Brittainy C. Cherry to autorka, po którą sięgam dość chętnie, choć nie mogę powiedzieć, by jej książki wywierały na mnie ogromne wrażenie, zapisując się permanentnie w mojej duszy. Po prostu wiem, że za każdym razem czeka na mnie solidna, wzruszająca powieść z pięknym stylem pisania, którą przeczytam we wręcz zastraszającym tempie, a później o niej zapomnę. Wciąż czekam na ten moment, w którym Brittainy C. Cherry zachwyci mnie tak bardzo, że oddam jej wreszcie cząstkę mojego serca, a wiele osób mówiło, że to właśnie Kochając pana Danielsa będzie dla mnie podobnie przełomową powieścią tej autorki, dlatego byłam bardzo podekscytowana, gdy książka w końcu trafiła w moje ręce.
Ashlyn rozpoczyna nowe życie, nie oznacza to jednak, że opuszczają ją problemy z tego poprzedniego. Samotność i żałoba towarzyszą jej na każdym kroku, a zmiana otoczenia przypomina jedynie o tym, co utraciła. Dopiero kiedy zakochuje się w Danielu, widząc w nim niejako lustrzane odbicie swojego bólu, ale także pięknej nadziei, zaczyna wierzyć w to, że czeka na nią jeszcze coś dobrego. Okazuje się jednak, że Daniel jest w rzeczywistości panem Danielsem, jej nauczycielem w szkole średniej, a podobny związek obarczony jest zbyt wielkim ryzykiem, by mogli pozwolić ich miłości zakwitnąć. Uczucia rzadko bywają jednak rozsądne i z każdym dniem Ashlyn oraz Daniel zakochują się w sobie coraz bardziej, jednocześnie lecząc swoje złamane serca.
Względem Kochając pana Danielsa miałam naprawdę duże oczekiwania. Wiele osób w blogosferze podkreśla, że jest to najlepsza powieść Brittainy C. Cherry, więc spodziewałam się historii wzruszającej i emocjonującej, czegoś na poziomie mojego ukochanego Promyczka Kim Holden. Czegoś, co mną wstrząśnie, rozbije mnie na drobniutkie kawałeczki i sprawi, że przez wiele tygodni nie będę mogła zapomnieć o tej powieści. Myślę, że właśnie przez wzgląd na moje ogromne nadzieje, które wiązałam z tą historią, lektura Kochając pana Danielsa może nie o tyle mnie zawiodła, co raczej nie wprawiła w jakiś większy zachwyt? Nie zrozumcie mnie źle, czytało mi się ją naprawdę dobrze i pod wieloma względami jestem zadowolona, ale nie wywołała ona we mnie głębszych emocji, nie wzruszyła mnie tak, jak się tego spodziewałam ani nie poruszyła żadnych strun w moim sercu, sprawiając, że kibicowałabym głównym bohaterom i ich związkowi. Kochając pana Danielsa to książka, którą czyta się naprawdę szybko, dzięki przyjemnemu, lekkiemu stylowi pisania Brittainy C. Cherry, do połknięcia za jednym razem, ale nie zmusza do głębszej refleksji, a zakończenie wydawało mi się zbyt wymuszone i przyspieszone, jakby zostało nakreślone na kolanie.
Kochając pana Danielsa skupia się na przeżyciach dwóch postaci – Ashlyn oraz Daniela, z perspektywy których poznajemy całą historię. Autorka poruszyła przy tym wiele różnorodnych wątków, skupiając się przede wszystkim na rodzinie i miłości między rodzeństwem, a także wprowadziła wątek homoseksualizmu, nie zostały jednak one specjalnie rozbudowane, gdyż akcja skupia się na zakazanym romansie pomiędzy nauczycielem a uczennicą. Według mnie wątek miłosny rozwinął się zbyt szybko, już sam początek ich relacji wypada dość naiwnie i nienaturalnie, a choć z czasem uwierzyłam w uczucie, jakie ich połączyło, niestety nie sprawiło ono, że miałam motyle w brzuchu. Osobiście uwielbiam motyw szekspirowskich sztuk, który przewija się przez relację Ashlyn i Daniela, ale dla mnie było go zdecydowanie za mało, to były moje ulubione momenty, kiedy ta dwójka przerzucała się cytatami Szekspira, lecz pod koniec autorka jakby o tym zapomniała. Mam też wrażenie, że czasami niektóre dramaty były zbyt rozdmuchane i wyssane z palca, jednak zdecydowanie zachwyciła mnie dojrzałość Ashlyn i sposób ukazania żałoby w tej powieści, a także radzenia sobie z nią. Daniel był mi w zasadzie obojętny, ale bardzo polubiłam naszą główną bohaterkę, która ma głowę na karku, potrafi przyznać się do błędu, kiedy nie ma racji i w każdej sytuacji stara się postąpić słusznie.
Kochając pana Danielsa to książka, która jednocześnie mnie rozczarowała i zaskoczyła pozytywnie w wielu aspektach. Nie czułam się emocjonalnie związana z bohaterami, również ich relacja specjalnie mnie nie oczarowała, lecz jednocześnie Brittainy C. Cherry znalazła swój własny sposób na przedstawienie dość schematycznego romansu między nauczycielem i uczennicą, uciekając od znanych nam szablonów, podobała mi się także różnorodność wątków. Ogólnie Kochając pana Danielsa czyta się bardzo szybko i przyjemnie, lecz według mnie nie zasługuje na takie zachwyty.
★★★★★★☆☆☆☆
Inne książki Brittainy C. Cherry zrezencowane na blogu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.