeczy się odkrywa i tym bardziej kibicuje się tej dwójce. To nie jest książka wybitna. Nie jest też do końca dobra, ale zawiera w sobie fragmenty, które porywają i niezwykle oddziałują na czytelnika. Ten below zero ma niecałe 250 stron, dlatego jeżeli macie chwilę wolnego czasu i chęć na niezobowiązującą lekturę, możecie spróbować poznać historię Parker i Everetta.
Jak na razie nie zarysowałam Wam zbyt pochlebnego obrazu tej książki, ale zdarzają się magiczne momenty, na które warto czekać i piękne cytaty, które warto przeczytać. Może nie wywołują łez, nie powodują dreszczy, ale są takie kwestie, które mają czar w sobie i trudno o nich zapomnieć. Zakończenie może jest przesłodzone i mało realistyczne, ale kogo to obchodzi?
Ten below zero to powieść nierówna. Początek jest mdły i męczący, ale im dalej brnie się w fabułę, tym coraz więcej zaskakujących rzeczy się odkrywa i tym bardziej kibicuje się tej dwójce. To nie jest książka wybitna. Nie jest też do końca dobra, ale zawiera w sobie fragmenty, które porywają i niezwykle oddziałują na czytelnika. Ten below zero ma niecałe 250 stron, dlatego jeżeli macie chwilę wolnego czasu i chęć na niezobowiązującą lekturę, możecie spróbować poznać historię Parker i Everetta.
5/10
"Na krawędzi zawsze" mi si podobało, pewnie rzuciłyby mi się w oczy te same wady. ,daj sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńRaczej nie zapoznam się z tą książką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dobra to już wiem o czym będzie ta książka i jak sie zakończy .... kocham na krawędzi zawsze co widać w każdym nadarzającym się poście ale nie dam szansy ten below zero bo myślę ze mogłabym którąś zacząć rzucać i nie chciałabym by padło na mój skarb xD
OdpowiedzUsuńbuziaki
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Nawet nie wiesz, jaki szok przeżyłam, gdy czytałam kolejne strony i widziałam niemal dokładne odwzorowanie "Na krawędzi nigdy". Jakbym czytała tę samą książkę, tylko napisaną nieco innymi słowami i nieco inną formą podróżowania. Podejrzewam, że komuś, kto nie czytał Na krawędzi "Ten below zero" mogłoby się spodobać, ale skoro masz zamiar czymś rzucać, lepiej się za nią nie zabieraj ;)
UsuńKilka razy natknęłam sie na tą książkę, ale raczej za nia nie chwycę. "Na krawędzi" wspominam miło, ale nie poszukuje odgrzewanych kotletów
OdpowiedzUsuń"Na krawędzi zawsze" jest świetną książką. Gdyby "Ten below zero" zostało wydane w Polsce może bym przeczytała, ale w takiej sytuacji zapewne tego nie zrobię. Moja lista książek do przeczytania w języku angielskim ciągnie się w nieskończoność i tej pozycji do niej nie dorzucę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com
A jakie książki po angielsku najbardziej chcesz przeczytać? Bo tak się złożyło, że mam możliwość ich zamówienia i próbuję sobie skompletować jakąś listę, ale opornie mi idzie, więc chętnie posłucham jakiś sugestii :)
UsuńChyba jednak zrezygnuje :) mam wiele książek do czytania i na tą szkoda mi czasu :)
OdpowiedzUsuńgdybym miała ochotę sięgnąć po coś z New Adult, będzie to raczej Na krawędzi. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa razie raczej zrezygnuje z tej książki, bo mam wiele innych do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię ebooków, więc na pewno nie przeczytam. Widzę, że za wiele nie tracę :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę, nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńZdziwiłam się, że Parker to ona O.O. Myślałam, że to męskie imię.
OdpowiedzUsuńOpis bardzo mnie zainteresował, ale po Twojej opinii raczej nie sięgnę po "Ten below zero", skoro szkoda na nią czasu i są o wiele lepsze książki.
Mam małe pytanie - w recenzji wspominasz o powieści "Na krawędzi zawsze". Czy to ona? http://lubimyczytac.pl/ksiazka/218262/na-krawedzi-zawsze (ciekawią mnie książki tego typu i sprawdziłam ją na lubimyczytać a tam pisze, że to drugi tom, więc nie jestem pewna).
http://lekturia.blogspot.com/
http://lekturia.blogspot.com/
Mnie akurat podobało się to nieco męskie imię bohaterki :)
UsuńAch, dziękuję za wskazanie błędu! Z rozpędu napisałam "Na krawędzi zawsze", bo za niedługo zabieram się za tę powieść i tak mi to utkwiło w głowie, że namieszałam. Pierwsza część to "Na krawędzi nigdy", już poprawiłam :)
Niestety nie lubię ebooków. Kiedyś koleżanka próbowała mnie do nich przekonać, ale jej się nie udało :)
OdpowiedzUsuńCo do książki nie mówię nie. Może kiedyś przeczytam :)
A mogło być tak pięknie... Szkoda, że wypadła przeciętnie, bo myślałam, że może to będzie książka dla mnie. Jednak podziękuję..
OdpowiedzUsuńAni recenzowana książka, ani ta, do której ją porównujesz, to nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńRaczej słabo. Nie spodoba mi się :)
OdpowiedzUsuńNo i odradziłaś mi książkę. Ale tak czytam inne recenzje i postanowiłam zostać na dłużej, więc dodaję do obserwowanych!
OdpowiedzUsuńOj, bardzo nie lubię, kiedy książka jest plagiatem. Co prawda nie czytałam "Na krawędzi nigdy", więc pewnie nie zauważyłabym tych podobieństw, co Ty, ale mimo wszystko - dla samej zasady nie przeczytam.:-)
OdpowiedzUsuńNie czytałam "Na krawędzi nigdy", ale myślę, żę spróbuję obu książek, bo to zdecydowanie moje klimasty :)
OdpowiedzUsuń