W tamtym roku zakochałam się w idei czytania świątecznych opowiadań w okresie Bożego Narodzenia. Chociaż nigdy nie byłam entuzjastką tych świąt, muszę przyznać, że dzięki ubiegłorocznemu zbiorowi W śnieżną noc poczułam nieco więcej zimowej magii niż zazwyczaj. W tym roku wiedziałam, że również nie odpuszczę i wybrałam Księgę wyzwań Dasha i Lily, która towarzyszyła mi przy okazji zbliżającego się Bożego Narodzenia.
Po raz pierwszy zbliżające się święta Bożego Narodzenia Lily ma spędzić zupełnie sama. Zainspirowana przez zakochanego brata zostawia w ulubionej księgarni czerwony notes ze wskazówkami, który czeka na odpowiedniego chłopaka gotowego podjąć wyzwanie. Szczęśliwym znalazcą okazuje się być ironiczny Dash, który z chęcią podejmuje grę. W ten sposób ta dwójka urządza sobie podchody na Manhattanie, szukając czerwonego notesu, w którym opisują swoje najskrytsze myśli, poznając się coraz lepiej i powoli odkrywając się przed sobą. Tylko czy będą potrafili się porozumieć, gdy ich świat z bezpiecznych kartek przeniesie się do rzeczywistości?
Ta książka urzeka. W sposób lekki jak piórko opowiada historię dwójki nastolatków, którzy nawet nie wiedzieli, że się szukają. Jest świąteczna, ale ten fakt schodzi na drugi plan, bo przede wszystkim to inteligentna, nieco romantyczna i zabawna historia o pierwszej prawdziwej miłości. Daleko jej jednak do słodyczy Eleonory i Parka. Księga wyzwań Dasha i Lily jest o wiele bardziej prawdziwa, a przez to lepsza. Na próżno tu szukać wyidealizowanego uczucia - w powoli rodzącym się zauroczeniu są widoczne pierwsze zawiedzione oczekiwania i nierealne wyobrażenia, próby wzajemnego zrozumienia się, lęk, ale także pierwsze uniesienia oraz ekscytacja. Wciąż jestem pod wielkim wrażeniem pomysłu na fabułę - wszystko wyszło niesamowicie zgrabnie, a ja z zachwytem ruszyłam wraz z bohaterami na poszukiwanie kolejnych wskazówek.
Już od pierwszej strony byłam zauroczona całą powieścią. Na pewno znacie to uczucie, gdy trudno wbić się w fabułę i potrzebnych jest co najmniej kilkadziesiąt stron, by wciągnąć się w daną książkę. Tutaj od razu zakochałam się w przedstawionej historii, która jest napisana w sposób wyjątkowy, a styl obu autorów jest fascynujący i niepowtarzalny. Nie miałam żadnego kłopotu z rozróżnieniem, kto teraz opowiada historię, bo Lily i Dash to postacie tak unikatowe, że nie da się ich pomylić z nikim innym. Nie są typowymi bohaterami książek dla młodzieży i może dlatego pokochałam ich tak bardzo. Lily to niezwykle ekscentryczna dziewczyna, która jest wrażliwa, delikatna i nieco dziecinna - ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Polubiłam wszystkie jej dziwactwa, które tak bardzo odróżniają ją od innych, czyniąc z niej podnoszącą na duchu postać. Dash za to jest raczej typem zamkniętego w sobie, cynicznego samotnika, który nienawidzi świąt i związanych z nimi fałszu.
Niewątpliwym plusem tej książki jest humor - nie tylko bohaterowie są zabawni, ale także przytrafiające im się przygody bywają momentami komiczne i na mojej twarzy wielokrotnie pojawiał się uśmiech. Księga wyzwań Dasha i Lily to jedna z tych powieści, które sprawiają, że robi ci się cieplej na sercu, choć oprócz tego niejednokrotnie wzrusza czy zmusza do refleksji. Jest nastrojowa, pełna marzeń i nadziei, wręcz... magiczna.
Księga wyzwań Dasha i Lily jest ciepłą oraz uroczą książką, która mimo swojej przewidywalności, niesamowicie wciąga i sprawia, że z radością przerzuca się kolejne kartki. Zostawia czytelnika z dziwnym, ale przyjemnym uczuciem lekkości i idealnie nastraja na okres świąteczny. Polecam każdemu, miłośnikowi świąt czy nie, a ja sama z chęcią sięgnę po kolejną wspólną książkę Davida Levithana i Rachel Cohn.
