Nie sądziłam, że napisanie recenzji Chodzącej katastrofy będzie takie trudne, ale... jestem między młotem a kowadłem. Bo widzicie, pierwszą część tej duologii czytałam ponad dwa lata temu i była to jedna z pierwszych powieści New Adult, za jakie się zabrałam. Wtedy nie liczył się dla mnie styl pisarski, logika, sensowna fabuła oraz dobrze nakreśleni bohaterowie – podczas czytania Pięknej katastrofy liczyły się jedynie emocje. A ta powieść dostarczyła mi ich aż nadto, do tej pory pamiętam, jak bardzo się nią ekscytowałam, jak trudno było mi przestać o niej myśleć. Teraz minęło mnóstwo czasu, rozwinęłam się jako czytelnik, a znając kolejne wydarzenia, mogłam do Chodzącej katastrofy podejść z nieco chłodniejszą głową (chociaż niektóre sceny wciąż powodowały u mnie dreszcze). I zaczęłam dostrzegać wady, podczas gdy w środku mnie wciąż żyje ten sam sentyment.
Historia trudnej miłości i namiętności, pojawiających się na przekór zdrowemu rozsądkowi. Abby marzy o ustabilizowanej przyszłości. Travis uosabia wszystko to, od czego Abby chce uciec. A jednak dziewczyna godzi się na proponowany przez niego zakład. Czego boi się bardziej? Wygranej czy przegranej? I czego tak naprawdę chce on?
Travis Maddox, wytatuowany twardziel, biorący udział w nielegalnych walkach i zmieniający dziewczyny jak rękawiczki. Wychowany przez ojca wdowca, wśród licznych braci, doskonale pamięta czego przed śmiercią starała się go nauczyć matka: kochać mocno i walczyć jeszcze mocniej.
Każda historia ma dwie strony. Znamy już opowieść Abby. Teraz nadszedł czas, aby zobaczyć tę samą historię, ale widzianą oczami Travisa.
Opis z Lubimyczytac
Zacznę od tego, że odkąd pamiętam, unikam czytania tych samych historii, tylko z punktu widzenia innego bohatera, bo według mnie jest to zupełnie niepotrzebny zabieg mający na celu naciągnięcie na kasę. Tym razem zrobiłam wyjątek od reguły, bo w Pięknej katastrofie byłam zakochana, a w dodatku czytałam tę powieść już dawno temu, więc pojedyncze szczegóły zdążyły się już zatrzeć w mojej pamięci, dzięki czemu Chodząca katastrofa nie była dla mnie nudną powtórką z rozrywki. Mogłam sobie odświeżyć losy Abby oraz Travisa, tym razem poznając jego punkt widzenia i chyba popełniłam błąd, bo moja fascynacja panem Maddoxem nieco osłabła. Z jednej strony miałam okazję poznać kierujące nim pobudki, które wytłumaczyły go z wielu sytuacji, a z drugiej jego uzależnienie od Abby i to, że w pewnych momentach był absolutnym pantoflarzem, trochę zepsuły jego wizerunek. Mimo to Jamie McGuire wykonała kawał dobrej roboty, wcielając się w rolę mężczyzny, jakim jest Travis; Chodząca katastrofa jest bardziej emocjonująca i brutalna niż pierwsza część, bo zdecydowanie nie mamy do czynienia z grzecznym chłopcem. Autorka świetnie przedstawiła myśli Maddoxa, a także rozwinęła intrygi, o których Abby nie miała pojęcia, więc chociaż znaliśmy kolejne ważne punkty historii tej pary, sposób, w jaki do nich doszliśmy, pozostawał tajemnicą i teraz nabrałam świeżego spojrzenia na niektóre wydarzenia, co zdecydowanie zaliczam na plus.
Związek Abby i Travisa nie stracił nic na swojej toksyczności. Ja wiem, że ilość ich rozstań i powrotów jest przytłaczająca, ale kurczę, przez to tylko jeszcze bardziej się ich shippuje, z zaciśniętym gardłem czekając na rozwój wypadków! Chyba nie czytałam książki o drugiej, równie szalonej parze, która jest dla siebie jednocześnie tak toksyczna i tak dobra. To też jakieś osiągnięcie. Ich można albo kochać, albo nienawidzić, a ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy, chociaż mnie samą nieodmiennie to zaskakuje. Ogromne wrażenie zrobił na mnie prolog, a także epilog, których brakowało w Pięknej katastrofie; Jamie McGuire naprawdę mocno wybiegła wprzód, napełniając moje serce ciepłem. Choćby dla tych dwóch fragmentów zagorzali fani Abby i Travisa powinni zapoznać się z Chodzącą katastrofą.
Ta seria nie jest pozbawiona mankamentów, doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Podczas czytania uderzyło mnie chociażby to, jak prosty był język, przyzwyczajona do coraz częściej pojawiających się metafor i pięknych słów w najnowszych New Adult, z całą mocą uderzyła mnie ta ubogość stylu. Mimo to przy Chodzącej katastrofie bardzo miło spędziłam czas, właściwie nie rejestrując upływających godzin, tak bardzo ponownie dałam się wciągnąć w tę historię, tylko że z innego punktu widzenia. Czy polecam tę powieść? No cóż, fani Abby i Travisa powinni być zachwyceni możliwością odkrycia niektórych sekretów tej znajomości, o których z naturalnych powodów nie mieli pojęcia, w dodatku perspektywy tych dwójki bohaterów różnią się wystarczająco mocno, by nie żałować powtórki znanej im historii. Jeśli jednak Piękna katastrofa nie zauroczyła cię na tyle, by zapałać miłością do fabuły i postaci, raczej odradzam sięgnięcie po kontynuację.
Związek Abby i Travisa nie stracił nic na swojej toksyczności. Ja wiem, że ilość ich rozstań i powrotów jest przytłaczająca, ale kurczę, przez to tylko jeszcze bardziej się ich shippuje, z zaciśniętym gardłem czekając na rozwój wypadków! Chyba nie czytałam książki o drugiej, równie szalonej parze, która jest dla siebie jednocześnie tak toksyczna i tak dobra. To też jakieś osiągnięcie. Ich można albo kochać, albo nienawidzić, a ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy, chociaż mnie samą nieodmiennie to zaskakuje. Ogromne wrażenie zrobił na mnie prolog, a także epilog, których brakowało w Pięknej katastrofie; Jamie McGuire naprawdę mocno wybiegła wprzód, napełniając moje serce ciepłem. Choćby dla tych dwóch fragmentów zagorzali fani Abby i Travisa powinni zapoznać się z Chodzącą katastrofą.
Ta seria nie jest pozbawiona mankamentów, doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Podczas czytania uderzyło mnie chociażby to, jak prosty był język, przyzwyczajona do coraz częściej pojawiających się metafor i pięknych słów w najnowszych New Adult, z całą mocą uderzyła mnie ta ubogość stylu. Mimo to przy Chodzącej katastrofie bardzo miło spędziłam czas, właściwie nie rejestrując upływających godzin, tak bardzo ponownie dałam się wciągnąć w tę historię, tylko że z innego punktu widzenia. Czy polecam tę powieść? No cóż, fani Abby i Travisa powinni być zachwyceni możliwością odkrycia niektórych sekretów tej znajomości, o których z naturalnych powodów nie mieli pojęcia, w dodatku perspektywy tych dwójki bohaterów różnią się wystarczająco mocno, by nie żałować powtórki znanej im historii. Jeśli jednak Piękna katastrofa nie zauroczyła cię na tyle, by zapałać miłością do fabuły i postaci, raczej odradzam sięgnięcie po kontynuację.
★★★★★★☆☆☆☆
Duologia Piękna katastrofa:
Piękna katastrofa // Chodząca katastrofa
Jak dla mnie była to schematyczna opowieść, główny bohater ogromnie mnie irytowal
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam tej serii, ale do przygód bohaterów nie ukrywam trochę się przymierzałam. Coś jednak czuję, że prędko po nią nie sięgnę zważywszy na dość negatywne opinie :c
OdpowiedzUsuńchocabooks :)
NA jest gatunkiem, po który raczej nie sięgam. Zdecydowanie bardziej wolę YA. Przyznam szczerze, że mimo entuzjastycznych opinii nie mam zamiaru sięgać po tę duologię - bohaterowie którzy ciągle się rozstają i schodzą, a to wszystko w nieco toksycznym tonie - to zdecydowanie nie dla mnie :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
In Bookland
Lubię gatunek NA, ale do tej dylogii mnie nie ciągnie, bo wprawdzie nie czytałam nawet pierwszego tomu. Może kiedyś trafię na nią przypadkiem i ewentualnie się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nat z osobliwe-delirium.blogspot.com
Nie czytałam ani „Pięknej katastrofy” ani „Chodzącej katastrofy” i raczej nie zamierzam po nie sięgać. Zwyczajnie mnie do nich nie ciągnie :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Kasia z bloga KsiążkoholizmPostępujący
Nie miałam styczności z tą duologią i nie spodziewałam się, że tą recenzją mnie tak nią zainteresujesz. Mimo tych wszystkich mankamentów wydaje się mieć coś, co przyciąga do jej przeczytania, choć NA to kompletnie nie mój gatunek. Może kiedyś po nią sięgnę :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, bukowy-dworek.blogspot.com
O, a to mnie zaciekawiłaś. Nie słyszałam o niej, ale z miłą chęcią się rozejrzę, bo brzmi ciekawie. :) Mimo mankamentów, chciałabym poznać losy bohaterów. ;)
OdpowiedzUsuńPiękna katastrofa jest książką, której nie znoszę, a Travis to najbardziej beznadziejna postać o jakiej było mi dane czytać.
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwsze części, więc z oczywistych względów najpierw powinnam po nią sięgnąć. Przemyślę sprawę, bo do new adult jakoś mnie bardzo nie ciągnie, dlatego nie deklaruję, że zaznajomię się z perypetiami bohaterów. Obawiam się też, że zamiast trzymać kciuki za ich związek, życzyłabym im jak najszybszego rozstania, bo nie wierzę w miłość w toksycznych relacjach.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za taką literaturą, więc sobie odpuszczę i pozostanę przy moich kryminałach i fantastyce xD Jednak cieszę się, że tobie przypadła do gustu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥
Bukowy Czytajnik
Lubię takie historie gdzie często się rozstają okładka też ma w sobie coś ciekawego więc zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńBlog o książkach
Niestety, ale ta książka, jak i wcześniejsza, to zupełnie nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńPiękną katastrofę czytałam hmm... jakiś rok temu? Prawdopodobnie. W sumie wtedy mi się podobała, nawet bardzo, ale chyba jednak nie wywarła na mnie takiego wrażenia, bo w tym momencie ciężko mi przypomnieć sobie szczegóły fabuły ;). Bo tę część raczej nie sięgnę, bo po paru wpadkach, teraz sama unikam poznawania tej samej opowieści z dwóch perspektyw :D.
OdpowiedzUsuńpierwsze slysze i chyba sobie najzwyczajniej odpuszcze. pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNigdy o tych pozycjach nie słyszałam, ale chyba sobie odpuszczę. Jakoś nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Viks Follow
Nie wiem, nie wiem :) Nie wiem czy sięgnę po tą serię, chociaż nie ukrywam lubię takie historie i od pewnego czasu krążę wokół tych książek :)
OdpowiedzUsuń