Endgame. Wezwanie to książka, która od początku mnie ciekawiła, ale jednocześnie wzbudzała wiele obaw. Słyszałam o niej wiele sprzecznych opinii i chociaż złota okładka, a także tematyka kusiły, postanowiłam odczekać i sięgnąć po nią w odpowiednim momencie. Kiedy po długich bojach udało mi się do niej dorwać w bibliotece, nie spodziewałam się, że Endgame. Wezwanie okaże się być jednocześnie wciągającą, jak i trudną lekturą.
Kiedy w Ziemię uderza seria meteorytów, tylko garstka ludzi jest w pełni świadoma, co to oznacza. To początek Końca Świata - Endgame. Dwanaścioro Graczy wywodzących się ze starożytnych cywilizacji przystępuje do gry, która zdecyduje o przyszłości świata. Są w wieku od trzynastu do dwudziestu lat, różni ich właściwie wszystko, ale łączy jeden cel: wygrać, aby zapewnić przetrwanie swojemu ludowi. Potrafią skutecznie pozbawić życia w kilka sekund, znają kilkanaście języków, posiadają umiejętności maskowania się i przetrwania w każdych warunkach. Jednak Endgame nie opiera się jedynie na walce, choć tylko zwycięzca może przeżyć; Endgame to zagadka, a jedyną regułą jest brak reguł.
Endgame. Wezwanie to jedna wielka tykająca bomba. Trudno przewidzieć, co za chwilę się wydarzy, w jakie miejsce na świecie zaprowadzi nas wraz z Graczami kolejna wskazówka, kto pożegna się z życiem, a kto przetrwa, by dalej walczyć. Dzieje się tu naprawdę dużo; książka została napisana z niespotykanym rozmachem, akcja gna do przodu i czasami miałam wrażenie, że nawet bohaterowie za nią nie nadążają. Jest tu wszystko, dosłownie wszystko: znajdzie się miejsce na tortury, brutalne morderstwa, katastrofę lotniczą, meteoryty zabijające setki ludzi, ale także na opowieść o historii świata, tajemnice przyprawiające o ból głowy, starożytne cywilizacje i wierzenia czy nawet na miłosne trójkąty lub problemy, które dotykają wszystkich nastolatków. Autorzy w ogóle się nie ograniczali podczas kreowania wydarzeń, już od pierwszej sceny wskakując na najwyższe obroty. Nie zwolnili nawet na chwilę, co jest ogromnym wyczynem, zważywszy na ilość stron.
Nie ma co się oszukiwać, Endgame. Wezwanie to naprawdę brutalna książka, ale niestety nie w wyważony sposób. To nie jest lektura dla osób o słabszych nerwach czy młodzieży, chociaż została zakwalifikowana do young adult. Ta brutalność została przedstawiona w swojej najgorszej, najbardziej okrutnej odsłonie i z czasem stało się to naprawdę niesmaczne. Urwane kończyny, postrzały, odcięte palce, poważne rany, a to dopiero początek i wszystko opisane w bardzo obrazowy sposób, bez omijania szczegółów. Na tej płaszczyźnie autorzy nieco przesadzili i sprawili, że czasami trudno było mi kontynuować czytanie.
Obok natłoku akcji pojawia się jeszcze jeden, teoretycznie najważniejszy wątek: czym tak naprawdę jest Endgame? Trudno powiedzieć i nawet bohaterowie, którym została przekazana wiedza nagromadzona przez wieki przez kolejne pokolenia Graczy, nie znają dokładnej odpowiedzi na to pytanie. Razem z nimi odkrywaliśmy powoli kolejne karty podsuwane nam pod nos przez nieludzkich organizatorów Endgame, ale większa część nadal pozostaje dla nas zagadką. Wydaje mi się, że temat starożytnych cywilizacji został zepchnięty na bok i trochę zapomniany, gdzieś się zgubił, czego bardzo żałuję. Fabuła jest tak dynamiczna, że miałam wrażenie, iż ilość wątków przygniotła autorów.
