poniedziałek, 26 września 2016

Zima koloru turkusu, czyli mało zaskakująca, ale pełna uroku historia New Adult

Lato koloru wiśni zaskoczyło mnie tym, jak bardzo wciągnęłam się w tę historię. New Adult to bardzo specyficzny gatunek, który z reguły nie obfituje w uwielbiane przeze mnie szalone zwroty akcji, dlatego rzadko się zdarza, by jakaś powieść NA trzymała mnie na krawędzi fotela. Z książką Cariny Bartsch było inaczej, to było tak niesamowite, intensywne przeżycie, że już trzymając drugą część w dłoniach, miałam ciarki i nie wiedziałam, czego się spodziewać poza tym, że będzie to coś dobrego. Czy autorce udało się utrzymać poziom z pierwszego tomu?

Od czasu pamiętnej wycieczki pod namioty Elyas nie odezwał się do Emely ani jednym słowem. Właśnie teraz, gdy w końcu postanowiła dać mu szansę. Dziewczyna jest zdezorientowana tą nagłą zmianą w zachowaniu do tej pory aroganckiego, nachalnego Elyasa, zwłaszcza że uświadomiła sobie, jak bardzo pragnie jego towarzystwa. Emely nie może liczyć także na radę ze strony swojego tajemniczego internetowego wielbiciela, który przestał się do niej odzywać. Zagubiona studentka próbuje połapać się w swoich uczuciach i odkryć sekrety stojące za milczącą nieobecnością Elyasa oraz Luci.

Lato koloru wiśni pokochałam za słowne przepychanki między Elyasem a Emely, ich sarkastyczne docinki i nieustanne drażnienie się ze sobą wywoływały szeroki uśmiech na mojej twarzy, a ja wprost nie mogłam się doczekać ich kolejnego spotkania i ironicznych komentarzy. Wtedy to iskrzenie między nimi było niemal namacalne, a momenty, w których Elyas pokazywał swoje drugie, bardziej miękkie oblicze, jeszcze bardziej uwidocznione. W Zimie koloru turkusu niestety tego zabrakło i podejrzewam, że to przez to uważam drugą część za gorszą od pierwszej. Podczas gdy od Lata koloru wiśni po prostu nie mogłam się oderwać, a cała historia niezwykle skutecznie poprawiła mi humor, Zima koloru turkusu jest o wiele bardziej melancholijna, spokojna, refleksyjna. Nie tylko dlatego, że Emely ma złamane serce i świat widzi w bardziej stonowanych barwach, ale również dlatego, że Carina Bartsch do fabuły przemyciła rozważania na temat ciężkiej pracy lekarzy, którzy gubią się w machinie biurokracji oraz pieniędzy, a także poruszyła problem samobójstw i poczucia winy. Nie do końca pasowały mi one do lekkiego, przyjemnego charakteru tej duologii. 

Już przy okazji poprzedniego tomu miałam wiele do zarzucenia bohaterom i niestety moje podejście nie uległo zmianie. Emely wciąż jest tak samo irytująca, choć teraz z nieco odmiennych powodów. Na szczęście ilość wypadków spowodowanych jej niezdarnością została ograniczona do znośnej ilości, jednak dziecinne zachowanie dziewczyny i jej ośli, bezpodstawny upór wciąż mocno mnie denerwowały. Do tego doszło roztkliwianie się oraz przesada, ze skrajności popadała w skrajność. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że Emely była tak naiwna i głupia, by nie dodać dwa do dwóch i nie zorientować się, kto był autorem maili mimo tylu wskazówek. A później szła w zaparte, ignorując logiczne argumenty bliskich! W dodatku jej reakcja i absurdalne tłumaczenia swojego postępowania tylko działały mi na nerwy, miałam ochotę porządnie potrząsnąć tą dziewczyną. Na szczęście Alex stała się nieco bardziej możliwa do znoszenia (choć może to zasługa faktu, że było jej o wiele mniej w tym tomie), a Elyas... No cóż, pozostał czarującym Elyasem, przy którym każdej dziewczynie miękłyby kolana. W Zimie koloru turkusu mieliśmy okazję poznać go z nieco innej strony i spojrzeć na niego z szerszej perspektywy. To zdecydowanie mój ulubiony bohater z całej duologii, Elyas jest po prostu cudowny.

Zima koloru turkusu niestety nie zauroczyła mnie tak bardzo jak Lato koloru wiśni. Od pierwszej części nie mogłam się po prostu oderwać, z wypiekami na policzkach przerzucałam kolejne strony, kończąc całą powieść w środku nocy, bo po prostu nie mogłam jej odłożyć. To było coś magicznego, coś niesamowitego i na swój jedyny, niepowtarzalny sposób – pięknego. Tymczasem w przypadku Zimy koloru turkusu nie czułam tej gorączkowej potrzeby, by dowiedzieć się, jak dalej potoczą się losy Elyasa i Emely oraz jakie przeszkody na ich drodze postawi jeszcze autorka. Po imprezie z okazji Halloween (wciąż się szczerzę na wspomnienie tej sceny), Carina Bartsch zaliczyła tendencję spadkową i chociaż z równym zainteresowaniem oraz podekscytowaniem czytałam dalej, to nie było już to samo.