7,5/10
Czytam ją właśnie teraz, jednak nie jestem nią, aż tak nią zauroczona jak ty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Julia
countrywithbooks.blogspot.com
Sporo o niej słyszałam, pewnie kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://soelliee.blogspot.com/
Jestem ciekawa tej książki. Oprócz świątecznego klimatu lubię takie prawdziwe, nieprzesłodzone powieści z niebanalną fabułą. Postaram się ją przeczytać w okresie świąt, ale znając życie i mój brak czasu, zrobię to zapewne na wiosnę:D Mimo wszystko na pewno po nią sięgnę:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Książka trochę na mnie poczeka, ale... muszę ja przeczytać :)
OdpowiedzUsuńzaczytana_bella
Strasznie się cieszę, że tak przypadła ci do gustu, ponieważ mam zamiar na dniach ją przeczytać :))
OdpowiedzUsuńPomysł na tę książkę jest naprawdę ciekawy! Pierwszy raz się z takim spotykam i mam nadzieję, że nie ostatni, bo naprawdę po Twojej recenzji chciałabym przeczytać tę pozycję! :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Bede ja niedlugo czytac i juz nie moge sie doczekac!
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPrzewidywalność mnie nie zniechęca. Chętnie się skuszę.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Może kiedyś się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja w tym roku odkryłam świąteczne opowieści i mam w planach Księgę wyzwań...Święta w Nowym Jorku brzmią świetnie :)
OdpowiedzUsuńmożliwe, że przeczytam za rok żeby złapać świąteczny nastrój. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać takie świąteczne książki właśnie w tym okresie, więc na pewno po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńRównież czytałam i uważam, że jest urocza <3 Może nie niesie jakiś wielkich wartości, ale jest cudownym czasoumilaczem przed świętami ;)
OdpowiedzUsuńk-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Mam wrażenie, że jestem ciut za stara na taką historię, ale Twoja recenzja mnie zaciekawiła. Wprawdzie nie czytałam jeszcze "Eleonory i Parka", jednak jestem zwolenniczką pokazywania prawdziwych, a nie wyidealizowanych uczuć, więc ta książka mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńO książce trochę już się naczytałam. Co prawda chciałabym się z nią zapoznać (tak jak z trylionem innych książek!), ale na razie sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńJa mam w planach przeczytać "Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań", mam nadzieję, że również wprowadzi mnie w świąteczny klimat :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam książek o danej porze roku, czy przed nadchodzącymi świętami dlatego że opisują podobny klimat. W tm roku będzie to pierwszy raz. ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam ochoty na książki o tematyce świątecznej. W tym roku nadaj nie mogę się do nich przekonać. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Geek of books&serials&films
Czeka na mnie na półce i zabieram się za nią zaraz po "Podaruj mi miłość". Uwielbiam wszystkie książki o tematyce świątecznej, a po Twojej recenzji jestem pewna, że ta również przypadnie mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńhttp://thebookishcity.blogspot.com
Po tę książkę sięgnę już za kilka dni i nie mogę się doczekać aż zacznę ją czytać!
OdpowiedzUsuńczasdlaksiazki.blogspot.com
Jestem ciekawa tej książki, zapowiada się genialnie! :) Mam nadzieję, że ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńskrytaksiazka.blogspot.com
Jestem ciekawa tej książki i jak się uda to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie nigdy nie czytałam książek tematycznych podczas świąt. Wydaje mi się jednak, że to może wpływać na odbiór. Bo przecież o wiele łatwiej wbić się w klimat kiedy dookoła pełno choinek, światełek i prezentów ;)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do tej książki, szczególnie że nie ma tutaj cukierkowatości jak w "Eleonorze i Parku"! Ale zostawię ją sobie chyba na przyszły rok!
Zostałaś nominowana do Tagu: http://biblioteczkapati.blogspot.com/2015/12/lucyuszowy-book-tag.html ^^
OdpowiedzUsuńJej, narobiłaś mi ogromnego smaka na tę powieść! :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku zdecydowałam się na "Podaruj mi miłość". Doskonale rozumiem wspomniane przez Ciebie "przywoływanie" klimatu, poprzez czytanie takich świątecznych opowiadań. W ubiegłym roku też czułam się jakoś tak o niebo lepiej i świąteczniej, kiedy miałam już za sobą "W śnieżną noc". W tę wigilię czytałam "Podaruj mi miłość", a chyba jeszcze pozwolę sobie przez chwilę pozostać w tym klimacie i przeczytam także tę książkę. :D