Nie ma co się oszukiwać, Endgame. Wezwanie to naprawdę brutalna książka, ale niestety nie w wyważony sposób. To nie jest lektura dla osób o słabszych nerwach czy młodzieży, chociaż została zakwalifikowana do young adult. Ta brutalność została przedstawiona w swojej najgorszej, najbardziej okrutnej odsłonie i z czasem stało się to naprawdę niesmaczne. Urwane kończyny, postrzały, odcięte palce, poważne rany, a to dopiero początek i wszystko opisane w bardzo obrazowy sposób, bez omijania szczegółów. Na tej płaszczyźnie autorzy nieco przesadzili i sprawili, że czasami trudno było mi kontynuować czytanie.
Obok natłoku akcji pojawia się jeszcze jeden, teoretycznie najważniejszy wątek: czym tak naprawdę jest Endgame? Trudno powiedzieć i nawet bohaterowie, którym została przekazana wiedza nagromadzona przez wieki przez kolejne pokolenia Graczy, nie znają dokładnej odpowiedzi na to pytanie. Razem z nimi odkrywaliśmy powoli kolejne karty podsuwane nam pod nos przez nieludzkich organizatorów Endgame, ale większa część nadal pozostaje dla nas zagadką. Wydaje mi się, że temat starożytnych cywilizacji został zepchnięty na bok i trochę zapomniany, gdzieś się zgubił, czego bardzo żałuję. Fabuła jest tak dynamiczna, że miałam wrażenie, iż ilość wątków przygniotła autorów.
W Endgame startuje dwanaścioro Graczy. Niemal każdy z nich dostaje szansę na wypowiedzenie się w książce oraz przedstawienie Gry z własnej perspektywy. Narratorów jest sporo, co początkowo mnie przerażało. Nie przepadam za książkami, w których mamy do czynienia z większą liczbą perspektyw, bo powoduje to rozwleczenie akcji, trudno też przywiązać się do bohaterów. Nie sądziłam, że autorzy dadzą radę, ale pomyliłam się - wypadło to w miarę dobrze i, przede wszystkim, gładko. Każdy z bohaterów ma coś, co go wyróżnia: mamy tu niepełnosprawnego geniusza komputerowego, amerykańską nastolatkę wprost z okładki magazynu, japońską niemowę-ninję, młodocianego psychopatę i dzięki tej różnorodności zmiany perspektyw były ciekawe. Bohaterowie jednak zaginęli w natłoku akcji i brakowało im jakiejś autentyczności, odrębności. Charaktery Graczy zeszły na drugi plan, autorzy nie mieli zbyt wiele czasu na pogłębianie ich sylwetek, w większości obserwujemy ich działania. Wszystkich łączy fakt, że są wykwalifikowanymi zabójcami, którzy od momentu narodzin byli przygotowywani do spełnienia swojej powinności względem reprezentowanego ludu, przez co podczas czytania łatwo zapomnieć, że bohaterowie to nastolatkowie. Mimo że nie mogliśmy przyjrzeć się bliżej Graczom, to jednak wyłowiłam już swoich ulubieńców, których losy najbardziej mnie interesowały i liczę na to, że w kolejnych częściach autorzy zdecydują się poświęcić nieco więcej uwagi samym postaciom, których na razie traktowali jedynie jak pionki w wielkiej Grze.
Endgame. Wezwanie to niepowtarzalny projekt, ale chociaż obfituje w nieprzewidywalne wydarzenia i zapewnia kilka godzin szalonej rozrywki, czegoś mu brakuje. Autorzy chcieli dobrze, jednak mam nieodparte wrażenie, że przesadzili z rozmachem i trochę zgubili pierwotne zamierzenia. Endgame. Wezwanie nie jest złą książką, ale też specjalnie nie jestem zachwycona, za dużo w niej chaosu i bywały fragmenty, które najchętniej bym pominęła. Mimo wszystko przeczytam kolejne części, aby przekonać się, jak autorzy poradzą sobie z rozwiązaniem zagadki takiego rozmiaru.
Endgame. Wezwanie to niepowtarzalny projekt, ale chociaż obfituje w nieprzewidywalne wydarzenia i zapewnia kilka godzin szalonej rozrywki, czegoś mu brakuje. Autorzy chcieli dobrze, jednak mam nieodparte wrażenie, że przesadzili z rozmachem i trochę zgubili pierwotne zamierzenia. Endgame. Wezwanie nie jest złą książką, ale też specjalnie nie jestem zachwycona, za dużo w niej chaosu i bywały fragmenty, które najchętniej bym pominęła. Mimo wszystko przeczytam kolejne części, aby przekonać się, jak autorzy poradzą sobie z rozwiązaniem zagadki takiego rozmiaru.
5/10
O rany, a ja spotkałam się ostatnio z samymi szalenie pozytywnymi opiniami na temat książki Shelton, wydaje mi się, że to jednak nie jest powieść dla mnie, te klimaty mnie zupełnie nie jarają, ostatnio poszukuję czegoś szczególnego w powieściach, nie wiem czy ta mogłaby mi takie coś dać.LeonZabookowiec.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKsiążka, o której słyszałam sporo, ale po Twojej recenzji wiem, że nie jest dla mnie. Należę raczej do osób o słabszych nerwach, więc ta brutalność zdecydowanie mnie odpycha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A. :)
http://chaosmysli.blogspot.com
Ostatnio ta książka jest bardzo popularna, ale z każdą kolejną recenzją jej ocena spada na łeb na szyję. Przyciągają mnie do niej tylko te zagadki do rozwikłania, ale nic więcej
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowana-me.blogspot.com/?m=0
Czytałam i nawet mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńNarracją sprawiła jednak, że czułam się jakbym czytała scenariusz a nie książkę :P
Buziaki internetowa bliźniaczko :*
my-life-in-bookland.blogspot.com
Mnie się ta książka bardzo spodobała — była inna niż wszystkie. :)
OdpowiedzUsuńByła fajna, dałam jej ocenę 6 albo 6.5/10 no i mam nadzieję, że drugi tom będzie lepszy, bo ten pierwszy był fajny, ale nie doskonały. Przeciętny styl pisania znacznie przyczynił się do mojej oceny.
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam pozytywną recenzję tej książki, więc to już świadczy o rozbieżności opinii :) Cóż, każdy ma swój gust i tyla. Ja pewnie sięgnę, ale dzięki takim notkom jak Twoja, będę wiedziała, żeby nie wymagać zbyt wiele.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Może przeczytam może nie. Wszystko zależy od mojego portfela ;)
OdpowiedzUsuńMimo twojej nie zbyt dobrej oceny, z książką chciałabym się zapoznać. Gusty się różnią, więc może mi się powyższa pozycja spodoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Między Stronami
ta gra przypomina mi trochę Igrzyska Śmierci, po Twojej ocenie raczej jej nie przeczytam. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, ale o niej sporo słyszałam. Podoba mi się opis i całość zapowiada się ciekawie. Czytałam różne opinie na jej temat i właściwie były dosyć skrajne. Jeżeli będę miała możliwość to chętnie się przekonam czy mi podpasuje czy też nie:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Sporo o niej slyszalam, lecz jakoś nigdy nie miałam okazji sama jej przeczytać. Po tym co napisałaś nie wiem czy warto, ponieważ nie lubię książek, które są zbyt szybko pisane...no, ale może się skuszę niedługo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/
Ciągle spotykam się z bardzo pozytywnymi opiniami na temat tej książki, dlatego Twoja ocena jest dla mnie lekkim zaskoczeniem. Mimo wszystko, nadal mam w planach po nią sięgnąć i może zrobię to niedługo ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Kiedyś miałam ochotę na tę powieść, ale sporo negatywnych recenzji ostudziło mój zapał. Może kiedyś się skuszę, ale na tę chwilę mam wiele innych tytułów, które interesują mnie bardziej.