Wiem, że z mojego narzekania wynika, jakbym nie bawiła się dobrze podczas czytania, ale to nieprawda. Zima koloru turkusu to lekka, zabawna i romantyczna historia dwojga ludzi, którzy nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że się szukali. Tak, jest przewidywalna i momentami miałam ochotę ukatrupić główną bohaterkę, ale to jedna z takich historii, w których trudno zwrócić uwagę na niedociągnięcia, bo jest się tak zahipnotyzowanym i rozemocjonowanym, że po prostu chętniej zagłębia się w fabułę i przeżywa ją całym sobą niż próbuje wytykać błędy. Lato koloru wiśni uwielbiam i na pewno przeczytam tę powieść ponownie w najbliższym czasie, ale Zima koloru turkusu aż tak mnie do siebie nie przekonała. Czegoś zabrakło. Co nie znaczy, że nie czytało mi się jej świetnie i że nie miałam z tego mnóstwa przyjemności. 


Duologia Lato koloru wiśni:
Lato koloru wiśni // Zima koloru turkusu

18 komentarzy:

  1. To jedna z najbardziej uroczych dylogii NA, jaką kiedykolwiek czytałam. Nie jest to nic nowego czy spektakularnego, ale cudownie spędziłam czas przy tych książkach i to idealne pozycje na lato - lekkie i z humorem! :)
    Pozdrawiam, Nat z osobliwe-delirium.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi ciekawie, ale jakoś nie mam ochoty na sięgnięcie po kolejny romans, nawet tak dobry. Zbyt wiele innych książek na mnie czeka :D

    Pozdrawiam,
    http://podrozemiedzyksiazkowe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Naczytałam się już wiele recenzji dotyczących tej książki i przyznam, że coraz bardziej zaczynam się do nich przekonywać ;)
    Pozdrawiam
    Moment Of Dreams ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam póki co w planach książkę "Lato koloru wiśni".

    OdpowiedzUsuń
  5. Te dwie cegiełki kojarzę z Instagrama, gdzie zachwycałam się wydaniami. Kiedyś pewnie po nią sięgnę, może nawet teraz jak zbliżają się zimne wieczory, a jedyne o czym marzę to kubek herbaty i dobra książka? Kto wie. Zachęciłaś mnie do przeczytania pierwszego roku i pewnie drugiego również kiedy będę miała na to chęć. Świetna recenzja! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przepadam za takimi gatunkiem literackim, więc raczej nie przeczytam tej książki ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiele osób zachwala tą duologię. Mam nadzieję, że gdy będe miec okazję pożyczenia tych książek, to się nie zawiodę. Że zarówno pierwszy jak i drugi tom mnie po prostu zaczaruje, tego się trzymam.

    OdpowiedzUsuń
  8. To zupełnie nie moje klimaty, więc ja chyba sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli historia o aroganckim chłopaku i niezdecydowanej i irytującej dziewczynie? Hmm, to raczej nie trafia w mój gust. Wybacz ;p
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cytałam te książki jak dla mnei to były odrobinę o niczym, niepotrzebnie przeciągnięte na dwa grube tommiszcza, można to było zamknąć w jednej książce, byłoby lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwszy tom już czeka na moim czytniku i mam ogromną nadzieję, że będzie to dobra książka :) Słyszałam o niej już tyle dobrych opinii oraz recenzji, więc mam co do niej spore oczekiwania.
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Widziałam ją w bibliotece, kusi mnie ;)

    Zapraszam na book tour https://justboooks.blogspot.com/2016/09/book-tour-z-poaczeni-uwolnij-mnie.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Może faktycznie drugi tom był odrobinę słabszy, ale nie zmienia to faktu, że ta duologia jest urocza, zabawna i bliska mojemu sercu <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem zauroczona tą serią i uważam, że jest niesamowicie sympatyczna :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pewnie się na nią skuszę, lubię czasami sięgać po takie książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. uwielbiam Lato koloru wiśni, a na przeczytanie drugiej części na razie czekam ;) jednak mam ją w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka "Lato koloru wiśni" to chyba jedyna powieść NA, którą chcę przeczytać, chociaż Twoja recenzja drugiej części trochę ostudziła mój zapał.

    Pozdrawiam,
    czytaniamania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem ciekawa tej książki! Ale najpierw sięgnę po pierwszą część :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia