Wieczorem zastanawiałam się, co przeczytać i w zasadzie nie miałam ochoty na nic, co znajdowało się bezpośrednio na mojej półeczce z czekającymi na przeczytanie książkami, więc przejrzałam mojego ukochanego iPada w poszukiwaniu odpowiedniego ebooka i mój wzrok padł na Lato koloru wiśni Cariny Bartsch., które uznałam za idealny wybór, bo zapowiadało się na lekką, prostą i przyjemną lekturę.
Emely, studentka literaturoznawstwa, szczerze cieszy się z przeprowadzki najlepszej przyjaciółki do Berlina. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie fakt, że Alex wprowadza się do mieszkania swojego starszego brata, którego Emely nienawidzi z powodu łączących ich, niemiłych wspomnień. Elyas zupełnie nic z tego sobie nie robi, najpierw próbując robić jej na złość, potem całkowicie zmieniając swoje nastawienie i próbując ją poderwać. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że ma konkurenta - tajemniczego wielbiciela Emely, który wysyła jej urocze e-maile.
Na początku trudno było mi się wbić w historię - styl autorki wydawał mi się być niezwykle ciężki i zmuszałam się do czytania kolejnych stron, mając nadzieję, że później będzie lepiej. Na szczęście nie pomyliłam się i akcja zaczęła powoli się rozkręcać, wciągając mnie w świat słownych potyczek między Elyasem i Emely, a tu nagle BUM i koniec. Byłam tak zszokowana urwaniem historii w połowie, że sprawdziłam nawet w internecie, ile książka powinna mieć stron, bo byłam przekonana, że trafił mi się wybrakowany ebook. Okazuje się, że Lato koloru wiśni to tak naprawdę rozbudowany wstęp do rozwijającej się relacji między Emely a Elyasem i muszę przyznać, że jestem z tego powodu naprawdę rozczarowana, bo cała książka nie wnosi tak wiele, jakbym chciała; dokładnie tak jak wszystkie wstępy. To jednak sprawia, że oczekiwania wobec drugiego tomu są dużo większe, bo chociaż książka jest przewidywalna to jednak sprawia, że chcesz podążać jej torem i dowiedzieć się, jak to wszystko ułoży, nawet jeśli odkrycie tożsamości tajemniczego wielbiciela Emely nie stanowi dla czytelnika żadnego wyzwania.
Emely nie jest typową bohaterką i w zasadzie trudno mi ocenić, czy to dobrze, czy jednak źle. Jest bardzo sarkastyczna, błyskotliwa i ma cięty język, w większości przypadków mówi prosto z mostu, ale to akurat w niej lubię. Nie pozwala sobie w kaszę dmuchać i twardo trzyma się swoich postanowień, ale ten upór nie pozwala jej się przyznać do błędu i pod koniec książki jedynie wprawiał mnie w coraz większą irytację, bo Emely zaczęła się zachowywać jak dziecko, nie chcąc odpuścić. Oprócz tego, choć autorka nie zrobiła z niej biednej damy w opałach, to jednak ilość jej obrażeń jest przytłaczająca. Emely cały czas albo się potykała, albo mdlała, albo wpadała pod pędzący rower, czyli jednym słowem chodząca katastrofa. Czytanie o kolejnych wypadkach głównej bohaterki zaczynało się robić naprawdę nużące i jedynym plusem był fakt, że przez cały czas nie wołała po pomoc, a sama radziła sobie z większością problemów. Dlatego właśnie Emely jest pełna sprzeczności i za jej zawziętość oraz cięte riposty można ją polubić, ale jednocześnie towarzyszy temu ciągła irytacja z powodu jej wypadków i czasami naprawdę dziecinnego zachowania. Jak na swoje dwadzieścia trzy, dwadzieścia cztery lata bohaterowie są bardzo niedojrzali i dotyczy to nie tylko Emely, ale także jej najlepszej przyjaciółki, Alex, oraz jej brata Elyasa, którego Emely nienawidzi z powodu burzliwej przeszłości, a który stara się do niej zbliżyć. Alex to typowa przyjaciółka, która myśli tylko i wyłącznie o sobie, a Emely nie ma nic do powiedzenia, gdy ta wbije sobie coś do głowy. Liczą się tylko ciągłe dramaty Alex i czytanie o nich było prawdziwą torturą. Elyas wypada zdecydowanie lepiej, bo to chłopak o wielu twarzach i ma prawdziwy potencjał, aby rozwinąć się w kolejnym tomie.
