Większość z nas miała styczność z komiksami w dzieciństwie. Wciąż pamiętam tematyczne gazetki, w których można było znaleźć przygody Odlotowych Agentek, W.I.T.C.H czy Wróżek przedstawionych w graficznej formie. Uwielbiałam również wypożyczać z biblioteki dość grube komiksy o przygodach siostrzeńców Kaczora Donalda, czyli Hyzia, Dyzia i Zycia, namiętnie się w nich zaczytywałam i nie mogłam się doczekać, aż sięgnę po kolejne tomy. Z czasem jednak moja fascynacja komiksami wygasła, chyba wydawało mi się, że z nich wyrosłam, w końcu znałam tylko te dziecięce. Username: Evie otworzyło mi jednak oczy na zupełnie nowy świat – świat powieści graficznych i mam nadzieję, że moja przygoda nie skończy się tylko na projekcie Joe Sugga.
Evie to wyobcowana nastolatka, która z samotnością, szykanowaniem i wyśmiewaniem radzi sobie, chowając się w lodówce. Marzy o ucieczce do miejsca, w którym byłaby akceptowana i kochana. Ojciec Evie w tajemnicy przed nią tworzy wirtualną, idylliczną krainę przeznaczoną tylko dla niej, aby mogła dowolnie ją ukształtować. Dziewczynie wydaje się, że w końcu znalazła swoje miejsce na ziemi, jednak ten prezent może odmienić jej życie w sposób, którego nawet sobie nie wyobrażała, bo najgorsze dopiero przed nią.
Evie to wyobcowana nastolatka, która z samotnością, szykanowaniem i wyśmiewaniem radzi sobie, chowając się w lodówce. Marzy o ucieczce do miejsca, w którym byłaby akceptowana i kochana. Ojciec Evie w tajemnicy przed nią tworzy wirtualną, idylliczną krainę przeznaczoną tylko dla niej, aby mogła dowolnie ją ukształtować. Dziewczynie wydaje się, że w końcu znalazła swoje miejsce na ziemi, jednak ten prezent może odmienić jej życie w sposób, którego nawet sobie nie wyobrażała, bo najgorsze dopiero przed nią.
Wprost muszę zacząć od oprawy graficznej! Pewnie fani komiksu mieliby się do czego przyczepić, ale jako zupełna nowicjuszka jestem zachwycona – zwłaszcza barwami i cieniowaniem, pięknie to wyglądało. Co prawda, jeśli zwróci się na rysunki większą uwagę, wyraźnie widać, że twarze są trochę koślawe, a sylwetki nieproporcjonalne, lecz twórcy chyba zależało na wrażeniu niedbałości linii. Zauważyłam to dopiero za drugim razem, gdy przeglądałam komiks i bardziej niż na fabule skupiłam się na samych ilustracjach, nie zmienia to jednak faktu, że podczas pierwszego czytania byłam zachwycona i wydaje mi się, że każda osoba, która nie miała dużej styczności z komiksami, powinna podzielić moje zauroczenie grafiką, a zwłaszcza żywymi kolorami.
Nie będę ukrywać, że fabuła jest naiwna, a zakończenie uproszczone i z dość banalnym morałem. Występuje jasny, niemal przerysowany podział na to, co dobre i co złe, Username: Evie miało za zadanie pokazać, że nawet kilka oschłych, nieprzyjemnych słów wypowiedzianych w złej wierze może pociągnąć za sobą całą lawinę okropnych zdarzeń. Główną ideą przyświecającą Joe Suggowi podczas tworzenia tej powieści graficznej było przesłanie, że jeżeli chcemy żyć w przyjaznym, szczęśliwym świecie zmianę musimy zacząć od samych siebie. Teoretycznie po prostocie przedstawionych wątków i tej naiwności widać, że komiks jest skierowany do młodszych czytelników, jednak te ideały powinny przyświecać wszystkim, więc może warto sobie o nich przypomnieć mimo przewidywalności oraz oczywistości fabuły Username: Evie.
W komiksie zabrakło mi głównie humoru Joe Sugga, który swoimi filmikami jest w stanie rozbawić mnie do łez. Mimo to udało mu się stworzyć bohaterkę, z którą może się identyfikować rzesze nastolatków, a pomysł na wirtualną krainę był cudowny, szkoda, że bardziej go nie rozwinął. Uważam, że warto poświęcić Username: Evie swoją godzinkę czasu, bo to bardzo przyjemna, na swój sposób urocza powieść graficzna. Może jakoś specjalnie mnie nie wciągnęła i nie zakochałam się w niej, ale spędziłam przy niej miło czas. Jeśli już się za nią zabierzecie, konieczne dajcie mi znać, jak Wam się podobała!