OdpowiedzUsuńTa książka jakoś mnie nie interesuje...Odstrasza wyglądem.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na liście do przeczytania, a mieszane opinie jeszcze bardziej mnie zachęcają... :)
OdpowiedzUsuńNaczytałam się o tej książce... ale na razie mnie nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńJa jednak dam jej szansę. Przekonam się na własnej skórze czy czegoś jej brakuje ;p Strasznie zachęca mnie pomysł na fabułę i ta brutalność. A okładka jest wręcz prześliczna :)
OdpowiedzUsuńBoże, kocham tą książkę! Chyba właśnie za brutalność :)
OdpowiedzUsuńOd kiedy pojawiła się ta książka na rynku, pojawiło się tysiące recenzji o niej i każda w jakiś przewrotny sposób mnie odrzucała. Po Twojej mam mocno mieszane uczucia, ale chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko ją przeczytam. Może przypadnie mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://thebookishcity.blogspot.com/
Szkoda, że wypadła w Twoich oczach tak słabo. Zapowiadała się na dobrą lekturę.
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Zapowiadało się ciekawie, ale gnająca do przodu akcja szczególnie mnie zniechęca.
OdpowiedzUsuńChociaż książka ma swoje wady to z przyjemnością zapoznałabym się z nią ;)
OdpowiedzUsuńJednak byłabym skłonna ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPokochałam Frey'a po "Milion małych kawałków". Te pozycje już parę razy miałam w internetowym "koszyku" ale jakoś zawsze wyrzucam ją na rzecz innej. I nie wiem czy już tak nie zostanie. ;)
OdpowiedzUsuńTyle recenzji a mnie jakoś totalnie nie ciągnie do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńO widzę, że to już kolejna recenzja tej książki. Mimo nie zbyt dobrych opinii bardzo mnie zaciekawiła i chciałabym ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńBlondie in Wonderland
Mam w planach tę książkę, ale teraz mój zapał nieco się ostudził, skoro jest dość brutalna. Wolę oszczędzić sobie drastycznych szczegółów, ale jednocześnie fabuła bardzo mnie ciekawi. Zapewne niedługo po nią sięgnę, ewentualnie przymrużę oko na niektóre fragmenty ;)
OdpowiedzUsuńhttp://booksbyshadow.blogspot.com/
Na tę książkę miałam dużą chęć.. oceniłaś ją 5/10 i złamałaś mi serce - dosłownie :D
OdpowiedzUsuńAle jako prawdziwy mól książkowy i recenzentka, która nie wierzy innym na słowo i tak muszę ją zdobyć i ocenić sama :D
Blog zaobserwuję żeby być na bieżąco z nowymi postami. :)
Pozdrawiam serdecznie
Iza z bloga ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com
Niech książki będą z Tobą! :)
Mam wrażenie, że ta książka pojawiła się nieco zbyt późno, bo już w momencie przesytu podobnymi historiami. Niby nie jest jakoś bardzo schematyczna, ale mnie osobiście nie wciągnęła tak, jak tego chciałam. Jest dobra, ale nie wybitna. Do tego ten cały konkurs... Pewnie znajdą się na świecie ludzie, których przyciągnie do lektury, ale ja do nich nie należę. ;) Mimo to również jestem ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów, więc zamierzam sięgnąć przynajmniej po drugi tom.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Nie porwała mnie jakoś bardzo. Była takim średniakiem, ale z potencjałem, stąd może moja wyższa ocena. Podobno Klucz niebios jest o wiele lepszy, więc jestem w sumie ciekawa jak potoczą się losy bohaterów.. :)
OdpowiedzUsuńhttp://zapachstron.blogspot.com/2015/07/26-endgame-wezwanie-tom-1-james-frey.html
od dawna czaję się żeby kupić tą książkę ale po twojej recenzji już sama nie wiem
OdpowiedzUsuńhttp://i-love-books-more-than-people.blogspot.com/