Do plusów Lata koloru wiśni można zaliczyć właśnie kłótnie między Emely a Elyasem, które niejednokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy, bo niektóre teksty naprawdę mogły zwalić z nóg. Carina Bartsch nie ustrzegła się przed przesadą, która jednak nie przeszkadza. Historia może nie jest oryginalna, ale ma coś w sobie, bo trudno było się od niej oderwać i czytało mi się ją bardzo przyjemnie, mimo początkowych zgrzytów. To taka książka, która potrafi jednocześnie poprawić ci humor, wciągnąć i nie wypuścić przez kilka godzin, a przy tym sprawić, że niejednokrotnie pokręcisz głową nad przewidywalnością fabuły. Może nie jest zbyt ambitna, nie oczekujcie po niej zbyt wiele, ale jest dobra i gwarantuję, że pozwoli oderwać się na chwilę od rzeczywistości.
Nie będę Was oszukiwać - Lato koloru wiśni jest typową książką New Adult. Powtarza utarte schematy i pewnie można by ją nazwać nieco banalną, ale jest przyjemna, czyta się ją szybko i zdecydowanie można się przy niej pośmiać, a dla Elyasa warto trochę się poirytować. Przy wszystkich swoich wadach Lato koloru wiśni pozostaje jednak uzależniające, potrafi uderzyć do głowy, dlatego z chęcią sięgnę po kontynuację, czyli Zimę koloru turkusu, bo wiem, że druga część na pewno mnie wciągnie równie mocno, co pierwsza.
7/10
Mam w planach przeczytać ją niebawem tylko co z tego wyjdzie nie wiem ;D
OdpowiedzUsuńKurcze nie wiedziałam tylko, że jak to ujęłaś jest wstępem do dalszej części. Hm... no zobaczymy co mi z tego wyjdzie :D
Pozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Według mnie "Lato koloru wiśni " to bardziej YA niż NA :D
OdpowiedzUsuńTa książka naprawdę bardzo mi się spodobała a przepychanki słowne Emely i Elyasa naprawdę mnie zauroczyły a śmiałam się przy nich jak głupia :D
Czekam na drugi tom i mam nadzieję, że będzie lepszy od pierwszego :3
Pozdrawiam serdecznie :*
my-life-in-bookland.blogspot.com
Skoro wszyscy tak polecają to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMarzę, aby ją przeczytać zanim ukaże się część II ;) Zobaczymy czy mi to wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńMoże i powtarza utarte schematy, ale ważne jest, aby lektura była swego rodzaju pokarmem dla zmysłów, a coś czuję, że w tym przypadku właśnie tak będzie ;P
I tak będziesz miała przewagę, bo niemal od razu po przeczytaniu pierwszej części będziesz mogła się zabrać za drugą i to gwałtowne urwanie książki w połowie nie będzie ci tak bardzo przeszkadzać - ja wciąż jestem zniesmaczona faktem, że czytam sobie, czytam, coraz lepiej, a tu koniec! To strasznie denerwujące, zwłaszcza gdy musisz tyle jeszcze czekać na kontynuację!
UsuńNigdy jeszcze o tej książce nie słyszałam, ale powiem szczerze, że bardzo mnie zaciekawiłaś! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2015/09/eleanora-park.html
Ja średnio lubię książki z takiego gatunku więc pewnie jej nie przeczytam na rzecz innych książek :/
OdpowiedzUsuńJednak sama w sobie recenzja suuper!