Nie będę ukrywać, że fabuła jest naiwna, a zakończenie uproszczone i z dość banalnym morałem. Występuje jasny, niemal przerysowany podział na to, co dobre i co złe, Username: Evie miało za zadanie pokazać, że nawet kilka oschłych, nieprzyjemnych słów wypowiedzianych w złej wierze może pociągnąć za sobą całą lawinę okropnych zdarzeń. Główną ideą przyświecającą Joe Suggowi podczas tworzenia tej powieści graficznej było przesłanie, że jeżeli chcemy żyć w przyjaznym, szczęśliwym świecie zmianę musimy zacząć od samych siebie. Teoretycznie po prostocie przedstawionych wątków i tej naiwności widać, że komiks jest skierowany do młodszych czytelników, jednak te ideały powinny przyświecać wszystkim, więc może warto sobie o nich przypomnieć mimo przewidywalności oraz oczywistości fabuły Username: Evie.
W komiksie zabrakło mi głównie humoru Joe Sugga, który swoimi filmikami jest w stanie rozbawić mnie do łez. Mimo to udało mu się stworzyć bohaterkę, z którą może się identyfikować rzesze nastolatków, a pomysł na wirtualną krainę był cudowny, szkoda, że bardziej go nie rozwinął. Uważam, że warto poświęcić Username: Evie swoją godzinkę czasu, bo to bardzo przyjemna, na swój sposób urocza powieść graficzna. Może jakoś specjalnie mnie nie wciągnęła i nie zakochałam się w niej, ale spędziłam przy niej miło czas. Jeśli już się za nią zabierzecie, konieczne dajcie mi znać, jak Wam się podobała!
★★★★★★☆☆☆☆
Zbieram się od jakiegoś czasu do przeczytania czegoś w tej formie, ale nie pasuje mi kreska w mangach, nie pasuje w typowych amerykańskich komiksach, w naszym Wiedźminie też mi nie pasuje... Może kiedyś znajdę coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mogę się zbytnio przekonać do tej formy, chociaż wiem, że sama pozbawiam się przez to szansy na naprawdę dobre pozycje... ale takim już dziwadłem jestem :)
OdpowiedzUsuńJuż wiele słyszałam o tym komiksie i większość opinii wskazuje na to, że raczej nie znajdę w tym komiksie niczego ciekawego, za przeciętne. Mimo przystępnej oprawy graficznej jednak większą uwagę zwracam na fabułę. Nie miałam pojęcia, że Joe Sugg to YouTuber :D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie ciągnie mnie zbytnio do komiksów.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam Cię do mnie na bloga, gdzie organizuję pierwszy Book Tour dla blogerów :) http://ksiazki-recenzje-czytelnicy.blogspot.com/2016/08/pierwszy-book-tour.html
Już od dłuższego czasu interesuję się tą książką, jednak nie aż tak by lecieć od razu do sklepu. Mimo, że jak piszesz jest to lekka i niezobowiązująca książka to bardzo mnie do niej zachęciłaś i na pewno jak będę chciała przeczytać coś lekkiego to po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Bardzo lubię zarówno filmiki jak i samego Joego, jednak jakoś nie mam ochoty czytać komiksu. Na początku jak tylko dowiedziałam się, że coś takiego zostanie wydane byłam podekscytowana i ciekawa. Niestety po przeczytaniu licznych opinii mój entuzjazm znacząco opadł. Dlatego też, żeby się nie zawieść, raczej nie sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuńOo, proszę. Nie słyszałam nigdy o tym... komiksie, a wydaje się być ciekawy :o. Ja ostatnio napalam się na komiks o Harley Quinn, tyle, że... no, cóż, 80 zł to za dużo jak na moją kieszeń ;____; chętnie bym poczytała o Evie, bo jestem fanką komiksów - choć bardziej japońskich mang - ale na takie też się nastawiam pozytywnie c:
OdpowiedzUsuń#SadisticWriter
Nigdy nie przepadałam za komiksami, ale ten wydaje się być ciekawy. Kojarzę Joe Sugg'a z jego kanału na YouTube, więc z ciekawości może sięgnę po jego książkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moment Of Dreams ♥
Słyszałam o niej wiele dobrego, ale i złego, więc na razie ją sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńAle okładka cudo!
Buziaki :*
Viks Follow
Czy Joe Sugg to rodzina z Zoella? Jakos mnie nie ciągnie do czytania książek Youtuberow. Niestety coraz więcej z nich postanawia je "pisać"...
OdpowiedzUsuńDopiero raczkuję w świecie komiksów i powieści graficznych, ale przyznam, że najbardziej kuszą mnie historie o superbohaterach i na razie takich tytułów poszukuję, dlatego po ten komiks na razie nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nigdy nie czytałam żadnej powieści graficznej (o ile mnie pamięć nie myli), ale mimo wszystko ta akurat brzmi zachęcająco. Szkoda, że nie jest jakoś bardziej skomplikowana, ale myślę, że obrazki wynagradzają wszystko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Hej! Nominowałam Cię do LBA na swoim blogu, więcej informacji tutaj: http://blue-spark-books.blogspot.com/2016/08/liebster-blog-awards-4.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Bardzo rzadko czytam komiksy. Dlatego raczej nie skuszę się na tę pozycję.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA. Szczegóły tutaj:
http://magia-ksiazek-recenzje.blogspot.com/2016/08/liebster-blog-award-1-2.html#more
Chyba nie mam ochoty na tę książkę, mimo że bardzo lubię Joe. To dlatego, że raczej nie czytuję komiksów ;)
OdpowiedzUsuń