W czasie wolnym zapraszam na zapiskizgredka.blogspot.com
Juliet
Chyba wszyscy polecają tę książkę, jeszcze nie widziałam negatywnej oceny na jej temat. Lubię książki z tego gatunku, więc na pewno po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńAleja Czytelnika
Mam w planach tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Między Stronami
Sięgnę po nią zapewne jak będę miała ochotę na mniej zobowiązujące lektury. Gatunki New/Young Adult nie są moimi ulubionymi, ale czasami coś mnie naleci i je poczytuję:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Może dorwe e-booka i przeczytam w jakich długi jesienny wieczór :*
OdpowiedzUsuńOczekiwałam czegoś lepszego..., jednak nie mówię jeszcze zdecydowanie "nie", ponieważ ta powieść mnie cały czas kusi.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z twoją recenzją. Niby same schematy, ale jednak to przyjemna lektura.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
www.filigranoowa.blogspot.com
Nie słyszałam o tej książce. Fabuła zapowiada się na interesującą ale niestety nie jest to moja tematyka.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twoja recenzja.
http://take-a-pencil-and-draw-world-of-races.blogspot.com/
Po twojej recenzji stwierdzam, że nie jest to historia dla mnie. Główna bohaterka pewnie ogromnie irytowałaby mnie swoją niedojrzałością i tymi wszystkimi wypadkami, a na dodatek skoro to dopiero wstęp, to szkoda mi czasu.
OdpowiedzUsuńEmely to zdecydowanie ta słabsza część powieści, czasami trudno było uwierzyć, że naprawdę mamy do czynienia z dwudziestoparolatkami. A przy kolejnych jej wypadkach nie mogłam się powstrzymać od przewracania oczami, za dużo tego było. Mimo tego nie było AŻ TAK źle :)
UsuńPrzypuszczam, że miałabym podobne odczucia :) W każdym razie na tę chwilę pasuję, może zmienię zdanie, jeśli kolejna część będzie lepsza.
UsuńJedni polecają, drudzy odradzają - pewnie sięgnę, by przekonać się, czy mi przypadnie do gustu.
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię nad tą lekturą, na razie nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to nie słyszałam o tej książce, ale sama nie wiem czy mam na nią ochotę. Muszę się jeszcze zastanowić :)
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na tę książkę, ale teraz trochę zwątpiłam. Chyba na chwilę obecną szukam czegoś innego :D
OdpowiedzUsuńA ja się w książce zakochałam, inna niż wszystkie! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Nie znam i raczej nie mam ochoty ;/
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej powieści i niestety raczej nie wpadnie ona w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńTrochę ostudziłaś mój zapał, chcę ją jednak dalej przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Mi tam new adult nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie :D jednak nie jestem do końca przekonana do tej pozycji
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty zupełnie ;-)
OdpowiedzUsuńChyba jednak sobie odpuszczę tę książkę. To YA, które rzadko mi się podoba, do tego fakt, że to jedynie początek historii trochę mnie odstrasza. Przeczytam tylko jeżeli dostanę od kogoś w prezencie, heh :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Mnie do książki nie ciągnie, ale jak widać zbyt dużo nie tracę - nie znoszę banalnych lektur ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do "Lata koloru wiśni":/ Raczej nie przeczytam. Recenzja super, wiem po niej czego mam się spodziewać po książce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://lekturia.blogspot.com/
Aktualnie nie mam ochotę na nic schematycznego, co mogłoby mnie znudzić, więc odpuszczę sobie tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMimo pozytywnych recenzji i wysokich ocen nie mam ochoty na tę powieść. Tak jak powiedziałaś, jest schematyczna, a takowych staram się w roku szkolnym unikać. Na wakacyjny wypoczynek - czemu nie, ale na rok szkolny, kiedy wprost zrywa się noc, albo (tak jak w moim przypadku) czyta się tylko w szkole na przerwach, bo obowiązki przytłaczają - raczej się nie nadaje :)
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowana-me.blogspot.com/?m=0